Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Epilogiem powstania styczniowego (1863-1864) był wybuch powstania zabajkalskiego w czerwcu 1866, zorganizowanego przez polskich zesłańców.

Kornel Ujejski

 "Lepsza nam kula niźli takie życie!"
 Rzekli, powstali, rozbroili zbirów;
 A gdy broń mieli, to w pierwszym zachwycie
 Błysnęła ku nim ziemia łez i kirów.
 Potem pustynia, skąd nie ma wychodu,
 Bój, gdzie szczęśliwsi giną, męki głodu
 I znowu dawne pęta. Sąd otwarty...
 Dla katów spisy żeru... Czy słyszycie?
 Padł strzał — i drugi — i trzeci — i czwarty!

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Rysunek K. Sariusz Wolski na podstawie fotografii.
Stoją od lewej:
hr. Wojciech Komorowski, płk Franciszek Rochebrun, por. Bella.
Powstanie styczniowe (1863-1864) - narodowy zryw powstańczy przeciwko zaborcy, Rosji. Powstanie wybuchło 22 stycznia 1863 r., trwało do późnej jesieni 1864 roku.
W latach 1861-1862 w Królestwie Polskim społeczność polska coraz bardziej domagała się reform agrarnych, demokratyzacji władzy i niezawisłości państwa od Rosji. W tej sytuacji radykalne ugrupowania, głównie lewica patriotyczna, zwana czerwonymi, opowiadała się za podjęciem otwartej walki i przystąpiła do przygotowywania powstania. W końcu 1862 r. konspiracja czerwonych obejmowała ok. 20-25 tys. członków i planowała przeprowadzenie insurekcji wiosną 1863 r. Spiskiem kierował Centralny Komitet Narodowy, pod przewodnictwem gen. Jarosława Dąbrowskiego.
Odrębnie rozwijała się niepodległościowa konspiracja, grupująca ziemiaństwo, arystokrację i bogate warstwy mieszczaństwa, zwana obozem białych. Korzystając ze struktur Towarzystwa Rolniczego utworzyli oni sieć swych placówek w całym Królestwie Polskim, a także na Litwie i Ukrainie. Ich program różnił się od programu czerwonych praktycznie tylko tym, że postulowali uwłaszczenie chłopów za wysokim odszkodowaniem i odsunięciem powstania na dalsze lata.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Męczennik czasów komunizmu
O prześladowaniu przez żydokomunę biskupa kieleckiego ks. Czesława Kaczmarka
Marzena Michalczyk, Nasz Dziennik, 14.09.2002

"Dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie"
Funkcjonariusze UB wyprowadzili biskupa kieleckiego ks. Czesława Kaczmarka z jego domu po zmroku, 21 stycznia 1951 r. Przez ponad dwa i pół roku Episkopat Polski ani kuria kielecka nie wiedzieli, co się z nim dzieje.
Śledztwo
Oślepiając ks. biskupa Czesława Kaczmarka skierowaną prosto w oczy żarówką, przesłuchiwali go po 30-40 godzin kolejni, zmieniający się ubecy.
Wyczerpany brakiem snu i pożywienia, bez możliwości korzystania z toalety, ks. biskup Czesław przestawał panować nad odruchami fizjologicznymi. Drwiono wtedy z niego: "Ekscelencja nie potrafi się zachować", i karano karcerem.
Podczas zimy przetrzymywano ordynariusza kieleckiego w samej koszuli, przy otwartym oknie. Wycieńczony organizm z trudem walczył ze skutkami wielostopniowych mrozów.
Było i tak, że zanurzony po szyję w ekskrementach musiał odpowiadać na pytania śledczych.

Później napisał: "...cierpiałem głód, wyniszczający tak dalece, iż zachorowałem na szkorbut, utraciłem 19 zębów w więzieniu i doznałem ogólnego rozstroju całego organizmu tak, iż byłem bliski śmierci".

Trwające 2 lata i 8 miesięcy śledztwo nie było tylko brutalnym wydobywaniem informacji, ale metodycznie przygotowanym okrucieństwem, do którego wprzęgnięto także osiągnięcia nauk medycznych, zwłaszcza patofizjologii układu nerwowego. Więźnia doprowadzano do stanu przedagonalnego, w którym przestawał kontrolować siebie.
Jak pisze ks. prof. Jan Śledzianowski, powołując się na dr. Williama Sargenta, NKWD i UB wykorzystywały badania rosyjskiego uczonego Pawłowa.
Przesłuchujący wywoływali u więźnia stan napięcia, który nieustannie przedłużali. Powodowało to zmęczenie mózgu i układu nerwowego. Księdza biskupa Czesława w czasie długotrwałego śledztwa ciągle straszono śmiercią i wmawiano mu, że stawiany przez niego upór szkodzi jego współpracownikom.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
„Lotnictwo jest silne wtedy kiedy ma dobre maszyny i dobrze
wyszkolonych pilotów. Potęgą jest wtedy, gdy oprócz tego,
ma własne legendy”


Stanisław Skalski był jednym z najwybitniejszych polskich pilotów myśliwskich II wojny światowej. Zapisał się na trwałe w historii polskich skrzydeł. Przedwojenna Polska dobrze przygotowała go do zawodu pilota myśliwskiego. Gdy nadszedł czas próby nie zawiódł jako człowiek, pilot i dowódca. Odznaczał się nieprzeciętnymi cechami charakteru, determinacją, obowiązkowością i gorącym umiłowaniem Ojczyzny. Walczył z wiarą w zwycięstwo. Okazał się nie tylko znakomitym pilotem myśliwskim i strzelcem, ale również doskonałym dowódcą klucza, eskadry, dywizjonu i skrzydła. Swą postawą zyskał szacunek i przyjaźń kolegów oraz przełożonych, Polaków i Sprzymierzonych, a także dawnych przeciwników. On sam mówił o sobie – „Byłem tylko żołnierzem. Latałem i walczyłem najlepiej jak umiałem. Przeżyłem”. Wskazywał wielokrotnie na postacie kolegów-pilotów, od których sam dużo się nauczył. Wielu z nich, jak przypominał, zapłaciło w walce o Polskę najwyższą cenę. Często zapomniano już ich nazwiska i czyny, nad czym ubolewał. Był gorącym patriotą, dla którego sprawy Polski i Narodu Polskiego były zawsze i w każdych okolicznościach dobrem najwyższym. Jego postać może być w naszych czasach przykładem do naśladowania dla każdego bez względu na wiek, zawód i pozycję społeczną.

Młodość i droga do lotnictwa

Stanisław Skalski urodził się 27 listopada 1915 r. w Kodymie, 100 km na północ od Odessy, na Ukrainie. Był jedynym dzieckiem Józefy i Szymona Skalskich. Skalscy szczęśliwie przetrwali zawieruchę I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej. Opuścili Kodymę i osiedli w miasteczku Dubno na Wołyniu. Tam, na dalekich kresach wschodnich, Stanisław Skalski spędził dzieciństwo i młodość. Wyrastał w okresie odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Wielki wpływ na ukształtowanie jego charakteru i osobowości miało wychowanie rodzinne, a następnie szkoła. W Dubnie ukończył szkołę powszechną, a następnie w latach 1925-1933 Gimnazjum Realne im. Stanisława Konarskiego. To stamtąd wyniósł szlachetne wartości moralne i patriotyczne.
Uczył się chętnie i dobrze. Dużo czytał. Ale czas poświęcał nie tylko nauce. Od wczesnej młodości uprawiał sport - grał w piłkę nożną, tenisa, jeździł na nartach i pływał.
Czas młodości Skalskiego to okres szybkiego rozwoju lotnictwa światowego i spektakularnych sukcesów, dopiero tworzącego się, lotnictwa polskiego. Z zainteresowaniem obserwował te wydarzenia. Zapragnął tak jak setki jego rówieśników pójść śladem słynnych polskich lotników - Orlińskiego, Żwirki, Wigury, Skarżyńskiego, Bajana i innych. Jego droga do lotnictwa nie była łatwa. Zaczął od modelarstwa lotniczego. W wieku 12-13 lat był już silnie emocjonalnie związany z lotnictwem i niebawem zdecydował, że będzie lotnikiem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Przywykliśmy w ostatnich latach do pokazywania Grudnia ‘70 przez dramatyczne obrazy pochodu ulicą Świętojańską z ciałem zabitego Zbyszka Godlewskiego, zwanego Jankiem Wiśniewskim. “Czarny czwartek”, 17 grudnia, w Gdyni najbardziej przemawia do naszej wrażliwości i wyobraźni. Sławomir Cenckiewicz w swoim najnowszym albumie “Gdański Grudzień ‘70″ proponuje nam powrót do Gdańska, gdzie wszystko się zaczęło i gdzie leży klucz do zrozumienia wszystkiego, także “czarnego czwartku”. Jesteśmy w Stoczni Gdańskiej i na ulicach miasta, pod palącym się gmachem znienawidzonego Komitetu Wojewódzkiego PZPR i pod gdańskim więzieniem, dokąd udali się demonstranci, by uwolnić aresztowanych uczestników protestu.

Sławomira Cenckiewicza znamy jako wnikliwego badacza archiwów bezpieki z ostatnich dekad PRL, co mu ciągle przysparza kłopotów, przykrości i wrogów. Było do przewidzenia, że któregoś dnia napisze o grudniu 1970 roku, bo przecież cała gdańska “opozycja demokratyczna” lat 70., której historię przebadał w archiwum, odnosiła się do Grudnia ‘70 jako doświadczenia traumatycznego, zwłaszcza dla pokolenia ludzi urodzonych w latach 50. Wielokrotnie natykał się w archiwach na ślady zacierania przez bezpiekę “grudniowych taśm”, a z drugiej strony – na budowanie tożsamości powstających Wolnych Związków Zawodowych w perspektywie doświadczeń grudniowych. Największa manifestacja niepodległościowa w Gdańsku przed sierpniem 1980 r. odbyła się pod “ścianą płaczu”, czyli pod Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej
16 grudnia 1979 roku. To był nie tylko wiec pamięci o poległych stoczniowcach. Dariusz Kobzdej pytał wtedy zgromadzonych, czy wiedzą, z jakiego pobojowiska podniesiono nieznanego żołnierza polskiego, a o. Bronisław Sroka SJ wygłosił płomienne przemówienie, które tajniak SB nazwie w swym raporcie “kazaniem”. Grudzień 1970 r. był już wówczas traktowany nie jako protest przeciwko podwyżce cen, lecz jako głos zniewolonego Narodu, marsz ku wolności.