Za wyjątkowo niechlujny uznać można upubliczniony wczoraj stenogram zapisów rozmów w kabinie pilotów Tu-154M na rejestratorze dźwięku MARS-BM przekazany stronie polskiej przez rosyjski MAK. Zaburzona jest chronologia wydarzeń, a większość komunikatów pozostaje nierozszyfrowana. Nie wiadomo też, dlaczego nawigator czyta odległość od pasa 400 metrów, choć maszyna jest o 200 niżej.
Przekazany stronie polskiej stenogram zapisów rozmów w kabinie pilotów Tu-154M na rejestratorze dźwięku MARS-BM od godz. 10.02 do 10.41.04 czasu moskiewskiego jest sporządzony wyjątkowo niestarannie. Zaburzona jest nawet chronologia wydarzeń (godz. 10.41:04 - odgłos zderzenia z drzewami i dopiero po tym, o 10.41:01, odnotowany jest okrzyk drugiego pilota). Większość komunikatów pozostaje w ogóle nierozszyfrowana.
Na kwadrans przed tragedią dowódca załogi mjr Arkadiusz Protasiuk powiedział: "W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść". Sformułowanie to podważa lansowaną m.in. przez "Gazetę Wyborczą" i TVN tezę, jakoby piloci chcieli lądować "za wszelką cenę". O 10.16 rejestrator nagrał wypowiedź drugiego pilota ppłk. Roberta Grzywny: "ale 10-ta i mgła?".
W transkrypcji żaden głos nie został przypisany gen. Andrzejowi Błasikowi, dowódcy Sił Powietrznych. Piloci rozmawiali też o tym, że mają zapas paliwa potrzebny do odejścia na inne lotnisko (Witebsk - Moskwa) i dopytywali wieżę o potwierdzenie tych miejsc. Interesowali się też losami rosyjskiego Iła-76, który dwa razy podchodził do lądowania.
O godz. 10.40:07 w kabinie odzywa się ostrzeżenie systemu TAWS ("Terrain ahead" - ziemia przed tobą). Jednak 7 sekund później z wieży załoga słyszy informację, że jest na ścieżce i kursie. TAWS ostrzegał jeszcze trzy razy. Jednak piloci kontynuowali lądowanie. O 10.40:44 TAWS nakazuje poderwanie maszyny (PULL UP). Nim z wieży padła komenda "horyzont", czyli polecenie przerwania lądowania i nabrania wysokości, system TAWS odzywał się jeszcze cztery razy. Zastanawiające jest również to, że nagranie rejestratorów pokładowych kończy się o godz. 10.41:04, w momencie gdy zapisany został odgłos zderzenia z drzewem i okrzyki załogi, gdyż samolot jeszcze leciał.
- Nie jest właściwe, aby członkowie Rady Bezpieczeństwa Narodowego jako pierwsi zapoznawali się ze stenogramami - ocenił mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy z 10 kwietnia. - Te stenogramy i nagrania powinny znaleźć się w rękach prokuratury. To jest organ władny do tego, aby zapoznał się z nimi jako pierwszy, a także skonsultował z rodzinami ewentualne ujawnienie - dodał prawnik.
- Wiodący głos winna mieć prokuratura - wskazuje drugi pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego, mecenas Piotr Pszczółkowski, oceniając tryb ujawniania przekazanych przez Rosjan zapisów z rejestratorów prezydenckiego tupolewa. Dodaje, że ma on charakter niezwyczajny.
- Mamy niezawisłą, oddzieloną od Ministerstwa Sprawiedliwości prokuraturę również po to, aby stała ona także ponad politykami i ich decyzjami - zaznaczył mecenas. Pszczółkowski podkreśla, że prokuratorzy prowadzący sprawę nie powinni czerpać treści rozmów w kokpicie z mediów czy innych źródeł. Mecenas wskazał, że w komisjach badających katastrofę nie ma możliwości udziału pełnomocników rodzin ofiar. Dlatego pierwszoplanową rolę w sprawie wyjaśniania przyczyn powinna mieć prokuratura wojskowa, gdzie pełnomocnicy mogą występować.
Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego Jarosława Kaczyńskiego miał wczoraj reprezentować mecenas Rafał Rogalski. Prezes PiS zrezygnował z uczestnictwa w spotkaniu, oświadczając, że nie chce mieć w tym względzie żadnych przywilejów. Podkreślił, że jako pierwsze z zapisami z czarnych skrzynek powinny zapoznać się rodziny ofiar i ich pełnomocnicy. - Ja w tym przedsięwzięciu uczestniczyć nie będę. Jestem gotów nawet w kampanii wyborczej uczestniczyć w spotkaniach RBN, jeśli będą dotyczyły spraw, które odnoszą się do interesu setek tysięcy czy też milionów Polaków - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Do Belwederu, gdzie zebrała się Rada, udał się mecenas Rogalski, lecz nie został wpuszczony na jej posiedzenie. Marszałek Bronisław Komorowski, pełniący obowiązki głowy państwa, stwierdził, że nie jest on członkiem tego ciała. - Wyjątkowość tej sytuacji dawała możliwość organizatorom Rady, aby mnie jako pełnomocnika rodzin w sposób precedensowy dopuścić - mówił Rogalski. - Katastrofa wymaga wyjaśnienia wszelkich przyczyn i okoliczności tego, jak doszło do tej tragedii. Uważałem, że jako pełnomocnik części rodzin ofiar mam uprawnienia do uczestnictwa w posiedzeniu Rady - dodał adwokat.
Mecenas Rogalski zwrócił uwagę, że od blisko dwóch miesięcy czekamy na przekazanie materiałów polskiej prokuraturze, co następuje w sposób oporny. - Materiał jest nikły. Stąd próba uczestniczenia w RBN - uzasadniał.
Jarosław Kaczyński powiedział, że cieszy się z przekazania zapisów z czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu. Podkreślił jednak, że oczekuje, aby w Polsce znalazły się wszystkie materiały w oryginałach, także czarne skrzynki. Podtrzymał także opinię, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej powinno być prowadzone przez Polaków. - A w obecnej sytuacji to śledztwo nie może być w żadnym wypadku kopią śledztwa moskiewskiego; my mamy własne procedury, własne instytucje i to powinno być prowadzone w ten sposób - dodał Rafał Rogalski.
Zenon Baranowski
Za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100602&typ=po&id=po01.txt