Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Czy chodzi o komunizm?

[Nowa książka Stanisława Krajskiego Fatima i masoneria. Zachęta do kupienia. MD

W żadnej z publikacji dotyczących Fatimy nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie. Wszystko wskazuje na to, że ich autorzy zakładają milcząco jako pewną oczywistość, że objawienia nastąpiły W 1917 r., ponieważ w tym roku rozpoczęła się rewolucja w Rosji.  Rok 1917 był rokiem wielu ważnych wydarzeń, przede wszystkim wydarzeń związanych z masonerią. Podajmy tylko jedno z nich. To właśnie w tym roku odbyła się bezprecedensowa i bluźniercza manifestacja masonów na Placu Św. Piotra w Rzymie, w ramach której niesiono podobizny Lucyfera, krzyczano o klęsce św. Michała Archanioła, o pokonaniu go przez szatana, a przede wszystkim rozpostarto transparent z wielkim napisem:  „Szatan będzie panował w Watykanie, a papież będzie jego niewolnikiem”.

Te wydarzenia zmieniły życie Maksymiliana Marii Kolbe, który był ich naocznym świadkiem i spowodowały, że poszedł na służbę do Niepokalanej  i utworzył dla niej Rycerstwo.  Można tu zatem zadać również pytanie: dlaczego bolszewicka rewolucja w Rosji zaczęła się właśnie w 1917 roku?  Ktoś powie: taka była logika historii, zdecydowała o tym sytuacja w Rosji i ten fakt, że komuniści w tym właśnie roku byli już gotowi do wywołania rewolucji.

Czy aby na pewno taki był powód?  Dlaczego rewolucja ta nie zaczęła się w 1916 czy w 1918?

Czy nie było tak, że specjalnie wywołano ją właśnie w 1917 roku, bo ta data była dla tych, którzy przebywali daleko od Rosji, którzy podjęli decyzję o jej wybuchu i ją sponsorowali, jakoś bardzo ważna? 

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
A więc zakładana utrata 100 proc. stanów osobowych oraz rezerw mobilizacyjnych Wojska Polskiego, gruzy i zgliszcza lub nawet leje po bombach atomowych w miejsce Suwałk, Torunia, Płocka, a może i Warszawy – to śmiertelne ryzyko przyjmujemy na siebie po to, by Amerykanie i tak w końcu dogadali się z Moskalami – ?!
Jak wynika z najnowszego raportu amerykańskiego Centrum Analiz Strategicznych i Budżetowych – w interesie Stanów Zjednoczonych leży, aby eskalacja wojenna w Europie Środkowej doprowadziła do zawarcia korzystnego kompromisu z Rosją. Czy polska krew, ruina majątkowa i upadek państwa mają po raz kolejny pieczętować sojusz mocarstw ponad naszymi głowami?

Aktualny obóz władzy w tej akurat kwestii na pewno ani o jotę nie różni się od poprzedniego – konsekwentnie dezinformuje Polaków w sprawach bezpieczeństwa narodowego. Pan minister obrony narodowej, uczestnicząc w ostatnich dniach w natowskiej konferencji w Monachium, znów wystąpił ochotniczo w roli rzecznika naszych sojuszników – by po raz nie wiedzieć już który zapewniać o ich niezłomnej determinacji „wypełnienia wszelkich zobowiązań”. Czy łudzi i mami tylko nas – czy również sam siebie? Czy zdaje sobie sprawę, jak bliski jest przejścia do historii jako ten, któremu udało się doprowadzić do tragifarsowej powtórki – wraz z całą grupą „rekonstruktorów”: on sam, Macierewicz – cień Rydza Śmigłego, Waszczykowski – pół Becka, Duda – ćwierć Mościcki – z rodziną Kaczyńskich na Wawelu jako kolektywnym echem i światłem odbitym ducha marszałka –? Któż im wszystkim dał prawo do uprawiania takich gier hazardowych – w których stawką jest już nie tylko suwerenność, ale i byt materialny, i sama nawet biologiczna substancja narodu?

Zarówno warszawski rząd, jak i belwederski prezydent nie mówią Polakom prawdy o potencjalnie tragicznej sytuacji geostrategicznej w obliczu całkiem już jawnych, wręcz manifestacyjnych i prowokacyjnych przygotowań do wojny – którą imperialni gracze z obu stron przymierzają się rozstrzygnąć naszym kosztem i na naszym terytorium. Co w świetle wielowiekowej praktyki jest zresztą oczywistością. Np. w tzw. wojnie północnej na początku XVIII w. znaczną część kampanii, bitew i potyczek w tym ciągnącym się kilkanaście lat konflikcie Polacy stoczyli sami ze sobą, umiejętnie napuszczani przez bardziej wyrachowanych graczy: Niemców (Sasów), Moskali i Szwedów. Nie znalazły się wówczas w ogniu walk ościenne stolice: Moskwa ani Petersburg, Berlin ani Drezno, o Sztokholmie nawet nie mówiąc – za to po zakończeniu działań wojennych na takim np. Mazowszu większości spustoszonych miast, miasteczek i wsi nie miał już nawet kto podnosić ze zgliszcz i ruin.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

To, co przydarzyło się mojej rodzinie w czasach wojny, dotyczy prawie każdej polskiej rodziny ze Wschodu.
Profesor Tadeusz Piotrowski urodził się na Wołyniu, pracuje na University of New Hempshire i od kilku lat specjalizuje się w tematyce historii wschodnich ziem Rzeczpospolitej w okresie II wojny światowej. Napisał na ten temat trzy książki: “Venegeance of the Swallows”, “Poland’s Holocaust” oraz “Genocide and Rescue in Wołyń”, wydane przez McFarland and Company, Inc. Publishers (www.mcfarlandpub.com).
Wywiad przeprowadzono podczas  pobytu profesora Piotrowskiego w Ontario.

Polacy i Żydzi w czasie wojny

Andrzej Kumor: Panie profesorze, holokaust jest tematem “niebezpiecznym”, trudno jest o nim spokojnie rozmawiać. Dyskusja taka bywa bowiem sprowadzana do monologu – jednej, ustalonej wersji, która panuje niepodzielnie – zwłaszcza tutaj, na kontynencie amerykańskim.
Pan stara się badać holokaust, badać zagładę, i to nie tylko dotyczącą narodu żydowskiego, ale również innych narodów i grup etnicznych, które zamieszkiwały Europę Wschodnią. Czy nie spotyka się pan z niechęcią, z przypinaniem etykiety rewizjonisty w tych sprawach?

Tadeusz Piotrowski: Gdy wydałem “Poland’s Holocaust”, spodziewałem się krytyki, zwłaszcza ze strony tych grup etnicznych, czy też ich części, które wymieniam jako kolaborantów okupanta.
Książka od dwóch lat jest na rynku i nic takiego nie nastąpiło – cisza; absolutnie ogłuszająca cisza. Zastanawiałem się, dlaczego to właśnie ma miejsce, i doszedłem do wniosku, że z pewnością po części dlatego, że moja praca jest bardzo dobrze udokumentowana. Zawsze, gdy coś stwierdzam, podaję źródło.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Stanisław Krajski

(fragmenty książki pt., „Fatima i masoneria – czy Trzecia tajemnica Fatimska wypełni się w 2017 roku czy później”, która ukaże się 16 lutego 2017)

Wiemy już teraz z całą pewnością, że w 2000 r. ujawniona została tylko druga część Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej. Ta pierwsza część, też już to wiemy, dotyczy Soboru Watykańskiego II, przestrzega przed nim i przed jego skutkami, przed „złą liturgią” i głosi, że jeśli ten Sobór nastąpi i wyda owoce, apostazja i herezja zagnieżdżą się w Watykanie i Pan Bóg uratuje Kościół przez Wielki Kataklizm, któremu towarzyszyć będą cuda.

Masoneria i Sobór Watykański II

         Na ten temat można by napisać oddzielną obszerną publikację. Wiele książek go zresztą sygnalizuje i ujawnia różne istotne dane. Należą do nich publikacje książkowe ks. Poradowskiego (np. „Kościół od wewnątrz zagrożony”), „Sobór Watykański II. Historia dotąd nieopowiedziana” Roberto De Mattei czy „Iota Unum. Studium przemian Kościoła katolickiego w XX w.” Romano Amerio.

         Można by już wykazać, że masoneria odegrała wielką rolę w kształtowaniu nauki Soboru i doprowadzaniu do tego, że wiele jego owoców było bardziej zatrutych niż wskazywałyby na to dokumenty soborowe.

         Można by napisać pracę doktorską czy habilitacyjną w pełni intersubiektywną, której nikt nie mógłby niczego zarzucić z punktu widzenia metodologii naukowej, która byłaby pracą z zakresu tzw. filozofii porównawczej. Autor dokonałby w niej zestawienia i porównania twierdzeń prezentowanych przez masonów i twierdzeń zawartych w dokumentach Soboru Watykańskiego II i ujawniłby, że są to te same, lub bardo podobne, twierdzenia.

         W pracy tej wiele miejsca byłoby poświęconego, z pewnością, kwestii ekumenizmu, dialogu z innym religiami, „otwarcia na świat” i kultu człowieka, który tak bardzo początkowo, niepokoił Pawła VI (co ujawnia, jak już o tym tu pisałem, Michał Krajski w swojej publikacji „Masoneria, Paweł VI i kult człowieka”).

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przypominamy
O roli Żydów w globalnym społeczeństwie, o tym, kim są i co knują w swych umysłach.

Jesteśmy obecnie świadkami przedstawienia okrutnego i zafałszowanego obrazu Polaków w filmie pt „Pokłosie”, w reżyserii Władysława Pasikowskiego. W związku z tym wydarzeniem i atmosferą, jaka toczy się wokół tej produkcji, pragnę podjąć się próby niewielkiej, skrótowej analizy i wyjaśnienia pewnych faktów, pojęć oraz stereotypów, dotyczących tzw „narodu wybranego”, jak i stosunków z nim panujących, o których sporo ludzi nie ma pojęcia.

Moją intencją, wyrażoną w tym artykule, jest wyłącznie przedstawienie zwyczajnych faktów historycznych i komentarz do nich, a nie promowanie nienawiści i zachęcanie do aktów wrogości o jakimkolwiek charakterze!

Co oznacza termin „Żyd”? Wiele osób nie posiada wiedzy o tym, kto to jest Żyd i co stanowi o „żydowskości”. Czy aby na pewno przynależność rasowa? Absolutnie nie! O żydowskości w pierwszej linii traktuje religia, wyznawanie judaizmu (który na przełomie V i VI wieku zakończył swą metamorfozę, reformację, na skutek zburzenia Świątyni Jerozolimskiej i jako forma wrogiej i krawej opozycji do chrześcijaństwa, przyjął w pierwszej mierze drogę wskazywaną przez rabinów, zawartą w „Talmudzie”, występujący w dwóch głównych odmianach.

To tzw judaizm „rabiniczny”, „talmudyczny”, bądź nazywany „Synagogą” - pierwszy i główny wróg Kościoła Chrystusowego.). Wdg 
żydów „ortodoksyjnych”, czyli wyznawców tradycyjnej formy judaizmu, żydem jest tylko osoba, która ma ortodoksyjną (wierzącą, praktykującą) matkę lub przeszła konwersję na judaizm (wtedy piszemy przez małe „ż”). Jednak zwykło się tym terminem określać osoby, które z judaizmem nie mają nic wspólnego – Żydów ateistycznych, ewentualnie mieszkańców Izraela, aczkolwiek w tym przypadku nie jest to forma właściwa, gdyż ludność zamieszkującą to państwo zwie się prawidłowo Izraelczykami.

Należy przemyślnie posługiwać się twierdzeniem o tym, że żydzi są Semitami. Oczywiście – mogą nimi być, lecz oprócz żydów semickich: Mizrachim, Sefardim, istnieją jeszcze inne grupy etniczne, które nie należą do ludności semickiej, takie jak: Marati, Mizo i Koczin – trzy indyjskie, Juhurim, Aszkenazim, czy południowoafrykańskie plemię Lemba. Obecnie judaizm, jak i Izrael, to istny tygiel wieloetniczny (pracę naukową na temat narodu żydowskiego popełnił prof. historii Shlomo Sand, pt: „Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski”). Izrael jest państwem obywatelskim, a judaizm jako religia zakłada misyjność i zdobywanie konwertytów.

Najliczniejsi spośród nie – semitów są aszkenazyjczycy, pochodzący od plemienia Chazarów/Khazarów, które w średniowieczu posiadało swój chanat, na terenie dzisiejszej Ukrainy i Kazachstanu. Chazarzy byli ludem tureckim, wywodzącym się ze stepów Azji Środkowej, którzy w VIII w. przyjęli konwersję na judaizm. Aszkenazyjczycy zamieszkiwali państwo polskie już u samego zarania, natomiast z czasem zaczęli napływać Sefardyjczycy, zwłaszcza w XVI wieku, ale i znacznie wcześniej. Istniały przypadki, że Aszkenazim mieszali się ze Słowianami i Germanami, a także – co jest oczywiste – przede wszystkim z Sefardim. Aszkenaz znaczy Niemcy.