Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 Czy lubicie państwo pomniki? 

Prawda jest taka, że można je lubić lub nie, ale one przynajmniej zawszeodwołują się do czegoś. Czasami to coś bywa wzniosłe. Pomniki zazwyczajstawia się by podkreślić wagę jakiegoś wydarzenia, bądź osoby. Czasami mam wrażenie pomnikiem człowiek staje się za życia. Nie mam oczywiściena myśli zamurowania kogoś w betonie.

Chodzi mi raczej o szacunek jakim dana osoba jest darzona za życia. np. Można być osobą wiarzącą lub nie, ale trzeba być szczególnym ignorantem, żeby nie mieć szacunku dla Jana Pawła drugiego. Owszem, dziś już u Boga, ale przecież tak niedawno jeszcze do nas przemawiał...Bardzo dobrze jest wtedy, gdy takim szczególnym szacunkiem darzona jest osoba nieskazitelna, o niepodważalnych zasadach moralnych i zasługach dla narodu. Ale są przypadki pomników stawianych osobom, które kompletnie na to nie zasłużyły, np. Pomnik Feliksa Dzierżyńskiego.

Otóż z ludzi często robi się pomniki, chociaż wcale na to nie zasługują. Najlepszym przykładem na to jest były niestety prezydent Lech Wałęsa. W opinii wielu polityków i komentatorów życia publicznego jest on traktowany jako pomnik walki z komuną i osoba na którą coś powiedzieć poprostu nie wypada. I, szczerze mówiąc, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby tak Wałęsę traktować. Owszem, widziałem film "nocnazmiana", sam wiem jak mam traktować byłego prezydenta, ale mógłbybyć on sobie pomnikiem Polskości dla świata, gdyby... umiał się nietylko pięknie różnić, ale również pięknie siedzieć cicho i nie zabierać głosu na tematy krajowej polityki, bo to akurat mu zostało od czasów gdy został prezydentem, że jak coś oceni, to jest to tak trafne jak talibowie w Klewkach.

Mimo świństwa jakie ów człowiek wyrządził wolnej Polsce w obliczu lustracji, mimo postawienia na lewą nogę, wtedy gdy byłczas na polityczne dobicie postkomuny, i mimo nawet pomroczności jasnej syna prezydenta (ciekawe, że jeszcze żaden polski lekarz nie otrzymał nagrody nobla w dziedzinie medycyny za odkrycie tej groźnej choroby),mógłby sobie być "pomnikiem" o którym wcześniej czy późniejświat by itak zapomniał. Ale Lech Wałęsa ciągle chce być na świecznku.Temat byłego prezydenta przywołałem przy okazji planowanego wydaia przez IPN książki o kontaktach Lecha Wałęsy ze służbami komunistycznymi.Książkę tą główny "bohater" atakuje, choć jeszcze nie miałszans jej przeczytać...Owszem, można powiedzieć, że zdarzały się mu już wypowiedzii, które niedały się wytłumaczyć w żaden logiczny sposób, musiał je późniejtłumaczyć np.pan Falandysz (również należy się nobel za"falandyzację prawa-). I może i to zachowanie legendysolidarności można by rozpatrywać w ten sposób, ale przykładając to dotego "gangsterskiego chwytu- jak to ocenił późniejszypremier Waldemar Pawlak, czy obelg rzucanych z właściwym dla Wałęsypoziomem inteligencji pod adresem najbardziej patriotycznych osób iorganizacji w Polsce, to musi budzić wątpliwości.Ostatnio przeczytałem na jednym z potrali internetowych wiadomość oliście wystosowanym przez m.in.polityków odnośnie zaprzestania ataków naLecha Wałęsę.

OK, każdy ma prawo do obrony własnego dobrego imienia, alejeśli któś wykazuje paniczne reakcje na książkę która się jeszcze nieukazała, to może o czymś świadczyć.Na koniec apel do Lecha Wałęsy."Panie prezydencie, nie prubuję na łamach tego artykułurozstrzygać o pańskiej winie lub niewinności. Jako człowiekzainteresowany polityką, polski patriota, poprostu śledzę wydarzeniapolityczne w moim kraju. Gdy obserwuję Pańskie, jako osoby publicznej, zachowania, przyznaję, że mam wątpliwości dotyczące potencjalnej współpracy pana z SB. Osobą, która owe wątpliwości może rozwiać, tak teraz jak wówczas gdy postawił pan na nogi cały sejm w środku nocy bynie dopuścić do lustracji, jest Pan. Ówczesne zachowanie, muszę przyznać, wątpliwości mi dopiero nasunęło, ale dzisiaj może Pan jeszcze upewnić całe społeczeństwo o Pańskiej niewinności poprostu niezabierając głosu publicznie i pozwalając pracować niezależnym, niebędącym w pańskiej liberalnej opcji historykom poprostu robić swoje. Nieodwołuję się tu do Pańskiego sumienia, ponieważ jeśli Pan współpraccowałz SB to znaczy że zdradził Pan solidarność i cały naród polski, więc sumienia pan raczej nie ma, a jeżeli jest Pan niewinny, naród z pewnością odda Panu należną chwałę, a ewentualni krytycy znajdą się na właściwym miejscu... na marginesie życia publicznego. Mając nadzieję że jednak jest Pan niewinny, pełny wątpliwości oczekuję spełnienia moich postulatów.

Andrzej Kocur