Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Obejrzałem wczorajszą transmisję z uroczystości w Katyniu. Pierwsza refleksja jaka mi się nasunęła podczas oglądania relacji z uroczystości, to że PijaRowcy Donalda Tuska walnęli sobie samobója. Nie powinni go puszczać na tego typu uroczystości, bo przy Władimirze Putinie, to on wygląda jak fircyk. Sposób bycia, poruszania się oraz przemawiania, to w porównaniu z Putinem polityczna czwarta liga.
Stał więc jak sierota przy wysportowanym, pewnym siebie, obytym w świecie Putinie i jedyny pozytyw jest taki, że wbrew temu co się mówiło, iż Donek nic nie umie mogliśmy zobaczyć, że jednak coś umie. Śpiewał hymn Polski. Nauczył się. Jednak coś umie.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W dzieciństwie, gdy chodziłem do szkoły podstawowej, a było to w latach 80-tych Katyń był dla mnie synonimem tego co wyrządził narodowi polskiemu komunizm. O Katyniu dowiedziałem się od nieżyjącej już babci. Z jednej strony mówiło się o tym w domu, z drugiej nie wolno było mi tego słowa wymówić poza domem.
Dziś już wiem, że ta ostrożność wzięła się stąd, że w latach stalinowskich pradziadek miał „pogawędki” z miejscowymi czerwonymi mandarynami, także tymi z UB, bo „miał hektary”, a więc dla stalinowców był kułakiem- „wrogiem ludu”. Na dodatek był członkiem mikołajczykowskiego PSL i nie zapomnę jak babcia pokazała mi cegłówkę na strychu pod którą pradziadek miał schowaną PSL-owską legitymację. Myślę, że to właśnie po tych „pogawędkach” pradziadka z miejscowymi czerwonymi kacykami ta nadmierna i momentami groteskowa ostrożność (patrząc na to z perspektywy dzisiejszego czasu, wszak lat 80-tych nie można porównywać do stalinizmu) była przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Katyń w dzieciństwie był dla mnie świętością. Dzisiaj, przyznam się szczerze słowo Katyń mierzi mnie. Pozostał szacunek i cześć dla tych, którzy zostali tam zamordowani przez NKWD. Jednakże Katyń stał się dla mnie synonimem małych rozgrywek politycznych realizowanych przez różnej maści cwaniaczków politycznych. Od lat podjudza się Katyniem Polaków na Rosję i Rosjan. Ci sami ludzie, którzy wzywają Rosję do przeproszenia Polski za Katyń ani słowem nie zająknęli się do Ukraińców, aby przeprosili za rzeź wołyńską. Nazwę rzecz po imieniu: nasi zawodowi „antykomuniści” zohydzili mi Katyń.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Dziennik “Polska” zamieścił, za macierzystym “The Times”, tekst o składaniu przez Niemców największych puzzli świata: pociętych w niszczarkach na kilka milionów drobnych kawałeczków akt enerdowskiej Stasi. Pisałem już o tej sprawie, ale nigdy dość, zważywszy, jak mało jest ona Polakom znana.

Nasi zachodni sąsiedzi od lat dwudziestu wydali na opracowanie, utrzymanie i ujawnianie akt policji politycznej ponad miliard euro. Do sklejania przemielonych kawałeczków zbudowali specjalny superkomputer i wyedukowali specjalistów do jego obsługi. Niemieckie media nigdy nie zakwestionowały sensu tych wydatków. Może dlatego, że w niemieckich mediach – by użyć języka naszych “elit” intelektualnych i politycznych – “Stasi odniosła pośmiertne zwycięstwo” i wskutek “grzebania w ubeckim szambie” “podzielono tam ludzi” i “naruszono elementarne prawa” – czyli, mówiąc po ludzku, kapusiów Stasi natychmiast z nich powyrzucano. Nie tylko z mediów.

Kapuś jest w Niemczech osobnikiem napiętnowanym, któremu nie tylko nie wolno wykonywać zawodów zaufania publicznego, ale wręcz każdy pracodawca może go, zlustrowawszy, bez żadnych kodeksowych wymogów potraktować odmownie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
U progu Wielkiego Tygodnia wskutek zamachu bombowego w moskiewskim metrze zginęło 38 osób, a kilkadziesiąt odniosło rany. O dokonanie samobójczego zamachu podejrzane są dwie szahidki z Kaukazu, prawdopodobnie z Czeczenii. Przywódcy państw, w tym również Polski, prześcigają się w wyrazach współczucia i pryncypialnie potępiają terroryzm. Ja oczywiście wiem, że dzisiaj jest taki rozkaz, by terroryzm pryncypialnie potępiać, ale co to właściwie jest, ten cały terroryzm?

Przed dwoma tygodniami wdałem się w rozmowę z pewnym Rosjaninem m.in. na temat NATO. Mój rozmówca, najwyraźniej czymś zirytowany, zapytał mnie, ilu żołnierzy liczy obecnie polska armia. Kiedy odpowiedziałem, że niecałe 100 tysięcy, nie bez dumy poinformował mnie, że wojsko rosyjskie zabiło w Czeczenii już 280 tysięcy „bandytów” – a więc prawie trzy polskie armie. Taka masakra to niewątpliwie terror, ale przecież nikt nie twierdzi, że Rosja uprawia w Czeczenii jakiś „terroryzm”. Co w takim razie różni terror od terroryzmu?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

20 marca minęła siódma rocznica rozpoczęcia działań zbrojnych przez US Army i jej sojuszników w Iraku. Nie ukrywam, że sam popierałem interwencję w Iraku. Jednakże nie z powodów „walki z terroryzmem”, czy „wprowadzenia demokracji”, bo to włóżmy między bajki i traktujmy jako amunicję propagandową Białego Domu wciskaną opinii publicznej. Popierałem tę interwencję ponieważ miała ona głębsze podłoże walki USA i sprzymierzonej z nimi Wlk. Brytanii ze „zjednoczoną Europą”, a wróg naszego wroga (wroga definiuję jako „zjednoczoną Europę”  a’la Traktat Lizboński według niemieckiej koncepcji Mitteleuropy) jest naszym sojusznikiem.

Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób po przeczytaniu powyższych słów będzie zaskoczonych. Wszak w wypowiedziach dyplomatów współpraca pomiędzy USA i Unią Europejską rozwijała się i rozwija. Owszem. Ale według dalekosiężnej strategii USA, UE ma się tak jednoczyć, aby się nigdy nie zjednoczyć, bowiem amerykańskiemu hegemonowi przybędzie kolejny konkurent na geopolitycznej szachownicy świata. Wojna w Iraku oprócz podłoża geopolitycznego i geostrategicznego miała także wymiar geoekeonomiczny. To była walka na śmierć i życie o utrzymanie hegemonii dolara, bowiem przed interwencją w Iraku euro zaczęło powoli wypierać dolara w rozliczeniach za ropę, a niemieckie, francuskie i rosyjskie koncerny z sektora paliwowego poczynały sobie coraz śmielej na Bliskim Wschodzie.