Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Propagandziści tak PiS, jak i PO muszą aż mlaskać z zadowolenia. Uzgodnienie, że główną sprawą, wokół której będzie się toczyć życie publiczne naszego kraju ma być krzyż przed Pałacem Prezydenckim, jest naprawdę pięknym osiągnięciem sztuki marketingu politycznego.
Krzyż jako przedmiot symbolicznego sporu jest znakomity, bo sam jest symbolem odsyłającym do tak szerokiego spectrum pojęć i skojarzeń tak, że pozorowane konflikty można budować na prawie nieograniczonej ilości pól. Szczególną uwagę należy zwrócić na elegancję rozgrywki, profesjonalizm w maksymalizowaniu eksploracji tematu. Obie strony, jak i będący częścią tej zabawy publicyści nawet nie ruszyli jeszcze w głąb. Na razie karmią nas wysokiej temperatury sporem co do tego, kto w ogóle rozpoczął wojnę. B. Komorowski pierwsze co robi po wejściu do Pałacu, to chce usunąć krzyż. PiS wykorzystuje tragedię smoleńską do politycznych rozgrywek, dążąc do zasugerowania Polakom, że „zabili ich Tusk i ruskie”. Tak w największym uproszczeniu wyglądają pozycje wyjściowe. Najzabawniejsze jest, że obie strony mają zapewne racje. I obie strony nie życzą sobie niczego innego niż to, by polskie życie publiczne toczyło się takim właśnie rytmem i by wyborcy mogli odnosić wrażenie, iż uczestniczą w czymś niezwykle ważnym.

Fakt, że partie instrumentem wzajemnego medialnego /bo przecież nie realnego/ okładania się uczyniły krzyż, pokazuje bardzo dobrze jedną rzecz. Kościół w Polsce całkowicie stracił swoją podmiotowość i jest wyłącznie przedmiotem rozgrywek partii politycznych.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Czyli kto zrobił zamach w Smoleńsku.
Minęły akurat trzy miesiące od zamachu w Smoleńsku. Zainteresowanie zamachem w okresie kampanii wyborczej na nadzorcę polskiego baraku Unii nieco zmalało. Obecnie zamach ponownie ma szansę stania się tematem priorytetowym. W nagłaśnianiu zamachu celują zwłaszcza internetowe strony miłośników PiS i Kaczyńskiego. Dla nich sprawa jest jednoznaczna – polską delegację zamordowali Rosjanie. Nieomal wszystkie internetowe "śledztwa" prowadzone są na takie same kopyto – wykaż, że Smoleńsk to robota Putina.
Jest to o tyle łatwe, że obcy, wrodzy Rosji zamachowcy wykonali ich zadanie profesjonalnie. Celowo pozostawili przy tym tyle fałszywych śladów i "dowodów" wskazujących na dymiący nagan Putina, że nawet sympatyk Rosji w te "dowody" może uwierzyć. Wiarę w rosyjskie "sprawstwo" wzmacnia postępowanie samych Rosjan. Tylko… Co mogą oni innego zrobić… Jeśli powiedzą oni prawdę – a więc, że to był zamach, ale nie oni go zrobili – nikt im nie uwierzy! Nie pozostaje więc im nic innego, niż zacieranie sfabrykowanych przez obcy wywiad "dowodów" mających wskazywać na Rosję jako na zamachowca. Niestety robią to Rosjanie na tyle nieudolnie, że wzbudza to uzasadnioną podejrzliwość. Przy czym uzasadniona podejrzliwość powinna dotyczyć jedynie sposobu prowadzenia śledztwa. A nie tego – kto za zamach rzeczywiście ponosi odpowiedzialność.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

-Ajajajajajajaj! Panie Piperman, co pan opowiadasz takie rzeczy? Pan chyba jesteś ein myszygene Kopf! Jak tak dalej pójdzie, to ja chyba nie będę chciał pana znać, ja zrobię do widzenia z panem! Ja myślałem, że pan jesteś dobry kupiec, a pan nie jesteś żaden kupiec. Pan nie sprzedajesz towaru, pan dostarczasz tandetę!
- Uj, panie Biberglanz, o co pana biega? Czy pan się aby dobrze czujesz? Od kiedy pan masz te objawy?
- Jak to, o co mnie biega? Ja nie mam żadne objawy! Co pan mnie tu udajesz doktora? Objawy to pewnie pan masz! Mnie biega o to, co pan wypisujesz w swojej gazecie. Ja wiem, że ona jest dla głupich gojów, ale pan powinieneś wiedzieć, że nie tylko głupie goje to czytają, ale starsi i mądrzejsi też. I jak ony panu zaufają, to ony potem wychodzą na głupków! Ony muszą się tłumaczyć przed głupimi gojami! Nie wstyd panu, panie Piperman, robić takie rzeczy?

- Uj, panie Biberglanz, jak pan dużo o sobie myślisz. Pan może myślisz, że pan jesteś wielki puryc i że jak się pan wytłumaczysz przed głupimi gojami, to pana spadnie korona z głowy. Nu, gdzie pan masz tę koronę – a? Ja pana jeszcze raz proszę, żeby pan mnie powiedział o co właściwie pana biega?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Publikujemy świetny wywiad, który ś.p. dr Ratajczak przeprowadził kilka lat temu z niejakim Martem, estońskim ochotnikiem i weteranem Waffen SS. Rozmowa prowadzona była w prostym, żołnierskim języku; jest pełna szczerych i śmiałych refleksji, przez co lektura staje się wyjątkowo przyjemna. Polecamy.

DR: Witaj Mart! Walczył pan w Waffen SS?
M: Tylko za Ojczyznę. Moją Ojczyzną jest Estonia.
DR: Jak pan wspomina wkroczenie Sowietów do Estonii w czerwcu 1940 r.?
M: Piekło, moi rodzice, dobrze sytuowani mieszczanie z miejscowości Paida, trafili na Sybir- już nie powrócili. Ja wtedy ukrywałem się z bratem. Jakoś daliśmy radę.
DR: Dużo było kapusiów wśród Estończyków?
M: W swej masie są zbyt małomówni, jak bracia- Finowie, by być kapusiami. Ale szmat trochę było. Takie czasy. Kurewstwo znosi narodowość. Inna sprawa, że podobnie jest z bohaterstwem.
DR: Jest lato 1941, wkraczają Niemcy, co pan wtedy czuł, jak zachowywała się ulica?
M: Trudno zapomnieć, kwiaty na czołgach, to byli rycerze z wyśnionej bajki, ładnie wyglądali, odpowiadali estońskiemu poczuciu porządku. Niemieccy pancerniacy mówili nam, że teraz mamy wolność. Byłem sceptyczny, ale to było wytchnienie. Azja poszła precz. Zresztą w czasie odbijania Estonii z rąk sowieckich- Niemców wspierało 12-15 tysięcy moich rodaków.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Książka siostry Michaeli (Z. Pawlik)
Wprowadzenie
Oficjalne publikacje dotyczące ideologii i programu New Age na Zachodzie poprzedziło pojawienie się sekt i nowych ruchów kulturowych, bojkotującej tradycyjną kulturę. Oto co na ich temat pisze ks. prof. Władysław Kowalak SVD1:
(1 Ks. prof. dr hab. Władysław Kowalak SVD, historyk religii i misjolog, wykładowca Akademii Teologii Katolickiej oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie)
„Dwa ruchy kulturowych przemian wstrząsnęły cywilizacją Zachodu drugiej połowy XX w.: kontestacja i orientalizacja.
Rozpalająca nadzieję ludzkości utopia naukowego, technicznego i etycznego raju nagle ulotniła się po ‘olśniewających wyczynach’ techniki w czasie II wojny światowej – naukowa eksterminacja ludzi w obozach koncentracyjnych, gigantyczne zniszczenie w wyniku wybuchów bomb atomowych, niepowstrzymana eksploatacja środowiska naturalnego czy wreszcie załamanie się systemu  materialistycznego i ideologii ateistycznej, pogłębia jeszcze ten stan świadomości. Ludzkość, a przede wszystkim młode jej pokolenie, poczuła, że kultura pozbawiona innego wymiaru nie może być kulturą prawdziwie ludzką; tęskni za wieloma fenomenami, których brakuje w naszym świecie. Wydaje się, że religia - przynajmniej w najbardziej pierwotnym sensie tego słowa – zajmuje centralne miejsce w tych pragnieniach.
Od połowy lat 1950 pojawiły się wśród młodzieży Ameryki Północnej i Europy Zachodniej tendencje zrywania ze społeczeństwem i kulturą, które nie są w stanie dać jej szczęścia. Dla wielu młodych ludzi świata zachodniego epoki buntu erupcja ze środowiska nie mogącego zaoferować im żadnej sensownej perspektywy, stała się celem bycia i postępowania, życiową rzeczywistością. W naszym świecie nie ma szczęścia. Wyruszamy na jego poszukiwanie – napiszą w maju 1968 r. studenci paryskiej Sorbony na murach swej uczelni podczas niepokojów studenckich. Młode pokolenie rozpoczęło poszukiwania alternatyw: alternatywnych rozwiązań w stylu życia i bycia, alternatywnych hierarchii wartości, alternatywnych struktur społecznych i ekonomicznych, alternatywnej sztuki i muzyki, a także alternatywnej w stosunku do chrześcijaństwa, religii.