Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Choć jako Polacy jesteśmy przede wszystkim ludem rolniczym – a więc z największym zamiłowaniem podchodzimy do uprawy ziemi, która w dawnych wiekach musiała być wydzierana zalegającym nasz kraj puszczom – to przecież nigdy nie dążyliśmy do tego, by lasy wyciąć w pień, a drewno sprzedać wyłącznie dla zysku.

 Las był ważnym elementem nie tylko równowagi przyrodniczej, zwanej dziś ekosystemem, ale również wkraczał do naszej kultury, a zwłaszcza do malarstwa i poezji. Z jakimż zachwytem oglądać możemy wiekowe dęby Wyczółkowskiego, dziewiczą puszczę Chełmońskiego czy tatrzańskie smreki Juliana Fałata. Las zawsze nas pociągał i zachwycał. Mickiewicz opiewał las z takim rozczuleniem, że i dziś, choć tyle się zmieniło, chcielibyśmy wejść do litewskiego boru, usiąść pod wysmukłą sosną, wdychać zapach żywicy i ziół, słuchać śpiewu ptaków, a choćby nawet samego szumu liści. Las jest piękny i powabny o każdej porze roku, o każdej porze dnia i nocy, w każdej minucie, choć my, wzorem mieszkańców Soplicowa, najbardziej lubimy czas grzybobrania. To nasza narodowa specjalność.

Cóż, gdy Polska traciła niepodległość, zaborcy i handlarze rzucali się na polskie lasy. Wiadomo, drzewo jest w cenie, można wyciąć, sprzedać i zarobić. Można wyciąć wszystko, zostawiając tylko piaski. Mickiewicz użalał się: „Pomniki nasze! Ileż co rok was pożera / Kupiecka, lub rządowa, moskiewska siekiera” („Pan Tadeusz”, IV). Była siekiera moskiewska, pruska, austriacka, no i siekiera międzynarodowych handlarzy, dla których priorytetem jest wyłącznie zysk.


Dziś lasy polskie, te piękne i bogate lasy, znów są zagrożone. Co to znaczy zagrożone? To znaczy, że zostanie uruchomiona taka procedura rządowa, która wymusi najpierw niedofinansowanie, a następnie bankructwo polskich Lasów Państwowych. A po co bankructwo? Po to, żeby je sprzedać jak najtaniej. Komu? Partyjnej nomenklaturze i obcokrajowcom. To jest mechanizm, który w Polsce realizowany jest od roku 1989. Lud miał się zachłysnąć wolnością i demokracją, a nomenklatura i obcokrajowcy mieli obłowić się konkretnym i wymiernym zyskiem, czyli masą spadkową po PRL-u. Stosując taką perfidną metodę sprzedano, a w zasadzie rozgrabiono tysiące zakładów pracy; używając takiej samej taktyki doprowadzono do upadku polskie stocznie. W taki sposób próbuje się sprzedać lasy, a już wkrótce zostanie rozsprzedana polska ziemia, gdyż od roku 2016 ograniczenia na jej sprzedaż nie będą już obowiązywały. Jednocześnie trwa wyprzedaż (poprzez wypchnięcie na emigrację zarobkową) kilku milionów ludzi, których musiało dotknąć bezrobocie, skoro masowo zlikwidowano przedsiębiorstwa dające im zatrudnienie oraz utrzymanie, i skoro pod młotek wędrują ostatnie już bodaj atrybuty naszej państwowo-majątkowej suwerenności: ziemia, woda i lasy. Scenariusz jest prosty i ciągle skuteczny. 

Trzeba wobec tego zrobić wszystko, aby właśnie ta „rządowa siekiera” wyszczerbiła się na polskich lasach. Nasze społeczeństwo, pochłonięte własnymi problemami, a na dodatek jakże często odurzane przez media, a zwłaszcza przez telewizję, skołowane przez natłok celowo spreparowanych, często sprzecznych ze sobą informacji, otępiane i pogardzane – musi znaleźć jakiś punkt odniesienia, moment kontaktu z rzeczywistością. Tą rzeczywistością są polskie lasy, których los został w gabinetach rządowych przesądzony w ramach długofalowego planu doprowadzenia do ich bankructwa i sprzedaży, a w efekcie – do ich dewastacji i ruiny.

W naszych warunkach państwowa własność lasów w skali Polski jest lepsza niż ich prywatyzacja. Pamiętajmy, że nie mamy tu do czynienia z własnością prywatną, która od pokoleń należałaby do jakiejś rodziny, i która nie zamierza wyjechać, jak to się dziś mówi, „z tego kraju”. O taką własność prywatną posiadaną od pokoleń w normalnych warunkach się dba. Ale dziś chodzi o co innego. Wszystko ma być towarem, wszystko jest na sprzedaż. Ktoś kupi las, sprzeda na drewno, zostawi piasek, a na piaskach postawi wiatraki. To jest takie myślenie, tych ludzi kompletnie nie interesuje las jako las, jako przyroda, jako ekologia, jako dobro kultury, jako narodowa własność – dla nich to wszystko jest tylko towarem. Sprzedać, zarobić, kupić i znowu sprzedać. Jak nie w Polsce, to na Tajwanie.

A przecież my tu żyjemy i tu chcemy żyć. Chcemy mieć naszą ziemię, naszą wodę, i nasze lasy – nie tylko dla nas, ale dla kolejnych pokoleń, Polaków. Bo tu ma być Polska.

Piotr Jaroszyński

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Nasza Polska" Nr 4 (951) z 21 stycznia 2014 r.

Za:  http://www.naszapolska.pl/index.php/112-felietony/18259-czy-padna-polskie-lasy