Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przeczytaj mój komentarz w artykule pt:
Do Parlamentu Europejskiego - głosować czy nie?

Pragnę odpowiedzieć na krytykę

Pan Marian Barański w swoim komentarzu jasno i rzeczowo skrytykował moją opinię zachęcającą do udziału w wyborach do PE.
Pisząc tą opinię spodziewałem się krytyki, bo jest to naturalny odruch każdego (i mój również) myślącego narodowo człowieka.
Różnica co do „tych wyborów” wynika jak przypuszczam z oceny sytuacji i siły ruchu narodowego w Polsce.
Pan  wychodzi z przekonania że ruch ten dysponuje wystarczającą siłą aby przetrwać i budować „mozolnie autentyczny ruch narodowy w Polsce”.

„Po pierwsze : biorąc udział w eurowyborach , akceptujemy sam stan zniewolenia przez UE , jako coś normalnego i w ten sposób poszerzamy sferę zniewolenia i zarazem uszczuplamy zdrowe jądro tożsamości Narodu. „

Niezupełnie się z tym zgadzam a to z tego powodu że nie można lekceważyć faktu naszej przynależności do UE i że stało się to za sprawą 13 milionów, jak niektórzy mówią „zdrajców”
Nie możemy też ignorować faktu że duża część narodu , akceptuje Polskę w UE.
I choć zostało to nam w jakimś stopniu narzucone to jest faktem.
Naszym zadaniem w obecnej chwili, jest obronić Polskę przed federacyjną UE i nową konstytucją, która pozbawi nas państwa Polskiego. W obecnych realiach wolę Europę ojczyzn niż to co nam się teraz lansuje.
I tu docieramy do punktu 2

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Europejskie wybory

7 czerwca  to dzień w którym powinniśmy głosować wybierając ludzi do Parlamentu Europejskiego.
Wielu z nas broni się przed tą myślą i planuje wręcz zlekceważyć te wybory, dla wielu jest oczywiste, że te
wybory niewiele zmienią, a kompetycje Parlamentu Europejskiego są tak skromne, że wybrani przez nas
ludzie niewiele będą mogli w tym parlamencie zdziałać.
Sam PE nie jest demokratyczną siła sprawującą władzę w Unii Europejskiej, bo to Komisja Europejska choć
niedemokratycznie wybrana w bezpośrednich wyborach,  rządzi i narzuca swoje decyzje, które wpływają na
codzienne życie, blisko 500 milionów ludzi w Europie. Skutki tych skorumpowanych europejskich rządów już
dziś odczuwamy na własnej skórze.

Niechęć do wyborów, wzywanie do bojkotu

Naturalnym więc odruchem jest obrona przed takim systemem, który zmusza naszych wybranych
przedstawicieli do złożenia indywidualnej przysięgi aby móc wypełnić mandat wyborczy.
Kandydaci do Parlamentu Europejskiego będą musieli świadomie pod przysięgą wyzbyć się lojalności dla
Polski na rzecz budowanego państwa europejskiego. Ilość mandatów sił patriotycznych w Parlamencie
Europejskim, będzie znikomo mała, w porównaniu z innymi wrogimi Polsce i krajom narodowym siłami
politycznymi, aby móc pozytywnie wpływać na losy Polski czy Unii Europejskiej.

Ale czy bojkot tych wyborów jest najlepszym rozwiązaniem?

Wybory w Polsce do Parlamentu Europejskiego w roku 2004 były pretekstem do wzywania, do ich bojkotu.
Wielu patriotycznie myślących Polaków wzywało do bojkotu i zamanifestowania naszego sprzeciwu do
integracji Polski z Unią Europejską, wobec faktów, które ujawniły kłamstwa i manipulacje dokonane w
kampanii poprzedzającej referendum akcesyjne z czerwca 2003 r.
Bojkotując te wybory, można było pokazać postawę obojętności i odrzucenia UE.

Czy jednak bojkot może coś zmienić ?


Po wyborach z roku 2004 widać że nasze bojkotowanie, czy protesty nie są wystarczającą bronią w walce z
siłami tak dobrze zorganizowanymi, jak UE zdominowana przez Niemcy.
Manipulacje medialne, wykorzystanie w wyborach środków społecznych, wpływ sił z zewnątrz, prawie gwarantuje
zwycięstwo sił antypolskich, a „uwiarygodnienie” i zaakceptowanie fasadowej organizacji jaką jest Parlament
Europejski stało się faktem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Nasza ukochana II Irlandia, wyspa szczęśliwości i dobrobytu na morzu szalejącego kryzysu osiągnęła kolejny sukces. Nasz ukochany przywódca, Cudotwórca z Kaszub – Donald Tusk uspokaja tych niedowiarków, którzy próbują wmówić narodowi, że nasz kraj jest również dotknięty kryzysem. Wierni II Irlandii i posłusznie usługujący jej przywódcy specjaliści od gospodarki mówią i tłumaczą, że nasza gospodarka ma się lepiej od gospodarek krajów sąsiednich. I mają rację. Popatrzcie państwo sami na te tabuny Niemców, Szwedów, Czechów i Słowaków, którzy w panice przed upadającą własną gospodarką przyjeżdżają do nas w celu podjęcia pracy. Popatrzcie na te protesty związkowe przeciwko zaniżaniu wartości pracy przez tanią siłę roboczą z Hiszpanii, Anglii, czy Norwegii. Czy nie widzicie tych przywódców partii prawicowych którzy domagają się od rządu zamknięcia granic dla pracowników z Finlandii, Francji, oraz Austrii?

Nie wcześniej jak dzisiaj oddani sprawie analitycy ogłosili, że rząd Tuska przyjął doskonałą taktykę w walce z kryzysem. I niech nam tu żadna Komisja Europejska nie bruździ swoimi defetystycznymi prognozami! My wiemy lepiej i idziemy swoją drogą! A oni stracili szansę, żeby siedzieć cicho.

Granie w piłkę nożną, wakacje w Dolomitach i wojenki o fotel to doskonała strategia przynosząca olbrzymie zyski naszej ukochanej II Irlandii.

Blog Społecznej Akcji Przygarnij Tuska: www.sapt.blog.onet.pl

Młody i Wykształcony

 

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Felieton  ·  Radio Maryja  ·  2009-05-29

Szanowni Państwo!

Podczas gdy u nas w ramach kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego politycy wymyślają coraz głupsze slogany, które mają zjednać im naszą przychylność, w innych państwach europejskich też trwa kampania i tamtejsi politycy też wymyślają hasła w nadziei na zdobycie przychylności wyborców. Na przykład pan premier Donald Tusk lansuje hasło: „postaw na Polskę”. Z pozoru jest to bardzo pozytywne hasło, ale kiedy przyjrzymy my się trochę bliżej, to zaraz ogarniają nas wątpliwości. Rzecz w tym, że pan premier filuternie nie dopowiada, co mianowicie mielibyśmy na Polskę postawić. Czy chodzi mu na przykład o jakieś ciężary, pod którymi Polska mogłaby się załamać, czy może o pół litra – ale cóż takiego dobrego miałoby z tego dla Polski wynikać – czy wreszcie – strach pomyśleć! – Namawia nas, żebyśmy na Polskę postawili krzyżyk?

Wykluczyć niestety tego nie można, bo - jak już wspomniałem – w innych państwach też trwa kampania do Parlamentu Europejskiego i tamtejsi filuci też kombinują, jakby tu pozyskać, chociaż na moment, przychylność wyborców. Na przykład niemiecka chadecja, czyli CDU i CSU, które w Parlamencie Europejskim tworzą Europejską Partię Ludową, zaapelowały, by opinia międzynarodowa potępiła wypędzenia. Co z tego ma wynikać? Ano, skoro już je potępi, to można będzie wykonać następny ruch i żądać naprawienia dziejowej niesprawiedliwości.

To naprawienie może objąć jednak tylko wypędzonych niemieckich, bo przecież na naprawienie innych krzywd nie zgodzi się ani Białoruś, ani Ukraina, ani Rosja – a zresztą nikt nie pozwoli nam na takie destabilizowanie strategicznego partnerstwa i Partnerstwa Wschodniego. Zatem widać wyraźnie, że realizacja wyborczego pomysłu niemieckiej chadecji koliduje z polskim interesem państwowym. Ale Polsce w Unii Europejskiej wyznaczono rolę państwa, które się poświęca, więc nie jest wykluczone, że zostaniemy do takiego poświęcenia nakłonieni przez jeszcze inne państwa, które też zapragną, by ich potępienie wypędzeń nie było gołosłowne. W tej sytuacji na Polskę rzeczywiście trzeba by było postawić krzyżyk.

Czy pan premier Donald Tusk tę właśnie sytuację miał na myśli i tylko przezornie nie dokończył zdania, żeby przedwcześnie nas nie płoszyć? Tego niestety wykluczyć nie można, bo przecież niemiecka prasa, która – jak pamiętamy – tak się cieszyła z wyborczego zwycięstwa Platformy Obywatelskiej pod przewodnictwem Donalda Tuska, nie cieszyła się bez przyczyny. Jak się okazuje, analiza wyborczych sloganów niekoniecznie musi wychodzić naprzeciw oczekiwaniom polityków, którzy się nimi posługują, ale tak to już jest, że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 

Ten artykuł, choć tytuł mógłby na to wskazywać, nie będzie tak często spotykaną we wszystkich prawie mediach dookoła kolejną pieśnią pochwalną obecnego gabinetu władzy. Będzie on raczej traktował o rzeczach które zrobił ten rząd, a na które poprzednie gabinety w pokomunistycznej Polsce się nie powarzyły. Nie będę tu pisał o dramatycznym spadku dochodu narodowego brutto, bo oślepieni propagandą TVN, oraz imperium Agory adwersarze będą mieli argument- kryzys. A i owszem kryzys jest, ale profesjonalny rząd, jaki miał przecież nastać wraz z wygraną PO, jeśli nie ma obiektywnych możliwości realnego zwalczenia tego kryzysu w krótkim czasie, niech chociaż go przewidzi, i odpowiednio wcześniej podejmie środki zaradcze, tym czasem w dobie rozpoczynającego się kryzysu, nasz “profesjonalny” premier pojechał sobie w Dolomity, a wcześniej wymienione media ( i nie tylko te) informowały że gdzie jak gdzie, ale u nas kryzysu nie ma. Zresztą tą bajkę na różnych konferencjach prasowych rząd PO i PSL (bo o tej przystawce też zapominać nie wolno) powtarzał wielokrotnie. Ale, gdybym chciał po prostu krytykować nie patrząc na merytoryczne argumenty, to tłumaczenie było by wodą na mój młyn, gdyż jeżeli zwalnia się w tej chwili u nas tysiące osób z pracy, inflacja rośnie, PKB spada i …nie ma kryzysu, no to świadczy to tylko o jednym, mianowicie o dramatycznej, nie spotykanej wręcz, poza afrykańskimi samozwańczymi królami różnych tamtejszych państw, nieudolności tej ekipy rządzącej. Owszem, w moim przekonaniu najbardziej udolna to ona nie jest, ale może nie aż do tego stopnia. Ale wyjazd w Dolomity w czasie gdy nadciągał wielki kryzys gospodarczy, to ignorancja, na którą nikt po komunizmie się u nas nie odważył.