Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.

Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.

Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.

Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na - jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Wojnę polsko-bolszewicką militarnie i w teorii wygrali Polacy; politycznie i w rzeczywistości... bolszewicy! Przekonano się o tym dopiero w 1939 roku, kiedy Stalin odgrzebał wymyśloną przez Brytyjczyków Linię Curzona i ustanowił na niej trwałą wschodnią granicę Polski.

W zasadzie można się było tego spodziewać! Po 15 sierpnia, jak co roku o tej porze, mamy do czynienia z większym lub mniejszym wysypem wielce patriotycznych publikacji, z których niezbicie wynika, że 15 sierpnia roku 1920, dzielni polscy żołnierze, dowodzeni przez równie dzielnego, co genialnego wodza, marszałka Piłsudskiego, uratowali durną Europę od plagi bolszewizmu, dzięki czemu w 20 lat później, z "przyjacielską wizytą" wpadli do Polski na blisko 6 lat rycerscy żołnierze Wermachtu i pomagających im szwadronów SS, dzięki którym mamy w Oświęcimiu unikatowy zabytek, witający zwiedzających napisem, wykonanym w metaloplastyce, maksymą, iż, tłumacząc poprawnie sens sloganu: "praca uszlachetnia", lub tłumacząc dosłownie "praca czyni wolnym" (po niemiecku stan szlachecki nazywał się stanem wolnym).

Spokojnie - Zorra nie "porąbało", Zorro antycypuje jedynie oficjalne opisy agresji III Rzeszy na Polskę, według poprawnych podręczników historii w niedalekiej przyszłości.

Próżno szukać w tej, politycznie właściwej, propagandowej papce, nawet śladów dociekań powodów, dla których latem 1920 roku trzeba było Polakom odpierać bolszewicką inwazję, jak również powodów, dla których Polacy zostali pozostawieni bez żadnego wsparcia ze strony realnie zagrożonych bolszewicką infekcją państw, głównie Niemiec i Francji, a kiedy Polacy ratowali Europę przed bolszewicką dyktaturą, Niemcy podstępnie zabierali Polsce Śląsk, Czesi wspólnie ze Słowakami Zaolzie, Orawę i Karwinę, zaś zatrudniony w brytyjskiej dyplomacji Żyd Lewis Bernstein-Niemierowski vel lord Namier, jeszcze fałszował na niekorzyść Polaków Linię Curzona, pozbawiają Polskę okolic Lwowa i Drohobycza.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jeżeli nie macie zamiaru wprowadzić realnych zmian do polskiego systemu obrony narodowej to nie zawracajcie nam głowy przygotowując nas jako mięso armatnie w obronie "zachodu" ...to już przerabialiśmy!
Dwa ciekawe teksy, które warto przeczytać... by zastanowić się dlaczego Niemcy przeciwni są obecności wojsk USA w Polsce?.
Jaki sens ma przedłużanie o kilka następnych dni naszej ewentualnej obrony?.
Komu to ma służyć? i czy budowanie lub raczej złudne wzmocnienie ewentualnych struktur obrony nie ma przypadkiem przekonać nas o sensie heroicznej walki? ....
+++
Przytoczę krótki fragment z naszej historii, bo bez znajomości historii nikt nie jest w stanie ocenić teraźniejszości!
- zjw

WOJNA !
„Silni, zwarci, gotowi” −hasło artykułu ogłoszonego w „Polsce Zbrojnej” na krótko przed wojną a przejęte nie tylko przez głośniki urzędowej propagandy, lecz i przez najszersze masy polskiego społeczeństwa, odpowiadało rzeczywiście duchowi chwili. Nie zdarzyło się bowiem nigdy w dziejach Polski, a może i w dziejach całego zachodniego świata, by wola narodu tak solidarnie i tak gorąco zdecydowana była na przyjęcie wojny. Skoro marszałek Śmigły-Rydz używa niewybrednego zwrotu: „Nie damy ani guzika”, wyjmuje go z ust ludu. Wiadomości o zbrojeniach niemieckich nie straszą nikogo. Ultymatywny sposób stawiana żądań przez Hitlera, złowrogi ryk tłumu niemieckiego, słuchającego jego przemówień, rozgrzewa tylko atmosferę.
Polacy, wiadomo, nie znoszą pogróżek i ultimatów. Duma jest integralną częściąich patriotyzmu.
Zapał narodu utwierdził kierowników państwa w mniemaniu, iż przyjmując wojnę postępują słusznie, nie tylko gdy chodzi o ocenę powszechnej woli, lecz także o przewidywania, co przyniesie Polsce sam przebieg wojny. Wiara w znaczenie entuzjazmu, przyświecająca wielu poczynaniom polskim w ubiegłych dziejach a ukoronowana zmartwychwstaniem państwa polskiego, skłaniała do optymistycznego spojrzenia w przyszłość. Entuzjazm był tym razem powszechny.
Obejmował nie tylko elitę, lecz wszystkie warstwy narodu, ziemian i mieszczan, robotników i lud wiejski, nawet masy żydowskie. Na wojnę był gotowy rzeczowy Śląsk, rozważne Poznańskie, przemądrzały Kraków, dzielne Mazowsze, swawolna Warszawa, nieufne Wilno, skłonny do uniesień Lwów.
Można by więc powiedzieć, że wola narodu była główną przyczyną błędu w ocenie sił, popełnionego przez kierownicze czynniki państwowe. Jednak i one uczyniły niejedno, aby wprowadzić w błąd masy. Tryumf turystycznego samolotu Żwirki i Wigury nad zawodnikami niemieckimi utworzyli legendę o wyższości lotnictwa polskiego nad niemieckim. Nikt nie zadał sobie wówczas trudu zwrócenia uwagi na istotne, w gruncie rzeczy nikłe wymiary sukcesu, by przestrzec w związku z nim przed złudzeniami. Szeroka propaganda dokoła przemysłu zbrojeniowego, kiełkującego dopiero w Centralnym Okręgu Przemysłowym, łudziła gotowością podjęcia walki z
każdym przeciwnikiem i z każdym narzędziem nowoczesnej wojny. Sojusze i pakty, zawarte z Zachodem, jednakowo przeceniane u góry i dołu, dopełniały reszty.
Z dni poprzedzających wojnę, której szansę oceniałem nie mniej optymistycznie od innych, zapamiętałem dwa tylko głosy ostrzegawcze.
+++
(...) Drugi to spotkanie w kawiarni warszawskiej z profesorem Władysławem Studnickim. Siwy i, jak powiadano, „postrzelony” profesor dopadł mnie tu już po złożeniu swego głośnego memoriału. Bardzo podniecony, niemal zrozpaczony, rysował w czarnych barwach przebieg wojny i jej następstwa i usiłował znaleźć we mnie sojusznika w przeciwstawieniu się „obłędowi”, który opanował naród od góry do dołu...
−Tę wojnę wygra Rosja! −przekonywał. − Czy pan naprawdę nie widzi, co nas czeka? Pan
przecież umie samodzielnie myśleć.
Nie podzielałem jego zdania. Zrobił na mnie wrażenie maniaka.

Za - FERDYNAND GOETEL
CZASY WOJNY

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
    Pilsudski         Lenin

CZĘŚĆ I.

Wojna polsko-bolszewicka i bitwa warszawska z sierpnia 1920 roku to wciąż jeden z bardziej zagadkowych epizodów najnowszej historii Polski. Jeszcze mniej znana w wydarzeniach lat 1919-1921 pozostaje rzeczywista rola Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. W dwóch kluczowych momentach tamtych zmagań świadomie wsparł on bowiem bolszewików i sowiecką władzę w Rosji.

Aby zrozumieć istotę politycznych układów Piłsudskiego z Leninem i Trockim trzeba prześledzić biografię pierwszego Marszałka Polski od najmłodszych lat.

Oficjalna działalność polityczna Józefa Piłsudskiego zaczęła się dla niego bardzo niefortunnie. Pod koniec 1886 roku w Petersburgu zawiązała się terrorystyczna frakcja partii Wola Narodu, której celem stało się zgładzenie rosyjskiego cara Aleksandra III. W kierownictwie zakonspirowanej lewackiej grupy znaleźli się brat Włodzimierza Lenina Aleksander oraz brat Józefa Piłsudskiego – Bronisław. Brat Lenina i 4 innych terrorystów spisek ten przypłacili życiem, Bronisław Piłsudski również skazany na karę śmierci miał więcej szczęścia. Aleksander III złagodził wyrok na 15 lat katorgi, na której brat przyszłego Marszałka Polski zajął się badaniami naukowymi ludów Dalekiego Wschodu (m.in. Ajnów). Sam Józef Piłsudski za udział w tym spisku został skazany na 5 lat syberyjskiej zsyłki.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Uroczystości we Lwowie z okazji utworzenia dywizji SS-Galizien.W ramach Waffen-SS utworzono kilkadziesiąt mniejszych i większych oddziałów sojuszniczych, złożonych z przedstawicieli niemal wszystkich narodów Europy. Najwięcej kontrowersji zawsze budziło powołanie ukraińskiej dywizji „Galizien”. Czy Niemcy byli aż tak zdesperowani, by werbować znienawidzonych przez siebie Słowian? A może po prostu… nie uważali Ukraińców za Słowian? 

Na przestrzeni wojny, kiedy nazistowskie imperium stopniowo poszerzało swoje granice, Niemcy stawiali czoła coraz większym problemom ludnościowym. Sama Rzesza liczyła niespełna 70 milionów mieszkańców. Zdecydowanie zbyt mało, by zapewnić sobie zupełną kontrolę nad całym kontynentem. Na szczęście nazistowska ideologia pozwalała na wykorzystywanie dla niemieckich potrzeb innych Aryjczyków.