Śmierć policjanta na warszawskiej Woli poruszyła całą opinię publiczną. Rozpoczęła się ogólnonarodowa debata dlaczego nikt mu nie pomógł. Zapewne przyczyn takiej, a nie innej postawy świadków tego zajścia jest wiele. Pierwsza przyczyna jaka od razu nasuwa się, to znieczulica społeczna. Jednakże sprowadzenie przyczyny jego śmierci do znieczulicy jest uproszczeniem sprawy.
Zanim przejdę do kwestii samego zaniechania pomocy policjantowi przez społeczeństwo warto zwrócić uwagę na tych dwóch młodocianych bandziorów. Zrobili co zrobili, ale zwróćmy uwagę, że zachowali się zgodnie z popularnym w pewnych kręgach młodzieży hasłem „róbta co chceta”. No i zrobili…
W tym, że nikt policjantowi nie pomógł bez wątpienia dużą rolę odegrał strach, zwykły ludzki strach, który się pojawia, gdy bandyta wyciąga nóż, co jeszcze bardziej uwypukla dużą odwagę tegoż funkcjonariusza policji, bo mógł być obojętny na demolowanie tramwaju, mógł wyjść z założenia, że nie jest na służbie, więc nic go nie obchodzi. Zareagował i zapłacił za to cenę najwyższą. Cenę życia.
Prawdopodobnie zadział też jeden z elementów psychologii tłumu, czyli rozproszenie odpowiedzialności. A więc jeśli jakaś osoba widzi, że komuś dzieje się krzywda, ale obserwuje, iż inni nie reagują, to zachowuje się tak samo i biernie przygląda się wydarzeniom najczęściej udając, że nic nie widzi.
Z drugiej strony policja nie ma w ostatnich latach dobrej passy i w dużej mierze „zapracowała” na taką, a nie inną postawę społeczeństwa. Nierozwiązana sprawa zabójstwa generała Marka Papały, gdzie na całym świecie gdy ginie policjant (a co dopiero szef policji), to za punkt honoru policja takiego kraju stawia sobie schwytanie sprawców. A u nas? Minęło tyle lat i policja miota się w tej sprawie. To zaufania do policji jako instytucji i do samego państwa prawa u obywateli nie buduje.
Kolejna sprawa, to skandal wokół śmierci Krzysztofa Olewnika i fakt, że niektórzy funkcjonariusze policji byli zamieszani w tę śmierć, a sam sposób prowadzenia śledztwa kompromituje policję jako instytucję. Albo sprawa kilku funkcjonariuszy kompanii antyterrorystycznej z Łodzi, a więc elitarnej jednostki policji, którzy jak się okazało sami „po godzinach” byli gangsterami, bo zajmowali się wymuszaniem haraczy.
Jeszcze jedna sprawa, z nieco innej beczki. Fakt, że podczas gdy ludzie w uniformach ochrony (bo na nazwę ochroniarzy ci bandyci nie zasługują) „Zubrzycki” katowali ludzi w KDT w Warszawie, używając gazu choć prawo im tego zabrania w trakcie zajść 21 lipca 2009 r. policja stała i przyglądała się temu łamaniu prawa. Bez względu na to, czy ktoś był za usunięciem kupców z KDT, czy nie, to do opinii publicznej poszedł jednoznaczny sygnał: policja nie reagowała na łamanie prawa, nie broniła bitych i katowanych obywateli płacących na nią ciężkie podatki.
Przykładów nieudolności, skorumpowania części funkcjonariuszy policji, czy zwykłej amatorszczyzny w wykonywaniu swojego fachu można przytaczać w nieskończoność. Policja musi mieć świadomość, że nie funkcjonuje w próżni. Jej praca, jej działania, także błędy i wpadki, które są naturalną rzeczą, bo nie myli się tylko ten, co nic nie robi są obserwowane przez społeczeństwo, rejestrowane w jego świadomości i mają odbicie w zachowaniu oraz reakcjach tegoż społeczeństwa. Szkopuł w tym, w jaki sposób i w jakim stylu policja potrafi sama siebie czyścić z negatywnych zjawisk i osób. A z tym w ostatnich latach różnie bywało.
Jednakże należy oddać sprawiedliwość policjantom, bo z drugiej strony patrząc na ich pracę, trzeba przyznać, że wykonują niebezpieczny zawód za psie pieniądze i w fatalnych warunkach, bowiem włodarze kraju traktują ich po macoszemu, a ten wózek o nazwie policja kręci się dzięki poświęceniu i oddaniu takich funkcjonariuszy z powołania jak ten z Warszawy.
Fakt pozostaje faktem, że zaufanie dużej części społeczeństwa do policji jest ograniczone, więc zdarzają się takie tragiczne historie, jak ta na warszawskiej Woli, bowiem niejeden obywatel widząc chuligańskie zachowanie odwróci głowę wychodząc z założenia: a co się będę mieszał do tego, jeszcze dostanę nożem w żebra, albo jakiś skorumpowany policjant ujawni moją tożsamość bandziorom.
Bez wątpienia tragicznej śmierci bohaterskiego funkcjonariusza policji z Warszawy można było uniknąć. Zróbmy wszystko, aby debata społeczna na ten temat nie zakończyła się na jałowej bleblaninie. Wnioski jednak muszą wyciągnąć wszyscy: i policja, i my obywatele. Tylko wtedy ofiara życia złożona przez warszawskiego policjanta będzie miała sens.
Amator
Śmierć policjanta na warszawskiej Woli poruszyła całą opinię publiczną. Rozpoczęła się ogólnonarodowa debata dlaczego nikt mu nie pomógł. Zapewne przyczyn takiej, a nie innej postawy świadków tego zajścia jest wiele. Pierwsza przyczyna jaka od razu nasuwa się, to znieczulica społeczna. Jednakże sprowadzenie przyczyny jego śmierci do znieczulicy jest uproszczeniem sprawy.
Zanim przejdę do kwestii samego zaniechania pomocy policjantowi przez społeczeństwo warto zwrócić uwagę na tych dwóch młodocianych bandziorów. Zrobili co zrobili, ale zwróćmy uwagę, że zachowali się zgodnie z popularnym w pewnych kręgach młodzieży hasłem „róbta co chceta”. No i zrobili…
W tym, że nikt policjantowi nie pomógł bez wątpienia dużą rolę odegrał strach, zwykły ludzki strach, który się pojawia, gdy bandyta wyciąga nóż, co jeszcze bardziej uwypukla dużą odwagę tegoż funkcjonariusza policji, bo mógł być obojętny na demolowanie tramwaju, mógł wyjść z założenia, że nie jest na służbie, więc nic go nie obchodzi. Zareagował i zapłacił za to cenę najwyższą. Cenę życia.
Prawdopodobnie zadział też jeden z elementów psychologii tłumu, czyli rozproszenie odpowiedzialności. A więc jeśli jakaś osoba widzi, że komuś dzieje się krzywda, ale obserwuje, iż inni nie reagują, to zachowuje się tak samo i biernie przygląda się wydarzeniom najczęściej udając, że nic nie widzi.
Z drugiej strony policja nie ma w ostatnich latach dobrej passy i w dużej mierze „zapracowała” na taką, a nie inną postawę społeczeństwa. Nierozwiązana sprawa zabójstwa generała Marka Papały, gdzie na całym świecie gdy ginie policjant (a co dopiero szef policji), to za punkt honoru policja takiego kraju stawia sobie schwytanie sprawców. A u nas? Minęło tyle lat i policja miota się w tej sprawie. To zaufania do policji jako instytucji i do samego państwa prawa u obywateli nie buduje.
Kolejna sprawa, to skandal wokół śmierci Krzysztofa Olewnika i fakt, że niektórzy funkcjonariusze policji byli zamieszani w tę śmierć, a sam sposób prowadzenia śledztwa kompromituje policję jako instytucję. Albo sprawa kilku funkcjonariuszy kompanii antyterrorystycznej z Łodzi, a więc elitarnej jednostki policji, którzy jak się okazało sami „po godzinach” byli gangsterami, bo zajmowali się wymuszaniem haraczy.
Jeszcze jedna sprawa, z nieco innej beczki. Fakt, że podczas gdy ludzie w uniformach ochrony (bo na nazwę ochroniarzy ci bandyci nie zasługują) „Zubrzycki” katowali ludzi w KDT w Warszawie, używając gazu choć prawo im tego zabrania w trakcie zajść 21 lipca 2009 r. policja stała i przyglądała się temu łamaniu prawa. Bez względu na to, czy ktoś był za usunięciem kupców z KDT, czy nie, to do opinii publicznej poszedł jednoznaczny sygnał: policja nie reagowała na łamanie prawa, nie broniła bitych i katowanych obywateli płacących na nią ciężkie podatki.
Przykładów nieudolności, skorumpowania części funkcjonariuszy policji, czy zwykłej amatorszczyzny w wykonywaniu swojego fachu można przytaczać w nieskończoność. Policja musi mieć świadomość, że nie funkcjonuje w próżni. Jej praca, jej działania, także błędy i wpadki, które są naturalną rzeczą, bo nie myli się tylko ten, co nic nie robi są obserwowane przez społeczeństwo, rejestrowane w jego świadomości i mają odbicie w zachowaniu oraz reakcjach tegoż społeczeństwa. Szkopuł w tym, w jaki sposób i w jakim stylu policja potrafi sama siebie czyścić z negatywnych zjawisk i osób. A z tym w ostatnich latach różnie bywało.
Jednakże należy oddać sprawiedliwość policjantom, bo z drugiej strony patrząc na ich pracę, trzeba przyznać, że wykonują niebezpieczny zawód za psie pieniądze i w fatalnych warunkach, bowiem włodarze kraju traktują ich po macoszemu, a ten wózek o nazwie policja kręci się dzięki poświęceniu i oddaniu takich funkcjonariuszy z powołania jak ten z Warszawy.
Fakt pozostaje faktem, że zaufanie dużej części społeczeństwa do policji jest ograniczone, więc zdarzają się takie tragiczne historie, jak ta na warszawskiej Woli, bowiem niejeden obywatel widząc chuligańskie zachowanie odwróci głowę wychodząc z założenia: a co się będę mieszał do tego, jeszcze dostanę nożem w żebra, albo jakiś skorumpowany policjant ujawni moją tożsamość bandziorom.
Bez wątpienia tragicznej śmierci bohaterskiego funkcjonariusza policji z Warszawy można było uniknąć. Zróbmy wszystko, aby debata społeczna na ten temat nie zakończyła się na jałowej bleblaninie. Wnioski jednak muszą wyciągnąć wszyscy: i policja, i my obywatele. Tylko wtedy ofiara życia złożona przez warszawskiego policjanta będzie miała sens.
Amator
http://amator.blog.onet.pl/Smierc-policjanta-Szczypta-ref,2,ID400364726,n