Na początek coś skonstatujmy – obecnie na świecie powszechna jest opinia, że katastrofa smoleńska spowodowana była przez niedouczonych i samobójczych polskich pilotów, naciskanych przez pijanego w sztok dowódcę, którego z kolei zamęczał swoimi sugestiami zawsze dostarczający kłopotów Pierwszy Pasażer. Taką narrację narzucili Rosjanie i to ona na długi czas będzie obowiązywać. I średnio pomoże tu jakakolwiek uchwała polskiego Sejmu, która być może będzie przyjęta w przyszłym tygodniu. Smutne, ale prawdziwe.
Kto jest temu winny? Rosjanie, co oczywiste. Ale kto im w tym walnie pomógł? Polski rząd i polski premier. Przypomnijmy – polski rząd i polski premier już kilka tygodni przed ogłoszeniem raportu MAK znali jego główne założenia i już wówczas Donald Tusk mówił, że jest on „absolutnie nie do przyjęcia”. I co? I nic? Wiedząc, kiedy ów skandaliczny raport ma być ogłoszony – pojechał na urlop!
Co więcej – raport w całości został polskiemu rządowi przesłany kilka dni przed jego ogłoszeniem. I co? I nic! Rzecznik rządu, na pytanie, czy premier wróci do Polski z nart, odpowiedział bezczelnie: A po co miałby przerywać urlop? I dopiero wówczas, gdy okazało się, że reakcja w Polsce na ten raport była jednoznacznie negatywna, szef rządu postanowił jednak wrócić.
Ale kiedy? Przedstawienie Anodiny zakończyło się w środę w południe, a premier wrócił z urlopu w czwartek rano, a głos zabrał o godzinie 15. Przez cały ten czas w świecie obowiązywała jedynie wersja rosyjska, bez jakiejkolwiek polskiej odpowiedzi. Premier polskiego rządu wolał przez całą środę szusować na nartach a wieczorem popijać włoskie winko, niźli walczyć o dobre imię swojego kraju. Tak zachowuje się patriota!? Tak zachowuje się szef największej partii politycznej w Polsce!? Tak zachowuje się premier rządu?!
Okazało się, że Tusk i jego chłopcy są świetni, sprawni, zapobiegliwi i przenikliwi jeśli chodzi o dbałość o ich polityczny tyłek, ale kiedy gra idzie o wizerunek Polski, to kolesie są ślamazarni, mają wszystko gdzieś i wolą popijać wino na alpejskich stokach i opalać się w promieniach włoskiego słoneczka. Oto cała prawda o obecnej ekipie rządzącej – zatrudniają dziesiątki PR-owców, przeprowadzają dokładne badania opinii publicznej, są czuli i zapobiegliwi wtedy, gdy gra idzie o dobro Platformy Obywatelskiej. Ale w tyle mają dobro całego kraju, jego wizerunek i interesy – wtedy wolą narty i wino. Oto miara ich profesjonalizmu. Oto egzemplifikacja ich patriotyzmu.
Marek Migalski