Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Ktoś, gdzieś tam, postanowił, że „taki człowiek” nie może tu być...

Może na początek kilka oczywistości, bo może nie wszyscy wiedzą na czym polega zawód historyka i na czym polega zawód naukowca, oraz nauczyciela. To będzie “łopatologia”, ale szczególny sposób w jaki potraktowano doktora domaga się przypomnienia rzeczy oczywistych i podstawowych. Chcę pokazać jasno, kto zachował się niegodnie, kto nie był wierny swemu zawodowi, swemu powołaniu i wynikającym z niego podstawowym obowiązkom.

Po pierwsze historyk poszukując prawdy o minionych wydarzeniach powinien poznawać opinie innych historyków, fachowców z dziedzin mających związek z tymi wydarzeniami, no a przede wszystkim badać źródła, czyli dokumenty i przedmioty pozostałe po tych interesujących go zdarzeniach. Swoje działania i wnioski z nich wynikające prezentuje on w specjalistycznych naukowych publikacjach, by poddać je pod ocenę innych osób zainteresowanych badaniami danej tematyki. W toczącej się tym sposobem dyskusji powstaje coś, co nazywamy wiedzą. Bez sporów pomiędzy naukowcami toczących się na papierze i w bezpośrednich kontaktach mielibyśmy tylko zbiór rozmaitych hipotez i sądów, a nie wiedzę o tym co jest prawdą, a co fałszem. Ba, bez publikacji i sporów nie mielibyśmy nawet podstaw do przypuszczeń o prawdopodobieństwie takiej prawdziwości w odniesieniu do poszczególnych twierdzeń.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jest truizmem stwierdzenie, że prezydent Czech Vaclav Klaus zasługuje na miano wyjątkowego polityka w skali światowej. Dla zwolenników koncepcji Europy Ojczyzn na całym Starym Kontynencie prezydent naszych południowych sąsiadów jest żywym symbolem tejże idei i jej wyrazicielem. Z kolei dla sympatyków federacyjnego modelu a’la Traktat Lizboński jest wcieleniem zła.
Z tym większym zaciekawieniem sięgnąłem po lekturę skromnej objętościowo książeczki zatytułowanej „Czym jest europeizm?” autorstwa Klausa. W tej krótkiej rozprawce prezydent Vaclav Klaus dokonuje krótkiej charakterystyki najistotniejszych elementów tworzących korpus doktryny politycznej nazwanej przez niego europeizmem. Klaus już w pierwszym rozdziale dokonuje rozprawy z modelem funkcjonowania Unii Europejskiej, w którym aparat państwowy jest bronią w rękach dobrze zorganizowanych grup interesów, a nie obrońcą anonimowych, niezrzeszonych, a co za tym idzie bezbronnych obywateli.
W swojej książeczce autor cofa się troszkę do historii i naświetla czytelnikowi proces rozwoju doktryny europeizmu do obecnego kształtu, ciągłej walki politycznej pomiędzy europeistami- zwolennikami federacyjnego modelu, a spadkobiercami myśli generała Charlesa de Gaulle’a Europy Ojczyzn. Przy tej okazji Klaus zwraca uwagę czytelnikowi na zagrożenie ze strony forsowanej przez federastów idei regionalizacji, która w ich rękach jest niczym innym tylko narzędziem do dezintegracji państw narodowych.

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Działania rewolucyjne na terenie Królestwa Francji rozpoczęły się oficjalnie wraz ze zburzeniem Bastylii 14 kwietnia 1789 roku. Ogólny przebieg samej rewolucji, oczywiście bez wątków niepoprawnych politycznie, jest dostępny podręcznikach i książkach do historii. Z tego powodu nie ma sensu powielać tego, co jest w dostępnej literaturze. Warto jednak opisane wydarzenia wzbogacić w te celowo przemilczane wątki. Będą niezbędne w odkłamaniu fałszywie przedstawionego „szlachetnego" i „patriotycznego" obrazu „rewolucji we Francji", która w rzeczywistości była masakrą najznamienitszych Francuzów. Samą rewoltę rozpoczętą 14 kwietnia 1789 roku określa się szumną nazwą: „Wielka Rewolucja Francuska". Nazwa taka jest nieadekwatna, bowiem rewolucja ta ani nie była francuska, ani nie przyniosła Francji żadnych korzyści. Co więcej, skutki wielkiej recesji spowodowanej tą burdą państwo boleśnie odczuwało jeszcze przez co najmniej 100 lat od jej zakończenia! Z tego powodu wielu uczciwych historyków propagowało użycie bardziej adekwatnej nazwy: „Wielka Rewolucja Anty-Francuska". To określenie jest dopiero stosowne do jej rezultatów. Prywatnie z uwagi na pewne fakty preferuję określanie tej rewolty mianem: „Wielkiej Rewolucji (Żydo)Francuskiej". Określenie to jest słuszne z tego względu, że główny prowodyr tej rewolucji, oraz główny jej finansista, mieli żydowskie pochodzenie. Ten wątek dotyczący rewolucji również jest celowo oficjalnie pomijany.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Prawdopodobnie pierwsza, bo trudno to zweryfikować, a poza tym dopisanie słowa "prawdopodobnie" do tytułu notki niepotrzebnie by go przedłużyło. 

Jeśli ktoś nie słyszał jeszcze o czymś, co nosi nazwę Nowy Porządek Świata, z pewnością niedługo będzie cieszył się z przebywania w takim stanie. O tym już teraz mówi prawie kazdy w USA, i Wielkiej Brytanii, a w Europie stan totalnego błogostanu i lenistwa poznawczego wkrótce się skończy. Jeśli sądzicie, że prezydent U.E wziął się znikąd i to jest powazny problem, to znaczy, że powinniście przeczytać moją pracę magisterską, która obroniona została w tym roku na Uniwersytecie Śląskim. Wtedy jasne będzie, iż to jest tylko początek.

Problem z NWO w Polsce polega na tym, że mówią o nim w zasadzie tylko przedstawiciele środowisk rzymsko - katolickich. Kiedy mówią o globalnym rządzie i odgórnym sterowaniu, wszyscy biorą ich za oszołomów. Niesłusznie, bo mają rację. Problem polega na tym, że rozwiązania, które proponują, a które są remedium na problemy przedstawione w pracy, są w zasadzie tak samo złe jak one same. Religia nie jest w stanie rozwiązać żadnego problemu ludzkości, jest jedynie pocieszycielem dla osób nie mających nadziei oraz poszukujących zyciowego celu. Obraz sytuacji w Polsce jest tym gorszy, że ilekroć pada zbitek trzech liter łączących się w skrót NWO, ktoś koniecznie musi dopisać, iż jest to spisek światowej społeczności wywodzącej się z Izraela. Nie powinienem w zasadzie tego komentować, ponieważ mamy XXI wiek, a tym samym wszelkie karkołomne "dowody" usprawiedliwiające ataki na jakikolwiek naród są skazane wśród rozsądnych ludzi na taktowne milczenie. Przynajmniej powinny. Tym samym nie biorę odpowiedzialności za komentarze jakie pojawią się pod tą notką, a które od czasu do czasu będą zapewne nawiązywały do w/w problemu. Nie utożsamiam się z nimi.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
„Odbierz ludziom pierwotny sens słów, a otrzymasz właśnie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami. To jest w swej prostocie tak genialne, jak to zrobił Pan Bóg, gdy chciał sparaliżować akcję zbuntowanych ludzi, budujących wieżę Babel: pomieszał im języki" – napisał przed laty Józef Mackiewicz. I dodał: „Słowa mają w komunizmie znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego”.
Łatwo zapominamy, że powrót do mechanizmów życia publicznego istniejących w  czasach PRL-u, oznacza przede wszystkim wykorzystanie słów, jako podstawowego narzędzia nadzoru nad społeczeństwem i najbardziej funkcjonalnego paralizatora.
Komuniści mieli swoje słowa – klucze, pozwalające na zafałszowanie rzeczywistości  i narzucenie Polakom semantycznego kłamstwa. „Działalność antysocjalistyczna”, „ekstremizm”, „wrogowie ludu”, „podważanie zasad ustrojowych”, „seanse nienawiści”, „trwałość sojuszy” – należały do określeń, za pomocą których zwalczano każdy objaw nieposłuszeństwa i przejawy wolnej myśli. Używano ich nie tylko w oficjalnej propagandzie, ale również jako norm prawa, definiując przy pomocy wielu tego typu określeń zagrożenia dla partyjnego monopolu. W komunistycznej strategii fałszowania rzeczywistości stosowane były powszechnie, jako kwantyfikatory postaw niewygodnych dla reżimu i etykiety definiujące „wrogów”.
Z tych samych metod korzystał przez lata układ III RP, oparty przecież na ciągłości personalnej i  „ideowej” z okresem komunizmu. Miano prekursora przysługuje Adamowi Michnikowi, którego określenia: „polski szowinizm”, „tępy, zoologiczny antykomunizm” „wrodzony antysemityzm”, „rusofobia” i wiele innych, na trwałe zdominowały myślenie tzw. elit, mocno podzieliły polskie społeczeństwo i posłużyły jako wyznacznik wykluczenia lub przynależności do establishmentu III RP. Prowadziły do trwałego naznaczenia przeciwników „historycznego kompromisu”, służąc również jako podstawowe argumenty w dyskusji publicznej.