Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Ordynariuszy, utrzymujących pokój i jedność ze Stolicą Apostolską, O Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa i o naszym w nim zjednoczeniu z Chrystusem

Czcigodnym Braciom pozdrowienie w Panu
i Apostolskie Błogosławieństwo!

WSTĘP
POWODY WYDANIA ENCYKLIKI

1. Wzniosłość nauki o Kościele, jako o Mistycznym Ciele Chrystusa.

1. Nauka o Mistycznym Ciele Chrystusowym, którym jest Kościół, (Por. Kol., I, 24) przejęta od początku z ust samego Odkupiciela, oświetlająca nam należycie to wielkie i wyższe ponad wszelką pochwałę dobrodziejstwo najściślejszego naszego zjednoczenia z tak dostojną Głową - oto, zaiste, przedmiot tego rodzaju, że wspaniałością i godnością swoją pociąga wszystkich ludzi, którzy Duchem Bożym się rządzą, do rozwagi, a oświecając ich umysły, pobudza silnie do zbawiennych czynów.

Uważamy przeto za Naszą powinność pomówić z Wami w tej encyklice o tym zagadnieniu, wyłuszczając i gruntownie omawiające te zwłaszcza sprawy, które się odnoszą do Kościoła wojującego. Zachęca nas do tego nie tylko wzniosłość tej nauki, ale także obecne warunki, w których żyjemy.

2. Mam zamiar mówić mianowicie o tych bogactwach ukrytych w łonie Kościoła, który Chrystus zdobył Krwią Swoją (Dz. Ap. 20, 28) a którego członkowie chlubią się Głową, uwieńczoną cierniową koroną. I to jest właśnie oczywistym dowodem, że wszystko, co najchwalebniejsze i znakomite, rodzi się tylko z cierpienia i dlatego my "będąc uczestnikami Chrystusowych ucisków, cieszyć się mamy, abyśmy i w objawieniu chwały Jego radośnie się weselili" (I Piotr 4, 13).

3. Nasamprzód trzeba na to zwrócić uwagę, że podobnie jak Odkupiciela rodzaju ludzkiego ci sami właśnie ludzie, których podjął się zbawienia, prześladowali i męczyli, tak i społeczność przez Niego utworzona dzieli i w tym także tą samą dolę Boskiego swego Założyciela. Chociaż nie przeczymy, ale owszem wdzięcznym dla Boga sercem wyznajemy, że nawet w tych burzliwych naszych czasach, nie mało jest takich, którzy, choć są odłączeni od Owczarni Chrystusowej wznoszą oczy swe ku Kościołowi, jako ku jedynemu portowi zbawienia wiemy jednak dobrze, że Kościołem Bożym gardzą i w pysze swojej i nienawiści Go odrzucają nie tylko ci, którzy odtrąciwszy światło mądrości chrześcijańskiej, wracają do nauk, obyczajów i zasad starożytnego pogaństwa. Jest też bowiem wielu chrześcijan, którzy pociągnięci fałszywym blaskiem błędów albo oczarowani podnietami i zepsuci zgorszeniem, Kościół mają sobie za nic, lekceważą Go, a nawet niejaki wstręt i niechęć do Niego odczuwają. Oto, Czcigodni Bracia powód, dla którego My z obowiązku sumienia a zarazem przychylając się do życzeń wielu ludzi, głosić chcemy piękno, cześć i chwałę Matki Kościoła, któremu po Bogu wszystko zawdzięczamy, stawiając Go dziś przed oczy wszystkich ludzi.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Ewa Polak-Pałkiewicz
Prawda jest jedynym gwarantem wolności.
Tę ewangeliczną myśl często przywołuje Vittorio Messori w swojej ostatniej książce „Dlaczego wierzę”.  Gubienie prawdy na drodze ku mirażom wolności jest ciągłym – na przestrzeni historii – problemem człowieka i narodów.

W Polsce trwają już od kilkudziesięciu lat zmagania o prawdę. O tę historyczną i o tę podstawową dla myślenia człowieka, która ma sens metafizyczny, filozoficzny i religijny. Najpierw jej oddziaływanie na szerokie rzesze Polaków  utrudniała, a czasem wręcz uniemożliwiała komunistyczna cenzura i prześladowania Kościoła – nawet za wygłaszanie kazań czy drukowanie modlitewników były surowe kary, cóż mówić o dostępności katechizmów, książek religijnych, dzieł filozoficznych!

Trudnością dnia dzisiejszego jest to, że ludzie nawykli do poszukiwania prawdy w środkach masowego przekazu mają coraz więcej kłopotów, by ją zdefiniować.

Można by powiedzieć, że cała rzeczywistość publicznego życia zmówiła się, by zamazać jej treść. Małym przykładem z Polski- z dziedziny życia politycznego - były mnożące się nie tak dawno, niemal z dnia na dzień, „komisje śledcze”, znak nieobecności norm moralnych w systemie, który został nam zaaplikowany. Niejednokrotnie „śledztwo”, przeprowadzane w sejmowych wnętrzach, przypominało zabawę w ciuciubabkę. Formalnie spełniany był postulat: opinia publiczna stoi na straży praworządności , wszystko odbywało się przy odsłoniętej kurtynie, ale jednak prawda nie została obroniona. Bo nie była przez nikogo mile widziana. I ostatecznie wcale nie triumfowała.  Dziś nawet to mocno niedoskonałe narzędzie, „sztukujące” system, zwany szumnie „demokratycznym”, zostało wytrącone z ręki tym, którzy upominali się o prawdę. Z tego powodu tak wielu Polaków przeżywa dziś  frustrację i utratę nadziei.

Rzecznicy dotarcia do prawdy, czyli do źródła nieprawidłowości w życiu publicznym, prawie zawsze są ośmieszani.
Rzecz jest jednak dużo głębsza niż gra interesów w polityce.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 "Kościół katolicki. Kościół, któryby powstał na zasadach modernistycznych, jeśli w ogóle te zasady mogą stworzyć konkretną społeczność religijną, co jest rzeczą bardzo wątpliwą, nie byłby już Kościołem Chrystusowym, ale tworem 20. wieku, opartym na zasadach częściowo protestanckich a głównie na dzisiejszych u wielu światopoglądach agnostycyzmu, pozytywizmu, z przymieszką mistycznych marzeń."


(modernistarum doctrina)

ABP ANTONI SZLAGOWSKI

a) Rys historyczny.

Wpływ racjonalistycznych dążności do wyjaśniania wszystkiego, co jest w religii, za pomocą naturalnego rozwoju, – oraz wpływ teorii protestanckich, stawiających na miejscu wiary nieokreślone uczucie religijne, a za podstawę dogmatu podających "doświadczenie życia chrześcijańskiego", – udzielił się pewnemu odłamowi uczonych katolickich, którzy podjęli usiłowania, aby katolicyzm przystosować do wymagań nowożytnej wiedzy i oczyścić go z wielu, według ich mniemania, zbytecznych naleciałości.

Zapatrywania te racjonalistyczne, w jeden system filozoficzno-krytyczny ujęte, nazwano modernizmem, a zwolenników jego – modernistami; bo nowych dróg szukają dla pogodzenia Kościoła katolickiego z nowożytną cywilizacją (1).

Poprzednikiem modernizmu w ostatnim dziesiątku zeszłego wieku był amerykanizm, który znalazł wielu gorących zwolenników w Europie. Wytworzony na podstawie pewnych twierdzeń księdza Heckera, żądał od Kościoła, aby na rzecz swobód, przysługujących współczesnym pokoleniom, pozbył się zbytniej swej krańcowości i surowości w postanowieniach i zasadach moralnych; aby pomijał milczeniem pewne artykuły Wiary św. mniej ważne, a więcej oporu budzące wśród obcych, i w ten sposób pociągnął ich do wiary katolickiej; wreszcie ruch ten budzi niezdrowy mistycyzm z podkładem subiektywizmu i z przewagą cnót czynnych nad biernymi.

Przewodnią więc myślą amerykanizmu było dostroić się do ducha wieku, by pociągnąć zbłąkanych. Leon XIII w brewe do kard. Gibbons'a, z dn. 22 stycznia 1899, potępił ten kierunek, "cuius summam Americanismi nomine nonnulli indicant", i odpowiedział: "Niech wrócą, niczego bowiem nie pragniemy więcej; niech wrócą wszyscy, którzy się błąkają poza owczarnią Chrystusową, nie inną jednakże drogą, tylko tą, którą wskazał sam Chrystus" (2).

Amerykanizm rychło zniknął, potępiony przez Leona XIII-go, ale owo dążenie do szukania dróg nowych, ujawniło się w Europie, głównie zaś we Francji, gdzie odbiło się w neo-chrześcijanizmie, który od niewiary zupełnej przeszedł wprawdzie do religii, ale wykazał wielką nieufność i lekceważenie dla pierwiastka w niej rozumowego i dogmatycznego, a zbyt podkreślał pierwiastek subiektywny, tj. wewnętrzne przejawy i uczucia duszy.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Adam Małaszewski

Postać świętego Piusa X, papieża (1903–1914), pozostaje ciągle na marginesie zainteresowań współczesnej kultury chrześcijańskiej, pomimo że św. Pius X był jednym z najwybitniejszych pasterzy Kościoła w XX-tym stuleciu, a dorobek jego pontyfikatu posiada szczególne znaczenie z uwagi na wysoką rangę podejmowanych z jego inicjatywy rozstrzygnięć zarówno w sferze dyscyplinarnej, jak również z powodu zaangażowania Papieża w obronę doktryny katolickiej przed błędami współczesnymi. Wydaje się, że przypomnienie postaci i dorobku ostatniego od epoki reformacji kanonizowanego papieża i nawiązanie do jego postawy pasterskiej stanowi szczególne wyzwanie w dobie intelektualnego niepokoju naszych czasów. Warto przypomnieć, że poprzednim kanonizowanym papieżem był św. Pius V (1566–1572), dominikanin Michele Ghislieri, który położył ogromne zasługi w dziele realizacji postanowień Soboru Trydenckiego (1545–1563) i ogłosił w roku 1566 Katechizm Rzymski, a w roku 1570 Mszał, zwany potocznie Trydenckim.

Młodość przyszłego papieża

Przyszły Ojciec Święty, Giuseppe (Józef) Sarto, urodził się 2 czerwca 1835 roku we wsi Riese w diecezji Treviso w Górnej Italii; miał trzech braci i sześć sióstr. Jego ojciec, Giovanni Battista, był właścicielem niewielkiego gospodarstwa rolnego i pracował jako listonosz oraz woźny. Po ukończeniu w roku 1846 szkoły ludowej Józef Sarto wstąpił do gimnazjum, a następnie do seminarium, które ukończył w roku 1858 i został wyświęcony na kapłana. Pełnił obowiązki wikariusza w Tombolo, a następnie proboszcza w Salzano. Zasłużył się na polu pracy kaznodziejskiej i charytatywnej. W roku 1875 został powołany na kanonika w Treviso i objął wykłady w tamtejszym seminarium. W roku 1884 Józef Sarto został biskupem Mantui, gdzie dbał o seminarium duchowne, duszpasterstwo emigrantów i troszczył się o zachowanie czystej nauki katolickiej wobec głosów domagających się niczym nie ograniczonej wolności doktrynalnej. Cel swej pracy biskup Sarto ujął w dewizie Instaurare omnia in Christo (‘Wszystko odnowić w Chrystusie’), która pozostała jego najważniejszym hasłem również później, już na stolicy św. Piotra. W roku 1893 został kardynałem i patriarchą Wenecji. W roku 1897 zorganizował w Wenecji Kongres Eucharystyczny, a w swych listach pasterskich podejmował ciągle najpoważniejsze problemy współczesnego świata: indyferentyzm religijny oraz kryzys w życiu rodziny i społeczeństwa.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Miliony katolików dały się zwieść iluzji, że w życiu wystarczy być jedynie tzw. porządnym człowiekiem.

rozmowa z ks. Karolem Stehlinem FSSPX

Na okładce naszego czasopisma znajduje się zdjęcie wykonane w grudniu ubiegłego roku na jednym z warszawskich osiedli. Na pierwszym planie widzimy platformę reklamową, jedną z wielu, jakie zostały rozstawione na ulicach stolicy. Umieszczony na niej plakat przykuwa uwagę szczególnym zestawieniem: kobieta w stroju zakonnicy hipnotyzuje wzrokiem przechodniów, wokół niej umieszczono napis „Dzień zaczynam od modlitwy...”, a dokończeniem tego zdania jest reklama strony internetowej promującej biznes. Wybraliśmy to zdjęcie na okładkę, ponieważ pokazuje ono ogromną złożoność kilku zagadnień, które są tematem tego numeru ZAWSZE WIERNI.
Osoba przebrana jest za zakonnicę, co ma gwarantować wiarygodność hasła reklamowego. Postać zakonnicy została wykorzystana do promocji handlu i biznesu. Dobrze wiemy, że osoba nosząca katolicki strój zakonny tym samym jest „oficjalnym ambasadorem” katolickiej wiary. Nawet samym tylko sposobem ubioru budzi jednoznaczne skojarzenia z Bogiem, z Kościołem, z wiarą. To jasne, że wizerunek katolickiej zakonnicy został w tej reklamie nadużyty, a religia katolicka została zinstrumentalizowana do poziomu narzędzia marketingowego. Zakonnica, a co za tym idzie, także katolicka wiara, została tu skojarzona jedynie z usługami handlowymi i z pomnażaniem pieniędzy. Krótko mówiąc, została odarta z poziomu nadprzyrodzonego.
Bardzo przypomina to obecny stan Kościoła, w którym katolicy co prawda wierzą w Boga, ale wiara ta opiera się na interesowności: „wierzę w Boga, ponieważ zaspokaja On moje potrzeby...”. W rzeczywistości problem jest jednak znacznie większy, ponieważ niewielu katolików ma świadomość, że propagowana obecnie wiara jest w istocie jedynie posoborową „wizją wiary”. Znacznie odbiega ona od prawdziwej wiary, którą ludzie mogą otrzymać jedynie w Kościele katolickim w formie integralnego, niezmiennego Objawienia Bożego.
ZAWSZE WIERNI: Miliony katolików dały się zwieść iluzji, że w życiu wystarczy być jedynie tzw. porządnym człowiekiem. W ogólnym przekonaniu za dobrego katolika uchodzi ten, kto został ochrzczony, deklaruje się jako osoba wierząca, zna kilka fragmentów z Pisma świętego oraz akceptuje tzw. najważniejsze dogmaty i prawdy wiary. To powyższe określenie „prawdziwego katolika”, choć utożsamia się z nim wiele osób, jest jednak bardzo ułomne, żeby nie powiedzieć fałszywe. Jak, według Księdza, przedstawia się wiara i życie religijne katolików, zwłaszcza w trwającym obecnie w Kościele „Roku wiary”?