Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Pielgrzymki w Polsce mają długa tradycję. Jednak w tym roku może być przerwana. Wszystko przez bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące szkoleń z kierowania ruchem. Są tak drogie, że pielgrzymów może nie być na nie stać.

Do lipca 2008 szkolenie osób, które kierowały ruchem w czasie pielgrzymek były bezpłatne. Zmiana, jaką wtedy wprowadziło MSWiA spowodowała, że aby przeszkolić kierujących ruchem w czasie marszu na przykład warszawskiej - jednej z największych w Polsce - pielgrzymki potrzeba 75 tys. złotych.

Nas nie stać

- Wielu pątników po prostu na to nie stać - tłumaczy Tomasz Krzyżak, kierownik trasy Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej. Przyznaje jednak, że "szkolenie jak najbardziej jest potrzebne, bo uczy ludzi dbających o bezpieczeństwo pielgrzymów zachowania na drodze, kierowania ruchem oraz właściwego reagowania w trudnych sytuacjach".

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Kampania do Parlamentu Europejskiego rozpędza się na całego. To znaczy, rozpędza się Platforma Obywatelska i PiS. Wszystko wskazuje na to, że „telewizyjne spory” POPiS-u mogą zdegradować kolejną kampanię wyborczą. Polityczni cwaniacy po raz kolejny chcą zmusić media do relacjonowania sprzeczek w POPiS-owskiej rodzinie, pomijając milczeniem fakt, że w całej Polsce zarejestrowało swoje listy 11 komitetów wyborczych.

Kampania wyborcza do polskiego parlamentu w 2007 roku toczyła się pod dyktando tych dwóch ugrupowań. Opanowane przez delegatów PiS publiczne media dożynały swobodną debatę, która pomogłaby wyborcom poznać poglądy kandydatów i ich partii. Andrzej Urbański w TVP i Krzysztof Czabański w Polskim Radiu nie pozwalali na demokrację – kłótnie, sprzeczki, polemiki, możliwe były wyłącznie pomiędzy Platformą i PiS-em. Była to chamska, ale przemyślana strategia – usunąć z mediów potencjalnych konkurentów.
       Z oświadczeń liderów wspomnianych ugrupowań widać, że w kampanii do Parlamentu Europejskiego chcieliby oni powtórzyć ten sam manewr. Cóż z tego, że ogólnopolskie listy zarejestrowało 11 komitetów wyborczych, skoro jak mówi jedna z telewizyjnych „gadających głów”: - Platformie Obywatelskiej nie opłaca się prowadzić debaty z kimkolwiek innym, niż z PiS-em.
       Otóż to! Pomijam osobiste sympatie wyborcze – sam głosował będę na kandydata Ligi Polskich Rodzin ubiegającego się o mandat z listy Libertasu, ale nie chcę nawet brać pod uwagę tego, że podobna sytuacja może mieć miejsce w publicznych mediach, w epoce post PiS-owskiej.
       Panie prezesie Farfał! Kiedy powierzano Panu obowiązki prezesa TVP, pisałem: „…Polacy są dotąd wyłącznie świadkami kłótni Platformy Obywatelskiej z PiS-em i PiS-u z Platformą Obywatelską. Opozycji pozaparlamentarnej, w tym Ligi Polskich Rodzin cieszącej się stałym kilkuprocentowym poparciem w mediach publicznych nie ma w ogóle, chyba że chodził o zniesławienie bez możliwości obrony. Nie na tym polega misja mediów publicznych. Mam prawo ufać, że ta sytuacja ulegnie zmianie, że „system dwupartyjny” zostanie zniszczony, bo jest sprzeczny z interesem Państwa Polskiego, gdyż nie wyraża rzeczywistego poparcia społecznego.
       Jeśli prezes Piotr Farfał doprowadzi do zmiany tego stanu na przeciwny – osobiście podziękuję wyklętemu dziś młodemu, ale doświadczonemu człowiekowi, że miał wyobraźnię i odwagę. I że zrobił coś dla Polski, bo zmiana funkcji skostniałych mediów publicznych jest konieczna w dobie, kiedy debata publiczna w Polsce została zabita…”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-05-09  |  www.michalkiewicz.pl

Matury w liceach rozpoczęły się 4 maja egzaminem z języka polskiego. Jak się wydaje, głównym zmartwieniem zdających była obawa nie tyle o to, czy potrafią napisać na zadany temat, tylko – czy napiszą zgodnie z tak zwanym „kluczem”. Ten „klucz” – to zestaw zbitek pojęciowych, które z jakichś powodów upodobali sobie naukowcy zasiadający w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, jaka została ustanowiona na skutek reformy edukacji, przeprowadzonej w roku 1999 przez rząd charyzmatycznego premiera Jerzego Buzka.

Jak pamiętamy, charyzmatyczny premier Buzek, przy pomocy Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, przeprowadził cztery wiekopomne reformy, których celem było oczywiście przychylenie wszystkim nieba, ale był to cel deklarowany. Cele deklarowane tym różnią się od celów prawdziwych, że cele prawdziwe muszą się pojawić i pojawiają się prawie natychmiast, podczas gdy deklarowane – już niekoniecznie. O ile zatem wcale nie czujemy, by w następstwie wiekopomnych reform charyzmatycznego premiera Buzka przychylono nam nieba, o tyle w następstwie tych reform skokowo wzrosła liczba synekur w administracji oraz koszty funkcjonowania państwa, czyli obciążenia fiskalne. Bo też w owych reformach chodziło przede wszystkim o zainstalowanie w państwie mnóstwa nowych klamek, u których mogliby uwiesić się członkowie zaplecza politycznego partii rządzących, stanowiących współczesną odmianę staropolskiej szlachty-gołoty i żyć sobie na koszt Rzeczypospolitej, jak u Pana Boga za piecem.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
List pasterski

Najmilsi w Chrystusie!

Dobrotliwa Opatrzność Boża przywróciła nam niepodległość, kiedy się w świecie coraz groźniej uwydatniać zaczynał kryzys Państwa. Ludzkość patrzy na szlachetne, a nawet genialne inicjatywy w polityce wewnętrznej i międzynarodowej. Mężowie stanu poszczycić się mogą powodzeniem w niejednej arcytrudnej sprawie. Są przykłady polityki dostojnej, oryginalnej, górnie pojmowanej. A mimo to szerzy się wrażenie, że pogłębia się przesilenie samej instytucji Państwa.

Co skompromitowało w różnych krajach państwowość? Co ją do nieładu doprowadza? Czy tylko przypadkowe błędy, grzechy i niepowodzenia rządów? Czy nie raczej stosowanie fałszywych filozofii państwowych? Czy nie uporne realizowanie doktryn politycznych, niezgodnych z istotą Państwa i z naturą ludzką? Czy nie uleganie ruchom ideowym, które od rewolucji francuskiej heretyzowały w Europie, usuwając prawo moralne z życia publicznego, siejąc anarchię i rozkładając Państwo?

W wichrzastą godzinę dziejową odbudowujemy na praojcowskich sadybach niepodległe władztwo. Naród niczego odradzającej się Polsce nie oszczędził. Wiekami mierzy rytm życia, które z gorących serc przelewa w nowy ustrój ojczyzny. Nieśmiertelność chciałby tchnąć w organizm Państwa.

Ale czy ma jasną świadomość i zdrową psyche państwową? Czy posiada pełną naukę i prawdę o Państwie? Czy wyraźnie rozeznaje moralne zagadnienie życia państwowego? Czy kieruje się etycznymi zasadami zbiorowego bytu? Czy ma sumienie państwowe? Czy sięga do wiecznych źródeł mocy i postępu? Jakie ideały publiczne przyświecają mu w tej dziejowej chwili?

Niechże od kolebki państwowości polskiej, od grobu św. Wojciecha i mogił prymasowskich, idzie w naród wskazanie, jaką treść duchową i jaką moralną prawdę wlać należy w polskie Państwo i jego politykę. Nie podaję programów politycznych, bo to nie zadanie Kościoła. Nie piszę rozprawy, bo nie od tego jest list pasterski. Z chrześcijańskiej nauki o Państwie rzucam szkicowo pęk zasad i myśli. Niech one wskażą zasadniczy kierunek, w którym dziś i w przyszłości płynąć powinna nawa Państwa polskiego - ku swym wielkim i świętym przeznaczeniom.

Zrodził się ten list ze świadomości obowiązku pasterskiego, a kierowały mną przy pisaniu wiara w Państwo polskie i ukochanie narodu. Zupełnie obca jest mi myśl krytykowania kogokolwiek. Niechże więc ten głos prymasowski wszystkich skupi przy chrześcijańskim poglądzie na Państwo do sumiennej służby ojczystej. Niech go nikt nie nadużywa do szerzenia nieporozumień i sporów, a kapłanów, pisarzy i mężów wiedzy niech do tego pobudzi, by jak najwięcej światła wnosili w dziedzinę etyki państwowej. Wszak ona tak bardzo wymaga wszechstronnego opracowania i spopularyzowania.

I. POCHODZENIE PAŃSTWA I WŁADZY PAŃSTWOWEJ


Państwo wywodzi się z natury ludzkiej, w której tkwi wrodzona skłonność do łączenia się w większe zespoły dla celów bezpieczeństwa i porządku publicznego, dla postępu i rozwoju. Będąc potrzebą natury ludzkiej, Państwo jest nakazem owego odwiecznego zakonu moralnego, który Stwórca wyrył w sercu człowieka, a który nazywamy prawem przyrodzonym. "A ponieważ żadne społeczeństwo nie może istnieć, jeżeli ktoś nad wszystkimi władzy nie sprawuje, któraby skutecznie pobudzała jednostki do wspólnych celów, jest rzeczą oczywistą, że zespołom ludzkim jest koniecznie potrzebna naczelna władza, wypływająca z tego samego zakonu bożego, z którego społeczność pochodzi".1

Zatem i Państwo i władza jego wywodzą się nie z jakiegoś przygodnego wydarzenia dziejowego ani z dobrowolnej umowy ludzkiej, lecz z prawa przyrodzonego. To prawo nie określa wprawdzie ani ustroju Państwa, ani sposobu przekazywania władzy państwowej, a tym mniej osobę piastuna władzy, ale wprowadzając do społeczności państwowej władzę naczelną, jako konieczność natury, opromienia tę władzę majestatem Stwórcy, który jest zakonu przyrodzonego dawcą. W tym znaczeniu Kościół uczy, że Państwo i władza od Boga pochodzą. Tak też rozumiemy te miejsca Pisma świętego, które mówią o boskim pochodzeniu władzy. Przytaczam tylko owo dosadne twierdzenie św. Pawła; "nie masz zwierzchności, jeno od Boga, a które są, od Boga są postanowione".2

"Nauce katolickiej nie sprzeciwia się, że w pewnych wypadkach lud obiera tych, którzy mają stanąć na czele Państwa. W tych razach bowiem Bóg nie wyznacza ani formy ani piastuna władzy bezpośrednio, jak wyznaczył Mojżesza i Dawida, lecz pośrednio przez lud. Taki wybór nie nadaje władzy, lecz wskazuje jedynie tego, który ma ją wykonywać. Każda władza zaś jest od Boga".3 Tak pojmować należy te zwroty w nowoczesnych konstytucjach demokratycznych, które mówią o narodzie, jako o źródle władzy państwowej.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Wystarczył jeden atak prasowy, wykonany przez gazetę, która swego czasu nosiła motto "Nie ma wolności bez Solidarności", a władze uniwersytetu katolickiego w Warszawie, noszącego imię Prymasa Tysiąclecia, wycofały się z przeprowadzenia w swych murach konferencji o homoseksualiżmie. I stało się to w czasie, gdy Kosciól polski świętuje uroczystość św. Stanisława ze Szczepanowa, który oddał życie za obronę wartości chrześcijańskich.

Bo doktoratach KUL dla Juszczenki i Barroso (ten ostatni to gorący zwolennik aborcji na życzenie) jest to kolejny blamaż uczelni katolickich. Na szczęscie są jednak pracownicy naukowi, którzy nie boją się. Trzeba w tym miejscu zacytować jedną z opinii zamieszczonych w dzisiejszej "Rzeczpospolitej". Nawiasem mówiąc, profesor ów, pracujacy na Papieskiej Akademii Teologicznej, kilka lat temu był przez wiadome lobby zaciekle atakowany za artykuł o homoseksualiźmie.

ks. Dariusz Oko, katolicki kapłan, filozof

Uniwersytet jest miejscem poszukiwania prawdy, więc jest odpowiedni do głoszenia różnych poglądów, także krytycznych wobec homoseksualizmu. Dziś trzeba wykazywać niezwykłą odwagę cywilną, aby krytykować to zjawisko. Ludzi, którzy mają tę odwagę, trzeba zatem wspierać, bo tego wymaga uczciwość naukowa. W niektórych mediach istnieje potężna propaganda wspierająca środowisko homoseksualistów. W „Gazecie Wyborczej” na przykład ukazują się artykuły przedstawiające ich w pozytywnym świetle z przemilczeniem niewygodnych faktów dotyczących chociażby skali zjawiska homoseksualnej pedofilii albo stopnia zachorowań na różnego rodzaju choroby przenoszone drogą płciową. Papież Benedykt XVI także jest krytykiem homoseksualizmu. Czy jemu również należy zamknąć usta?

Warto resztę opinii doczytac na stronie "Rzeczpospolitej". Warto też udac się na poniższe "nielegalne" spotkania z "nielegalnym" profesorem z USA, które wspomniane lobby utopiłoby w łyżce wody.