1. Po ostatnim szczycie w Brukseli, ekipa Donalda Tuska miała znowu ogłosić sukces w postaci zablokowania propozycji brytyjskiej w sprawie ograniczenia wysokości wieloletniego budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020.
Ba miano zaatakować PiS jako tą formację, która w Parlamencie Europejskim jest w jednej frakcji z brytyjskimi konserwatystami, których szef Premier David Cameron chce ograniczać wydatki budżetowe UE i tym samym godzi się na angielskie propozycje, szkodząc Polsce (taka próba już miała miejsce w kampanii prezydenckiej kiedy to minister Rostowski atakował PiS za to ,że angielscy konserwatyści chcieli jego zdaniem ograniczać pieniądze na wspólną politykę rolną).
Ta PR-owska akcja spaliła na panewce, bo okazało się, że cięć wydatków w następnej perspektywie finansowej Unii, żądają przyjaciele polityczni Donalda Tuska niemieccy i francuscy chadecy.
2. Właśnie upubliczniony został tzw. list pięciu czyli Kanclerz Niemiec Angeli Merkel, Prezydenta Francji Nicolasa Sarkozego, Premiera W. Brytanii Davida Camerona , Premiera Holandii Marka Rutte i Premiera Finlandii Mario Kiviniemi w którym szefowie tych państw domagają się od Komisji Europejskiej zamrożenia wydatków w budżecie UE na lata 2014-2020 na dotychczasowym poziomie. „Płatności powinny wzrosnąć nie więcej niż o wskaźnik inflacji przez całą następną perspektywę finansową” piszą prezydent i premierzy i dalej „wszystkie kraje zaciskają pasa, by redukować deficyty. Europa także nie może od tego uciec”
List ten wprost nawiązuje do listu sprzed 5 lat kiedy to szefowie rządów Niemiec, Francji, W. Brytanii, Holandii, Austrii i Szwecji zażądali od Komisji Europejskiej aby płatności w budżecie na lata 2007-2013 nie przekroczyły 1% PKB wtedy jeszcze 25 krajów członkowskich. Pamiętam wtedy jakim oburzeniem zareagował na ten list Parlament Europejski, którego byłem członkiem (pracowałem właśnie w komisji budżetowej). „Chcecie więcej Europy to trzeba na to więcej pieniędzy” grzmieli wszyscy posłowie od prawa do lewa i to bez względu na kraj z którego pochodzili.
Ale kiedy w 2006 przybliżyły się rozstrzygnięcia w tej sprawie parlamentarzyści krajów sygnatariuszy listu wzięli uszy po sobie i także od prawa do lewa posłusznie wykonali polecenia swoich rządów. Budżet na lata 2007-2013 jeżeli chodzi o zobowiązania wyniósł średniorocznie 1,11% PKB, a jeżeli chodzi o płatności tylko 1,05% PKB, a więc prawie dokładnie tyle ile chcieli sygnatariusze listu.
3. Wszystko wskazuje na to, że teraz będzie podobnie. Komisja Europejska i Pan Komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski napną muskuły i przygotują budżet większy, ale Niemcy ,Francja ,W Brytania będą nieubłagane. Na następne 7 lat wydatki nie będą wyższe od 1% PKB, najwyżej będą mogły rosnąć o wskaźniki inflacji czyli 2-3% rocznie. To niestety jest już przesądzone.
Kwestią otwartą jest to jak zostaną podzielone te pieniądze na poszczególne polityki unijne. Ale tu także nie ma dobrych wieści dla Polski. Donald Tusk na szczycie latem tego roku zgodził się na strategię UE do roku 2020 w której priorytetami są badania, innowacje i realizacja zamierzeń zawartych w tzw. pakiecie klimatycznym, a nie polityka spójności czy bezpieczeństwo żywnościowe.
Oznacza to, że także struktura wydatków budżetu na lata 2014-2020 będzie musiała nawiązywać do tych nowych priorytetów, a więc ograniczanie wydatków dotknie głównie dwie najważniejsze w tej 7-latce, politykę spójności i wspólną politykę rolną czyli polityki z których najhojniej korzystała Polska.
4. W tej sytuacji ani komisarz d/s. budżetu Janusz Lewandowski ani Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek ani polska prezydencja w II połowie 2011 roku nie pomogą, aby Polska z podziału środków na lata 20014-2020 wyszła obronną ręką.
W tym siedmioleciu wpłacimy około 25 mld euro składki, a otrzymamy około 90 mld euro środków głównie w ramach polityki spójności i wspólnej polityki rolnej. W następnym siedmioleciu składka już wyniesie około 35 mld euro (w dużej mierze zależy od poziomu PKB i rośnie wraz z jego wzrostem), a środki jakie otrzymamy jak wynika z powyższego, będą dużo mniejsze niż do tej pory. Oby się nie okazało, że są mniejsze od wpłaconej składki.
Tak to ekipa Donalda Tuska prowadzi nas od sukcesu do sukcesu tyle tylko, że są to sukcesy w mediach, a nie w rzeczywistości.
Zbigniew Kuźmiuk
Za: http://www.zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/