Jest 1 sierpnia, godzina dziewiąta rano. Jem właśnie śniadanie, kiedy za oknem rozlega się donośne wycie syren. To wszystko odbywa się dziś, w roku 2009 w niewielkiej niemieckiej miejscowości. Nie chce mi się wierzyć, żeby Niemcy czcili w ten sposób 65 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego? Pytam więc sąsiada, który co dzień dzieli się z nami prasą, co to za alarm?
To w każdą pierwszą sobotę miesiąca włączają w powiecie próbne syreny – odpowiada mi. Dziwny zbieg okoliczności. Tak się właśnie składa, że przyszło mi na stare lata opiekować się jeszcze starszym Niemcem, który być może zabił niejednego Polaka. Tak, opiekuję się byłym Obergefreiten, któremu w imieniu Fürera der Eiferne Kreuz 1. Klasse za wzorową służbę w Wehrmachcie nadano. Niepotrzebne mi do tego nawet studia zdobyte w „wolnej” już Polsce. Po prostu jestem zmuszony przez rządy cudaków polskich do służenia odwiecznemu „wrogowi” Polski. Jest to faktycznie chichot historii. Matka moja obierała Niemcom ziemniaki w koszarach Wehrmachtu na Kresach, ja czynię to w czasach pokoju. Nosiła jednocześnie jedzenie Żydom pod drutami getta w Brodach, których ci pierwsi rozstrzeliwali partiami pod lasem. Wszyscy Polacy pomagali Żydom. Wszyscy oczywiście czynili to „za darmo” - jak głoszą wszem i wobec dziś pseudo patrioci. Otóż jak świat światem, nikt, nigdy, niczego za darmo nie robił.
Na portalu Nasza Klasa znalazłem kilka tysięcy Polaków zamieszkałych w Niemczech w promieniu 10 km od mojej wioski. Na gadu-gadu kilkanaście osób zalogowanych jest pod niemieckojęzyczną nazwą miejscowości, w której mieszkam. Wczoraj czatowałem sobie ze znajomą z Jeleniej Góry, która opiekuje się na czarno babcią niemiecką koło Kolonii. Płacze, ale co ma zrobić jak w Polsce pracy nie ma. Nie wiem jak Niemcy doszli do dobrobytu? Niemcy to w zasadzie zakompleksiony, wyciszony dziś naród. Niemcy sprawiają wrażenie wstydliwego, obarczonego dużym poczuciem winy narodu.
Mam nadzieję, że nikt nie przetłumaczy tego tekstu na język niemiecki, bo bym miał przerąbane na tej byłej wewnątrz niemieckiej granicy. Niemcy generalnie to tchórze; aż nie chce mi się wierzyć, że ta nacja zdolna była do agresji na tak wielką skalę jaką była II wojna światowa. Dziś w Polsce hucznie obchodzi się święto porażki z Niemcami. Dziś prezydent chce ogłosić ten dzień „kamikaze” i „komandosów palestyńskich” dniem święta narodowego. Jednego Niemcom nie można odmówić, czego brak jest na przekór propagandzie Polakom. Prawdziwego patriotyzmu, który nie przejawia się głośnym krzyczeniem, tylko realnym dążeniem do dominacji w świecie.
Dominacji społeczno-gospodarczej. W sumie nie ma co Tuska oskarżać za to, że dziadek jego służył w Wehrmachcie. Tuska trzeba oskarżyć za to, że stworzył „Wehrmacht” dziś w czasach pokoju dla milionów niewinnych Polaków. Niech piekło pochłonie tych wszystkich dotychczasowych premierów i prezydentów „wolnej” Rzeczypospolitej. Po co ci warszawiacy rzucali się z motyką na słońce? Dziś w grobie przewracają się ci ówcześni Gavroche patrząc na hipokryzję wodzów III RP. Nie o taką Polskę bowiem walczyli z pewnością. Nie tak sobie tą wolność wyobrażali. To były niepotrzebne ofiary. I tak dzisiaj Polacy dobrowolnie idą po prośbie do Niemca... socjolog.
Grzegorz Niedzwiecki
Komentarze
http://www.propolonia.pl/publicystyka.php?art=330