Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Międzynarodowe gremia regulacyjne zmieniły standardy rachunkowości, aby rozłożyć na raty ujawnianie gigantycznych strat banków i firm.


Dzięki zmianie międzynarodowych i krajowych zasad rachunkowości przedsiębiorstwa i banki na całym świecie mogą ukrywać w swoich sprawozdaniach straty spowodowane załamaniem na rynkach finansowych i ujawniać je na raty. Nowe reguły gry pogłębią nieufność inwestorów i brak wzajemnego zaufania instytucji finansowych. To przedłuży kryzys, a niczego nie rozwiąże, ponieważ nad sektorem finansowym wisi 700 bln dolarów instrumentów pochodnych niemożliwych do rozliczenia o potencjale strat na skalę 10 proc. światowego PKB.

Przedsiębiorstwa i banki w sprawozdaniach finansowych za 2008 r. korzystają z możliwości tzw. window-dressing, tj. poprawy swego wizerunku w oparciu o rozporządzenie ministra finansów Jacka Rostowskiego z 24 grudnia ub.r. o zmianie zasad uznawania, metod wyceny, zakresu ujawniania i sposobu prezentacji instrumentów finansowych. Pozwala ono podmiotom dotkniętym przez kryzys na stosowanie księgowych “zabiegów kosmetycznych”, a w wielu wypadkach wręcz “operacji plastycznych”, które mają ukryć rzeczywistą kondycję firmy.
- Upadek Lehman Brothers uświadomił wszystkim, że system wyceny instrumentów finansowych legł w gruzach. Teraz próbują opóźnić katharsis poprzez regulacje prawne. Przyznanie się do tak wielkich strat “za jednym strzałem” mogłoby całkowicie unieruchomić międzynarodową wymianę
- wyjaśnia cel regulacji wiceprezes jednego z banków. - “Świat nierzeczywisty”, widząc własny koniec, próbuje uciec do przodu w dalsze zaciemnianie rzeczywistego obrazu - dodaje.
Praktyka ta budzi niepokój w kontekście gigantycznych strat z tytułu opcji walutowych poniesionych przez te instytucje. Komisja Nadzoru Finansowego zapewnia jednak, że problem ewentualnego ukrywania strat z opcji nie istnieje.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Leżą przede mną ciekawe dokumenty chwili: odezwa biskupów hiszpańskich i protest hiszpańskich teologów, skierowany przeciw ich kolegom francuskim; referat prof. Mantama, wygłoszony u nas, w Poznaniu, na kongresie tomistycznym przed paru laty; zbiór artykułów “Vie intellectuelle”, czołowego organu francuskiej myśli katolickiej, dotyczący spraw hiszpańskich i dwa inne o Kościele - “corp du peche” (”ciele grzechu”, jak jeden z nich głosi w swym tytule), wreszcie znakomity artykuł wybitnego naszego działacza katolickiego, doktora Andrzeja Niesiołowskiego, niedawno drukowany w “Kulturze”.

Żaden z nich, osobno rozważany nie wywołałby może zbyt daleko idących zastrzeżeń, ani obaw - wyjąwszy owe, skandaliczne moim zdaniem wywody o Kościele. Kiedy się jednak czyta te rzeczy jedne po drugich, kiedy się próbuje powiązać ich myśli przewodnie - co zresztą trudno nie przychodzi - mnie przynajmniej robi się zimno. Jest źle, trzeba bić na alarm. Myśl katolicka w osobach najwybitniejszych swoich reprezentantów zdaje się iść na manowce, zdradza wielowiekową tradycję, próbuje zaprzeczyć dorobkowi wieków, od św. Augustyna do Piusa X, szuka nowego sensu w Ewangelii, której - nie można oprzeć się wrażeniu, że tak autorowie myślą - nie zrozumieli ani św. Augustyn, ani św. Bernard, ani św. Tomasz z Akwinu. Szczególnie źle wychodzi w ich analizach jeden z największych papieży ostatnich czasów, Pius IX. Nie cytuje się wprawdzie jego słów z “Syllabusa”, bo tam zebrane są zdania i twierdzenia, które Pius IX jako papież potępił. Ale kto uważnie czyta, ten dojrzy prędko, że choć wyraźnie się tego nie mówi, chce się potępić Piusa IX, a z nim całą tradycję chrześcijańską, której patronuje sam św. Augustyn. Dr Niesiołowski trafnie i wnikliwie wykazał to w swoim artykule.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Terminologia amerykańska dotycząca „inżynierii finansowej” i nowych „produktów finansowych” jest trudna do przetłumaczenia na polski język. Wśród „nowych produktów finansowych” są tak zwane „kwity wymienne za niewypłacalne długi” („credit default swaps”) (CDS), które spowodowały kryzys światowy i straty na giełdzie USA w wysokości trzech tysięcy miliardów dolarów. Straty te są nazywane „oszustwo na trzy tysiące miliardów” („The Wall Street’s three trillion dollar swindle”).

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Lubię czytać książki autorstwa Jeana Raspaila. Na moim blogu opisywałem jego powieści: „Pierścień rybaka”, „Sire”, czy kultowy i proroczy „Obóz świętych”. Raspail należy do ścisłej czołówki najlepszych francuskich pisarzy, wszak jest laureatem wielu prestiżowych wyróżnień i nagród w tym Grand Prix du Roman Akademii Francuskiej. Dlatego z wielką ciekawością przeczytałem jego kolejną książkę „Król zza morza”. Ta pozycja, to swoisty manifest Raspaila- niepoprawnego politycznie zuchwalca, tradycjonalistycznego wojownika, który swoim piórem niczym najostrzejszym mieczem bezlitośnie zadaje ciosy współczesnym bożkom: demokracji i tzw. prawom człowieka. „Król zza morza”, to opowieść, a w zasadzie prywatna rozmowa Raspaila z następcą francuskiego tronu i myli się ten, kto myśli, iż chodzi o jakiegoś  obecnie żyjącego dziedzica tronu Bourbonów. Nic podobnego. Raspail w swojej literackiej wyobraźni kreuje następcę tronu, któremu nadaje aż dziewięć imion: Filip Karol Franciszek Ludwik Henryk Jan Robert Hugo Faramund de Bourbon.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Do tej pory określenia „antysemityzm” używano pod adresem prawicy, tudzież osób utożsamianych raczej z opcją katolicką, narodową. Tymczasem w eseju „W imię Innego. Antysemicka twarz lewicy” Alain Finkielkraut, paryski filozof i publicysta żydowskiego pochodzenia twierdzi, że antysemityzm w tej chwili, to domena lewicy. Co prawda sformułowanie „antysemityzm” uważam za typowy stereotyp z arsenału socjotechniki propagandy, który ma na celu kogoś oczernić i „dorobić mu buzię”, gdyż w populacji semitów aż 90 procent stanowią Arabowie, a tylko 10 proc. Żydzi. Z tego powodu należy raczej mówić o przeciwnikach Żydów, czy Izraela- antyjudaiści, ale technicznie, do potrzeb tego wpisu przyjmuję nomenklaturę autora książki, że antysemici, to ci, którzy nie lubią Żydów, a nie Arabów. Po tę książkę sięgnąłem z dwóch powodów. Po pierwsze nie ukrywam, że tytuł mnie zaintrygował, a po drugie napisał ją Żyd. Pikanterii tej pozycji dodaje fakt, że przedmowę do niej napisał Konstanty Gebert. I co się okazuje? Gebert pisze m.in.: „(…) Tylko w owym roku (2003-przyp. stańczyk) odnotowano we Francji ponad pięćset incydentów antysemickich, w tym podpalenia i akty wandalizmu, jakie dotknęły dwadzieścia synagog i innych obiektów żydowskich.