Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
4 lutego 1945 roku na Krymie spotkały się trzy prywatne osoby: Józef Stalin, Winston Churchill i Franklin Delano Roosevelt. Dziwnym trafem przywódcy mocarstw. Z profesorem Normanem Daviesem rozmawia Piotr Gociek.

P.G. Specjaliści od prawa międzynarodowego są zgodni – formalnie w Jałcie nic się nie wydarzyło. 4 lutego 1945 roku na Krymie spotkały się trzy prywatne osoby: Józef Stalin, Winston Churchill i Franklin Delano Roosevelt. Dziwnym trafem przywódcy mocarstw. Rozmawiali przez kilka dni i wydali oświadczenie, którego nigdy nie ratyfikował żaden parlament, nie przyjął ani jeden rząd…

N.D. Od tego właśnie chciałem zacząć. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego „umowa jałtańska” jest nieprawomocna. Było to tymczasowe porozumienie między aliantami na temat tego, co jest potrzebne, by jak najszybciej wygrać wojnę. Roosevelt i Churchill sądzili, że po jej zakończeniu zostanie zorganizowana specjalna konferencja – tak jak po I wojnie światowej. Że wszystkie konflikty, kwestie sporne dopiero wtedy zostaną przedyskutowane i rozstrzygnięte. Uwieńczeniem tego powojennego spotkania miał być oficjalny traktat pokojowy, zgodny z międzynarodowym prawem. Oczywiście teraz wiadomo, że taka konferencja nigdy się nie odbyła. A prywatne decyzje trójki przywódców nie zostały po wojnie zmienione. Kraje, które trafiły pod dominację ZSRR, odniosły więc wrażenie, że sytuacja, w której się znalazły, to efekt jakichś „prawomocnych” uzgodnień. Nic podobnego – Jałta nie była żadną „konferencją pokojową” i nie zawierano tam żadnych oficjalnych traktatów. Oczywiście osobną kwestią jest pytanie, dlaczego później nikt na Zachodzie nie próbował nawet dyskutować na ten temat, nie mówiąc już o jakichś zmianach – nawet gdy trwała już zimna wojna i ZSRR nie był sprzymierzeńcem Zachodu. To bardzo ciekawa sprawa

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

kostek 2.jpg

W pamięci zbiorowej Józef Piłsudski i sanacja to przede wszystkim Cud nad Wisłą, zamach majowy, czy też walka o niepodległość… Ogólnie, co jest oczywiście naturalne, mamy do czynienia z pewną mitologizacją zarówno tej postaci, jak i kierowanych przez nią rządów.

Poszukując jednak prawdy historycznej trzeba odnotować również to, że w niektórych działaniach Piłsudski opierał się na postaciach co najmniej kontrowersyjnych. Chyba najbardziej charakterystyczna jest tu postać Wacława Kostka – Biernackiego – człowieka odpowiedzialnego między innymi za tortury wyrządzane więźniom politycznym w twierdzy Brzeskiej.

Urodził się w roku 1884 i od młodych lat zaczął działać w Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej. Szybko zaczął odznaczać się tam brawurą i odwagą. Jego działalność nie była zbyt bezpieczna – groziła i wielokrotnie skutkowała więzieniem. W roku 1904 poznał Piłsudskiego i jak wielu innych, zafascynował się nim. To Piłsudski nadał mu pseudonim „Konstanty”, z którego później zrobił się „Kostek”. Działał również w Legii Cudzoziemskiej, a po wybuchu I wojny światowej – dowodził żandarmerią polową przy Pierwszej Brygadzie Legionów Piłsudskiego. Tam też uzyskał kolejne przezwisko „Kostek – Wieszatiel”. Było to nawiązanie do rosyjskiego dygnitarza, który wsławił się wyjątkowo krwawym stłumieniem powstania styczniowego. Tego rodzaju porównanie wynikało z faktu, że żandarmeria Kostka miała masowo wieszać i terroryzować radomskich i kieleckich chłopów.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
„Fałszujemy rzeczywistość, stawiając niekiedy znak równania między okupacją niemiecką i sowiecką. Niemiecka robi z nas bohaterów, a sowiecka robi z nas gówno. Niemcy do nas strzelają, a Sowieci biorą gołymi rękami. My do Niemców strzelamy, a Sowietom wpełzamy w dupę. To nie jest więc żadna analogia, lecz odwrotność.”

Józef Mackiewicz „Nie trzeba głośno mówić”, Instytut Literacki, Paryż 1969
 
W tym dniu wraca pamięć o tych, których nazwaliśmy Żołnierzami Wyklętymi. Ale zapominamy o tych, którzy spowodowali, że zostali Wyklęci. Nie dość, że Ich torturowali, mordowali z pogwałceniem przez nich samych ustanowionego prawa, ale do dnia dzisiejszego mają kontrolę nawet nad miejscami pochówku. Z premedytacją nad nimi chowali rodziny katów będąc pewnymi, że to najlepszy sposób strzeżenia największej tajemnicy czasów peerelu. Po ustanowili „demokratyczne państwo prawne urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej” by powołując się na nie śmiać się nam prosto w twarz.

Jaka była siła opozycji po 1989 roku świadczy fakt, że potrzeba było 25 lat by dopiero zacząć, byłym esbekom, odbierać emerytury. Ci młodsi oraz dzieci i wnuki emerytów z SB i WSW, do dzisiaj są polokowani się we wszystkich, najważniejszych, organach państwowych. Są w stanie kontrolować nawet najmniejszy, element życia codziennego każdego z nas.

To właśnie oni ich rodzice i dziadkowie, wyrywali paznokcie tym, których nazywamy Wyklętymi. Byli w tanie doprowadzić do ruiny życie całych rodzin, do trzeciego pokolenia, ludzi, którzy nie chcieli współpracować z systemem bolszewickim zainstalowanym w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Teraz, powołując się na prawa człowieka, nie dopuszczają nawet do skazania wydających rozkazy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 9 lutego 1943 r. oddział Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki", uznany za pierwszą sotnię UPA , dokonał w kolonii Parośla I na Wołyniu masakry polskich mieszkańców, zabijając około 150 osób, w tym dzieci i niemowlęta. Zbrodnia w Parośli była pierwszą zbrodnią na tak wielką skalę dokonaną przez UPA na Polakach. Zbrodnia ta była pierwszym masowym mordem na ludności polskiej, jakiego dokonała Ukraińska Powstańcza Armia. Dowódcą oddziału, który zamordował mieszkańców koloni Parośle I, był Hryhorij Perehiniak „Dowbeszka-Korobka”, skazany przed  1939 rokiem za zabójstwo sołtysa-Polaka.

11 lipca 1943 roku - to jeden z najtragiczniejszy dni w polskiej historii, nazywany "krwawą niedzielą", apogeum rzezi wołyńskiej. Dziesiątki tysięcy Polaków zostało bestialsko zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów.

Dwa lata temu, gdy obchodziliśmy 70. rocznicę rzezi wołyńskiej przypominaliśmy:
"Polaków zaatakowano w 99 miejscowościach, głównie w powiatach włodzimierskim i horochowskim. Do eksterminacji przystąpiły Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery (OUN-B) oraz Ukraińska Armia Powstańcza (UPA). Ukraińcy banderowcy już od początku lipca 1943 r. przygotowywali się do „ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej” na Wołyniu. Na nic zdały się próby negocjacji. Polskich posłańców, w tym Zygmunta Rumela, komendanta VIII Okręgu Wołyń Batalionów Chłopskich i oficera Armii Krajowej, którzy w przeddzień masakry chcieli odwieść Ukraińców od zbrodniczych planów, bestialsko zamordowano.

Do masakry przystąpiono w niedzielę, licząc na to, że Polacy tłumnie zgromadzą się w kościołach, co zresztą miało miejsce. W lipcu 1943 r. celem napadów stało się 520 wsi i osad, a zamordowano w tym czasie ok. 10–11 tys. Polaków. W sumie rzeź wołyńska pochłonęła według różnych szacunków do 60 tys. osób."

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

BOHATEROWIE NIEZŁOMNI
NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI NIEZŁOMNYCH BOHATERÓW

"Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych) ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny."
- Lech Kaczyński

WALKA O PAMIĘĆ I CZEŚĆ

Już niedługo, w niedzielę 1 marca 2015 roku, będziemy obchodzić Dzień Żołnierzy Wyklętych, czy raczej jak powinniśmy mówić - Dzień Żołnierzy Niezłomnych. Pamięć o nich przywraca w Poznaniu grupa społeczników zaangażowanych w to przedsięwzięcie przez wiele miesięcy. Ich staraniem w tym roku obchody będą miały naprawdę wyjątkowy charakter - nastąpi odsłonięcie Pomnika, o którego budowę Komitet zabiegał od ponad dwóch lat, zostanie odprawiona uroczysta Msza święta, odbędzie się wyjątkowy, historyczny festyn na Placu Wolności w Poznaniu. Każdy uczestnik otrzyma specjalną książeczkę poświęconą tym, o których Poznaniacy, tak jak wszyscy Polacy mieli zapomnieć.
Wiele upłynęło czasu, zanim 4 lutego 2011 roku Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Środowiska kombatanckie, liczne organizacje patriotyczne, stowarzyszenia naukowe, przyjaciele i rodziny tych, którzy polegli w boju, zostali zamordowani w komunistycznych więzieniach, lub po prostu odeszli już na wieczną wartę, od lat pukali do wielu drzwi z żądaniami, by wolna Polska oddała w końcu hołd swym najlepszym Synom. Przez lata odpowiedzią była cisza.
W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku nadzieje zaczęły się spełniać. Apele środowisk kombatanckich zaczęły zyskiwać coraz większe poparcie. Janusz Kurtyka, prezes IPN od końca roku 2005, nadał tym staraniom silny impuls i przyspieszenie.
Między innymi 19 listopada 2008 roku podczas spotkania w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, z udziałem wiceprezydenta Opola Arkadiusza Karbowiaka i pełnomocnika wojewody opolskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych Bogdana Bocheńskiego, postanowiono zorganizować 1 marca 2009 roku w Opolu Dzień Żołnierza Antykomunistycznego. W liście do prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego prezes Kurtyka napisał, że "uroczystość oddania hołdu członkom zbrojnych organizacji niepodległościowych, walczących po II wojnie światowej z organami komunistycznego państwa, powinna wpisać się na stałe do kalendarza uroczystości państwowych".

28 lutego 2009 r. z inicjatywy prezesa Kurtyki i Jerzego Szmida na I Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia NZS 1980 r. podjęta została uchwała popierająca inicjatywę Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, ustanowienia dnia 1 marca dniem Żołnierzy Wyklętych.

Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia w 1951 r. w mokotowskim więzieniu komuniści strzałem w tył głowy zamordowali przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – Łukasza Cieplińskiego i jego towarzyszy walki. Tworzyli oni ostatnie kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej konspiracji kontynuującej od 1945 roku dzieło Armii Krajowej.
Zajęcie Polski przez Armię Czerwoną i włączenie połowy jej terytorium do ZSRS sprawiło, że dziesiątki tysięcy żołnierzy nie złożyło broni. Gotowi byli walczyć o odzyskanie niepodległości, wypełnić złożoną przysięgę.
Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania Solidarności – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. W roku największej aktywności zbrojnego podziemia, 1945, działało w nim bezpośrednio 150-200 tysięcy konspiratorów, zgrupowanych w oddziałach o bardzo różnej orientacji. Dwadzieścia tysięcy z nich walczyło w oddziałach partyzanckich. Kolejnych kilkaset tysięcy stanowili ludzie zapewniający partyzantom aprowizację, wywiad, schronienie i łączność. Doliczyć trzeba jeszcze około dwudziestu tysięcy uczniów z podziemnych organizacji młodzieżowych, sprzeciwiających się komunistom. Łącznie daje to grupę ponad pół miliona ludzi tworzących społeczność Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych). Ostatni „leśny” żołnierz ZWZ - AK, a później WiN – Józef Franczak „Laluś” zginął w walce w październiku 1963 roku.
Na niespełna dwa miesiące przed śmiercią w katastrofie smoleńskiej prezes Janusz Kurtyka tak mówił „Rzeczpospolitej” o motywach swojego i IPN zaangażowania w przywracanie pamięci o żołnierzach antykomunistycznego podziemia: Tradycję niepodległościową uważamy za jeden z najważniejszych elementów tożsamości naszego państwa. Poza tym czyn zbrojny i antykomunistyczna działalność w imię niepodległości po drugiej wojnie światowej funkcjonują w społecznej świadomości w stopniu niedostatecznym i często w sposób zafałszowany, co jest skutkiem konsekwentnej polityki władz PRL. Komuniści robili wszystko, by zohydzić żołnierzy niepodległej Polski oraz ich walkę… To oczywiste, że tak jak kultywujemy pamięć o Polskim Państwie Podziemnym, tak powinniśmy również pamiętać o czynie żołnierzy konspiracji antykomunistycznej. Bo to była walka o niepodległość.