Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Jeszcze nie minął miodowy miesiąc od wejścia w życie traktatu lizbońskiego, a już widzimy, że wszystkie solenne zastrzeżenia, z których taki dumny był pan prezydent Kaczyński, można będzie spokojnie włożyć między bajki. Oto Unia Europejska podpisała ze Stanami Zjednoczonymi porozumienie na podstawie którego CIA będzie mogła zaglądać do kont bankowych nieszczęsnych „obywateli UE”. Tzw. „państwa członkowskie” zostały o tym z a w i a d o m i o n e. Widać wyraźnie, które postanowienia Lizbony są ważne, a które nie. Ważna jest mianowicie zasada lojalnej współpracy, która po rosyjsku brzmiałaby: „mołczat’, nie rassużdat’”, no i oczywiście – sławna klauzula solidarności, przewidująca możliwość udzielenia bratniej pomocy na wypadek zagrożenia demokracji.

Wspieranie demokracji bowiem usprawiedliwia wszystko, o czym najlepiej świadczy panegiryk wygłoszony na cześć amerykańskiego prezydenta Obamy, kiedy odbierał pokojową Nagrodę Nobla. Przewidział to zresztą Janusz Szpotański pisząc, że „możesz pół świata zakuć w dyby, strzelać w tył głowy, łamać kości – ale bredź przy tym o Ludzkości, o Lepszym Jutrze, Wielkim Świcie – a wyjdziesz na tym znakomicie!” A gdyby tak dodać do tego walkę z terroryzmem i globalnym ociepleniem, to można nawet zostać santo subito. Jakże bowiem inaczej potraktować list wysłany przez przewodniczącego COMECE do uczestników hucpy zwanej szczytem w Kopenhadze? Jego Ekscelencja Adrian van Luyn napisał m.in., że konieczne są działania na rzecz obniżenia temperatury, oczywiście „oparte na najnowszych ustaleniach naukowców”. Wprawdzie nie wyjaśnił, czy tych, którzy fałszowali informacje o ociepleniu klimatu, czy tych, którzy te fałszerstwa zdemaskowali, ale to nie ma większego znaczenia w sytuacji gdy „czasu jest mało”.

Do czego tak się spieszymy? Pewnie do końca świata i chodzi już tylko o to, żeby – zanim „słońce się zaćmi i księżyc nie da światłości swojej, a gwiazdy spadać będą” – przynajmniej temperatura była prawidłowa, no i oczywiście – żeby frajerstwo zdążyło zapłacić za „limity”. Właśnie grandziarz i „filantrop” poradził, żeby forsę na to wziąć z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. „Że coś im w bankach nie sztymuje, że gdzieś zwęszyli kasy pełne...” – więc pewnie tak będzie. Również i my będziemy musieli na ten eksperyment żydokomuny i antycywilizacyjnej sekty „ekologicznej” beknąć prawie 100 miliardów euro w ciągu najbliższych 20 lat. A tu jeszcze 65 miliardów dolarów pod pretekstem „odszkodowań” dla organizacji „przemysłu holokaustu”. Himmelherrgott!... Czy przypadkiem etap nasiąkania nie przeciąga się aby ponad wszelką miarę? W dodatku ci ekologiczni, a kto wie, czy przy okazji nie rasistowscy sekciarze twierdzą, że ludzi jest za dużo. Być może to prawda, ale może by w takim razie rozpocząć redukcję populacji właśnie od nich? Ciekawe, że każdy z nich własną egzystencję dlaczegoś uważa za niezbędną i postulując zredukowanie liczby ludzi, zawsze ma na myśli kogoś innego.

Kiedy tak świat się męczy w oczekiwaniu na rychły koniec, a nasi mężykowie stanu, z braku poważniejszych zajęć, urządzają wzajemne podchody w pączkujących jedna z drugiej komisjach śledczych, pan prof. Antoni Dudek opublikował w Biuletynie IPN pełną wersję tzw. notatki Wiktora Anoszkina, z której wynika, że 9 grudnia 1981 roku generał Wojciech Jaruzelski prosił marszałka Wiktora Kulikowa o ruską interwencję w Polsce gwoli usmirienija polskawo miatieża. Generał Jaruzelski swoim zwyczajem oczywiście zaprzecza, nie szczędząc swoim oskarżycielom gorzkich wyrzutów, ale tym razem Salon i okolice nie stanęły za nim murem. Były prezydent naszego państwa Lech Wałęsa dopuścił nawet sobie do głowy pomysł sądzenia generała Jaruzelskiego za „zdradę” – oczywiście jeśli notatka się „potwierdzi”.

Zachodziłem w um, („zachodzim w um z Podgornym Kolą...”), co konkretnie były prezydent naszego państwa ma na myśli, bełkocąc o tym „potwierdzeniu”, aż w końcu on sam dał do zrozumienia, że płynie to z rozgoryczenia. Chodzi o to, że kiedy ujawnione zostały kompromaty „Bolka”, generał Jaruzelski milczał jak zaklęty, zamiast powiedzieć, że tego całego „Bolka” spreparowano na jego rozkaz. Myślę jednak, że niech no tylko generału Kiszczaku zaczną się przypominać nieznane ogółowi szczegóły z życiorysu Lecha Wałęsy, zaraz się okaże, że ten cały Anoszkin zełgał jak pies. Ale nie przesadzajmy – powiedział ogrodnik.

Pamiętliwość generała Kiszczaka objawiła bowiem również swoje plusy ujemne. Oto Legendarny Przywódca podziemnej Solidarności Władysław Frasyniuk widocznie musiał poczuć się dotknięty rewelacjami generała, jak to SB monitorowała przepływ pieniędzy z zagranicy przez Międzynarodowe Biuro Solidarności w Brukseli, kierowane przez Tajnego Współpracownika Jerzego Milewskiego. W ramach tego monitorowania SB podobnież doskonale wiedziała, kto ile z tej pomocy sobie uszczknął i nie tylko gdzie schował, ale nawet – w co ten szmal zainwestował. Kiedy więc w tych okolicznościach przyrody inny były prezydent naszego państwa Aleksander Kwaśniewski okazał ostentacyjne lekceważenie oskarżycielom generała Jaruzelskiego, Legendarny Przywódca nie tylko nabrał wątpliwości co do jego poczytalności, ale nawet dał im publicznie wyraz. Widać stąd jak na dłoni, że każde odstępstwo od zasady: my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych, działa na fołksfront destrukcyjnie.

W tej sytuacji staje się coraz bardziej oczywiste, że chyba nadszedł czas na ujawnienie prawdziwej wersji najnowszej historii Polski. A prawdziwa wersja jest następująca. Oto płomienny przeciwnik komunistycznego reżymu Józef Stalin, który funkcję Ojca Narodów i Chorążego Pokoju przyjął i sprawował tylko dla jeszcze lepszego zmylenia przeciwnika - bolszewika, dopuścił do konfidencji młodego Polacziszkę, niejakiego Wojciecha Jaruzelskiego, w którym sokolim wzrokiem dostrzegł przyszłego pogromcę i likwidatora komuny. Bratnie dusze porozumiewają się bez słów, toteż i Wojciech Jaruzelski w jednej chwili pojął, co przystoi mu czynić. Przyłączył się do razwiedki i zaczął robić błyskotliwą karierę, z jednej strony nie dając się nikomu wyprzedzić w skwapliwej służalczości, ale z drugiej strony, za zasłoną tej pozy, „nóż ostrzył tajemnie”.

Niestety banda idiotów z tak zwanej „opozycji demokratycznej” – oczywiście nie cała, co to, to nie, bo na przykład Kuroń Michnik (Michnik to nazwisko) od razu spenetrował prawdę, że generał to „filozof gleboznawca społecznik i demokrata”, niczym sam Wasilij Wasiliewicz Dokuczajew i że tylko tak udaje – ale reszta bandy idiotów zaczęła generału bruździć jakimiś gazetkami i w ogóle. Nie było tedy innej rady, jak tę całą bandę idiotów skanalizować. Generał postawił tedy na jej czele niejakiego „Bolka”, który jednakowoż nie wiedział, że to pozór, tylko myślał, że to wszystko naprawdę. Umiejętnie sterując „Bolkiem” przy pomocy Kuronia Michnika (Michnik to nazwisko) generałowi udało się doprowadzić do izolacji bandy idiotów, zaś zadanie przeprowadzenia transformacji ustrojowej złożyć w wypróbowane ręce Tajnych Współpracowników, co to wprawdzie „bez swojej wiedzy i zgody”, czyli – nieświadomych, a ściśle – świadomych swojej nieświadomości, za to w poczuciu misji, wykonując polecenia generała i jego Wypróbowanego Towarzysza, obalili komunę, wprowadzili demokrację i Ministerstwo Wolnego Rynku.


Felieton  •  tygodnik „Najwyższy Czas!”  •  18 grudnia 2009

Stanisław Michalkiewicz


Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Za: http://www.michalkiewicz.pl