Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Na krakowskim Kazimierzu ochroniarze wycieczek izraelskiej młodzieży dają się we znaki mieszkańcom. Krakowian drażni, że nie mogą wejść na własną ulicę, bo zabrania tego uzbrojony strażnik, tłumacząc to względami bezpieczeństwa wycieczki. Jest szansa, że dzięki umowie międzynarodowej uda się rozwiązać ten problem.

Na konieczność załatwienia sprawy zwracał uwagę m.in. szef gminy żydowskiej w Krakowie Tadeusz Jakubowicz. Krakowscy radni już rok temu wysłali do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji pismo z prośbą o rozwiązanie problemu ochroniarzy. Teraz pojawiła się na to szansa. W MSWiA jest już gotowy projekt umowy, która, według zapewnień urzędników ministerstwa, ureguluje najbardziej drażliwe kwestie.

A jest ich kilka. Po zajściu z Roberto L., Włochem pobitym przez ochroniarzy izraelskiej wycieczki, sprawa znalazła się w krakowskiej, a potem w izraelskiej prokuraturze. Okazało się bowiem, że ochroniarze z Izraela mają paszporty dyplomatyczne i nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności w Polsce. Ponadto, międzynarodowe umowy miedzy obydwoma państwami pozwalają im na noszenie broni na terenie naszego kraju.

Ochroniarze zasłynęli też z innych akcji, np. blokowania całych ulic na czas większych imprez związanych z kulturą żydowską. Potrafili nie wpuścić... obecnego szefa krakowskiej policji na jego własny teren. Mieszkańcy Kazimierza skarżyli się też, że ochroniarze bezpodstawnie zatrzymują ich i legitymują, co może zrobić tylko polska policja.
Mimo że od tamtych wydarzeń minął rok, problem nie zniknął. Mieszkańcy Kazimierza i właściciele okolicznych knajpek i stoisk na targu wielokrotnie było świadkami, gdy na czas przejścia np. 200-osobowej grupy ochroniarze blokowali całą ulicę. - Na Miodowej często się to zdarza - przyznaje Marcin Strzelecki, mieszkaniec tej ulicy.

Pan Marcin ma garaż przy ul. Estery, nieopodal synagogi Kupa. - Zdarzało się, że gdy chciałem otworzyć bramę pilotem, w moją stronę biegł uzbrojony ochroniarz, myśląc, że chcę odpalić bombę. To niemiłe uczucie: być na własnym podwórku traktowanym jak terrorysta - dodaje. Podkreśla, że najgorsza jest atmosfera stałego zagrożenia, którą wytwarzają ochroniarze.
- Gdy ktoś z wycieczki chce pogadać z Polakami na ulicy, natychmiast interweniują. W ten sposób nigdy nie przełamie się stereotypów Polaka-antysemity, które są wpajane tym dzieciom. Co gorsze, takie zachowania utrwalają negatywny obraz Żydów u tych Polaków, którzy naprawdę są antysemitami - dodaje Marcin Strzelecki.

Problem z ochroniarzami mają też turyści z kamerami, a nawet ekipy telewizyjne. - Ostatnio jeden z ochroniarzy zabronił nam filmowania wycieczki, która przechadzała się po dzielnicy żydowskiej - opowiada Wiesław Zwoiński, operator TVP Kraków. - Oczywiście nie miał do tego prawa, bo to miejsce publiczne. Ale kręcić już nie mogliśmy, bo stanął przed kamerą - dodaje.
Krakowscy urzędnicy i radni miejscy przyznają, że tak dalej być nie może.
- W żadnym państwie nie ma takich sytuacji, że obcokrajowiec ingeruje w porządek i bezpieczeństwo - mówi Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. prawnych. - Należy to jak najszybciej unormować - dodaje.

Jest nadzieja, że przygotowany w MSWiA projekt umowy załatwi sporne kwestie. Prawnicy jeszcze w tym tygodniu mają go przekazać do Ministerstwa Spraw
Zagranicznych, które będzie koordynować negocjacje ze stroną izraelską. - Wierzymy, że nowe ustalenia pozwolą uniknąć sytuacji takich, jak w Krakowie - mówi Wioletta Paprocka, rzeczniczka prasowa MSWiA.

Co na to strona izraelska? - Gdy zobaczymy projekt, będziemy rozmawiać. Jesteśmy otwarci na negocjacje - deklaruje ostrożnie Michał Sobelman, rzecznik ambasady Izraela w Polsce.
Łatwo jednak nie będzie. Izrael jest bardzo wyczulony na ewentualne zagrożenie terrorystyczne. Ochroniarze towarzyszą wycieczkom młodzieży od czasu zamachów w Monachium w 1972 roku (terroryści porwali wtedy podczas olimpiady izraelskich sportowców). Zawsze mają przy sobie broń.
- Chcemy chronić młodzież przed atakami terrorystycznymi. Co prawda w Polsce żaden się nie zdarzył, ale np. na Węgrzech w latach 90. zamachowcy zaatakowali autokar z izraelskimi emigrantami z ZSRR - tłumaczy Sobelman.

Były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss twierdzi, że teraz i tak sytuacja się uspokoiła. - Na początku tego wieku, podczas intifady (rozpoczęte w 2000 r. powstanie w Palestynie - przyp. red.), rodzice bali się puszczać dzieci do Polski. Ochrona tej młodzieży była o wiele bardziej zdeterminowana niż teraz - mówi. Przyznaje, że sam też nie ruszał się po polskich ulicach bez uzbrojonej ochrony.

Pierwsze jaskółki porozumienia już się pojawiły. Od czasu krakowskich wydarzeń z ubiegłego roku ochroniarzom z Izraela często towarzyszą ich koledzy z Polski. Mają m.in. pomagać w razie sytuacji konfliktowych. Rządy obu państw podpisały w tej sprawie deklarację. Znalazł się tam też punkt o pouczeniu Izraelczyków "aby unikali niepotrzebnych konfrontacji z osobami nienależącymi do grup, którym funkcjonariusze ci towarzyszą". - Może w końcu atmosfera się poprawi i żaden antysemita nie będzie mógł się skarżyć na gości z Izraela - kwituje Marcin Strzelecki.

Marta Paluch  -  POLSKA Gazeta Krakowska

Za: http://www.polskatimes.pl/gazetakrakowska/