Wiele osób w 1999 zapisało się do OFE, bo taki obowiązek nakładała na nich ustawa (osoby urodzone przed 1969 rokiem). Pozostali, którzy mieli prawo wyboru pozostania w starym systemie ZUS lub przystąpienia do tzw.II filaru (OFE) – zrobiły to, kierując się głównie przekonaniem, że zgromadzone przez nich środki na przyszłą emeryturę będą mogły być dziedziczone. Oznaczało to, że jeśli emeryt nie wykorzysta ich w całości po przejściu na emeryturę, to pozostałość pieniędzy na koncie emerytalnym dostaną osoby przez niego uposażone, tojest współmałżonek, dzieci lub inna rodzina.Takie rozwiązanie było głównym motywem kampanii reklamowej i kosztownych działań marketingowych, prowadzonych przez poszczególne PTE oraz Urząd Nadzoru Ubezpieczeniowego , którym kierowała Pani Lewicka, w randze wiceministra. Podstawowe szkolenia prawników i kadry menadżerskiej z PTE odbywały się w ww. urzędzie, a następnie, w centralach PTE, organizowano szkolenia dla kadr, zajmujących się sprzedażą –inaczej mówiąc, werbunkiem klientów do konkretnych OFE.
W grudniu 2008 roku Sejm uchwalił, a następnie prezydent RP, Lech Kaczyński podpisał, ustawę o emeryturach kapitałowych, na mocy której wprowadzono rozwiązania przeciwne do założeń reformy emerytalnej z 1999 roku. Bowiem nie będzie emerytur małżeńskich ani dziedziczenia pieniędzy gromadzonych na indywidualnych kontach w OFE. Przyjęta ustawa nie przewiduje zapowiadanych uprzednio przez rząd emerytur małżeńskich i wyklucza dziedziczenie zgromadzonych przez lata środków pieniężnych w OFE. Ale ktoś z tych pieniędzy na pewno skorzysta. Tylko dlaczego nie najbliżsi emeryta?
Oszczędności przepadają
Ustawa mówi o dwóch rodzajach emerytur: okresowej i dożywotniej. Do pierwszej z nich będą uprawnione kobiety, które ukończyły 60. rok życia i zgromadziły w II filarze przynajmniej 20-krotność dodatku pielęgnacyjnego (w minionym roku wynosił on 163 zł). Emerytury okresowe będą co roku waloryzowane. Po osiągnięciu wieku 65 lat kobiety, razem z mężczyznami w tym wieku, będą przechodzić na emeryturę dożywotnią. Ta, niestety, nie będzie już waloryzowana.Pozostanie liczyć na wysokie zyski naszego funduszu emerytalnego, które mają ewentualnie zwiększać wysokość przyszłego świadczenia.
Co w sytuacji śmierci płacącego składki, jeśli umrze on przed osiągnięciem wieku emerytalnego ? Generalnie oceniając, ustawa stanowi, że oszczędności te przepadają na rzecz ZUS,czyli Skarbu Państwa. Bowiem zgromadzone środki nie mogą być dziedziczone przez współmałżonka nawet w przypadku, jeśli emeryt osiągnie wiek emerytalny, ale umrze jeszcze przed wypłaceniem pierwszej emerytury.Wcześniej były pomysły, żeby wprowadzić dziedziczenie emerytury, ale obecna ekipa z PO i PSL uznała, że byłoby to zbyt kosztowne dla budżetu. Trochę inaczej wygląda sytuacja,jeśli śmierć nastąpi w ciągu trzech lat od wypłacenia pierwszej emerytury.Wtedy, owszem, jest szansa na otrzymanie przez najbliższych tzw. wypłaty gwarantowanej. To jednorazowe świadczenie. Jego wysokość będzie zależała od daty śmierci emeryta. Jeśli śmierć nastąpi miesiąc po pobraniu pierwszej emerytury, wówczas wypłacona składka zostanie pomniejszona o 1/37. Każdy kolejny przeżyty miesiąc oznacza spadek wysokości ewentualnej wypłaty gwarantowanej o kolejną 1/37. Emeryt może wskazać osobę (uposażonego), która po jego śmierci ma otrzymać takie świadczenie. Jeśli tego nie zrobi, wystąpi domniemanie, że tą osobą jest jego współmałżonek.
Wypłata gwarantowana nie zmienia faktu, że gromadzone przez lata środki pieniężne w większości przypadków pozostaną poza zasięgiem najbliższych na wypadek śmierci emeryta. No bo jeśli umrze on tydzień przed wypłatą pierwszej emerytury (a osiągnie już wiek emerytalny), to ponad 30 lat „oszczędzania” przechodzi koło nosa jego najbliższym. Podobnie jeśli śmierć nastąpi po trzech latach pobierania przez niego emerytury. Wygląda więc na to, że „najbezpieczniej” dla żony jest, jeśli mąż umrze między 65. a 68. rokiem życia. W innym wypadku może zapomnieć o korzystaniu z pieniędzy, które przecież tworzyły dotąd część ich wspólnoty majątkowej.
Brak emerytury małżeńskiej dotknie przede wszystkim kobiety. Nie tylko dlatego, że statystycznie mężczyźni żyją krócej. Również dlatego, że zwłaszcza w polskich warunkach, to kobieta ma większe przerwy w pracy, a więc gromadzi w II filarze mniej środków. Wcześniej przechodzi na emeryturę, więc dodatkowo jej emerytura jest niższa. Świadomość zabezpieczenia na wypadek śmierci męża powodowałaby większy psychiczny komfort w podejmowaniu decyzji o rozwoju kariery zawodowej, z uwzględnieniem planowania powiększenia rodziny i wychowania dzieci. Pozostawienie jej bez pieniędzy z OFE po mężu tylko dlatego, że ten zmarł trzy lata za późno lub tydzień za wcześnie, ma nie tylko niewiele wspólnego z polityką prorodzinną, ale po prostu ze zwykłą sprawiedliwością.
Nie ma wątpliwości, że na takim kształcie prawa skorzystają głównie instytucje finansowe, przede wszystkim fundusze emerytalne, należące głównie do międzynarodowych korporacji finansowych.. Już dziś dysponują one ogromnymi kapitałami, które w znacznej części rosną także dzięki dużym kosztom obsługi, opłacanych z naszych środków. Czy potrafilibyśmy sami lepiej zaoszczędzić na swoją emeryturę? Nie ma wątpliwości, że tak. Wystarczy przywołać niedawne wyniki dochodzenia Komisji Nadzoru Finansowego. Okazuje się, że od 1999 roku fundusze zarobiły na naszych pieniądzach ponad 24 mld zł. I byłoby pięknie (bo to miało przekładać się na naszą emeryturę), gdyby nie fakt, że tylko wciągu ostatniego roku straciły niemal całą tę kwotę!
Przyjęta ustawa jest, niestety, kolejnym przykładem wprowadzania dziwnie rozumianej solidarności. System w obecnym kształcie ma zabezpieczać emerytury kolejnym pokoleniom. Niestety, kosztem własnej rodziny. W rzeczywistości natomiast gwarantuje funduszom emerytalnym dysponowanie potężnymi sumami, bez realnych właścicieli.
Z ubolewaniem należy podkreślić, że przyjęta ww. ustawa, burząca podstawy i motywację do oszczędzania na emeryturę u milionów oszukanych Polaków, spotkała się z nikłym zainteresowaniem w polskich mediach. Również tzw. znani polscy analitycy i ekonomiści, często w przeszłości pracujący na rzecz instytucji-właścicieli OFE, takich jak ING, CU,Amplico Life (AIG) oraz innych, rzadko wypowiadali się krytycznie o rozwiązaniach ww. ustawy.
Kuriozum owej reformy dopełnił Sąd Najwyższy, orzekając w 2008, iż składki OFE nie należą do jego członków, tylko do "systemu emerytalnego". Jest zatem oczywistym faktem, że jeśli coś do nas nie należy, to nie można z tego tytułu spodziewać się gwarantowanych prawem własności, wypłat świadczeń w emerytalnych, adekwatnych do zgromadzonych środków na indywidualnym koncie przyszłego emeryta w OFE.
Inna reakcja nastąpiła w ubiegłym tygodniu, kiedy ministrowie Rostowski i Fedak ogłosili plany zmniejszenia przekazywanej składki do OFE z dotychczasowych7,3 % do 3 %. De facto zapowiedzieli, że zabiorą pieniądze z OFE. Wówczas gremialnie odezwali się obrońcy pogrzebanej wcześniej, wskutek wejścia w życie ustawy o emeryturach kapitałowych, reformy emerytalnej, opartej na OFE. W mediach trwa niesłychana wrzawa w obronie OFE.
Minister Rostowski zapowiedział cięcia w zobowiązaniach Skarbu Państwa wobec OFE. Składka na OFE ma spaść z 7,3 % do 3 %. Ekonomiści wskazują krytycznie, że różnica pozostanie w kieszeni rządu, a nie podatników. Wylicza się zagrożenia,wynikające ze skoku na OFE przez rząd,szczególnie pod katem stabilności na rynku finansowym. Zmniejszenie składki na OFE może spowodować zniszczenie zarówno rynku długu jak i rynku akcji. Bo jeśli rząd niewłaściwie przeznaczy tak uzyskane środki i nie trafią one do naszych kieszeni, do gospodarki i na rynek finansowy, nastąpi załamanie w procesach kreowania kapitału, a w konsekwencji, zagrożenie dla wzrostu PKB i realne zmniejszenie dochodów podatkowych.
Może nastąpić wstrząs na rynku obligacji państwowych. Ze względu na
mniejszy popyt na papiery rządowe, ich rentowność może rosnąć w krótkim,
średnim i długim okresie, co zwiększa ryzyko wyprzedaży na tym rynku i może doprowadzić do trudności w zbywaniu kolejnych transzy długu państwowego. Tym samym może zwiększyć się też koszt kapitału.
Papiery dłużne, których nie kupią OFE, prawdopodobnie zakupią banki. W ten sposób banki będą miały mniej środków na kredytowanie przedsiębiorstw i klientów indywidualnych. Konsekwencją mogą być zatory płatnicze w realnej gospodarce. Należy zakładać, że OFE będą inwestować pomniejszone składki w podobnychproporcjach jak do tej pory, to znaczy dzielić je między rynek dłużny i akcji, abyograniczyć ryzyko inwestycyjne, zgodnie z wymogami sztuki inwestowania.Warszawska Giełda, z powodu niższego napływu inwestycji, zatraci swą atrakcyjnośćdla polskich przedsiębiorstw, szukających finansowania swego rozwoju nagiełdzie.
W tym miejscu należy podkreślić, że oświadczenie ministra Rostowskiego
nastąpiło w momencie, kiedy Skarb Państwa wystawił na sprzedaż GPW. Należy oczekiwać, że projekcje finansowe i oferty potencjalnych inwestorów mogą być niższe od oczekiwanych .Zapowiedziane zmiany mogą też uzależnić Polskę od konieczności finansowania naszego długu wewnętrznego za granicą,. Co może zwiększyć ryzyko gwałtownych zmian kursu polskiej waluty.
Z ubolewaniem należy stwierdzić, że kolejny polski rząd, osłabia znaczenie gospodarcze ważnych instytucji w systemie finansowym państwa, aby tylko zaspokoić bieżące potrzeby budżetu, bez uwzględnienia długoterminowego interesu ogółu podatników, i interesu społecznego, polegającego na stabilizacji rozpoczętych niedawno reform.
I nie należy się dziwić, że rząd wroku 2009, postanowił zrobić skok na kasę samych OFE. Jeśli w grudniu 2008 roku udało się, aby 13 milionów pracowników pozbawić ich własnych pieniędzy, zgromadzonych na kontach w OFE, i to prawie bez protestów z ich strony, to dlaczego nie można spróbować tego samego posunięcia wobec kilkunastu instytucji finansowych, które pełniły rolę pośrednika w gromadzeniu i inwestowaniu składek. Tego rodzaju działanie,niekiedy nazywane potocznie „zaborem mienia” (oczywiście po pretekstem troski o przyszłych emerytów), może pozwolić jeszcze, aby przedłużyć, choć o parę lat, obecne rządy POPiSu, wygrać kolejne wybory, w tym i te prezydenckie, a potem „jakoś to będzie” lub inaczej, potem to się dokona „nowej reformy”, także w imię „ dobra przyszłych emerytów”.
Zwykłych obywateli, członków OFE, nie powinna w ogóle obchodzić ta ostatnia awantura na linii rząd-OFE, zwłaszcza, że nie dotyczy ona już pieniędzy, będących własnością emerytów. Im pozostanie jedynie nadzieja, że być może w przyszłości do władzy w RP dojdzie inny rząd, który odda członkom OFE zagrabione przez "system" składki, aby oni sami mogli zadbać o swoją emeryturę.Z chwilą gdy środki te trafią z kont OFE do ZUS, ich ewentualne odzyskanie nie będzie już praktycznie możliwe.
Za: http://bezcenzury-multimediablog.blog.onet.pl/