„A wy mówicie…” – list do purpuratów.
- Szczegóły
- Kategoria: Naród
- Odsłony: 5483
Wytłumaczono mi wtedy też, że to nie jest zwykły kawałek drewna gdy patrzyłem (i pytałem czemu), jak z nabożeństwem spalono stary, będący w istocie już tylko próchnem krzyż przydrożny i jak wyzbierano dokładnie popiół z niego by wrzucić w fundament nowego stawianego w jego miejsce.
Pokazano mi kiedyś, a byłem wówczas w tym wieku, w którym naturalnym jest nie mieć żadnego autorytetu poza sobą, co znaczy prawdziwa odwaga. Było to , gdy w głowie miałem odpowiedź na wszystko i obok niej brakło miejsca dla Boga, a wokół mnie byli niemal sami tak samo pewni wszystkiego jak ja. I tego, że wszystko to można jakoś wyjaśnić. W wielkiej sali akademickiej stołówki, pełnej niemal wyłącznie ówczesnych agnostyków, ateistów a i zapewne przyszłych Dawkinsów jakichś, zobaczyłem chłopaka, który nie zważając na wywołane przez siebie i to swoje zachowanie uśmieszki i chichoty uczynił znak krzyża zanim zaczął jeść. I po tym już łatwiej mi było pojąć tamto wystawianie się na razy i tamtą gotowość na śmierć prawdziwych kapłanów z czasów tamtego systemu.
Powiedziano mi też, bym modlił się zawsze i wszędzie tam, gdzie najdzie mnie tak myśl i taka potrzeba. I posłuszny tej nauce często, idąc ulicą polecam bożej opiece żywych i zmarłych. I nie mam poczucia wstydu czyniąc na ulicy znak krzyża gdy mija mnie kapłan idący z wiatykiem do chorych.
Powiedzieli mi też najbliżsi, wiedząc jakie czasy idą i jacy z nimi przyjdą ludzie, bym starał się postępować zawsze tak, jak należy, jak powinien zachowywać się przyzwoity człowiek. Nie oglądając się na to, czy mi się to opłacić, czy zyskam na tym czy stracę, czy będą mnie chwalić czy wyśmiewać. Jeszcze dali mi krzyżyk mówiąc bym nigdy go nie zdejmował. I powiedzieli też, że „In hoc signo” droga prowadzi wprost do Niego.
Mit Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 4904
Błędy zmarłych polityków należy wskazywać. Jako memento. Zwłaszcza jeżeli podejmowane są próby mitologizacji.
Ten kierunek był dla nas oczywisty w przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Natychmiast po katastrofie wysunęliśmy tezę o możliwym budowaniu mitu Lecha Kaczyńskiego. Obecna sytuacja polityczna w pełni potwierdza trafność ówczesnego przypuszczenia. Próba budowy tego mitu nie tylko zaspakaja ego Jarosława Kaczyńskiego, ale ma spozycjonować rodzinę Kaczyńskich. W to działanie wpisuje się wolta polityczna zięcia Lecha Kaczyńskiego Marcina Dubienieckiego. Nie zdziwimy się jeżeli polityką zajmie się córka zmarłego Prezydenta Marta.
Budowa tego mitu skończy się na próbie. Lech Kaczyński nie był postacią o wizjonerskich marzeniach, osiągającą sukcesy w realizacji swojego celu, jednoczącą społeczeństwo.
Unijna paranoja
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5880
Wszechobecna propaganda unijna promuje myślenie, że uruchomienie własnego biznesu jest możliwe niemal wyłącznie w wyniku otrzymania dotacji. Nic bardziej błędnego. Żeby założyć własny interes nie potrzebujesz urzędniczego wsparcia.
Dotacje dla każdego, 40 tys. na własną firmę, załóż firmę - dostaniesz dotację. Stawiający pierwsze kroki w biznesie przedsiębiorca może odnieść wrażenie, że chodzenie z wnioskiem o kasę po urzędach to podstawowy i nieodzowny krok przedsięwzięcia biznesowego. Propaganda eurobiurokratów wywróciła tworzenie biznesu do góry nogami. W myśl niej, najważniejsze w biznesplanie jest pozyskanie unijnego wsparcia, a nie usługa czy produkt, który osiągnie rynkowy sukces. W rezultacie wiele projektów tworzonych jest pod konkretne dotacje. Nie mówić już o tym, że niektórzy zakładają firmy, aby dostać dotację, spełnić wymagane kryteria tak, aby unijna kasa nie była zabrana i zwyczajnie zdefraudować cały budżet, po to, aby być może starać się o kolejne wsparcie.
Pomijam już moralny aspekt całego systemu. Przecież to nie są fundusze wytworzone przez urzędników. Urzędnicy niczego nie tworzą, nie zarabiają, tylko konfiskują oszczędności w wyniku opodatkowania, tym którzy uczciwie pracują. Tak więc, aby rozdać, trzeba komuś zabrać. A jak my dostaniemy, to może nie dostanie ktoś inny.
ZA BIEDNA BY MIEĆ DZIECKO
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5976
Młoda dwudziestoletnia Włoszka, zaszła w ciąże. Pochodzi z biednej rodziny. Trudno byłoby jej samej na godnym poziomie zaopiekować się dzieckiem, które nosi pod sercem. Zatroskana więc o dobro dziecka puka do drzwi pomocy społecznej, z zapytaniem czy istnieją jakieś fundusze, zapomogi z których po narodzinach dziecka mogła by skorzystać. Urzędnicy włoskiej pomocy społecznej badają jej sytuacje i stwierdzają że ta dziewczyna jest za biedna by mieć dziecko. Jedynym więc, słusznym wyjściem z tej beznadziejnej sytuacji jest aborcja.
Taką radę dziewczyna jednak odrzuca. Rodzi to dziecko. Odpowiedzią machiny sądowo-urzędniczej jest odebranie dziecka matce i przekazanie do adopcji. Nie znam szczegółowych powodów. Doniesienia prasowe, które czytałem informują jedynie, że decyzję o odebraniu dziecka matce Sąd uzasadnił tylko sytuacją majątkową kobiety.
Nie wiem jak jest we Włoszech, ale w Polsce na pierwszym miejscu w przepisach kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, dotyczących władzy rodzicielskiej i opieki nad dziećmi wysunięte jest tak zwane „dobro dziecka”. Podejrzewam, że we Włoszech będzie podobnie. Oczywiście to pojęcie „dobro dziecka” jest pojęciem dość abstrakcyjnym i może być różnie rozumiane i interpretowane przez Sąd i urzędników. Nie mniej jednak odebranie dziecka matce, tylko w wyjątkowych sytuacja służy dobru dziecka. Jeśli jest patologia, maltretowanie, jeśli dziecko pozostawiane jest bez opieki, samemu sobie- na pastwę losu. W innym wypadku taka decyzja, nawet patrząc na zdrowy rozsądek jest sprzeczna z dobrem dziecka. Urzędnicy powinni zrobić co tylko jest w ich mocy by dziecko zostało przy matce i na pewno nie mogą uzasadniać decyzji o pozbawieniu władzy rodzicielskiej nad dzieckiem złą sytuacją materialną rodziców. Dziecku z nikim nie będzie lepiej jak tylko z swoją rodzoną matką czy ojcem, nawet jeśli ta matka jest biedna, albo nie jest doskonała.
Dwa dwudziestolecia
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 5948
Zacznijmy od samych początków. Zależna od ZSRR partia komunistyczna PZPR w czerwcu 1989 roku dopuściła opozycję do współudziału we władzy – na mocy porozumień „Okrągłego Stołu” miedzy PZPR a jej dysydentami z lat wcześniejszych. Sejm wybrał Tadeusza Mazowieckiego premierem, ale prezydentem został Wojciech Jaruzelski, a resorty siłowe pozostały w gestii PZPR (gen. Czesław Kiszczak MSW, gen. Florian Siwicki MON). Wojska radzieckie pozostawały w Polsce, jak i w sąsiedniej NRD. W roku 1918 było podobnie. Niemcy, ciągle dominujące na wschodzie, podzieliły się władzą z Polakami. Zawarli porozumienie z trzymanym w Magdeburgu Józefem Piłsudskim, swoim sojusznikiem sprzed niewielu miesięcy, przywieźli go specjalnym pociągiem do Warszawy i tu oddali mu władzę. W nocy z 10 na 11 listopada garnizon niemiecki Warszawy podporządkował się Piłsudskiemu. Podobnie uczyniła mianowana przez Niemców Rada Regencyjna. Negocjujący w Magdeburgu z Piłsudskim hr. Harry Kessler został pierwszym ambasadorem przy nowym rządzie, oczywiście w celu pilnowania Piłsudskiego, by pozostał ze swoim państwem w obozie niemieckim, czyli po stronie pokonanych w I wojnie światowej. Daleko, aż po Smoleńsk, nadal stacjonowały wojska niemieckie.
Te plany utrzymania swoich wpływów przez dotychczasowych mocodawców nie wytrzymały próby czasu. Szybko resorty siłowe, przynajmniej formalnie, przejęła opozycja solidarnościowa, a Jaruzelski musiał zrezygnować z prezydentury (jak było ze służbami tajnymi - do dziś nie wiemy). W grudniu 1918 r. demonstracje narodowe na ulicach Warszawy zmusiły ambasadora Kesslera do opuszczenia, Warszawy, a Piłsudskiego do zerwania stosunków dyplomatycznych z Berlinem, bo Polska chciała być w obozie zwycięzców, a nie wśród pokonanych. Gdy tylko w Warszawie pojawił się Ignacy Paderewski, przedstawiciel Komitetu Narodowego Polskiego z Paryża, zaraz został premierem w miejsce nominata Piłsudskiego, socjalisty Moraczewskiego.
Strona 969 z 1056
- PILNE! Zaczęły się naloty ABW na niezależne wydawnictwa. Konfiskują nakłady książek. 451° Fahrenheita.
- Niezwyciężona. Marzenie o polskiej armii. Geopolityka.
- Apel do Rodziców małych dzieci! – wygłoszony przez dr. Roberta Malone i podpisany przez 15 tysięcy lekarzy, naukowców
- Przesłanie Arcybiskupa Viganò na Boże Narodzenie
- Boże Narodzenie - Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu
- Ofiary szczepień
- Jak bronić się przed terrorem. Przykłady listów do pracodawcy nakazującego zaszczepienie się
- Sprawa najwyższej wagi
- Kościoły i kaplice w Polsce, w których Msza Święta Wszechczasów była, jest i będzie.
- Sensacyjny wywiad abpa Viganò o twórcach i celach pandemii!
- BlackRock – najpotężniejszy koncern, którego prawie nikt nie zna
- Bestia znaczy swoich za zgodą Watykanu?
RadioMaryja.pl
24 kwiecień 2025
Katolicki Głos w Twoim domu- Informacje Dnia, godz. 02.00
- Informacje Dnia: Skrót informacji z kraju i ze świata
- Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego sprzeciwiają się powstaniu Centrum Integracji Cudzoziemców w tym mieście
- Polski Punkt Widzenia: Marcin Romanowski (23.04.2025)
- S. Mentzen: Polacy zasługują na prezydenta, który będzie dbał o polskie interesy
- Papież Franciszek był orędownikiem pokoju
- Informacje Dnia 23.04.2025 [21.20]
- [NASZ DZIENNIK] Pelagia Buczek: Madzia to piękny dar od Boga. Jej choroba jest krzyżem, który poniosłabym bez wahania jeszcze raz. Gdyby Felek przeżył – zajęłabym się nim
- Telewizja Polska w likwidacji ukarana przez KRRiT za materiał szkalujący Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II w Toruniu
- Myśląc Ojczyzna – Ks. Bp Tadeusz Bronakowski
- Wierni łączą się w modlitwie za zmarłego Papieża Franciszka
- Min. R. Sikorski wygłosił expose na temat polskiej polityki zagranicznej