Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Czyli co słychać w IV Rzeszy....
Zaiste zastanawiające jest wydane ostatnio orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie haseł nawołujących do wypędzania obcokrajowców z Niemiec:
" Wzywanie do wypędzenia cudzoziemców nie powinno być karalne, a hasła w rodzaju "Ausländer raus" nie naruszają godności człowieka i są zgodne z konstytucyjną zasadą wolności słowa".
Wyobrażam sobie reakcję prasy niemieckiej (także w Polsce ustami GW) na zorganizowaną w Opolu czy Wrocławiu demonstrację z napisami "Niemcy wynocha".
Narzekaniom na polską ksenofobię, antyniemieckość, szowinizm i polski ciemnogród nie byłoby końca.

A przecież odpowiadałoby to hasłom "Stop polskiej inwazji" z jakimi wychodzą na ulicę koncesjonowani (o tym za chwilę) przez IV Rzeszę niemieccy "neonaziści".

W przypadku powyższego wyroku widać schizofreniczność (podwójną moralność ?) niemiecką. Z jednej strony Niemcy jako wiodące państwo Unii powinne być też wiodącym państwem w "przeciwdziałaniu rasizmowi i ksenofobii" - co w ideologii Unii jest jednym z najważniejszych przykazań. Powołane są nawet do tego celu międzynarodowe instytucje - jak Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka - finansowane naturalnie z naszych podatków. Monitorują one i zwalczają ksenofobię gdzie się tylko da - na przykład w Polsce. Natomiast Trybunał Konstytucyjny najrówniejszego państwa Unii (wszystkie państwa w UE są równe, niektóre są równiejsze, a Niemcy są najrówniejsze) walkę z ksenofobią ma po prostu w nosie.

Przy czym wspaniałomyślność i tolerancja niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego okazana ekscesom neonazistów nie jest regułą. Trybunał ten potrafi być niezwykle surowy i prewencyjny.
Prawie niezauważone zostało przez opinię publiczną orzeczenie niemieckiego Trybunału w ubiegłym roku będące ewidentnym przykładem bolszewickiej wykładni prawa.
Pewnemu kibicowi sądownie zabroniono na dwa lata wstępu na stadiony piłkarskie. Za to, że jego koledzy z klubu kibica urządzili po meczu bijatykę. On sam w bijatyce nie brał udziału, stojąc z boku. Co potwierdziła nawet policja. Mimo to i jego ukarano zakazem wstępu na stadiony. Kibic odwoływał się od wyroku do kolejnych instancji, aż jego sprawa wylądowała na wokandzie Trybunału Konstytucyjnego. A ten uznał wyrok zakazujący kibicowi wstęp na stadiony przez okres dwóch lat za prawomocny. Uzasadnieniem było stwierdzenie, że wprawdzie zainteresowany nie brał udziału w bijatyce, ale istnieje prawdopodobieństwo, że w kolejnej bijatyce mógłby ewentualnie brać udział!
Orzeczenie takie, karzące kogoś za coś, czego ten ktoś jeszcze nie zrobił, a jedynie być może zrobi to w przyszłości, przywodzi na pamięć wyroki typowe dla sądownictwa epoki Stalina w ZSRR. Ale mają one miejsce na naszych oczach, w arcydemokratycznej, arcyliberalnej i arcypraworządnej IV Rzeszy Niemieckiej.

A teraz jeszcze słówko o niemieckich neonazistach.
Głośnym skandalem zakończyła się podjęta w roku 2001 próba zdelegalizowania określanej jako neonazistowska, partii NPD. Otóż okazało się, że wśród aktywistów i decydentów tej partii znajdowali cię pracownicy federalnej służby ochrony konstytucji (BfV). W związku z tym Trybunał nie był w stanie stwiedzić, które z działań NPD inspirowane było przez rzeczywistych neofaszystów, a które przez agentów niemieckiej bezpieki. Ostatecznie Trybunał w roku 2003 przerwał proces delegalizacji NPD.

Prasa niemiecka od czasu do czasu nagłaśnia przeróżne ekscesy neonazistów. Jednakże nauczka z przeszłości nakazuje ostrożność. Bo nie wiadomo, czy za tymi ekscesami nie kryją się - przynajmniej częściowo - inspiratorzy będący na utrzymaniu tajnych służb.

Uzasadnionym pytaniem właściwym w tym miejscu byłoby - a dlaczego niemieckie służby miałyby inspirować działania NPD.
Odpowiedź na to pytanie jest dziecinnie prosta - po to, aby mieć pretekst do ograniczania swobód demokratycznych w Niemczech.

Zamachy terrorystyczne w USA czy w Londynie wykorzystano do zaostrzenia prawodawstwa i zwiększeniu kompetencji policji i tajnych służb. Naturalnie w interesie bezpieczeństwa obywateli. Niemcy miały to szczęście (czy też nieszczęście), że zamachy terrorystyczne ich ominęły. Była wprawdzie kilka lat temu próba nagłośnienia "nieudanego" zamachu w pociągu regionalnym, czy też rozbicie innej grupy domniemanych terrorystów. Telewizja pokazywała garaże pełne pojemników z chemikaliami, mającymi służyć "terrorystom" do produkcji materiałów wybuchowych. Ale gdy okazało się, że duchowym inspiratorem grupy był agent tajnych służb niemieckich, sprawę wyciszono.
Ale jak mogą wobec tego uczestniczyć Niemcy w światowym trendzie do ograniczania praw obywatelskich, jeśli nie ma u nich zamachów terrorystycznych?

I tutaj znajdujemy odpowiedź, po co Niemcom potrzebna jest NPD: nie mamy terrorystów, ale mamy niebezpiecznych neonazistów (a jak są za mało groźni, to ich aktywizujemy własną tajną policją).

Aby nie być gołosłownym, aby uniknąć podejrzenia o werbalizm, przytoczę w tym miejscu karykaturalne wręcz działania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Bawarii.
W związku ze stwierdzeniem zagrożenia ze strony prawicowych ekstremistów wprowadzono w Bawarii zmiany w prawie do zgromadzeń (Versammlungsrecht), powolując się przy tym na "ochronę demokracji"
http://www.innenministerium.bayern.de/sicherheit...
Jeden z nowych przepisów nakłada obowiązek zgłaszania na policji wszelkich wieców, zgromadzeń i imprez, zaplanowanych i spontanicznych (sic!!!) w których planowany jest udział od dwóch osób wzwyż! To nie jest niestety, kawał! Jakiekolwiek publiczne "zgromadzenie" dwóch osób musi być meldowane na policji!
Pomysłowi Bawarczycy protestują przeciwko takiej bolszewizacji przepisów na różne sposoby. Organizują np. w jednym dniu, w różnych miejscach wiele dwuosobowych manifestacji, zgłaszając je wcześniej na policji.
http://vodpod.com/watch/3027691-aktion-gegen-das...

Tak więc mamy w Niemczech z jednej strony bolszewizację prawa.
- Karzą ludzi za coś, czego oni jeszcze nie zrobili i nie wiadomo, czy w ogóle to zrobią.
- Mamy ograniczanie praw obywatelskich - jeśli dwóch kolegów w Biergarten między trzecim a czwartym kuflem chciałoby spontanicznie zaprotestować przeciwko neonazistom - muszą to najpierw zameldować na policji.

A z drugiej mamy nadtolerancję do wybryków i ekscesów neonazistów.

Ciekawe, co jeszcze w tej materii przywódcy IV Rzeszy wymyślą...


Andrzej 101
http://niepoprawni.pl/blogs/andrzej-101
Za: http://niepoprawni.pl/blog/820/niemieckie-absurdy-demokracja-czy-bolszewizm

Nadesłał: "Jacek"