Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Wakacje dobiegają końca, z urlopów powrócili już nasi parlamentarzyści, za którymi naród zapewne bardzo się „stęsknił”, a więc musimy przygotować się na zmasowany atak politycznej propagandy.
 
Jak ujawniły media, szef będącej w stanie permanentnego rozkładu lewicy, nakazał posłom tej frakcji, aby wzięli czynny udział w dożynkach gminnych agitując rolników. Posłowie lewicy mają podczas tych akcji agitacyjnych przedstawiać się jako obrońcy ciemiężonego chłopstwa i jedyni politycy zdolni do przekształcenia ich w wiodącą siłę narodu. Ciekawe czy sam Olejniczak zechce przypomnieć rolnikom swoje ogromne „osiągnięcia” z okresu sprawowani funkcji ministra rolnictwa ?  Wiadomo elektorat o orientacji homoseksualnej stanowi margines błędu statystycznego i  mierzony jest w promilach, a przecież wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami.
 
Jednak agitacja wśród ludności wiejskiej to dla lewicy za mało, stąd też kolejny odgórny przykaz, aby każdy parlamentarzysta lewicy 1 września odwiedził co najmniej jedną szkołę w swoim okręgu wyborczym. A nie tak dawno media wraz z politykami lewicy ujadały z wielką zaciekłością, że były minister Roman Giertych próbuje ideologizować i upolitycznić polskie szkoły, a wychodzi na to, że właśnie, ci którzy wówczas najgłośniej krzyczeli dziś chcą robić to przeciwko czemu protestowali. Oczywiści również w szkołach politycy lewicy zapewne będą agitować przedstawiając siebie jako obrońców szkolnictwa i wielkich reformatorów. Jednak ci reformatorzy podczas swoich rządów dobitnie dowiedli, że o szkolnictwie pojęcia żadnego nie mają. Może pani Łybacka zechce zaprezentować swoje osiągnięcia na niwie degradacji i destrukcji polskiego szkolnictwa. Myślę, że 1 września, czyli dzień rozpoczęcia nowego roku szkolnego to najlepszy okres do złożenia publicznej samokrytyki.
 

Zapowiedzi propagandowej ofensywy lewicy obudziły czujność speców od rządowej propagandy. Wczoraj z nieukrywanym zdziwieniem podziwiałem kolejny mistrzowski propagandowy występ premiera. Wszystkie media do znudzenia rozpływały się w zachwytach nad cudowną walką z kryzysem prowadzoną przez rząd Donalda Tuska i ogromnym sukcesie jakim jest wzrost PKB o 1,1% . Już widziałem oczyma wyobraźni realizację baśni Michała Boniego o Polsce, która za kilkanaście lat będzie krajem mlekiem i miodem płynącym, a Polacy najbogatszym społeczeństwem. Widziałem ogromne zarobki przeciętnego Kowalskiego, wysokie emerytury, za które starsi Polacy odpoczywali w uzdrowiskach po trudach wieloletniej pracy, szczęśliwe młode małżeństwa mieszkające we własnych mieszkaniach i wychowujące dzieci, przepiękne autostrady, sprawnie działające szpitale wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt, itd. Jednak po chwili przewagę wzięła u mnie natura realisty nad niepoprawnym marzycielem i ze zdumieniem odkryłem, że cały ten sukces to jeden wielki pic. Według danych GUS w okresie, w którym nastąpił ten rzekomy wzrost gospodarczy bezrobocie wzrosło nam aż o 14%., czyli przybyło na ponad 200 tysięcy nowych bezrobotnych, a w niedalekiej przyszłości przybędzie jeszcze więcej. Upadek polskich stoczni, które tak „sprawnie” zostały sprzedane poważnemu katarskiemu inwestorowi, tzn. miały być sprzedane, a raczej mają być sprzedane, zresztą za tą łamigłówką rządową nikt normalny nie nadąża, spowoduje również kryzys i upadek wielu zakładów kooperujących z przemysłem stoczniowym, a to przyniesie kolejny wzrost bezrobocia. Sam premier ogłaszając niebagatelny „sukces” tak mimochodem bąknął o tym, że bezrobocie będzie rosło i wzrośnie o kilka kolejnych procent, a więc bez pracy zostanie koleje kilkaset tysięcy Polaków. Najważniejsze jednak, że w świat poszła informacja o sukcesie rządu i premiera, a przecież w kontekście zbliżających się wyborów to niezwykle ważna sprawa.


Jakże szkoda, że wakacje dobiegły końca…


Paweł

Za: http://prostowoczy.blog.onet.pl/