Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Dzisiaj, opinia publiczna dysponuje już dokumentami, świadczącymi o służalczej postawie Jaruzelskiego, obalającymi wszelkie mity o mającej ponoć nastąpić interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Polsce.
Wprowadzając przed 28 laty stan wojenny gen. Jaruzelski wydał wojnę własnemu narodowi, by zabezpieczyć wpływy, profity i władzę komunistom, wypełniając przy tym solennie zalecenia swoich mocodawców z Kremla. A wszystko po to, aby stłumić polskie dążenie do wolności. Stan wojenny spowodował – bezpośrednio lub pośrednio – około 100 ofiar śmiertelnych. Zbrodnia ta wciąż czeka na rozliczenie, chociażby w aspekcie moralnym.
Jaruzelski był faktycznym dyktatorem w PRL, pełnił jednocześnie stanowiska: I Sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, premiera i ministra obrony narodowej, szefa Komitetu Obrony Kraju, a od 13 grudnia 1981. szefa Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, czyli junty wojskowej odpowiedzialnej za zamach stanu przeprowadzony w imię imperialnych celów Moskwy, którego celem było zniszczenie 10 milionowego ruchu „Solidarności”.
Dzisiaj, opinia publiczna dysponuje już dokumentami, świadczącymi o służalczej postawie Jaruzelskiego, obalającymi wszelkie mity o mającej ponoć nastąpić interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Polsce. To nie kto inny, tylko sam Jaruzelski, bojąc się determinacji własnego narodu, błagał marszałka Wiktora Kulikowa, cyt.: „Gdyby demonstracje miały ogarnąć cały kraj, to będziecie musieli nam pomóc. My sami nie damy sobie rady z wielomilionowym tłumem”. Słowa te padły, podczas narady przeprowadzonej w jego gabinecie w nocy z 8 na 9 grudnia 1981., na której zapadła ostateczna decyzja o ogłoszeniu stanu wojennego. Na pytanie marszałka Kulikowa: „Czy mogę złożyć meldunek Breżniewowi, że rozpoczynacie realizacje stanu wojennego w Polsce?”, Jaruzelski odpowiedział twierdząco, dodając: „Tak, ale pod warunkiem udzielenia pomocy przez wasze siły”. Prawda zatem o stanie wojennym, jest bardziej niż brutalna, Breżniew nie musiał i nie chciał interweniować w Polsce (z uwagi na ewentualność ogólnoświatowego kryzysu), posiadał wszakże do własnej dyspozycji oddane sobie i wierne „polskie” władze komunistyczne, które były wystarczająco silne i zdeterminowane, by pacyfikować i mordować własny naród.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Pacyfikacje były odpowiedzią władz Rzeczypospolitej na serię aktów terrorystycznych i sabotażowych dokonanych przez Organizacje Ukraińskich Nacjonalistów. Jej celem było zahamowanie rozwoju OUN i rozładowanie napięcia społecznego. Polska opinia publiczna domagała się poprawy bezpieczeństwa i oskarżała rząd o bezczynność.

Brak oficjalnej reakcji na akty ukraińskiego terroru groziło też, że ludność kresowa "weźmie sprawę we własne ręce". Związek Obrony Kresów Wschodnich i Związek oficerów Rezerwy już zresztą zaczęły tworzyć oddziały samoobrony. W tej sytuacji marszałek Józef Piłsudski osobiście wydał polecenie przeprowadzenia pacyfikacji. Były one przeprowadzane od 16 września do 30 listopada 1930r. Przeprowadzono je w 415 wsiach, w których według informatorów sił bezpieczeństwa istniały komórki OUN. Wzięło w niej udział około tysiąca policjantów i żołnierzy. Według ministra Felicjana Sławoja Składkowskiego pacyfikację przeprowadzono według następującego scenariusza. Oddział po przybyciu do wsi otaczał ją, a jego dowódca wzywał sołtysa lub wójta i informował go o celach akcji i żądał wydania broni, materiałów wybuchowych itp. Mieszkańcy musieli siedzieć w chatach i nie wolno im było ich opuszczać. Następnie u osób podejrzanych przeprowadzono rewizję. Te były przeprowadzane bezwzględnie. W jej trakcie demolowano całe domy. Zrywano podłogi, a nawet całe dachy. Wysypywano zboże i inne płody rolne. Gdy gospodarze odmawiali otwarcia drzwi, wyłamywano je. Dokonywano także przeszukiwań w pomieszczeniach należących do Cerkwi greckokatolickiej. Wobec opornych stosowano też przemoc fizyczną , zwłaszcza wobec osób, które nie chciały podpisać deklaracji lojalności. Według źródeł ukraińskich, na skutek obrażeń doznanych przy biciu zmarło 7 osób, a zdaniem polskich 2.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Walka majora Ognia z niemieckim i komunistycznym okupantem. 1915-1947  




Przywróćmy pamięć wielkich bohaterów!!! Ich duchy potrzebują tego, aby nowe pokolenie Polaków, które otrząsnęło się z jarzma kłamstwa komunistycznego, wskrzesiło pamięć o ich ofierze. Przynajmniej to możemy dla nich uczynić. Aby ich dusze mogły trwać wiecznie uradowane... to jest nasz obowiązek.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Marsz oddziału „Zapory” (słowa: por. Jan Gabriołek „Grot”)

    Maszerują cicho niby cienie
    Poprzez lasy, góry i pola.
    Niejednemu wyrwie się westchnienie,
    Idą naprzód, taka ich dola.

    I  idą wciąż naprzód, bo taki ich los,
    I ani żal, ani tęsknota
    Z tej drogi zawrócić nie zdoła ich nic,
    Bo to jest „Zapory” piechota.

    A gdy księżyc wyjdzie spoza chmury,
    I nastanie cicha, piękna noc,
    To leśnej piechoty ciągną sznury,
    Widać wtedy siłę ich i moc.

    Choć twardą im była germańska dłoń,
    Do boju ich parła ochota.
    I zawsze zwycięstwo musiało ich być,
    Bo to jest „Zapory” piechota.

    Teraz za drugiego okupanta,
    Jeszcze nam nie oschła jedna krew.
    Po zdradziecku sięga nam do gardła,
    I w tajgi Sybiru chce nas wieźć.

    Pomylił się Stalin,pomylił się kat,
    A z nim ta zdziczała hołota.
    Za Katyń, za Zamek,za Sybir, za krew,
    Zapłaci „Zapory” piechota.

Piosenka do odsłuchania:

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Wielu komunistycznych oprawców uciekło za granicę. Tylko do Izraela wyjechało po marcu 1968 r. ok. tysiąc zagorzałych stalinistów. Niektórzy żyją do dziś. Trzeba ich ścigać i pokazywać ich zbrodnie.
Do Szwecji
Funkcjonariusze komunistycznego systemu bezprawia uciekali w różnych kierunkach. Szczególnie upodobali sobie Szwecję. Do tamtejszego soc-liberalnego raju dla zbrodniarzy wyjechał w 1969 r. ppłk Maksymilian Lityński (Lifsches), razem z żoną Pauliną i synem Adamem. Ten przedwojenny prawnik (w 1933 r. skończył prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie), w stalinowskiej Polsce był zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego do spraw szczególnych (1948-50), a następnie wiceszefem Zarządu Sądownictwa Wojskowego.
Raport Mazura, badający na fali “odwilży” przejawy łamania “socjalistycznej praworządności” zarzucił mu szereg przestępstw, m.in. sankcjonowanie wniosków o tymczasowy areszt i zatwierdzanie aktów oskarżenia przygotowanych przez MBP, mimo wiedzy o stosowaniu brutalnych metod śledczych. Ten oprawca w mundurze zmarł w Göteborgu w 1982 r. Pytana o jego losy, Emilia Lityńska (druga żona?) stwierdziła, że dokumentów po nieboszczyku należy szukać w tamtejszej gminie żydowskiej.
Po 1968 r. w Szwecji schronił się również i dożył spokojnej starości Józef Bik-Bukar-Gawerski, zastępca naczelnika Wydziału Śledczego WUBP w Gdańsku, a potem w Katowicach. Tak samo Stefan Michnik, krwawy sędzia warszawskiego Wojskowego Sądu Rejonowego, a nadto informator i rezydent Informacji Wojskowej. Ten emerytowany bibliotekarz żyje do dziś w Uppsali.