Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Romana Dmowskiego spotkania z Józefem Piłsudskim

Krzysztof Kaczmarski

Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego, bez wątpienia najwybitniejszych
Polaków spośród pokolenia „niepokornych”, dzieliło bardzo wiele, a łączyło –
oprócz bezinteresownej, choć różnie rozumianej, miłości do Polski – stosunkowo
mało. Oprócz odmiennych charakterów i temperamentów politycznych różniła
ich bowiem rzecz w polityce najważniejsza – ideologia. Inaczej widzieli oni drogi,
które miały doprowadzić do odzyskania przez Polskę niepodległości, inne też mieli
poglądy na kształt odrodzonej Rzeczypospolitej.

W dwudziestoleciu międzywojennym obozy polityczne, którym przewodzili
Dmowski i Piłsudski, dzieliło już w zasadzie wszystko. Zarówno historyczna
przeszłość, czyli spór o to, który z nich bardziej zasłużył się w dziele odzyskania
niepodległości, jak również polityczna teraźniejszość oraz przyszłość tj. spór o
koncepcję ustrojową (a w pierwszych latach niepodległości – również terytorialną)
i wizję Polski. Trwały kompromis, zwłaszcza po przewrocie majowym w 1926 r.,
pomiędzy ideologią narodową, a państwowymi ideami piłsudczyków okazał się
niemożliwy do zrealizowania.

Stanisław Cat Mackiewicz w pisanej jesienią 1940 r. w Londynie Historii
Polski zanotował znamienne zdanie: „Historia, którą piszę mogłaby się nazywać
>>Piłsudski i Dmowski<<. Dzieje mego pokolenia, to walka tych dwóch ludzi”. Cat
ubolewał, że obu tym wielkim Polakom i zarazem wielkim antagonistom przyszło
żyć w tym samym okresie: „Gdybyż można było ich rozsunąć w czasie. Współżycie
tych ludzi w jednej epoce było elementem osłabiającym Polskę”.1 Niniejszy szkic
przypomina okoliczności ich spotkań.

Dmowski i Piłsudski znali się osobiście. Trudno dokładnie ustalić, kiedy się
poznali. Niektórzy historycy nie wykluczają, że do ich pierwszego spotkania mogło
dojść już na początku 1893 r. w Warszawie. Za Wacławem Sieroszewskim przyjmują
oni, że Józef Piłsudski, który kilka miesięcy po powrocie z zesłania (30 czerwca
1892 r. był już w Wilnie) udał się do Warszawy, zetknął się tam z przedstawicielami
środowiska skupionego wokół pisma Głos, m.in. właśnie z Romanem Dmowskim.2
Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, gdyż Dmowski, który wówczas
przez Szwajcarię wracał z Paryża, został 12 sierpnia 1892 r. na granicy austriackorosyjskiej
aresztowany przez policję carską pod zarzutem zorganizowania przed rokiem manifestacji z okazji 100-lecia uchwalenia Konstytucji 3 Maja.3 W więzieniu śledczym w warszawskiej Cytadeli przetrzymywany był do 3 stycznia 1893 r.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Oświadczenie

Obóz Wielkiej Polski odmawiał, odmawia i będzie odmawiał uznania narzuconego przez rządzący od 1989 r. polskojęzyczny establishment obcego i niebezpiecznego tworu jakim jest Unia Europejska.
Nie zamierzaliśmy i nie zamierzamy akceptować oszukańczego procederu nadawania legitymizmu dla budowanego na naszych oczach superpaństwa europejskiego przez udział w eurowyborczej farsie. Nie wybieraliśmy, nie wybieramy i nie będziemy wybierać "mniejszego zła", a przez to utwierdzać w bezkarności wszystkich tych, którzy doprowadzili do ruiny Państwo Polskie i Naród Polski
Nie uczestniczyliśmy, nie uczestniczymy i nie zamierzamy uczestniczyć w przeniesieniu w ogólnej świadomości społecznej centrum władzy z Warszawy do Brukseli.

Udział w wyborach jest niczym innym jak działaniem zmierzającym do wyłonienia głosami społeczeństwa instytucji samej Unii Europejskiej -  Parlamentu Europejskiego. Na celu sił kierujących tym ponadnarodowym molochem afiszującym się hasłami  społeczeństwa otwartego  i demokracji jest ukazanie akceptacji społecznej wobec ich poczynań. Akceptacje wyraża się poprzez uczestnictwo, zaś sprzeciw poprzez bojkot.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W przekonaniu publicystów ugodowych - o ile ono jest szczerym, nie rozstrzygamy - nasza myśl polityczna skazana jest na przerzucanie się z jednego skrajnego stanowiska na drugie. Albo rewolucja i konspiracja, dążenie do zdobycia niepodległości za pomocą zbrojnego powstania w bliższym lub dalszym czasie - albo wyrzeczenie się wszelkich aspiracji do niezależnego bytu, zupełna zgoda z losem, bezwzględny lojalizm. Jest teza i antyteza, ale nie ma nawet chęci do szukania syntezy. A tymczasem zarówno życie narodu, jak myśl jego polityczna biegną po przekątnej między tymi skrajnymi punktami. Ta myśl szuka drogi pośredniej, która zazwyczaj w polityce bywa drogą zarazem najprostszą i najpewniejszą.

W rzeczywistości nie ma dziś w społeczeństwie naszym ani bezwzględnych rewolucjonistów, ani bezwzględnych lojalistów, przekonanych wyznawców jednej lub drugiej skrajnej zasady. Nie ma przynajmniej w znaczeniu grupy poważnej, zorganizowanej, działającej konsekwentnie w myśl swych przewodnich haseł. O przygotowaniu się do zbrojnego powstania mówią czasem socjaliści, ale i oni nic w tym kierunku nie robią. Na przeciwległym stanowisku stoi grupka maniaków lojalizmu lub zdecydowanych moskalofilów, nie mająca również żadnego w narodzie znaczenia.
Jeżeli się przeciwstawia czasem w dobrej, daleko częściej w złej wierze roztropny lojalizm szalonym dążeniom rewolucyjnym, to jest to albo nieuczciwy manewr polemiczny, albo literackie czy raczej doktrynerskie uproszczenie kwestii, nie wyjaśniające bynajmniej rzeczy, przeciwnie, bałamucące myśl polityczną ogółu. Dwie zasady, dwie doktryny, negujące się wzajem, nie mają i nie mogą mieć w naszych warunkach zdecydowanych wyznawców. Kiedy to przeciwstawienie dwóch zasadniczych dążności politycznych, wzajemnie się negujących, wymyślili stańczycy, miało ono pewne podstawy w życiu realnym, chociaż już wówczas je traciło. Dzisiaj odświeżanie tej koncepcji jest, jak raz już zaznaczono, „anachronizmem" politycznym albo nieudolnym powtarzaniem starej sztuki na nowy sposób.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Wygląda to może na banalność, żeby mówić na temat "Polski między Wschodem a Zachodem". Któż nie wie, że Polska położona jest tak nie tylko geograficznie, lecz zarazem duchowo: religijnie i cywilizacyjnie; wiadome każdemu są przejawy i skutki tego położenia, i nie sztuka, że wiadome, bo są widome każdego dnia i na każdym kroku. Wystarczy wziąć do rąk gazetę polską i czytać ją uważnie, komentując treść ze stanowiska cywilizacji, a uderzy nas aż nazbyt wyraźnie mieszanina Zachodu i Wschodu! Olbrzymia Większość inteligencji polskiej uważa to za coś całkiem naturalnego, wychodząc z założenia, jako położeniu geograficznemu nie mogą nie towarzyszyć następstwa cywilizacyjne, a wcale się tym nie martwiąc, owszem biorąc z tego otuchę do wielkiej przyszłości Polski, jako mającej dokonać syntezy Zachodu i Wschodu, co ma być największym z wielkich dzieł historii powszechnej. W tym upatruje się misję dziejową Polski. Dodaje się, że zawsze to było misją naszą, lecz niestety nic umieliśmy wywiązać się z niej, nie dość wiernie jej służyliśmy, niebacznie od niej odstępowaliśmy i skutkiem tego nastąpił upadek i rozbiory.

Otóż ja jestem innego o tym wszystkim zdania. Syntezę Zachodu a Wschodu uważam za czczy frazes literacki. a widoczna obecnie w Polsce mieszanina cywilizacyjna jest w mych oczach świadectwem upadku cywilizacji. Cywilizacja albo jest czysta, albo jej nie ma; nie można być cywilizowanym na dwa sposoby. Upadła Polska dlatego, że poszukując niby syntezy Zachodu ze Wschodem, zrobiła ze siebie karykaturę cywilizacyjną - i upadnie znowu, jeżeli nie przestanie na nowo tej karykatury urządzać. Ale nie po to zabieram głos, ażeby motywować tę odmienność poglądu na rzeczy, niby powszechnie wiadome. Robiłem to przy innych sposobnościach, a robiłem - przyznaję-niedokładnie. Sprawa jest bowiem tego rodzaju, iż trzeba wiele rzeczy przemyśleć i przygotować niektóre studia wstępne, ażeby potem wynik ostateczny rozumowań przedstawił się jako logiczna konieczność. Te studia wstępne obejmują rozmaite tematy. Nie może między nimi zabraknąć roztrząsania, co w historii polskiej było Zachodem czy Wschodem, i jaki to był Zachód, i co za Wschód? Trzeba się przyjrzeć bliżej pojęciom, którymi szermuje się u nas w mowie potocznej, nie poddawszy ich naukowej, że tak powiem, ekspertyzie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Jestem Polakiem - to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia zarówno dziś, jak w wiekach ubiegłych i w przyszłości"

(Roman Dmowski)

Historia tworzy się na naszych oczach, nigdy nie myślałem, że tak ogromne zmiany w losach Świata, Europy czy Polski, będą moim udziałem. Już dawno minął czas nadziei, czas kiedy każdy Polak, z którym można było swobodnie rozmawiać wydawał się kimś bliskim i myślącym podobnie. Pamiętam doskonale lata 80, ile optymizmu było w nas, wierzyliśmy że to co robimy ma naprawde sens. Nie myślało się wtedy, ile może nas to kosztować i jak wysoka może być cena jeśli coś nie wypali. Ale to wszystko było mało istotne, wierzyliśmy że zmieniamy Polskę. Stworzymy coś co zostanie po nas dla dobra wszystkich. Wierzyliśmy wszystkim tym, którzy za nas podpisywali porozumienia.

Pewni byliśmy że tak trzeba że nie ma innej możliwości, że Polska będzie kiedyś nasza i dla nas. Potrzeba było lat 90-tych żebym zrozumiał jak bardzo zostaliśmy oszukani, jak bardzo okłamani, jak mocno wszystko poszło w złym kierunku.

Rok 2000 i wszystko po nim, nie pozostawiło już złudzeń. Choć nie wstydzę się tego co robiłem, choć szanuję ludzi, którzy tak jak ja działali w Solidarności, to jest posmak wstydu i rozczarowania, tymi którzy nas po tym "zwycięstwie" reprezentują.

Wstyd jest wielki, bo trudno wytłumaczyć komuś, czym była dla nas Solidarność, kiedy widzi się jak marne są owoce, tych którzy na fali Narodowego zrywu dostali władzę i mieli ją sprawować dla dobra Narodu.

Z tych "owoców" zostało tylko robactwo, zgnilizna i smród.

Patrzeć spokojnie nie można, bo zamiast dobrobytu, który miał wynikać ze zmiany ustroju, zamiast spokoju i stabilizacji, wyniku działania polskiego rządu, mamy chaos i ciągłe napięcia. Rząd Polski niereprezentujący polskich interesów, niereprezentujący polskiego społeczeństwa, zapominający o polskiej racji stanu.