Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
17 Wrzesień 2017
Dorzucę swoje „trzy grosze” na temat sytuacji w matriksie, czyli rozwijającego się zamordyzmu po „Irmie”. Wyczytane (i usłyszane) w amerykańskich mediach alternatywnych. Część informacji może być zbieżna z treściami załączonymi w video Zdalnego Obserwatora. Oto co prawdopodobnie knują przedstawiciele NWO.

BROŃ i BEZDOMNI

1. Floryda

Funkcjonariusze FEMA [Federal Emergency Management Agency, Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego – przyp. TAW] odbierają legalną broń mieszkańcom Florydy. Mają listy. Wchodzą do domów i konfiskują. Krótko przed ewakuacją Amerykanów z terenów zagrożonych, na Florydę dotarły opancerzone wozy FEM-y. Policja wyłapywała bezdomnych (ponoć w samym Miami jest ich 100 tys.) i kierowała do ochronek. Opornych zakuwano w kajdanki. Ewakuacja ma oczywiście sens. Co potem robić z tymi wszystkimi pływającymi zwłokami? Jest jednak coś, co budzi niepokój. Jedna osoba była świadkiem takiego zdarzenia. Bezdomnego zatrzymało dwóch policjantów i mężczyzna podający się za… psychiatrę. Bezdomny nie chciał wsiąść do samochodu, bo „nie wiem, gdzie mnie wywieziecie”, i wdał się w pyskówkę z rzekomym psychiatrą. Policjanci potraktowali to jako pretekst. Skuli nieszczęśnika kajdankami i aresztowali za… agresję wobec funkcjonariuszy.


Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Barbarzyńcy i ludzkie zwierzęta dzierżyły stery Polski, a dzisiaj stanowią totalną opozycję, która w sposób wyjątkowo zdradziecki wspiera Niemców i sterowaną przez nich Komisję Europejską w politycznym nękaniu Polski. Oni wolą być nadzorowani i kontrolowani przez obce państwa niż przez polski naród za pomocą kartki wyborczej. Oni własny naród zdradzili, idąc na służbę obcym. To oni robią wszystko, aby obalić obecny rząd i powołać taki, który wiernie będzie służył interesom Berlina.

Wakacje nieuchronnie zbliżają się ku końcowi i trzeba powiedzieć, że w polskiej polityce nie był to sezon ogórkowy. Co nas czeka po wakacjach? Według zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, ogłoszonych w TV Trwam, już jesienią odbędzie się wielka batalia, której celem jest repolonizacja mediów. Toczona ona będzie pod hasłem dekoncentracji kapitału w mediach, aby już na starcie utrudnić lewactwu oskarżenia i donosy za granicę o szerzącym się w Polsce pod rządami prawicy „skrajnym nacjonalizmie”. Gdybyśmy żyli w poważnym kraju z normalną opozycją, gdzie nie ma zewnętrznych partii politycznych uwieszonych u klamek zagranicznych mocodawców, to rządzący mogliby sprawy nazywać po imieniu i ogłosić wszem i wobec, że celem toczonej bitwy będzie degermanizacja mediów w Polsce.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Karać za udział w komunizmie dziś, po dziesięcioleciach, to przejaw obłąkanej nienawiści. Wszyscy się przyzwyczaili do „polityki historycznej”, według której Polska Rzeczpospolita Ludowa była państwem wrogim Polsce i w zasadzie nielegalnym.

Ci, którzy ją wznosili z powojennego chaosu, z nicości niemal, bronili jej lub pełnili role kierownicze, byli przestępcami. Nie można było ich wszystkich ukarać, ponieważ ich liczba szła w miliony. „Winowajcy” w swojej większości biernie przysłuchiwali się temu, co uważali za pustą gadaninę pyszałkowatych zwycięzców wyborów 1989 r.

Głosy ostrzeżenia, że ta rzekomo pusta gadanina wyraża głębokie przekonanie „solidaruchów” i będzie miała następstwa realne w formie masowego karania „winnych”, były puszczane mimo uszu. Uważano, że postawienie przed sądem generałów pod zarzutami kryminalnymi zaspokoi „głód sprawiedliwości” obozu solidarnościowego, i nie widziało się wyraźnych objawów oburzenia z powodu tych procesów.


Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Generalnie model funkcjonowania państwa i społeczeństwa w większości krajów wygląda następująco; władza ściąga znaczną część środków od społeczeństwa w postaci różnie nazwanych danin, a następnie decyduje na co je przeznaczy. Bo podobno to władza wie najlepiej, co obywatelom jest potrzebne i przez swoich funkcjonariuszy wytycza jedynie słuszne kierunki rozwoju. W związku z tym większość prawa jest tworzona „na górze”, a następnie podawana do wykonania „dołom”. Taki system jest uważany za… normalny.

Jedynie nieliczne kraje postanowiły być „nienormalne” i ów model odwrócić – umożliwiając realne bezpośrednie wpływanie na większość prawa zwykłym ludziom z gmin oraz regionów i pozostawiając środki przede wszystkim w rękach tych, którzy je wypracowali – w myśl zasady, że to ludzie „na dole” sami wiedzą, co jest najpotrzebniejsze im i obok nich.

W Polsce wciąż mamy model pierwszy. Ustawa samorządowa z 1990 roku i jej modyfikacja z 1998 r. jedynie podzieliły centralizm zarządzania na odcinki i zaledwie upozorowały samorządność w ramach tzw. demokracji pośredniej. Owszem lud wybiera swoich reprezentantów na wszystkie szczeble, ale zgodnie z prawem fizyki społecznej – prędzej czy później (raczej prędzej!) wybrany zapomina o swoich wyborcach. Demokracja pozostaje sloganem. Nie ważne – sejmik czy powiat – co do zasady wciąż „góra wie lepiej niż dół”. Wprowadzenie jakiś czas temu tzw. budżetów partycypacyjnych jest odstępstwem stosunkowo niewielkim od obowiązującego kierunku.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

      Moje doświadczenie życiowe każe mi z przymrużeniem oka traktować to coś, co zwykliśmy definiować jako… „demokrację”. Podpowiada mi, że jest to przede wszystkim postać chwytliwego pustosłowia w propagandzie zwalczających się stronnictw. Wzajemne oskarżenia o brak poszanowania dla „demokracji” są zazwyczaj lekką bronią na pierwsze starcie z politycznym przeciwnikiem, dopóki nie pojawi się jakiś konkret – coś ekstra z czarnej teczki albo z samego dna ciemnej szafy. Cała troska polityków „o władzę ludu” szybko się kończy z chwilą osiągnięcia upatrzonych korzyści i przewagi nad ludem. Demokratyczne rozstrzygnięcia, czyli zgodne z wolą większości – jak już wcześniej pisałem – w swojej nieskażonej formie mogą w praktyce funkcjonować najwyżej w drobnych lokalnych sprawach – te o większej skali automatycznie stają się przedmiotem różnych odgórnych chwytów socjotechnicznych. Proszę w tym miejscu nie posądzać mnie o jakąś pretensję lub żal, bo nigdy w tej kwestii nie miałem złudzeń ani wygórowanych oczekiwań – po prostu według mnie właśnie taka jest specyfika „demokracji” i tyle.