Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

29 września we wsi Jamelna pow. Gródek Jagielloński podczas trzeciego napadu upowcy spalili polskie gospodarstwa i wymordowali 74 Polaków. Ofiary palili żywcem, zakłuwali bagnetami, rąbali siekierami itp. Niemowlę z rodziny Ciepków nabili żywcem na sztachetę płotu, 35-letnią Marię Kaczmarczyk rozrąbali siekierą od szyi przez piersi; niemowlę z rodziny Koszalów zakłuli nożem; 1-rocznej Annie Marcinów oraz 3-letniej Katarzynie Podsiadło odcięli głowy; niemowlęciu (Zofia Podsiadło) roztrzaskali główkę o mur. Wycięli skórę z twarzy i pleców 70-letniemu Andrzejowi Wakiermanowi. 44-letnia Maria Więcław miała 60 ran kłutych bagnetem. Uprowadzili 20-letnią dziewczynę, która zaginęła bez wieści.

Od 1 do 30 września odnotowałem 62 napady oraz 53 napady podawane przez świadków, jako mające miejsce „we wrześniu 1944”, czyli łącznie we wrześniu 1944 roku było co najmniej 115 napadów.

1 września we wsi Hostów pow. Tłumacz banderowcy, w tym miejscowi, uprowadzili 10 Polaków i za wsią poranili ich nożami i bagnetami a następnie zastrzelili.

2 września we wsi Charatanowce pow. Zaleszczyki Ukraińcy zamordowali małżeństwo polskie oraz we wsi Leszeczniki pow. Zaleszczyki 2 małżeństwa polskie.

3 września we wsi Niemstów pow. Lubaczów upowcy zamordowali 2 Polaków.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Dowódca Wołyńskiej Brygady Kawalerii płk Julian Filipowicz. Fot. CAW
Dowódca Wołyńskiej Brygady Kawalerii płk Julian Filipowicz. Fot. CAW

1 września 1939 r. pod Mokrą polscy ułani stawili skuteczny opór niemieckim siłom pancernym. Centralne Archiwum Wojskowe udostępniło portalowi dzieje.pl archiwalne fotografie oraz dokumenty dotyczące m.in. uczestniczącej w tej batalii Wołyńskiej Brygady Kawalerii.

Rankiem 1 września 1939 r. na pólnocny-zachód od Częstochowy Wołyńska Brygada Kawalerii stawiła skuteczny opór wkraczającym do Polski oddziałom pancernym Wehrmachtu.

„Dwudniowy bój pod Mokrą i Ostrowami z niemiecką 4 Dywizją Pancerną zapisał się złotymi zgłoskami w dziejach polskiej kawalerii. Stało się to nie za sprawą spektakularnych szarż, gdyż w warunkach kampanii wrześniowej konnica w klasycznym wydaniu była już przeżytkiem, ale dzięki umiejętności prowadzenia przez polskie jednostki kawaleryjskie działań zaporowych i opóźniających” – wyjaśnia dr Andrzej Wesołowski z CAW, współautor książki „Mokra - Działoszyn 1939”.

Wołyńska Brygada Kawalerii, dowodzona przez płk. dypl. Juliana Filipowicza, odpierała kolejne natarcia niemieckich czołgów. W walkach doskonale zdały egzamin działka przeciwpancerne wz. 37 oraz polskie karabiny przeciwpancerne wz. 35; chlubną rolę odegrał też pociąg pancerny nr 53, który w kulminacyjnym momencie boju ogniem z dział efektywnie wsparł ułanów i strzelców konnych – zaznacza dr Wesołowski.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
W 1939 r. majątek Banku Polskiego został wywieziony z okupowanego kraju. Na zawsze. Do dziś nie wiadomo, w czyje ręce trafiło 1208 drewnianych skrzynek wypełnionych po brzegi sztabkami i workami monet ze złota.

Mały tankowiec „Eocene”, należący do amerykańskiej kompanii naftowej Socony Vacuum, zawinął do portu w Konstancy 14 września 1939 roku. Kapitan statku, 33-letni Brytyjczyk Robert Brett, został wciągnięty w wir dziwnych wydarzeń, które niespełna rok później opisał w londyńskim „Sunday Dispatch”. Niezwykłą przygodę kapitana gazeta opatrzyła sensacyjnym tytułem: „Porwałem Hitlerowi 21 mln funtów szterlingów”.

Oto jak swoje przeżycia opisywał młody kapitan:

Nigdy nie mogłoby mi nawet przyjść na myśl, że pewnego dnia będę miał w lukach mego statku »Eocene«, tankowca o 4216 tonach wyporności, więcej złota niż jakikolwiek inny statek przedtem i prawdopodobnie – potem. Na tankowiec załadowano dorobek II Rzeczypospolitej: 1208 niedużych drewnianych skrzynek. Opasywały je żelazne taśmy. Nie wszystkie miały uchwyty, co utrudniało noszenie. Każda ważyła 60 kilogramów. W środku znajdowały się albo sztaby złota wielkości wydłużonej cegły, albo worki ze złotymi monetami.

– W Banku Polskim były sztaby rozmaitego pochodzenia i rozmaitych prób. Wśród nich także sztaby ze skarbca dawnych Austro-Węgier. Posiadały próbę 1000, a więc złoto zupełnie czyste, bez domieszki – relacjonował w 1966 r. na antenie Radia Wolna Europa (RWE) Władysław Bojarski z eskorty złotego transportu.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

To bardzo niewygodna data. Niewygodna dla naszych elit, ślepo wpatrzonych w blask marszałkowskich szlifów oraz ujmujący blask jego kasztanki. Józef Piłsudski 12 maja 1926 roku wprowadził w Polsce zamach stanu oraz kilkunastoletnią dyktaturę. Warto tę datę przypomnieć, zwłaszcza, że ofiar sanacyjnej dyktatury było bardzo dużo. A dziś nikt o nich nie pamięta.

Ofiary komunistycznego reżimu są w Polsce wynoszone na piedestał. Rozumiem to. Lata kłamstwa i dyktatury, której częścią składową było fałszowanie historii jest naganne. Ale te osoby, które ginęły w Poznaniu 1956 roku, grudniu 1970 roku i w Kopalni Wujek w stanie wojennym mają swoje pomniki, jest oddana im cześć i wieczna pamięć. Z ofiarami piłsudczykowskiej dyktatury jest zgoła inaczej.

Pamiętam debatę prezydencką z 2005 roku. Na pytanie, który polityk w całej historii RP jest dla Tuska i Kaczyńskiego wzorem, obaj zgodnie odpowiedzieli, że to Józef Piłsudski. Bez żadnej refleksji. Trudno przypuszczać, aby obaj nie znali polskiej historii. Pamięć prawicy jest jak widać krótka.

W wyniku kilkudniowych walk zginęło 379 osób. Osiem lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Polski żołnierz, nie mając się z kim bić, stanął naprzeciw samemu sobie. Gdzie jest pamięć o tych osobach? Czy są gorsze, tylko dlatego, że nie zginęli z rąk komunistów? Tyle osób nie zginęło przecież w trwającym ponad półtora roku Stanie Wojennym!

Nawet jako oficer, Józef Piłsudski nie zasługuje na szacunek. Przecież polski oficer nie kłamie, ma honor. Marszałek dał uroczyste słowo honoru, samemu prezydentowi Stanisławowi Wojciechowskiemu, iż nigdy nie wystąpi przeciwko niemu. Kłamał. W następstwie zamachu majowego, dyktatura Piłsudskiego postanowiła rozliczyć się z politycznymi przeciwnikami.

Hańbą II RP stał się Proces brzeski, w którym stanęli najwięksi, zdaniem Sanacji, wrogowie dyktatury. Byli to m.in.: Wincenty Witos, Adam Ciołkosz, Norbert Barlicki, Herman Liberman, i wielu innych. Tym samym Piłsudski, wywodzący się z PPS ostatecznie odciął się od swojej partii, uznając PPS za swojego wroga. Na tym jednak się nie skończyło. Aresztowania były kontynuowane, aresztowano na dłużej bądź krócej ok. 5 tys. osób, w tym 84 byłych posłów i senatorów. Najsłynniejsza chyba ofiarą Piłsudskiego, był słynny gen. Tadeusz Rozwadowski, bohater wojny 1920 roku z bolszewikami. Nie poparł on zamachu stanu, w wyniku czego został zamęczony przez reżim. Generał zmarł w 1928 roku.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Gdy przechodzi się przy pomniku Józefa Piłsudskiego stojącym przy wylocie ulicy Belwederskiej, niedaleko dawnej siedziby marszałka, można na nim przeczytać napis: „Warszawa – swemu obrońcy w 1920 r.” Napis ten pochodzi z 1998 i doskonale oddaje uproszczony stan naszej świadomości na temat bitwy warszawskiej z bolszewikami w sierpniu 1920 r. W powszechnej świadomości to Józef Piłsudski niemal jednoosobowo wygrał najważniejszą bitwę w obronie polskiej niepodległości i Europy przed komunistycznym niebezpieczeństwem.

Jest to opinia krzywdząca innych bohaterów tym zmagań. Marszałek Piłsudski – nie odejmując mu żadnych zasług – nie dowodził bowiem obroną miasta. Kierując od 16 sierpnia polskim kontruderzeniem znad Wieprza, nie mógł jednocześnie dowodzić walkami na przedpolach stolicy.

W roli bezpośredniego obrońcy Warszawy wystąpił inny wybitny polski dowódca tego czasu – gen. Józef Haller.

„Błękitny generał”

Gen. Haller był weteranem ruchu harcerskiego i sokolego, dowódcą II brygady Legionów Polskich, a przede wszystkim dowódcą tzw. błękitnej armii – 100-tysięcznego wojska, które przyprowadził ze sobą z Zachodu i które stanowiło najpoważniejszą siłę uderzeniową odradzającego się państwa. Rozstrzygnęło ono losy wojny polsko-ukraińskiej latem 1919, a następnie przejęło dla Polski Pomorze. Haller dokonał wówczas symbolicznych zaślubin Polski z morzem w 1920 r. Był jednym z tych wojskowych, którzy znani byli ze swych prawicowych poglądów i z przywiązania do katolicyzmu.