CZY MAMY PRAWO OSĄDZAĆ?
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 5675
Izabela Falzmann
Współczesna gospodyni domowa na widowni popularnego tok show słuchająca złodzieja, prostytutki, mordercy czy gwałciciela, co drugie zdanie powtarza: „ja cię nie potępiam, ja cię nie oceniam”. Dyskusja koncentruje się na szczegółach technicznych przestępstwa i towarzyszących mu emocjach. Takie, wręcz humorystyczne w swej skrajnej głupocie spektakle ufundowane są na przeświadczeniu, że etyka jest sprawa kulturową i że istnieje wiele systemów etycznych równoważnych ich aksjologii, tak jak istnieje wiele matematyk równoważnych ich aksjomatyce. I tak jak odkrycia geometrii nieeuklidesowej zadały kłam przeświadczeniu Kanta, że jest możliwa tylko jedna czysta matematyka- konieczna forma ludzkiego oglądu czasu i przestrzeni, tak też odkrycia antropologii strukturalnej miały unieważnić „niebo gwiaździste i prawo moralne”.
Antropologia strukturalna ze swym podstawowym założeniem, że wszystkie kultury są równowartościowe jest początkiem postmodernistycznego paraliżu aksjologicznego. Jak jednak wiele lat temu zauważył Leszek Kołakowski założenie, że wszystkie kultury ( religie) są równowartościowe oznacza, że tak naprawdę żadna nie ma dla nas wartości, stają się folklorem. Religię wybiera się obecnie jak modną góralską chustkę, którą bez zobowiązań można nosić do miejskiego stroju.
W społeczeństwie postmodernistycznym wszelkie ocenianie postaw moralnych i życiowych innych ludzi stało się nieprzyzwoitością. W ogóle wycofujemy się od wyrażania jednoznacznych ocen. David Riesmann w książce Samotny tłum zauważa, że termin I think został zastąpiony w języku potocznym przez I feel. Zakaz oceniania postępowania innych nawet w najważniejszych z etycznego punktu widzenia sprawach został również usankcjonowany prawnie. Za krytyczną wypowiedź w sprawie Alicji Tysiąc, która uzyskała od państwa polskiego odszkodowanie za to, że lekarze- jej zdaniem bezprawnie- uniemożliwili jej zabicie własnego dziecka, został skazany redaktor katolickiego pisma. Za krytyczną wypowiedź w sprawie obyczajów wiejskiego homoseksualisty, który narzucił starej matce mieszkanie w jednym pokoju ze swym partnerem został skazany sąsiad kobiety.
Prawo reguluje niezwykle szczegółowo sposoby umieszczania reklam na budynkach czy odległość sadzonego drzewa od brzegu działki natomiast sprawy dramatycznie poważne pozostawia własnemu sumieniu.
Wyborcze refleksje
- Szczegóły
- Kategoria: Państwo
- Odsłony: 2574
Zacznę od zwycięzców, a właściwie od zwycięzcy tegorocznych wyborów samorządowych, czyli od Polskiego Stronnictwa Ludowego. Każdy kto choć trochę interesuje się polityką doskonale wie, że przed wyborami wszelkie sondaże oraz analizy znawców sceny politycznej skazywały ludowców na wielką klęskę. Warto przypomnieć, że poparcie dla tej partii wskazywane w przedwyborczych sondażach wahało się w przedziale od 3 do maksymalnie 8%. Tymczasem uzyskała ona poparcie powyżej 16%, co należy uznać nie tylko za dobry wynik, ale wręcz za ogromny sukces. Sukces wyborczy ludowców to suma kilku ważnych czynników. Jednym z najważniejszych jest oczywiście posiadanie silnych struktur w terenie, które systematycznie zasilają nowi działacze. Wbrew panującym stereotypom w szeregach tej partii można znaleźć wiele młodych i dobrze wykształconych osób spoza obszarów wiejskich. Na listach wyborczych partii Waldemara Pawlaka znalazło się wiele osób dobrze znanych w lokalnych społecznościach i mających doświadczenie w pracy samorządowej, co oczywiście przełożyło się na poziom poparcia dla tych kandydatów i całej partii. I wreszcie nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o poparciu jakiego PSL –owi udzieliła pewna część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości zdegustowanego sposobem zarządzania partią i uprawiania polityki przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego oraz jego najbliższych doradców wywodzących się z szeregów Porozumienia Centrum. Mając na względzie fakt, że ani sposób zarządzania partią ani sposób uprawiania polityki przez władze Prawa i Sprawiedliwości nie ulegnie radykalnej zmianie, należy przypuszczać, że poziom poparcia dla ludowców ze strony elektoratu oraz działaczy partii Kaczyńskiego będzie miał tendencję rosnącą, co oczywiście przełoży się na dobry wynik w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Myślę, że duże znaczenie dla wielu wyborców ma również zdolność koalicyjna jaką wykazuje się PSL. Obserwując nieustanne i w zasadzie bezsensowne kłótnie dwóch największych partii wyborcy poszukują opcji zdolnej do kompromisu i wykazującej się spokojem politycznym, a takimi cechami charakteryzuje się właśnie PSL.
Fałszerstwo wyborcze - którego nie było. Tezy i hipotezy ad absurdum
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 4346
Józef Bizoń
Każda partia jest dobra pod warunkiem, że to nasza partia lub partie naszych kumpli wywodząca się z kanciastego stołu.Demokracja jest tak długo najlepsza pod słońcem dopóki wybierana jest nasza partia lub partie - patrz wyżej
W przeciwnym razie ludzi należy nauczyć głosować – szczególnie tych ze wsi, bo to nieudacznicy i stawiają krzyżyki tam gdzie nie trzeba albo też za dużo ich stawiają, a jeszcze gorzej, bo zabierają oni sobie te karty na pamiątkę tej naszej demokracji – a to przecież najcięższy grzech pod słońcem – no i przeciw demokracji - bo z naszymi nazwiskami nie wiadomo co zrobią – znaczy się z tą kartą do głosowania z tymi naszymi nazwiskami mogą np. ją tam gdzieś przecież powiesić na nieodpowiedniej ścianie.
No może nie jest aż tak źle z tymi ludźmi ze wsi, bo może to wójt ze sprzątaczką [o proboszczu przecież nie wolno wspominać], albo może i jego ludzie dostawiają krzyżyki na tych już raz dobrze zakrzyżykowanych kartach - przecież to dziecinnie proste; długopis w garść i szast krzyżyk - i po sprawie.
Może też wyrzucają [znaczy się ich ludzie w komisjach wyborczych] karty dobrze zakrzyżykowane i wsypują puste – i stąd tyle nieważnych głosów.
A może jeszcze do tego wszystkiego złego na tych pustych kartach ludzie wójta i jego spóła [boć to ludzie uczone] wstawili prawidłowo krzyżyk i do żłobu dostało się więcej naszych konkurentów niż naszych, a tak nie miało być i być nie może.
Jedno jest pewne – tak, czy siak – będzie teraz z tego wielka zadyma, co już się zaczęło – bo Nasz Dziennik [Wydanie: Sobota-Niedziela, 27-28 listopada, Nr 277 (3903)] o tym mniej więcej w takim stylu napisał – w wywiadzie z euro-deputowanym Januszem Wojciechowskim - że takie bezeceństwa [chodzi o karty i krzyżyki - a nie o poczyniony wyżej wstępniak] mogły mieć miejsce przy wyborach samorządowych roku Pańskiego 2010.
Zadymiarze tylko na to czekali i zaraz pognali po necie z sensacją podpierając się wypowiedziami Pana posła do PE i dokładając do tego od siebie niestworzone rzeczy – np. jak to robi osoba podpisująca się gen. Jan Grudniewski [znaczy się generał, ale nie stopnia wojskowego – o tak sobie sami od siebie generały].
Jeszcze inni korzystając z rozkręcającej się zadymy grzmią już po necie: jak np. podpisujący się jako Marek Chrapan: „ SZYKOWAĆ SIĘ !!!”, a wcześnie coś też on plótł po necie o „kałachach”.
Myślę, że Pan poseł nie przemyślał do końca skutków tych swych publicznych dywagacji na temat minionych wyborów samorządowych – w oparciu o ilość nieważnych głosów - bo skutki tego mogą okazać się fatalne [oczywiście jak zawsze dla Narodu Polskiego, a nigdy nie dla rządzących].
Czytaj więcej: Fałszerstwo wyborcze - którego nie było. Tezy i hipotezy ad absurdum
Niedouczeni dziennikarze dezinformują
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 2534
Tymczasem należy pamiętać, że agentem jest zwerbowany obywatel innego państwa. Zwerbowany obywatel własnego państwa nie jest agentem. Jest tajnym współpracownikiem służby specjalnej. Obywatel własnego kraju może być pracownikiem kadrowym służby lub jej współpracownikiem tajnym albo jawnym. Nigdy agentem. Terminy te są często, szczególnie na gruncie polskim, w przestrzeni informacyjnej mieszane, niejednokrotnie intencjonalnie, celem wywołania szumu informacyjnego lub dla zatarcia różnicy. Takie mieszanie pojęć utrudnia lub wręcz uniemożliwia poprawną kwalifikację moralną działalności pracowników lub współpracowników własnych służb i agentów obcego państwa. Przypisywanie terminu agent pracownikom kadrowym służb specjalnych świetnie maskuje działalność agenturalną na rzecz obcego państwa i w konsekwencji odbiorcy takiej dezinformacji tracą rozeznanie, kto jest kim, a co za tym idzie gubią możliwość dokonania właściwej oceny moralnej.
Na dobrą sprawę taki błąd jak mieszanie pojęć i nierozróżnianie agentów działających na rzecz obcych służb specjalnych od kadrowych funkcjonariuszy, tudzież tajnych współpracowników obecnych, polskich specsłużb już na samym początku dyskwalifikują wiarygodność danego dziennikarza i medium które taką dezinformację przekazuje. A dezinformację o „agencie Tomku” przekazują praktycznie wszystkie media bez względu na opcję z jaką sympatyzują. Od „Gazety Wyborczej” przez „Rzeczpospolitą” po „Nasz Dziennik”. Od „Wiadomości” w TVP1 przez „Fakty” w TVN aż po TV Trwam.
Plaga fałszowania słowa
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 6251
Święty Paweł Apostoł pisze, żeby nie fałszować Słowa Bożego (2 Kor 4, 2), czyli nie operować nim podstępnie, nie wypaczać go, nie podrabiać, nie stosować krętych i kłamliwych interpretacji prawdy chrześcijańskiej. Odnosi się to nie tylko do Słowa Bożego, ale i do każdego słowa ludzkiego w życiu, bo słowo jest ikoną człowieka. Niestety, dziś fałszowanie słów stało się normą i praktyką we wszystkich dziedzinach.
Podstępne sensy
Oto w kontekście Święta Niepodległości 11 listopada pojawiła się dziwna formuła: "Nie ma Polaków dobrych i złych". Przyjrzyjmy się jej bliżej: co ona może znaczyć. Po pierwsze, że nie ma Polaków dobrych i złych w aspekcie ich zdolności, doskonałości, przydatności, funkcjonalności i szczęśliwości, czyli wszyscy są właściwie jednakowo dobrzy. Może to także oznaczać, że wszyscy Polacy są tacy sami pod względem moralnym, czyli nie ma przestępców, zdrajców, degeneratów, złodziei mienia narodowego, społecznych niszczycieli Polski.
Można także przez to rozumieć, że nie ma Polaków ani dobrych, ani złych, bo po prostu odrzuca się - za liberalizmem - kategorię dobra i zła w ogóle. Czyli nie byli ani dobrzy, ani źli: Tadeusz Kościuszko, Adam Poniński, więzień obozu i volksdeutsch, rotmistrz Witold Pilecki i jego kaci, bł. ks. Jerzy Popiełuszko i jego zabójcy, dobroczyńcy społeczni i złodzieje mienia Polski.
Weźmy jeszcze drugi zwrot z kontekstu wyborów: "Nie ma wojny polsko-polskiej". Co on z kolei może oznaczać? Albo że cele, programy i postępowanie wszystkich Polaków, przede wszystkim partii, są jednakowo dobre, pozytywne, nie ma niebezpiecznych, niszczących, prowadzących do ruiny, a więc nie ma o co walczyć. Albo że konflikty polityczne odnoszą się jedynie do spraw osobistych, kto komu zawinił, a nie chodzi o sprawy ogólnospołeczne. Lub wreszcie, że nie ma o co walczyć, bo nie ma wartości obiektywnych i przeciwstawnych, np. wolność i niewola to sprawy czysto subiektywne, indywidualne i relatywne.
Trzeba pewnej bystrości, żeby się zorientować, jakie jest drugie dno tych sformułowań. W gruncie rzeczy chodzi o to, żeby zaniechać stosowania pojęć: Polska, naród, ojczyzna, państwo, jedność społeczna, a także "starego", nieliberalistycznego kodeksu etyczno-moralnego.
Stosującym te słowne podstępy zależy na tym, by wyrzucić kategorie: Polacy i nie-Polacy, czyli obywatele pochodzenia polskiego i obywatele pochodzenia innego, zwłaszcza żydowskiego. Polacy są przeważnie dla liberałów nazistami, ksenofobami, antysemitami i nie zniosą władzy innych nad sobą.
Pod takim ostrzałem Polacy mają się wyzbyć dumnej, wyniosłej i sarmackiej polskości. Niestety, nasze władze po 1989 r. przeważnie sprzyjają takim i podobnym zarzutom, które skądinąd są nie tylko nieprawdziwe, ale i bardzo bolesne. Weźmy choćby jeden wymowny przykład z dziejów Polski przytoczony przez angielskiego historyka prof. Normana Daviesa. Oto pewien kanonik krakowski z XVII wieku przedstawił się w sposób następujący: natione polonus (narodowości polskiej), gente Lithuanus (rodem Litwin), origine judaeus (z pochodzenia Żyd), religione catholicus (wyznania katolickiego).
Strona 911 z 1056
- PILNE! Zaczęły się naloty ABW na niezależne wydawnictwa. Konfiskują nakłady książek. 451° Fahrenheita.
- Niezwyciężona. Marzenie o polskiej armii. Geopolityka.
- Apel do Rodziców małych dzieci! – wygłoszony przez dr. Roberta Malone i podpisany przez 15 tysięcy lekarzy, naukowców
- Przesłanie Arcybiskupa Viganò na Boże Narodzenie
- Boże Narodzenie - Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu
- Ofiary szczepień
- Jak bronić się przed terrorem. Przykłady listów do pracodawcy nakazującego zaszczepienie się
- Sprawa najwyższej wagi
- Kościoły i kaplice w Polsce, w których Msza Święta Wszechczasów była, jest i będzie.
- Sensacyjny wywiad abpa Viganò o twórcach i celach pandemii!
- BlackRock – najpotężniejszy koncern, którego prawie nikt nie zna
- Bestia znaczy swoich za zgodą Watykanu?
RadioMaryja.pl
18 styczeń 2025
Katolicki Głos w Twoim domu- Serwis informacyjny, godz. 02.00
- Serwis informacyjny: Skrót informacji z kraju i ze świata
- Piłka nożna. Wahan Biczachczjan nowym zawodnikiem Legii Warszawa
- Polski Punkt Widzenia: prof. Anna Łabno (17.01.2025)
- Sąd partyjny Konfederacji zadecydował o usunięciu z partii Grzegorza Brauna
- Koalicja rządząca traci w sondażach
- Upolityczniona prokuratura wycofała zarzuty wobec Romana Giertycha w śledztwie dotyczącym wyłudzeń ponad 92 milionów złotych ze spółki Polnord
- Rośnie liczba kandydatów na urząd prezydenta RP
- Departament Skarbu USA nałożył sankcje na dowódcę sudańskiej armii
- 36 samorządów powołało Metropolię Toruńską
- MŚ w piłce ręcznej. Polacy o zaciętym czemu remisują z Czechami
- Minister edukacji walczy z katechezą w szkole. Od września tylko jedna lekcja religii tygodniowo