Duda chwali zawarte porozumienie.
Czy Polacy już widzą, że protest górników był jedną wielką ściemą? Wykorzystano do niej ludzi ciężko pracujących, którzy narażając życie, strajkowali pod ziemią! Jakie rozmowy, negocjacje z rządem, prowadzili liderzy związkowi? Ustawa o likwidacji kopalń została przepchnięta kolanem w sejmie, pod osłoną nocy. Do złudzenia przypomina nocną zmianę, kiedy z wielkim pośpiechem odwoływano rząd premiera Olszewskiego.
Z rządem dyskutować? O czym?
Jedynym partnerem do rozmów mógłby być teraz Prezydent, bo tylko on jest władny tę ustawę zawetować. Oczywiście, że tego nie zrobi… Zatem i rozmowy byłyby proforma. Nie tylko mnie się wydaje, że górnicy powinni przyjrzeć się związkowcom. Reprezentanci zachowali się jak Bolek. On, dla obrony swojej teczki, pozwolił, aby komuniści doszli do władzy! Czego bronią związkowcy? Swoich stołków, ciepłych posadek, synekur i przywilejów związkowych. Górnicy! Nie oszukujcie się. Wasi działacze nie są już związkowcami. To urzędnicy związkowi. Na kopalniach żerują, bo mają firmy i spółki. Robią interesy na tym, że są blisko koryta. Górnicy! Wiecie, kto decyduje na kopalni? Kto przyjmuje do pracy? Pracodawca? Nieprawda! Związkowcy! Sory, taki mamy kraj. W Polsce ciągle się zapomina, że polityka i stanowiska to służba społeczeństwu.
Jak wielu widzi to, co ja widzę?
Władza rozpracowała kolejne środowiska. Zaczęło się od lekarzy. Teraz przyszedł czas na górników. Policzono szeregi. Sprawdzono gotowość do mobilizacji w słusznej sprawie. Szybko zakończono akcję!
Niestety. I tym razem byli krok do przodu. Wiedzieli, co i jak planują. To nie jest porozumienie. To próba uspokojenia. Pisaliśmy. Uważajcie na Bolków! Stawką była zmiana władzy. Związki pozwoliły ekipie zachować stołki.
Powiedzmy sobie jasno
Związki zawodowe obroniły rząd! Wystraszyły się strajku generalnego. Widać mają za zadanie utrzymywać spokój w społeczeństwie. Ani myślą dbać o to, co mają zapisane w statutach. Przewodniczący NSZZ „S” Piotr Duda uważa, że zakończony podpisaniem porozumienia protest górników to sukces. – To wielka lekcja pokory dla rządu i koalicji. Chcieli nas przedstawić jako związkowe pasibrzuchy. To się nie udało. Dzisiaj są wszyscy razem . Rząd nie miał wyjścia – jak podpisać to porozumienie. Nie wiem, czy Ewa Kopacz się przestraszyła, Do tej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Ktoś musi za to zapłacić, że górnicy siedzieli pod ziemią – tyle dni – ogłasza na antenie TVN24 szef największego związku zawodowego.
Pytanie retoryczne: Piotrze, Ty się dobrze czujesz?
Broniłem ciebie przed atakami przez wiele lat. Udawałem, że nie widzę patologii związkowej: działalności jej liderów uważających się za święte krowy. Teraz mówię dość! Apeluję do ludzi pracy. Powiedzcie: sprawdzam! Nie dajcie sobą kolejny raz manipulować! Wasz lider (bo mój od dzisiaj już nie) na pytanie: czy podpisanie porozumienia z rządem oznacza, że odwołane zostanie pogotowie strajkowe, odpowiedział, że o tym zadecydują szefowie związków. Umówili się na wtorek.
Wszystko w Waszych rękach, bo przyjdą i będą Was pytać o zdanie. – Ostateczna decyzja o tym, czy podpisane porozumienie zostanie zaakceptowane, zależy od górników, którym będzie zaprezentowane. O tym będą decydować górnicy, którzy siedzą pod ziemią. Najważniejsze jest nielikwidowanie kopalń. To zostało osiągnięte. Gdyby nie to – porozumienie nie zostałoby podpisane — stwierdził w rozmowie z TVN 24.
Nie rozumiecie jeszcze?
Premier Ewa Kopacz zaakceptowała treść porozumienia wypracowanego przez stronę rządową i górnicze związki zawodowe – informuje kancelaria premiera.
Dokładnie w tym samym czasie, w którym w Katowicach liderzy związkowi ustalają warunki porozumienia z rządem – w Zabrzu trwały zmasowane działania policji. Funkcjonariusze zatrzymali kolejnych manifestantów, uczestniczących w antyrządowym proteście.
– Zatrzymują niewinnych ludzi. Przy mnie zatrzymali górnika, mówiąc, że obrażał funkcjonariuszy. To nieprawda! – mówiła kobieta w rozmowie z TVP Info. Obrazki z transmisji stacji nie pozostawiają wątpliwości. Policja aktywnie tłumili manifestację w Zabrzu. Mamy powtórkę z historii?
Tak trudno pojąć o co chodzi?
Zatem wam wytłumaczę, jak wygląda zarządzanie spółkami skarbu państwa. Kto i jak przejada pieniądze: zarządy, rady nadzorcze i inne nieproduktywne grono darmozjadów.
Członkowie zarządów podlegają pod ustawę kominową. Zgrabnie jest ona obchodzona. Zatrudniani są na tzw. kontrakty menedżerskie, czyli ich pensje mogą wynosić nawet paręset tysięcy złotych. Do tego dochodzą premie. Taka umowa obejmuje dużą część kadry zarządzającej. Samochody do dyspozycji. Cóż, samochodów służbowych od groma w spółkach. Są to często samochody służbowe używane do celów prywatnych. Tankują, jeżdżą i korzystają z nich za nasze. Za twoje i moje, podkreślam!
Złote karty kadry zarządzającej – mogą płacić niemal za wszystko
Przykład jednej z rad nadzorczych państwowej firmy. Członek rady nadzorczej, przyjeżdżając do jednego z zakładów, podlegających firmie, miał rezerwowane miejsca w hotelach: w Berlinie, Dreźnie. Dlaczego tam? W regionie, gdzie zakład się mieści, nie było hoteli z wystarczającą liczbą gwiazdek.
Podsumujmy: pensje, samochody, złote karty, premie… O czymś jeszcze zapomnieliśmy? Wiedzę uzupełnią Ci z Was, którzy się orientują. Miliony zł miesięcznie pochłanianych pieniędzy przez białe kołnierzyki a brudne mankiety .
Więc pytam czy ceny węgla, energii elektrycznej, gazu mogą być niskie? Zakłady mogą być rentowne? Nie wspomnieliśmy o innych patologiach, o których wszyscy wiemy.
Czas na zmiany
Musimy zaprotestować i razem wyjść na ulice. Opozycja musi przestać udawać, że chce przejąć władzę! Tyle już razy koalicja rządząca była trzymana za gardło. Za każdym razem wychodziła z opresji cało. Nadszedł czas odważnych decyzji. Naród musi pokazać, że jest suwerenem. Apelujemy kolejny raz, wyjdźcie zza komputerów. Idźmy razem zmieniać Polskę dla naszych dzieci i wnuków. Powiecie, że podpalamy naszą Ojczyznę?
Tak. Teraz już oficjalnie. Bez wahania. Nie ma innego wyjścia.
Czas na Majdan w Warszawie!
Polacy zastanawiają się, kto tym biznesem (Polską) tak naprawdę kręci. Tusk? Kopacz? Nonie, przecież to żart. Służby i agenci? Cieplej.
Wyobraźcie sobie taki scenariusz
Schetyna jesienią 2013 – po odsunięciu go od władzy w PO – odgrażał się w TVN cytując Miłosza „spisane będą czyny i rozmowy”. Zrobił przy tym charakterystyczny dla siebie półuśmieszek.
Pół roku później wyskoczyła „afera taśmowa”. Zmiotła Tuska. Pozwoliła Schetynie wrócić do gry. Pomagali w tym ludzie Komorowskiego z WSI i dawni współpracownicy Schetyny z MSW. Do tej pory „sprawa Falenty”, jakichś kelnerów i Bóg wie kogo, ciągnie się i ciągnie. Tak naprawdę nic się nie dzieje. Na początku Falenta wydukał tylko, że „był w kontakcie z CBA” i na ich polecenie zlecił nagrania. Potem zamilkł. Milczy do dzisiaj.
Skandal i co z tego?
Nikt w wyniku tej SKANDALICZNEJ afery nie poniósł żadnych konsekwencji. Nikt. Afera miała tylko jeden cel: przyspieszyć odejście Tuska z polskiej polityki (nie dlatego, że był dobrym premierem, bo nim nie był, ale dlatego, że naraził się Schetynie). I ten jeden, jedyny cel został osiągnięty. Tuska nie ma i nie bruździ. Czy ktoś zaobserwował, jak szybko zmieniły się sojusze w PO, po wybuchy afery? Politycy, popierający dotychczas Tuska i Protasiewicza, nagle zmienili front. Zaprzysięgli wierność Schetynie.
Pole zostało oczyszczone
PO wrzuciło Kopacz na pożarcie i baba właśnie ginie w tym układzie. Jest fatalnym premierem i politycy PO o tym doskonale wiedzą. Spełnia rolę klasycznego inter rexa. Wkrótce jednak rozedrganą i nieudolną Kopacz zastąpi zdecydowany Schetyna. Grzegorz Zbawiciel. Stanie się to przed wyborami prezydenckimi – Komorowski pokaże się jako silny człowiek, który dba o interes Polski, a Schetyna zdobędzie to, na czym mu zawsze zależało – stanowisko premiera. I już go nie odda. Proste i genialne w swojej prostocie.
Opozycja chce przejąć władzę?
To jest jednak sygnał dla opozycji. Jeżeli powyższe jest faktem, to opozycja ma mało czasu. Nie można już dłużej czekać. Musi podjąć decyzję i przejść od słów do czynów. Ostatnie wybory samorządowe udowodniły jasno i wyraźnie, że demokracja w Polsce nie rozstrzygnie się przy urnach wyborczych. Od 2005 wybory w Polsce były fałszowane, a 2014 pokazał skalę tego zjawiska. Następne wybory – prezydenckie i parlamentarne w 2015 – zostaną „przekręcone”. Stracimy Polskę na zawsze.
Czy można wygrać z nimi na ulicy?
Można. Wszystko zależy od charakteru protestu, jego skali i jakości liderów. Panowie z Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski, Polski Razem, Ruchu Narodowego, Kongresu Nowej Prawicy – weźcie dupy w troki, i choć raz udowodnijcie, że zasługujecie na nasze zaufanie! Czas płynie nieubłaganie.
Sajetan Tempe
Za: http://wirtualnapolonia.com/2015/01/17/zwiazkowcy-sprzedali-strajkujacych-gornikow/
Nadesłał: USOPAŁ