Katolicyzm jest przede wszystkim religią a nie cywilizacją. Gdyby był cywilizacją, niemożliwe byłoby szerzenie „Dobrej Nowiny” wśród różnych cywilizacji, zachowując ich odrębność. Tymczasem katolikami są ludzie należący do różnych kręgów cywilizacyjnych, łącznie z Chinami czy Afryką. Nie oznacza to, że nie próbowano i nie próbuje się wykorzystać religii jako narzędzia do realizacji celów zwłaszcza politycznych. Najbardziej spektakularnym przykładem byli Krzyżacy, którzy za zasłoną krzyża napadali, rabowali i zabijali nie tylko pogan, ale i chrześcijan.
Współcześnie pojawiło się nowe zagrożenie. Jest nim przenikanie ideologii do religii. Szczególnie niebezpieczny był komunizm, który w krajach Ameryki Południowej doprowadził do powstania tzw. teologii wyzwolenia, której cele i deklaracje pozostawały niby chrześcijańskie, ale metody jak najbardziej zbrodnicze, bo zaczerpnięte właśnie z komunizmu. Teologia ta została jednoznacznie obnażona i odrzucona przez bł. Jana Pawła II. Ale oprócz komunizmu mamy jeszcze socjalizm. Tu sprawa bardziej się komplikuje. Byli tacy, którzy w czasach PRL-u próbowali godzić chrześcijaństwo z socjalizmem w zakresie ideologii. Przylgnęła do nich łatka katolewicy. Ówczesne władze patrzyły na to środowisko wyjątkowo przychylnie, ale nie dlatego że odnalazły w nim bratnią duszę, lecz dlatego że liczyły na to, że rozsadzi ono Kościół polski od wewnątrz. Jednak ks. prymas Stefan Wyszyński doskonale widział to zagrożenie i rozszyfrował sam podstęp, dzięki czemu cała gra nie osiągnęła wówczas swojego celu. Ale jak bardzo środowiska te są zwarte, zdeterminowane i cierpliwe widać po ich późniejszej aktywności i metamorfozach aż po dziś dzień, bo to one przecież stanowią zaplecze ideologiczne obecnego prezydenta.
Stan taki jest wyzwaniem dla Kościoła katolickiego i jego instytucji. Problem dotyczy nie tylko podejmowania różnych działań w ramach przedsięwzięć publicznych, ale również działań wewnątrz samego Kościoła i prowadzonych przezeń instytucji. Nadmierny legalizm i nadmierna biurokracja będąc narzędziem socjalizmu przyczynia się do tego, że środowiska ludzi wierzących rezygnują z jakiegokolwiek realnego zaangażowania na rzecz Kościoła, ponieważ odczuwają, że Kościół powinien promować inne metody i inną cywilizację. Sama nazwa, że coś jest „katolickie”, nie gwarantuje, że odchodzimy od socjalizmu, jeśli właśnie stosowane metody są jak najbardziej socjalistyczne. Zagrożenie takie dotyczy przeróżnych instytucji, łącznie z uczelniami, które poddane procedurom obowiązującym w Unii Europejskiej siłą rzeczy ulegają propagowanym przez nią metodom. Dochodzi w końcu do tego, że na uniwersytecie najważniejszy jest urzędnik a nie profesor, a zadanie profesora sprowadza się do pisania sprawozdań i dopełniania formalności. W sytuacji gdy urzędnik czuje się postacią najsilniejszą, to następnym jego krokiem jest pilnowanie prawa, czyli przepisów i wytycznych do tychże przepisów. W końcu usłyszeć można najprostszą i wymagającą najmniejszego wysiłku sentencję: takie są przepisy. Koniec, kropka. Znika człowiek, znika jego realna praca, zostają paragrafy, nawet najbardziej bezmyślne lub wręcz groźne.
Socjalizm jako metoda stanowi obecnie najpoważniejsze wyzwanie dla cywilizacji łacińskiej, jaką właśnie instytucjonalnie stworzył Kościół katolicki. Metody socjalistyczne, oparte na nadmiernym legalizmie i nadmiernej biurokratyzacji mogą doprowadzić do cywilizacyjnego, a nawet religijnego wynaturzenia katolicyzmu. Dlatego należy uważać na tę pułapkę i zarazem pokusę, bo wiadomo, że bycie u władzy było i jest nęcące.
Piotr Jaroszyński
Za: http://www.piotrjaroszynski.pl/felietony-wywiady/katolicki-socjalizm.html
Nadesłał: Polska Prawda