Organizacje masońskie często zapraszają nieświadomych i naiwnych znaczących ludzi w swoje szeregi, lub czasami wręcz fabrykują fakt ich przynależności, aby łatwiej było im werbować członków mówiąc "patrz nawet "ten" do nas należy". Zanim do końca uwierzymy we wszystko co pojawia się w internecie, trzeba naprawdę upewnić się że są to fakty niepodważalne. Ja mam tylko nadzieję że tak jak było w historii tak i tym razem te informacje są bardzo przesadzone. Prawda wyjdzie na jaw...
Mt 7,15-20
15 Miejcie się na baczności przed fałszywymi prorokami. Oni przychodzą do was w przebraniu owczym, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. 16 Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z cierni lub figi z ostów. 17 Tak właśnie każde dobre drzewo rodzi dobre owoce, a drzewo zagrzybione rodzi owoce zepsute. 18 Nie może dobre drzewo rodzić zepsutych owoców ani drzewo zagrzybione rodzić dobrych owoców. 19 Każde drzewo, które nie rodzi dobrego owocu, jest wycinane i wrzucane do ognia. 20 Tak zatem poznacie ich po ich owocach.
- zjw
W zwiazku z ostatnimi publikacjami, które wskazują że obecny biskup Rzymu jest honorowym czlonkiem Rotary Club, mam nastepujące pytanie. Czy jeśli jest to prawdą, to wybór takiej osoby jest zgodny z Prawem Kościoła Katolickiego i ważny?
Oto co pisze Stanisław Krajski?
Czy kard. Bergoglio był honorowym członkiem Rotary Club?
Na stronie jednego z dystryktów Klubu Rotariańskiego znajdujemy duże zdjęcie papieża Franciszka. W prawym górnym rogu tego zdjęcia umieszczono logo Klubów Rotariańskich. W prawym dolnym rogu tego zdjęcia jest napis: „Un Papa Argentino e Rotariano. O Papa Francisco é sócio honorário de Rotary Club de Buenos Aires, Argentina desde 1999” (Papież z Argentyny jest rotarianinem. Papież Franciszek jest honorowym członkiem Klubu Rotariańskiego w Buenos Aires w Argentynie od 1999 r.”). A oto adres, pod którym znajdujemy to zdjęcie:http://www.rotaryfirst100.org Informacje taka możemy znaleźć na wielu stronach rotariańskich.
Na portalu Klubu Rotariańskiego w Buenos Aires znajdujemy fotokopię pisma podpisanego przez kard. Bergoglio (z jego pieczątką), w którym czytamy: “Me es particarmente grato dirigirme al Sr. Presidente con el fin de avisar recibo de la atenta nota, que conjuntamente con el. Sr. Secretario Honorario, me enviaron, , con fecha 23 del corriente por la que se sirven confirmarme corno Socio Honorario de esa prestigiosa Institucion”.
W liście tym kard. Bergoglio potwierdza zatem swoje honorowe członkostwo w tej „prestiżowej instytucji”.
Śluby Króla Jana II Kazimierza i Stanów Rzeczypospolitej zaprzysiężone imieniem Narodu
przed Cudownym Obrazem Najświętszej Maryi Panny Łaskawej w Katedrze Lwowskiej
Lwów, 1 kwietnia 1656 roku
Wielka Boga-Człowieka Matko, o Przeczysta Panno!
Ja, Jan Kazimierz, z łaski Twego Syna, Króla Królów i Pana mojego, i z Twojej łaski Król, u stóp Twoich Najświętszych na kolana padając, obieram Cię dzisiaj za Patronkę moją i moich państw Królową, i polecam Twojej szczególnej opiece a obronie siebie samego i moje Królestwo Polskie z Księstwami: Litewskim, Ruskim, Pruskim, Mazowieckim, Żmudzkim, Inflanckim i Czernihowskim, jako tez wojska obydwu narodów i wszystek mój lud. Wzywam pokornie w tym opłakanym i zamieszanym Królestwa mego stanie Twego miłosierdzia i pomocy przeciw nieprzyjaciołom świętego Rzymskiego Kościoła.
A ponieważ największymi dobrodziejstwy Twymi zobowiązany, czuję w sobie gorącą żądzę służenia Ci gorliwie z narodem, przyrzekam więc moim, ministrów, senatorów, szlachty i ludu imieniem, Tobie i Twemu Synowi, Panu Naszemu Jezusowi Chrystusowi, że cześć Twoję wszędzie po krajach Królestwa Polskiego rozszerzać będę. Przyrzekam wreszcie i ślubuję wyjednać u Stolicy Apostolskiej, skoro tylko za przemożnym Twoim pośrednictwem wielkim Syna Twego miłosierdziem zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi a szczególniej nad Szwedami odniosę, aby dzień ten corocznie dla Ciebie i Syna Twojego, na zawdzięczenie łask wiecznymi czasy obchodzono i święcono, i dołożę z Biskupami Królestwa starania, ażeby moje obietnice przez ludy moje wypełnione były.
Ks. Kevin Vaillancourt Od czasu przeformułowania tego aspektu wiary rzymskokatolickiej, który dotyczył zbawienia niekatolików jakie znalazło odzwierciedlenie w dokumentachDrugiego Soboru Watykańskiegoi wNovus Ordo Missae, dzisiejsi katolicy systematycznie poddawali się, za pośrednictwem modernistycznego kleru, gorączce ekumenicznej. Ta gorączka – tenwirus– został powszechnie zaakceptowany i zdaje się, że katolicy nie pragną przeciw niemu żadnego lekarstwa. Od czasów apostolskich wyznawcy Jezusa Chrystusa zawsze wierzyli, że zbawienie jest dostępne tylko dla tych, którzy są członkami Jego Kościoła: "...kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony"(Ew. św. Marka 16, 16). Ta myśl złączona z nakazem Chrystusa nawracania wszystkich była inspiracją niezliczonych misjonarzy aby iść głosić Ewangelię, przyprowadzając do katolickiej Wiary tylu ludzi ilu tylko było możliwe. Oni zarazili się "wirusem" Prawdy, który napełnił ich bez reszty prawdziwym miłosierdziem dla biednych grzeszników i miłością do Boga i Jego Kościoła. Oni wiedzieli, że stawką jest zbawienie dusz, i że chociaż Chrystus umarł za wszystkich ludzi, to jednak tylko ci zostaną zbawieni, którzy uwierzą, będą ochrzczeni i umrą w łasce Bożej. Ta prawda katolickiej wiary była nieustannie powtarzana przez Papieży, Sobory i Doktorów Kościoła, jako zawsze spójna, konsekwentna nauka, zawsze wierna Ewangelicznemu przesłaniu. To naszym czasom przypadło w udziale widzieć zaprzeczenie w tak rażący i bluźnierczy sposób tej istotnej prawdzie katolickiej. Jakkolwiek, zanim wirus fałszywego ekumenizmu mógł wybuchnąć z całą swoją siłą, musiał on zostać wprowadzony (można rzec dawkowany po łyżeczce) stopniowo i to w taki sposób aby został łatwo zaabsorbowany przez wszystkich katolików na świecie. Oto jak się to dokonało:
„By […] uniknąć nieporozumień: Wezwania do pokoju Chrystusowego nie należy mylić z wzywaniem do takiej dobrotliwości, która jest w gruncie rzeczy słabością i chce uniknąć kłopotów wynikających z otwartej i stanowczej obrony własnych przekonań. Żądanie jedności w Kościele nie znaczy, że wszyscy mają zgodzić się na wszystko. Zwykłe przestawanie ze sobą to jeszcze nie jedność, to raczej unik przed nią. Hasłem: «Bądźmy dla siebie uprzejmi» nie należy gardzić, ale nie sięga ono szczytów Ewangelii, ponieważ oszczędza nam wysiłku wejścia na drogę prawdy, a przez to prawdziwego, wzajemnego pojednania” (Kard. J. Ratzinger, Służyć prawdzie, 18 I).
autor: Michał Gryczyński
Nie milkną komentarze po wyborze wieloletniego prefekta Kongregacji Nauki Wiary na Tron Piotrowy. Benedykt XVI bywa określany jako konserwatysta, rygorysta, radykał i tradycjonalista. Większość komentatorów przyznaje zgodnie, że jest to jeden z najwybitniejszych myślicieli naszych czasów.
Dla wielu, którzy są wdzięczni Opatrzności za pontyfikat Jana Pawła II, najważniejsze jest to, że kardynał Ratzinger - jako najbliższy współpracownik - cieszył się jego wielkim zaufaniem. Pochylmy się więc nad słowami następcy Jana Pawła II - Benedykta XVI. Prezentowane teksty pochodzą z kilku jego dzieł przełożonych na język polski: "Eschatologia - śmierć i życie wieczne"; "Moje życie. Wspomnienia z lat 1927-1977"; "Obrazy Nadziei. Wędrówki przez rok kościelny"; "Służyć prawdzie. Myśli na każdy dzień", a także z wykładu rzymskiego, wygłoszonego 24 października 1998 r., z okazji dziesięciolecia motu proprio "Ecclesia Dei" oraz "Raportu o stanie wiary", czyli zapisu rozmów, które z kardynałem Ratzingerem prowadził Vittorio Messori.
O miłości, Eucharystii i krześle św. Piotra
"Katedra Piotra mówi więcej, niż mógłby powiedzieć jakiś obraz. Wyraża stałą obecność Apostoła, który jako nauczający, pozostaje jakoś obecny w swoich następcach. Krzesło Apostoła jest oznaką godności - jest tronem prawdy, która w godzinie pod Cezareą stała się dla niego i jego następców zadaniem. To krzesło nauczającego przywołuje w naszej pamięci słowa Pana z Wieczernika: "Ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci" (Łk 22, 32). Ale jeszcze inne przypomnienie łączy się z tym krzesłem Apostoła: słowa Ignacego Antiocheńskiego, który ok. 1000 roku w swoim Liście do Rzymian Kościół w Rzymie nazwał "Przewodnikiem miłości". Przewodnictwo w wierze musi być przewodnictwem w miłości; te oba przewodnictwa nie dadzą się w ogóle rozdzielić. Wiara bez miłości nie byłaby już wiarą Jezusa Chrystusa. Wyobraźnia św. Ignacego była jednak jeszcze bardziej konkretna: słowo "miłość" w języku pierwotnego Kościoła oznaczało też Eucharystię. Eucharystia wywodzi się przecież z miłości Jezusa Chrystusa, który ofiarował za nas swoje życie. W niej wciąż się nam udziela i sam oddaje się w nasze ręce. Przez nią wypełnia nieustannie swą obietnicę, że z krzyża w swoje otwarte ramiona będzie przyciągał wszystkich (por. J 12, 23). [...] Posługa Piotrowa jest przewodnictwem w miłości; oznacza to troskę o to, aby Kościół swą miarę brał z Eucharystii. Zostanie on tym bardziej zjednoczony, im więcej będzie żył miarą Eucharystii i im wierniej w Eucharystii będzie się trzymał miary tradycji wiary".
O Różańcu, obiecankach i Maryi
"Myślę o dwóch bogatych, zapładniających modlitwach chrześcijańskich, które wprowadzały nas zawsze i nadal wprowadzają w wielki nurt eucharystyczny: o Drodze krzyżowej i Różańcu. To, iż podatni dziś jesteśmy na zasadzki świata, że wierzymy w obiecanki kultów azjatyckich, wynika z naszego zapomnienia o tych modlitwach. Jeżeli powtarzamy - jak tego chce tradycja - Różaniec, to prowadzi to nas do ukołysania w spokoju. Powtarzanie Różańca sprawia, że stajemy się cierpliwi, ulegli i pogodni w imię pokoju: w imię Jezusa, błogosławionego owocu wydanego przez Maryję, w imię Maryi, która ukryła w ciszy swego skupionego serca Słowo Boga, by stać się Matką Słowa Wcielonego".
O pułapce feminizmu
"Macierzyństwo i dziewictwo (dwie wartości najwyższe, w których kobieta realizowała swoje najgłębsze powołanie) stały się wartościami nieakceptowanymi przez dominującą kulturę. Kobieta - twórcza w najwyższym stopniu, bo dająca życie - nie "produkuje" go przecież w technicznym sensie, a właśnie "produkcja" jest najwyżej oceniana przez społeczeństwa zmaskulinizowane, w których panuje kult "wydajności". "Wyzwolenie" i "emancypacja" prowadzą z konieczności do maskulinizacji, czyniąc kulturę ujednoliconą i uporządkowaną zgodnie z kryteriami produkcyjnymi. W ten sposób kobieta poddana zostaje kontroli społeczeństwa męskiego - techników, kupców, polityków, którzy szukają zysków z posiadanej władzy. [...] to kobieta zapłaci za nowe stosunki społeczne i nowe wartości cenione we współczesnych społeczeństwach. Zaś spośród kobiet zakonnice zapłacą najwięcej. [...] czy może się odnaleźć kobieta w sytuacji, kiedy właściwie jej rola zawarta w biologii została zanegowana, a nawet ośmieszona? Kiedy jej wspaniała zdolność obdarzania miłością, pociechą, ciepłem, solidarnością, została zastąpiona mentalnością ekonomiczną, związkowo-zawodową? Kiedy wszystko, co było właściwe jej jako kobiecie właśnie, zostało odrzucone i zdewaluowane?".
O Duchu Świętym i szatanie
"Szatan jest w pełnym tego słowa znaczeniu sprawcą podziałów - kimś, kto niszczy wszelkie relacje te, które człowiek ma sam ze sobą, i te, które ma z innymi ludźmi. Jest on więc najdokładniejszym przeciwieństwem Ducha Świętego, tego "Pośrednika absolutnego", zapewniającego ten związek, na którym opierają się wszystkie inne, i z którego też wszystkie wynikają: związek trynitarny, w którym Ojciec i Syn są jednym, jeden Bóg w jedności Ducha".
O starym i nowym rycie oraz łacinie
"Przeciętny chrześcijanin uważa za istotę odnowionej liturgii to, że jest ona celebrowana w języku narodowym i twarzą do ludu, że jest dużo wolnej przestrzeni pozostawionej twórczości oraz że wierni spełniają w niej funkcje czynne. W przeciwieństwie do tego, za istotę celebracji w starym rycie uważa się to, że odbywa się ona w języku łacińskim, że kapłan jest obrócony do ołtarza, że ryt jest surowo przestrzegany i że wierni uczestniczą we Mszy modląc się prywatnie, nie spełniając funkcji czynnej. [...] Sprzeczności i przeciwstawienia, które przed chwilą wymieniliśmy, nie pochodzą ani z ducha, ani z litery tekstów soborowych. Sama Konstytucja o Liturgii nie mówi w ogóle o celebracji twarzą do ołtarza lub twarzą do ludu. A na temat języka mówi ona, że łacina powinna być zachowana przy równoczesnym przyznaniu więcej miejsca językowi ojczystemu, "zwłaszcza w czytaniach i pouczeniach, w niektórych modlitwach i śpiewach" (36, 2)".
O kryzysie Kościoła
[...] Jestem przekonany, że kryzys Kościoła, jaki obecnie przeżywamy, zależy w dużej części od rozkładu liturgii, którą niekiedy postrzega się jak etsi Deus non daretur - tak jakby w niej nie miało znaczenia to, czy Bóg jest i do nas mówi, czy nas słucha. Bo jeśli w liturgii nie pojawia się wspólnota wiary, powszechna jedność Kościoła i jego historii, tajemnica żyjącego Chrystusa - to wobec tego, gdzie lub w czym zostaje wyrażona duchowa istota Kościoła? Wspólnota celebruje wtedy samą siebie, niepotrzebnie zadając sobie trud. Ponieważ jednak wspólnota nie istnieje sama z siebie, lecz staje się jednością tylko przez wiarę, za sprawą samego Pana. To w tych warunkach stają się w Kościele nieuniknione podziały na różne odłamy oraz partyjne przepychanki - Kościół rozdziera sam siebie. Dlatego potrzebujemy nowego ruchu odnowy liturgicznej, który przywróci do życia prawdziwe dziedzictwo Soboru Watykańskiego II.
O braterstwie i mieczu cierpiących
"Tradycja chrześcijańska od początku widziała razem, nierozłącznie Piotra i Pawła: obaj przedstawiają całą Ewangelię. W Rzymie to złączenie obu "braci w wierze" otrzymało jeszcze jedną specyficzną wymowę. Chrześcijanie Rzymu zobaczyli w nich przeciwieństwo mitycznej pary braci Romulusa i Romusa, którym przypisuje się założenie Rzymu. Ci dwaj mężowie są jakąś osobliwą pararelą pierwszej pary braci w historii biblijnej: Kaina i Abla, z których jeden stanie się mordercą drugiego. Słowo "braterskość" od strony czysto ludzkiej otrzymało tutaj gorzki smak. Jak to braterstwo może wyglądać między ludźmi, przedstawiają religie w podobnych parach braci. Piotr i Paweł, z punktu widzenia ludzkiego tak różniący się między sobą i naprawdę niewolni od konfliktów, jawią się nam jako założyciele nowego miasta, jako wcielenie nowego i prawdziwego braterstwa, które możliwe stało się dzięki Ewangelii Jezusa Chrystusa. Świat ratuje nie miecz zdobywców, lecz miecz cierpiących. Tylko naśladowanie Chrystusa prowadzi do braterstwa, do nowego miasta: to mówi nam para braci z obu wielkich bazylik Rzymu".
O kapłaństwie i pokusie władzy
"Kto pragnąłby kapłaństwa czy biskupstwa jako przyrostu władzy i uznania, ten nic by z tego nie rozumiał. Kto na tych stanowiskach przede wszystkim sam chciałby kimś się stać, będzie sługą opinii publicznej. Musi wciąż głaskać, aby nie stracić na znaczeniu. Musi się nieustannie dopasowywać. Musi ludziom schlebiać. Musi dostosowywać się do zmieniających się prądów i w ten sposób stanie się nieprawdziwy, bo jutro musi potępić to, co dzisiaj pochwalił. I tak naprawdę to on już ludzi więcej nie kocha, tylko ostatecznie siebie samego, ale równocześnie traci także samego siebie na rzecz tej opinii, która akurat okazała się mocniejsza".
O Wielkanocy i śmiechu w kościele
"Liturgia barokowa zawierała kiedyś tzw. risus paschalis, śmiech wielkanocny. Kazanie wielkanocne musiało być ozdobione pewną historyjką pobudzającą do śmiechu, tak że kościół reagował radosnym wybuchem śmiechu. Owszem, ta forma chrześcijańskiej radości mogła być trochę powierzchowna i płytka, ale czyż nie jest jednak czymś bardzo pięknym i stosownym, że uśmiech stał się symbolem liturgicznym? I czyż nie jesteśmy szczęśliwi, gdy w barokowych kościołach igraszki aniołów i ornamentów wywołują w nas wciąż uśmiech, w którym objawia się wolność wybawianego?".
O Janie Pawle II
"Z Papieżem Janem Pawłem I łączyła go przekonująca prostota i pokora, a także serdeczność i dobroć, budząca spontaniczne zaufanie. [...] Gdy pierwszy raz zjawił się w loggii Bazyliki św. Piotra, zniknęła chwilowa bezradność, zapaliła się iskra i ludzi ogarnęła podobna radość, jak przy pierwszym błogosławieństwie papieża Lucianiego. Podobnie jak Luciani, Papież Wojtyła miał ciężką młodość. Bogaty w duszpasterskie doświadczenie jest również uczonym wysokiej rangi. Jednak rozstrzygającym dla elektorów było to, co można streścić w jednym zdaniu: Papież jest głęboko uduchowionym człowiekiem wiary. Wraz z nim został wyniesiony na świecznik wielki przykład wiary, który dzielny naród polski dał nam w ciężkich czasach. Jan Paweł II zna pasję wiary naszego czasu, on ją przeżywał, on był jej wierny i dlatego możemy być pewni, że stanie się drogowskazem w zasadniczym pytaniu naszych czasów: jak dziś żyć wedle wiary?".
O służbie i "niepostępowych" cnotach
"Za pieniądze można wiele kupić, lecz ducha samozaparcia i służby dla innych - nie. Można go na pewien czas wynająć od innych, ale kiedy zabraknie go trwale w organizmie jakiegoś narodu, wtedy jego sukcesy stają pod znakiem zapytania: gmach stojący na glinianych nogach musi się zapaść. Śmieją się dziś z Kościoła, że w minionych stuleciach budził ducha służby i potrafił służbę wypełniać sensem. Tak "niedemokratyczne cnoty" jak pokora, cierpliwość, dobrowolne ograniczenie własnej wolności dla wolności drugich, uchodzą w oczach dzisiejszych "postępowców" w najlepszym razie za wstecznictwo. Nieraz nawet mówi się o tych cnotach jako o "kuźni zła", gdyż rzekomo pielęgnowanie ich wychodzi tylko na dobro klas panujących. Nie. Te cnoty służą właśnie potrzebującym i cierpiącym. Tak powinno się odpowiedzieć - ale myślę, że i bez tej odpowiedzi śmiech z naszych cnót chrześcijańskich sam wkrótce zamrze na twarzach szyderców".
Czego uczy piłka nożna?
"Myślę, że fascynacja piłką nożną [...] zmusza człowieka najpierw do samodyscypliny, następnie zmusza go do zdyscyplinowanej współpracy zespołowej, i w końcu do gry fair z przeciwnikiem. Kibice zaś utożsamiają się z grą swoich drużyn i w ten sposób biorą udział w grze zespołów. Ponura rola pieniądza i interesu może tu, oczywiście, popsuć wszystko. Czy wobec tego moglibyśmy się z gry w piłkę nauczyć czegoś nowego w życiu? Wolność człowieka żyje z dyscypliny, ze stosowania się do ustalonych reguł. Grą jest życie - jeżeli spojrzymy głębiej, fenomen świata entuzjazmującego się piłką nożną może nam dać coś więcej niż tylko rozrywkę".
Szaleństwo 50 rocznicy soboru nadal jest dobrym źródłem dostarczającym dowodów na to, jak Jan XXIII był głównym instrumentem w zniszczeniu katolickiej bojowości w Kościele. W tym artykule zacytuję artykuł Giovanni Sale opublikowany 19.10.2012 (s. 5) wL’Osservatore Romano.Autor podsumowuje w nim inny artykuł zLa Civiltŕ Cattolica, głównego organu jezuitów, którego każde wydanie przed publikacją redagował watykański Sekretariat Stanu. Ten artykuł opiera się bezpośrednio na dzienniku o. Roberto Tucci, ówczesnego dyrektoraLa Civiltŕ.
Za tym chytrym uśmiechem jest zamiar zniszczenia katolickiej bojowości
O. Tucci odegrał ważną rolę na soborze jako członek komisji redagującej tekstGaudium et spes. Razem z Achile Glorieux i o. Bernardem Häringiem, ukryli petycję podpisaną przez 213 biskupów wzywającą do potępienia komunizmu [1]. Dzięki temu petycji nie zgłoszono pod głosowanie zgromadzenia i słowo komunizm nigdy nie pokazało się w końcowych dokumentach II Soboru. Poprzez tę sztuczkę, bezwstydnie dotrzymano obietnicy Jana XXIII i Pawła VI o niepotępieniu komunizmu na soborze (zob.hereihere). Po soborze o. Tucci zajmował inne stanowisko w Watykanie, zajmował się planowaniem papieskich podróży i w końcu za Jana Pawła II został kardynałem.
Uważam, ze poniższy dokument jest podstawowym dla zrozumienia dwu ważnych rzeczy:
- jak Jan XXIII celowo działał na rzecz zniszczenia bojowniczego charakteru Kościoła
- jak zniszczył walkę z komunizmem w Kościele i zastąpił ją otwartą współpracą z wrogami Kościoła.
"Gdy więc ujrzycie +ohydę spustoszenia+, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte - kto czyta, niech rozumie" (Mt 24, 15).
Ostatni tydzień roku kościelnego! Nastraja do powagi. O czym zatem mówił Daniel? Oglądał on rzeczy krew ścinające w żyłach. "Wojsko jego wystąpi, by zbezcześcić świątynię-twierdzę, wstrzymają stałą ofiarę i uczynią tam ohydę ziejącą pustką" (Dn 11, 31). Potem oglądał koniec strasznych dziwów: "Przewrotni będą postępować...
„Mamy sytuację dzisiejszą. Herezja i apostazja jest faktem. Nie widzi tego chyba tylko ten, kto nie ma pojęcia o tym, co to jest i jaką jest wiara katolicka”.
"Eksperci od bezpieczeństwa przewidują, że jeszcze kilka tysięcy obywateli Unii europejskiej padnie ofiarami przemocy i terroru ze strony migrantów, zanim fala, która powoli się podnosi we wszystkich krajach Unii europejskiej, zmyje tych wszystkich cynicznych polityków, którzy wciąż stoją murem za szaloną kanclerzycą Merkel." - monsieurb
Chrześcijaństwo cierpi prześladowania ! Chrześcijanie stanowią około 30% mieszkańców Ziemi. Spośród około 1,8 mld wyznawców tej religii około 200 milionów jest prześladowanych, a corocznie ginie za wiarę blisko 90 tysięcy.. (w roku 2012 przyp.red.)
"Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować." - Ewangelia wg św. Łukasza
Komentarze należą do osób które je zamieściły. Nie bierzemy odpowiedzialności za ich treść. Odpowiedzialność za zawartość zewnętrznych połączeń z siecią www spoczywa na osobach lub instytucjach, które oddały je do publicznej elektronicznej dyspozycji.
„Jedna jest Polska jak Bóg jeden w niebie, Wszystkie me siły jej składam w ofierze Na całe życie, które wziąłem z Ciebie Cały do Ciebie, Ojczyzno, należę...”. - Jan Lechoń
Nie mam swoich dzieci, ale walczę o Polskę dla Twoich!
„Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”– George Orwell
"Neoliberalny kapitalizm to gwóźdź do trumny narodu – ludzie wycieńczeni walką o przetrwanie, związanie końca z końcem, stracą z pola widzenia dobro innych Polaków – i całego narodu. To droga do zniewolenia i klęski." - „Polska Myśl Narodowa”
„Solon twierdzi, że kiedy państwo jest podzielone na dwa przeciwne obozy, to obywatel, nie chcący należeć do żadnego, winien być karany jako zdrajca narodu. Mogło to być prawdą za czasów Solona, kiedy nieomylny zakon z Nieba nie był jeszcze dany. Dziś jednak, kiedy kraj dzieli się na dwa stronnictwa, z których każde stoi pod fałszywym sztandarem, obowiązkiem prawego obywatela, który poznał prawdę absolutną, jest zatknąć trzecią chorągiew i nawoływać obydwa obozy, by się pod nią zjednoczyły, a zaniechawszy bezpłodnych waśni, wspólnie zabrały się do zbudowania narodowego gmachu na niezłomnym fundamencie wiekuistej Prawdy”. - Zygmunt Krasiński (z „Pamiętników” Zygmunta Szczęsnego Felińskiego s. 275)
(...) „Nie jest możliwe, by ci, którzy naruszyli doktrynę Kościoła w odniesieniu do rozwodów, homoseksualizmu i aborcji, mogli być powitani w Kościele bez głębokiego nawrócenia. To nie jest nauka akademicka. To słowo Boże” – przypomniał duchowny. – Nie możemy być jak partie polityczne i zmieniać nasz program jedynie w celu uzyskania dobrej opinii i głosów wyborców. Nie jesteśmy kandydatami na prezydenta – ks. kard. Gerhard Ludwig Müller