– Chcemy przywrócić zabrane przez polityków poczucie godności każdego obywatela. Chcemy, by poczuł, że jego głos ma znaczenie i nie wolno mu go zmarnować – tłumaczy powody podjęcia akcji "Nie dla psa kiełbasa" jeden z jej organizatorów używający nicka Eker.
Razem z kolegą umieścili w Internecie pod koniec lutego petycję adresowaną do partii mających reprezentację w Sejmie: "Wszystkim politykom obecnych w Sejmie partii politycznych: PiS, PO, SLD i PSL mówię – nie dla psa kiełbasa! Zbyt bardzo sobie cenię mój głos, by oddać go na was! Nie liczcie na mój głos! Nie liczcie też na to, że zostanę w domu! Pójdę na wybory i zagłosuję na partię spoza Sejmu!". Wzywają też do niegłosowania na PJN i Ruch Poparcia Palikota. Do wczorajszego popołudnia petycję podpisało ponad 9430 osób.
– Naszym celem jest zmobilizowanie społeczeństwa do udziału w wyborach. Chcemy, by do Sejmu dostały się nowe partie – mówi Eker. – Jeśli akcja się powiedzie, to będzie zielone światło dla tych, którzy nie myślą o założeniu partii, bo nie widzą szans na dostanie się do Sejmu.
Akcja prowadzona początkowo za pomocą strony WWW i Facebooka, szybko zyskała oddźwięk wśród internautów. W niedzielę jej organizatorzy założyli portal społecznościowy www.ndpk.pl, na którym oddali internautom do dyspozycji blogi, fora dyskusyjne i czat. W ciągu 24 godzin zarejestrowało się na nim ponad 200 osób.
Akcja wyszła też poza sieć. Jej uczestnicy drukują zamieszczone w Internecie plakaty i ulotki wzywające do udziału w wyborach i głosowania na dowolne, pozaparlamentarne ugrupowanie, i rozpowszechniają je. W najbliższym czasie kampania trafi na rozmieszczone w centrach kilku miast ekrany wielkopowierzchniowe.
Napisał(a) rp.pl/AJa
Za: Aspekt Polski