Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Polacy, jako ofiary Hitlera, są z punktu widzenia religii Holokaustu wyjątkowo niewygodni. Nawet jeśli naszych ofiar było mniej niż ofiar żydowskich, to wciąż jest to liczba porównywalna z liczbą zamordowanych Żydów mówi w rozmowie z PCh24.pl Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, autor książki „Krew na naszych rękach?”.

Dlaczego, zdaniem Żydów, Nowy Testament jest pierwszym i najważniejszym źródłem antysemityzmu?

Oczywiście, nie można tu uogólniać i mówić, że twierdzą tak wszyscy Żydzi. Jest natomiast faktem, że od końca XIX wieku wielu ich egzegetów i badaczy starało się wskazywać na rzekomy antysemityzm zawarty w Nowym Testamencie. W pewnej mierze wynikało to z faktu, że dawne antychrześcijańskie stanowisko – tradycyjne, przekazywane przez Talmud, czyli podstawową księgę judaizmu, zaczęło być prezentowane w nowej, naukowej formie.

Prawdziwy przełom w tej sprawie nastąpił po II wojnie światowej. Od tej pory przekonanie, że Nowy Testament zawiera teksty antysemickie, zaczęło dominować wśród badaczy. Główny zarzut, jaki większość z nich czyni Ewangeliom jest taki, że mają one zniekształcać prawdę historyczną, przesuwając winę na Żydów i pokazując ich w fałszywym, negatywnym świetle. Teza, że Ewangelie oczerniają Żydów i wybielają Rzymian, jest niemal wszechobecna – można ją spotkać u teologów katolickich, protestanckich i żydowskich.

Zdaniem tych autorów, Ewangelie powstały późno, bo 30-40 lat po śmierci Jezusa Chrystusa. Miałyby zatem, według nich, w dużym stopniu stanowić zapis polemik wczesnych chrześcijan z Żydami, a nie opis faktów.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Nakładem Oficyny Wydawniczej ASPRA-JR ukazała się najnowsza praca prof. Szymona Rudnickiego zatytułowana „Falanga Ruch Narodowo-Radykalny”. Autor należy do nestorów badań nad dziejami ruchu narodowego w Polsce.

Przed omówieniem bieżącej publikacji tytułem wstępu warto odnieść się pokrótce do innej, jednej z pierwszych poświęconych tej problematyce pozycji – wydanej w 1985 r. pracy „Obóz Narodowo-Radykalny. Geneza i działalność”.

Obok prac Jana Józefa Lipskiego (szerzej na ten temat piszę m.in. w książce „Od PAX-u do ONR-u”, Warszawa 2017) publikacja stała się naczelną pozycją w nurcie historiografii krytycznie oceniającej dorobek przedwojennych środowisk narodowo-radykalnych.

Praca, o czym pisze sam autor we wstępie swojej najnowszej książki, spotkała się wówczas z żywym oddźwiękiem – zarówno pozytywnym, jak i krytycznym. Wśród tych pierwszych wyróżnić można opinię Andrzeja Friszke na łamach „Więzi” (nr 2-3/1986), który, pomimo wytknięcia pewnych mankamentów (pojawił się np. zarzut pośpieszności w odniesieniu do niektórych partii książki), docenił m.in. jej „powściągliwy w ocenach i interpretacjach” charakter.

Mniej pochlebne reakcje praca wzbudziła w środowiskach narodowych, w tym m.in. wśród żyjących wówczas jeszcze uczestników opisywanych wydarzeń.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 

Ustawa zasadnicza proklamowana 3 maja 1791 roku to temat dla katolickiego konserwatysty co najmniej ambiwalentny. Po pierwsze, Konstytucja forsowana była przez luminarzy bezbożnego oświecenia oraz masonów. W tym też kierunku prowadziła Rzeczpospolitą – na dodatek, z pogwałceniem jej wszelkich zasad politycznych. Po drugie, bezpośrednim politycznym skutkiem tego aktu była trudna lub wręcz niemożliwa do wygrania wojna, po której nastąpił upadek państwa. Tym bardziej Konstytucja budzi nasz opór, im usilniej jest bezkrytycznie chwalona. Więc co tu chwalić – i po co?

Co dobrego w Konstytucji masonów?

Zacznijmy od podstaw: majowa Konstytucja miała z założenia przeprowadzić Rzeczpospolitą drogą zmian – pomiędzy dawnym ustrojem a projektem oświeceniowym. W tym sensie może być dziś postrzegana jako zalążek głębokiego zła. Ale przecież nawet tego celu nie osiągnęła, bowiem została ustanowiona w najgorszym możliwym momencie, gdy niemalże pewne było, iż Rosja zainterweniuje zanim Rzeczpospolita zdąży się przygotować. Było to działanie desperackie, prawie zupełnie pozbawione szans na sukces.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Wszystkie aspekty ustawy 447 Kongresu USA mają charakter negatywny. To rażąco zła  ustawa pod każdym względem – nie tylko  prawnym, moralnym i politycznym, ale również  cywilizacyjnym. Jej determinantą jest teza o nierówności ofiar niemieckiego nazizmu i II wojny światowej  zarówno w sferze prawa i sprawiedliwości, jak i prawdy oraz  moralności – czynników kształtujących nie tylko politykę oraz relacje społeczne, ale również kulturę i cywilizację. Ustawa mówi o zadośćuczynieniu finansowym jedynie dla ofiar holokaustu – również w sytuacji, gdy nie pozostawiły one spadkobierców – a więc o mieniu bezspadkowym. Trzeba więc mocno podkreślać, że mówi jawnie o haraczu, gdyż roszczenia spadkobierców żydowskich – w tym wypadku z USA- zostały zaspokojone już w 1960 roku, kiedy Polska wypłaciła na ten cel 40 milionów dolarów rządowi amerykańskiemu na mocy umowy międzypaństwowej.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
I.
Niktby się w Niemczech nie spodziewał, że jakiś syn chłopski przewróci do góry nogami religię katolicką i rządy panujących książąt. Tym mistrzem był Marcin Luther, który przyszedł na świat 10 Listopada 1483 roku w Eisleben. Luthrem nazwał się sam dopiero wtedy, kiedy go nauka posadziła na krześle profesorskiem w uniwersytecie wittenberskim. Jego rodzina, która była bardzo liczną w wioskach saskich, nie miała wcale stałego nazwiska. Zamiast nazwiskiem posługiwała się różnemi imionami jak naprzykład: Luder, Lüder, Leuder i t. p., co potwierdził pisarz niemiecki, Juliusz Köstien, w swojem dziele p. t. „Życie Luthra” (Luthers Leben, 1883 r.). Ojciec Marcina Luthra, Jan, mieszkał przed jego narodzeniem w Eisleben, w Möhra, gdzie mu było wygodnie i bez troski. Posiadał ładny domek chłopski i kawał urodzajnej ziemi: Gdyby umiał żyć spokojnie i nie obrażać swych sąsiadów, byłby się był dorobił z czasem znacznego mienia chłopskiego. Ale charakter jego nie znosił cierpliwości. Gwałtowność kipiała w jego duszy, jego mocne pięści tańcowały po łbach jego bliźnich, co potrafili także jego krewni i sąsiedzi. Chłopi w Möhra lubili bić sąsiada, a on ich.

Od historyków dowiadujemy się różnych awantur ojca Luthra. Jedni mówią, że rodzic Marcina zabił w gniewie jakiegoś chłopa, pasącego swojego konia na jego łące, inni twierdzą, że tego nigdy nie było. Coś jednak musiało się stać tak albo owak, bo ojciec Luthra drapnął galopem z Möhry, zostawił na miejscu swoje mienie i uciekł z żoną do Eisleben, bojąc się zapewne kary panującego księcia saskiego (Kurfürsta). W Eisleben nie był długo, zaledwie pół roku, bo nie miał tam żyć z czego. Przeniósł się do miasta Mansfeld, gdzie mógł pracować i zarabiać w kopalniach złota i srebra.