Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

CZĘŚĆ TRZECIA.

Nieomylność Papieża.

  1. Rzeczywistość nieomylności papieskiej.
  2. Nieomylność papieska w świetle Pisma św.

Czytamy w ewangelii według św. Mateu­sza, jak Chrystus w sposób uroczysty odzywa się do apostoła Piotra św.: „Ja tobie powiadani, iżeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go” (Mat. 16, 18). Piotr zatem przyrównany jest do opoki, do skały twardej i mocnej; ma on być silną podwaliną czyli fundamentem, na którym spo­czywać ma wspaniała budowa Kościoła Chry­stusowego. Cały Kościół Chrystusowy i boskie jego prawdy         opierać się mają na Piotrze, który ma być fundamentem jak skała twar­dym i tak trwałym, iż piekło całe niezdoła go wzruszyć, a tem mniej obalić. Prawda objawioną spoczywa na Piotrze! Ale cóż się stanie, gdy ten Piotr sam chwiać się pocznie? Czy może prawda napewno i niechybnie opierać się na człowieku, który sam się myli i błądzi? Skoro więc Piotr ma być fundamentem prawdy objawionej i Kościoła, musi w sprawach wiary zachowany być od błędu. Zapadłby kościół Chrystusowy, zniszczałaby prawda obja­wiona i zostałaby ofiarą mocy piekielnych, je­śliby możliwem było, iżby podstawa Kościoła i wiary       chwiać się poczęła. Skoro Kościół Chrystusowy trwać ma po wszystkie czasy, muszą słowa wystosowane do Piotra św. od­nosić się także do jego prawowitych następców. Następcą prawdziwym Piotra ś w. jest Papież czyli Ojciec św. A zatem i do Pa­pieża każdego stosuje się obietnica dana Pio­trowi św. Papież jest tak samo silną opoką, na której pewno i bezpiecznie spoczywa prawda objawiona. Wedle wyraźnej obietnicy Chry­stusa musi Papież podobnie jak ongi Piotr św. w rzeczach wiary zachowany być od błędu czyli musi być nieomylnym. W przeciwnym ra­zie słowa Chrystusa byłyby czczą obietnicą, a nie poważnem, uroczystem oświadczeniem, jakiem były w rzeczywistości.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jezus ogłosił nierozerwalność małżeństwa, opierając je na przywróceniu prawa naturalnego, od którego odeszli Żydzi. Faryzeusze i saduceusze odrzucając Jego nauczanie, zaprzeczyli boskim słowom Jezusa – zastąpili je własnymi opiniami. Fałszywie odwoływali się do Mojżesza, tak, jak innowatorzy naszych czasów sięgają do domniemywanej tradycji pierwszych wieków, fałszując w ten sposób historię i doktrynę Kościoła – pisze włoski historyk Kościoła prof. Roberto de Mattei.

Krytyka faryzeuszy jest motywem powracającym w słowach papieża Franciszka. W wielu wystąpieniach wygłoszonych pomiędzy 2013 i 2015 r. mówił o „chorobie faryzeuszy” (7 listopada 2013 r.), o „tych, którzy ganią Chrystusa za nieprzestrzeganie szabatu” (1 kwietnia 2014 r.), o „pokusie samowystarczalności i klerykalizmu, ograniczenia wiary do reguł i instrukcji, tak jak to czynili uczeni w Piśmie i faryzeusze w czasach Jezusa” (19 września 2014). 30 sierpnia 2015 r. w trakcie modlitwy Anioł Pański papież powiedział, że tak, jak to było w przypadku faryzeuszy, „także i dla nas czymś niebezpiecznym jest uważanie samych siebie za akceptowalnych, lub jeszcze gorzej, za lepszych od innych tylko ze względu na przestrzeganie zasad, zwyczajów, nawet jeśli nie kochamy naszych bliźnich, mamy twarde serca, jesteśmy aroganccy i dumni”. 8 listopada 2015 roku papież odróżniał zachowanie uczonych w Piśmie i faryzeuszy, oparte na wykluczaniu, od zachowania Jezusa opierającego się na „inkluzji”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Aula synodalna była dziś świadkiem ostrej debaty. Mówi o tym w wywiadzie dla Radia Watykańskiego francuski biskup misyjny Henri Coudray SJ. Przyznaje on, że tekst dokumentu końcowego jest bardzo wygładzony. W tym sensie nosi on na sobie piętno konfrontacji, która miała miejsce w czasie procesu synodalnego, oraz zabiegów o pacyfikację nastrojów. Bp Coudray przypuszcza, że tekst ten może budzić rozczarowanie rozwodników żyjących w nowym związku. Nie wspomina się bowiem o nich we wprowadzeniu. W końcowej jednak części otwiera się przed nimi drzwi, co daje uzasadnione nadzieje na zmiany.

„Drzwi zostały otwarte, co spotkało się z resztą ze sprzeciwem – powiedział bp Coudray. – Osoby w sytuacji nieregularnej mogą być zawiedzione, ale muszą pamiętać, że drzwi zostały otwarte. Czytając paragrafy 83 i kolejne, widzimy to wyraźnie. Jeśli punkty te nie zostaną zmienione, to Papież Franciszek na pewno tych drzwi nie zamknie.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

„Rozeznanie” i "zamknięte serca" - Krystian Kratiuk

Czy synod zatwierdził Komunię Świętą dla rozwodników? Czy też przeciwnie – potwierdził świętość i nierozerwalności małżeństwa? Odpowiedź jest zatrważająca – nie wiemy! Wszystko wskazuje na to, że triumfuje wizja „Kościoła zdecentralizowanego” – biskupów podejmujących decyzje w swych diecezjach, bez jasnej doktryny. Jedna sprawa pozostaje jednak jasna – synod biskupów nie ma żadnej władzy prawodawczej. Aby jego ustalenia weszły w życie, musi je swym nauczaniem potwierdzić papież.

Wielu ojców synodalnych po opublikowaniu końcowego dokumentu ma „wątpliwości interpretacyjne”, co potwierdził arcybiskup Henryk Hoser. Sam metropolita warszawsko-praski potwierdził jednak pośrednio, że podczas obrad toczyła się swoista wojna między purpuratami – użył bowiem słów: „wracamy z tarczą”. Wyraził jednak również nadzieję, że papież wyjaśni niektóre nieścisłości dokumentu.

Jakie to niejasności? Autorzy dokumentu piszą o konieczności „rozeznawania” przez Kościół konkretnych sytuacji rodzinnych jego członków – to żadna nowość, ale słowa Jana Pawła II z „Familiaris consortio”. W dokumencie przygotowanym po tegorocznym synodzie czytamy także, że „osoby ochrzczone, które się rozwiodły i ponowie zawarły związek cywilny powinny być bardziej włączane we wspólnoty chrześcijańskie na różne możliwe sposoby, unikając wszelkich okazji do zgorszenia” – doprawdy trudno wyrokować, czym mogą być owe okazje do zgorszenia. Czy na przykład kardynał Schoenborn, popierający zasiadanie w radach parafialnych osób żyjących w homo-związkach, nie uzna, że udzielenie Komunii Świętej rozwodnikom nikogo nie zgorszy? Co w sytuacji, gdy w innych krajach – chociażby w Polsce – biskupi uznają, że to jednak sytuacja gorsząca, łamiąca wszak Boże przykazanie? Czyż nie staniemy się świadkami powstania swoistych Kościołów lokalnych, z własną interpretacją doktryny?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Dopiero co się zaczął, a już jest po synodzie (zakneblowanym i "zdalnie sterowanym"). W rzeczywistości dokument końcowy jest już napisany. Argentyński sędzia antycypował przy stoliku zwycięstwo. Przy stoliku frakcji "lewaków", którą kieruje.

Nikt nie wie, co się potem wydarzy między „ortodoksami” (wiernymi Ewangelii i Kościołowi wszechczasów) i „heterodoksami”, którzy chcą przystosować Kościół do aktualnych mód ideologicznych (św. Pius X nazwał modernizm "kloaką wszystkich herezji")
(...)

Moje przewidywania (chyba, że wydarzy się cud) są takie, że motu proprio "o rozwodach" nie zostanie wycofane i wejdzie w życie w dniu 8 grudnia, powodując trzęsienie ziemi, jakiego świat nie widział. Bergoglio, poprzez Synod, którym steruje, powtarzając słowa, że małżeństwo jest nierozerwalne, otworzy drzwi dla komunii dla rozwiedzionych w nowych związkach, oczywiście tylko w "szczególnych przypadkach". ale to będzie podręcznikowa "dziura w tamie".

Wreszcie przewiduję, że możemy się spodziewać "legalizacji" [Socci używa słowa "sdoganino" - oclenie, dopuszczenie do legalnego obrotu] innych rodzajów związków (w tym związków homo), oczywiście nadal mówiąc, że nie mogą się one równać z małżeństwem.