Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Witam
Wczoraj obiegła świat "wielkiej polityki" wieść: Donald Tusk zaprasza Cimoszewicza do współpracy a W.Cimoszewicz jest ową współpracą nawet zainteresowany!
Mało tego. Nasz obecny "Premier" dla byłego zamierza nawet stworzyć oddzielną i posiadającą niezależny budżet jednostkę organizacyjną, mającą status państwowego ciała doradczego dla rządu. Celem zaś działania tego "ciała doradczego" byłoby niemalże kreowanie polityki zagranicznej Polski. Byłby to więc już trzeci, po Prezydencie RP i Rządzie RP, ośrodek decyzyjny wpływający w sposób istotny na żywotne interesy państwa polskiego, na jego rację stanu! Tym bardziej, że podobno członkowie tego gremium mogliby reprezentować interesy Rzeczpospolitej na arenie międzynarodowej.

Dla patriotycznej części Polaków informacja ta traktowana winna być jako wprost hiobowa!. I a'priori wręcz niebezpieczna dla polskiej państwowości. Bo przecież poprzez (przyjmijmy modelowy cel istnienia demokracji) wybory powszechne to Naród decyduje tak naprawdę o tym, jaka winna być polityka zagraniczna Polski i jej działania w tym obszarze. To my przecież kierując się własnymi przekonaniami, dokonawszy dodatkowo analizy deklaracji wyborczej polityków i ich partii, głosując w wyborach powszechnych, jesteśmy suwerenem własnego państwa i decydujemy kto (partia lub określona osoba) ma nami rządzić i nas reprezentować.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Większość osób z tego marginesu, który chce ściągać krzyże w miejscach publicznych w naszym kraju, to ludzie powtarzający slogany o równości, prawach człowieka i laickim modelu państwa. Co za tym idzie są za aborcją, eutanazją i innymi „wynalazkami” z arsenału cywilizacji śmierci. To zjawisko ogólnie można scharakteryzować jako polityczną poprawność.
Efekty terroru politycznej poprawności widać szczególnie w zlaicyzowanej Europie Zachodniej, gdzie społeczeństwa rdzennie europejskie najzwyklej na świecie wymierają, a ludność muzułmańska z roku na rok jest coraz liczniejsza demograficznie. Czym się to skończy dobitnie pokazuje przykład Kosowa- kolebki serbskiej państwowości. Od drugiej połowy lat 50-tych liczba aborcji wśród Serbów w Jugosławii była największa, a z kolei liczba urodzeń wśród muzułmańskiej części społeczeństwa była największa. Efekt? Po niespełna czterdziestu latach Serbowie znaleźli się w mniejszości demograficznej i stracili Kosowo.

I tutaj mamy ciekawy przykład. W Kosowie w miejsce prawosławnych krzyży natychmiast pokazały się islamskie półksiężyce. Muzułmanie nie znają pojęcia neutralności religijnej. Tam gdzie oni rządzą, tam panują, także w przestrzeni publicznej symbole ich wiary.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Stanisław Cat-Mackiewicz zauważył, że tylko język polski wynalazł makabryczne określenie: „marzenia ściętej głowy”. I rzeczywiście – ledwie tylko starsi i mądrzejsi zapowiedzieli wejście w życie traktatu lizbońskiego w dniu 1 grudnia br, ledwie desygnowali prezydenta Unii Europejskiej i unijną minister spraw zagranicznych – to nad Polską – można powiedzieć – rozbiła się bania z pomysłami. Premier Tusk wpadł na pomysł, żeby zmienić konstytucję w ten sposób, by wzmocnić władzę premiera kosztem władzy prezydenta. Problem wszelako w tym, że prezydent, chociaż wybierany w powszechnym głosowaniu, żadnej realnej władzy nie ma, jeśli oczywiście nie liczyć możliwości wetowania ustaw. W jaki zatem sposób uszczuplenie nieistniejącej władzy prezydenta ma doprowadzić do wzmocnienia władzy premiera – to jest słodka tajemnica premiera Tuska oraz jego doradców od propagandy.

Chodzi o to, że zmiana konstytucji, nawet na polecenie Naszej Złotej Pani Anieli, jednak wymaga większości co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Gdyby tak premieru Tusku udało się zmobilizować nie tylko posłów PO (206) i PSL (31), ale również – posłów SLD (43), Polski Plus (9), Socjaldemokratów (4), Stronnictwa Demokratycznego (3) oraz niezrzeszonych (10), to dopiero wtedy udałoby się uzyskać wymaganą większość 306 posłów. Niechby jednak chociaż jeden się przeziębił, to cały pogrzeb na nic – nie mówiąc już o tym, czy premieru Tusku udałoby się przekonać do tego nawet koalicyjne PSL. Zatem – „nie o to chodzi, by złowić króliczka – ale by gonić go” – jak śpiewali „Skaldowie” do słów Agnieszki Osieckiej. Premier Tusk, który właśnie w podskokach oddał razwiedce nie tylko monopol na rynku hazardowym, ale również - cały pion śledczy prokuratury, doskonale wie, że może już tylko groźnie kiwać palcem w bucie – więc kiwa w nadziei, że zainteresuje tym cały umęczony naród.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Komentarz  •  tygodnik „Goniec” (Toronto)  •  29 listopada 2009
Ta tragedia kończy się komedią. Mam oczywiście na myśli ubiegłoroczną wojnę w Gruzji, której następstwem jest częściowy rozbiór tego państwa. Jak pamiętamy, prezydent Kaczyński zasłaniał nawet Gruzję własną piersią, groźnie kiwając palcem w bucie na wiecu w Tbilisi, potwierdzając spostrzeżenie wymownych Francuzów, że „du sublime au ridicule il n’y a, q’un pas”, co się wykłada, że od wzniosłości do śmieszności tylko krok. Bo potem był jeszcze słynny incydent na granicy z Osetią, kiedy to podczas pobytu w tym rejonie prezydenta Saakaszwiliego i prezydenta Kaczyńskiego rozległy się strzały. Podobno ABW sporządziła na ten temat szalenie tajny raport, no a teraz łowca posad, a tempore criminis – szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, został przez niezależną prokuraturę oskarżony o zdradę tajemnicy państwowej względem tych właśnie strzałów. Taki to ci jest epilog „polityki jagiellońskiej”, która wprawdzie nawiązywała do co najmniej dwóch polskich koncepcji politycznych: koncepcji federalistycznej oraz programu prometejskiego.

Niestety skończyło się to jak zawsze, nawet nie tylko dlatego, że wątek federalistyczny sprowadzał się do wspierania banderowców prezydenta Juszczenki na Ukrainie oraz ekscytowania Związku Polaków przeciwko białoruskiemu prezydentowi Łukaszence, ale przede wszystkim dlatego, że polityka ta opierała się na prężeniu amerykańskich, albo nawet unijnych muskułów, zupełnie ignorując konsekwencje strategicznego partnerstwa rosyjsko-niemieckiego. Kiedy więc Amerykanie, jeszcze pięknymi ustami Kondolizy, oświadczyli, że nie będą już forsowali uczestnictwa Ukrainy i Gruzji w NATO, a tylko „umacniali tam demokrację”, co może oznaczać pilnowanie, by amerykańscy agenci jakoś utrzymali się tam przy władzy. Teraz jednak, to znaczy po deklaracji prezydenta Obamy z 17 września, kiedy to amerykański prezydent prosił rosyjskiego prezydenta, by Rosja „szanowała suwerenność” Gruzji i Ukrainy, nawet i to nie jest pewne. Nawiasem mówiąc, rosyjski prezydent chętnie tej obietnicy udzielił, co początkowo wzbudziło zdziwienie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Fundacja im. Stefana Batorego ma zastrzeżenia do sprawozdań wyborczych PiS, SLD-UP i Centrolewicy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Prawo i Sprawiedliwość może nawet stracić pieniądze za kampanię do Parlamentu Europejskiego. Według gazety, podstawowy zarzut to brak faktur za wynajem biur, które były wykorzystywane przez sztaby w ostatniej kampanii do PE. Jeśli Państwowa Komisja Wyborcza podtrzyma te zastrzeżenia, największe kłopoty może mieć PiS.
Partia ta w sprawozdaniu zadeklarowała, że na kampanię wydała ponad 10 mln 349 tys. zł. To oznacza, że tylko nieco ponad 1800 zł zabrakło do limitu, jaki każda partia mogła wydać na kampanię. A z analizy fundacji wynika, że gdyby PiS doliczyło wydatki na biura w Warszawie, limit ten zostałby przekroczony. To może oznaczać, że partia nie dostanie zwrotu kosztów na kampanię.