Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
To, że polska gospodarka nie straciła aż tak wiele na tzw. światowym kryzysie finansowym, możemy zawdzięczać nie światłej polityce obecnego rządu, lecz faktowi, że nie byliśmy w strefie euro ani w mechanizmie ERM2.

Rząd premiera Donalda Tuska chwali się, że Polska jako jeden z nielicznych krajów świata unika głębokiego kryzysu gospodarczego. Jak podał Główny Urząd Statystyczny, w pierwszym kwartale 2009 roku wzrost polskiego PKB wyniósł 0,8 proc., a według Eurostatu nawet o 1,9 proc. Dla porównania w tym samym czasie PKB Niemiec spadł o 6,7 proc., Wielkiej Brytanii o 4,1 proc., Szwecji o 6,5 proc., Stanów Zjednoczonych o 6,1 proc., Japonii o 15,2 proc. (najgorszy wynik od 1955 roku!), Bułgarii o 3,5 proc., Rumunii o 6,4 proc., na Węgrzech o 5,8 proc., w Szwajcarii o 0,8 proc., w strefie euro o 4,6 proc., a w całej Unii Europejskiej o 4,4 proc. U naszych wschodnich sąsiadów było jeszcze gorzej. PKB Ukrainy spadł w pierwszym kwartale br. aż 21,1 proc., a z kolei PKB Rosji w ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku spadł o 9,8 proc. Komisja Europejska szacuje, że PKB całej Unii Europejskiej, podobnie jak strefy euro, skurczy się w tym roku o 4 proc.

Oczywiście na tle innych państw rzeczywiście można powiedzieć, że Polska osiągnęła sukces. Rząd Donalda Tuska był nawet chwalony w amerykańskiej prasie za to, że w przeciwieństwie do administracji prezydenta Baracka Obamy nie próbuje zażegnać kryzysu, poprzez pompowanie miliardów w gospodarkę, których nie ma. „Washington Times” wychwalał „neoliberalną” politykę gospodarczą polskiego rządu i radził prezydentowi Obamie, aby wziął z niej przykład, kiedy próbuje wyprowadzić amerykańską gospodarkę z recesji. Zamiast miliardowych dotacji premier Tusk słusznie ogranicza wydatki i próbuje nie dopuścić do wzrastającego deficytu budżetowego. We właściwym kierunku idą też zmiany dotyczące uelastycznienia prawa pracy. Jednak te działania są zbyt mało radykalne, by miały jakikolwiek wpływ na zażegnanie kryzysu. Tu potrzebne są redukcje wpływów podatkowych i wydatków publicznych na poziomie 50 proc. A Amerykanie za fatalną politykę prezydenta Obamy wcześniej czy później będą musieli zapłacić.

W mediach dochodziły z różnych stron głosy, że rząd szykuje podniesienie różnych podatków: a to VAT-u, a to składki rentowej, a to różnych akcyz na używki i paliwa, a to, że zamierza wprowadzić składkę pielęgnacyjną. Jednak tym informacjom zaprzeczali wszyscy, kto tylko mógł: Grzegorz Schetyna, wicepremier i szef MSWiA, wiceminister finansów Maciej Grabowski,  czy Jacek Kapica, wiceminister finansów, który poinformował, że resort nie pracuje nad podwyższeniem stawek akcyzy na papierosy, alkohol oraz paliwa. Z kolei sam premier Donald Tusk podczas spotkania na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach zapewnił, że za jego rządów nie dojdzie do podwyżki żadnych podatków. Powiedział też, że wszelkie informacje medialne na temat podwyżek podatków są wymysłem dziennikarzy i że jego rząd nie ma planów podniesienia żadnych podatków w Polsce. Trzymamy za słowo! Niestety z drugiej strony premier stwierdził, że w związku z kryzysem na chwilę obecną nie ma możliwości obniżenia podatków.

Polacy w obliczu kryzysu myślą trzeźwo i racjonalnie. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badania Opinii Homo Homini dla „Dziennika” i Polsat News, 46 proc. pytanych chciałaby, aby rząd zmniejszył wydatki na administrację, a podniesienie podatków, by uzupełnić dziurę budżetową, popiera tylko 19,8 proc. badanych.
Także eksperci Instytutu Globalizacji są zdania, że właśnie obniżka podatków i uproszczenie przepisów dla przedsiębiorców, a nie wprowadzenie euro, są kluczowymi kwestiami dla poprawy stanu polskiej gospodarki. Instytut Globalizacji obawia się ponadto, że rozszerzenie strefy euro spowoduje dalszą harmonizację europejskiej polityki fiskalnej i podatkowej. W praktyce oznacza to zniesienie konkurencji podatkowej między krajami członkowskimi. Polska gospodarka mogłaby stracić na takiej harmonizacji, a to oznaczałoby zahamowanie wzrostu PKB i większe bezrobocie.

Zresztą są kraje na świecie, które podejmują lepsze od polskiego rządu, a znacznie lepsze od amerykańskiego decyzje antykryzysowe. By utrzymać zatrudnienie, czescy posłowie pracują nad obniżeniem z 19 proc. do 9 proc. podatku VAT dotyczącego niektórych obszarów gospodarki z dużym nakładem pracy między innymi usług, w tym gastronomii i budownictwa. Turcja obniżyła podatki i okazało się, że to działa. W rezultacie turecki rząd przedłużył tymczasową obniżkę niektórych podatków, wprowadzoną kilka miesięcy temu w ramach walki z kryzysem. Obniżka, która miała funkcjonować do 15 czerwca, została przedłużona do końca września br. i dotyczy podatku konsumpcyjnego od samochodów, od sprzętu AGD oraz na komputery i meble. Według rzecznika tureckiego ministerstwa finansów, tymczasowe obniżenie podatków znacznie pobudziło lokalną konsumpcję, szczególnie w kluczowym przemyśle motoryzacyjnym. Z kolei rząd Dubaju w ramach walki z kryzysem o 20 proc. obniżył opłaty licencyjne pobierane od przedsiębiorców oraz zamroził opłaty wszelkich usług dostarczanych przez państwo, a planowane podwyżki takich opłat zostały cofnięte.

Niestety polski premier chwalił się też z czegoś, z czego nie powinien i co nie ma nic wspólnego ani z działaniami antykryzysowymi, ani z polityką neoliberalną. Mianowicie, zdaniem premiera, dobrymi wiadomościami jest uratowanie Huty Stalowa Wola oraz polskich stoczni. A przecież przedsiębiorstwa, które nie radzą sobie na rynku, powinny upaść, by zrobić miejsce firmom, które lepiej sobie radzą. W ten sposób następuje postęp i rozwój. Niestety tak jak i prezydent Obama (przykład amerykańskich banków, towarzystw ubezpieczeniowych czy General Motors), również polscy politycy tego nie wiedzą.

Stosunkowo łagodny kryzys w Polsce to nie zasługa rządu Tuska, lecz w dużej mierze faktu, iż nie jesteśmy w strefie euro, do której ten sam rząd tak szybko chce wchodzić! Dzięki temu, że kurs złotówki dość mocno spadł wobec światowych walut, w tym głównie do euro i dolara, nasza gospodarka w małym stopniu odczuwa recesję. Kurs walutowy w tym wypadku był amortyzacją, która uchroniła naszą gospodarkę przez mocniejszym spadkiem. Kiedy będziemy już w strefie euro, zniknie ta możliwość. - Gdyby Polska weszła do ERM2, umocniłby się pewnie złoty, a tego za bardzo dziś nie chcemy – powiedział w „Rzeczpospolitej” Jana Czekaj, członek Rady Polityki Pieniężnej. - Słabszy złoty pomaga bowiem naszej gospodarce łagodniej przejść przez kryzys – dodał.

 

Nie ma się co dziwić, że PKB Słowacji tak spada (w pierwszym kwartale o 5,4 proc., najgorzej od 1993 roku). Po wejściu tego kraju do strefy euro 1 stycznia 2009 roku, Słowacy coraz częściej dokonują zakupów w Polsce, gdzie jest znacznie taniej. Aż 45 proc. Słowaków dokonuje regularnych zakupów w naszym kraju i przyjeżdżają na zakupy nawet spod granic z Węgrami i Austrią. Niektóre artykuły w Polsce można kupić nawet za połowę słowackich cen. Znacznie gorzej niż na Słowacji przedstawia się sytuacja w krajach nadbałtyckich, a to właśnie te kraje przystąpiły do mechanizmu ERM2, czyli tzw. przedsionka euro. Pułap dopuszczalnych wahań walut krajowych na Litwie i w Estonii w stosunku do euro ustalono na 15 proc., a na Łotwie usztywniono go do 1 proc.! Choć początkowo sytuacja wydawała się dobra, to jednak w warunkach światowego kryzysu, doprowadziło to do niemal katastrofy gospodarczej. W rezultacie w pierwszym kwartale 2009 roku PKB Litwy spadł o 13,6 proc., Estonii o 15,6, a Łotwy aż o 18,6 proc. Jednocześnie szybko w górę poszybowało bezrobocie. Na Litwie z 7,9 proc. do 11,9 proc., na Łotwie z 6,1 proc. do 17,4 proc., a w Estonii z 3,7 proc. do 13,9 proc. Łotewski parlament został zmuszony do przyjęcia radykalnego programu oszczędnościowego, który ogranicza planowane wydatki budżetowe o 700 mln euro, czyli 10 proc. To właśnie skutek niedostosowania się wartości krajowych walut do ich rzeczywistej ceny rynkowej, co zostało zablokowane mechanizmem ERM2. Więc może jednak lepiej, panie premierze, nie rezygnować z polskiej waluty na rzecz euro?

 

* Niniejszy komentarz został opublikowany w 7/8 numerze miesięcznika "Opcja na Prawo" z 2009 r.

Tomasz Cukiernik

Za: http://www.tomaszcukiernik.pl/