Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Kto jest antysemitą, a kto nie? Tego wyraźnie nigdy się nie mówi. Potencjalnie ma nim być każdy. Definicję antysemityzmu rozciągają szeroko, by można było pod nią podciągać wszelką krytykę poczynań Żydów, a nalepkę „antysemita” przyklejać każdemu, kto zagraża ich interesom. Odrzucają jakąkolwiek debatę na temat źródeł antysemityzmu, prowadziłaby bowiem nieuchronnie do konkluzji, że ma on swoje racjonalne powody. Nic też dziwnego, że definicji antysemityzmu mamy co niemiara. Antysemityzmem jest prześwietlanie interesów obywateli obcego państwa „tylko dlatego, że są Żydami”. „Łączenie reakcji Izraela na nowelizację ustawy z kwestią majątków pożydowskich jest jaskrawym przykładem antysemickiego fake newsa” - to definicja ambasador Izraela. Antysemickie jest mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy i ich rozbijaniu – tak stwierdził w Muzeum Polin młody żydowski naukowiec. Tenże „naukowiec” jest autorem „naukowej” definicji: „Kto zaprzecza, że jest antysemitą – ten jest antysemitą wtórnym”.

Według niego samo pytanie, czy Polacy mają prawo do obrony przed takim oskarżeniem wyczerpuje znamiona antysemityzmu (podobnie jak to, że się przed tym oskarżeniem nie bronią). Jak poznać antysemitę, doradza Jan Hartman: Antysemici powszechnie uważają się za wolnych od rasowych, religijnych i etnicznych przesądów, i dlatego jednym z kryteriów antysemityzmu jest deklarowanie przez daną osobę, że nie jest antysemitą. Przy okazji profesor najstarszej polskiej uczelni odkrył, że antysemityzm przejawia się „w postaci skrępowania i zawstydzenia, gdy mówi się o żydostwie”.

Wg „Haaretz” wszelkie protesty i żądania sprostowań co do „polskich obozów” są dowodem niechęci do rozliczenia się z antysemityzmem, a każde mówienie o polskich ofiarach, a nie o zagładzie Żydów to antysemicka propaganda. „Agresja Polaków przeciwko rządom komunistycznym zawsze była podszyta antysemityzmem” – to definicja profesor Uniwersytetu w Berlinie. TVN za antysemickie uznała hasła „Bóg, honor, ojczyzna”. Krytykowanie globalizacji jest antysemickie – taką definicję wypracowała rabinka Rachel Barenblat, bo „globalista to termin nierozerwalnie związany z historią antysemityzmu i często odbierany jest jako synonim Żyda, a związek między globalistami a Żydami jest starym antysemickim wymysłem”. Zdaniem Anne Applebaum, hasło „kupuj polskie” przypomina to przedwojenne antysemickie „nie kupuj u Żyda”, a najbardziej jaskrawym dowodem na antysemityzm jest to, że rządowe instytucje przestały prenumerować „Gazetę Wyborczą”..

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wszystkie obecne kryzysy są albo wytworami propagandowej fantazji, lub z premedytacją wdrożone w rzeczywistość przez globalistów.

Toczona obecnie wojna światowa jest swoistym ewenementem w dziejach Ludzkości. Jest to konflikt hybrydowy, którego główną broń stanowią zastrzyki „szczepionki” administrowane całej globalnej populacji przy pomocy przymusu pośredniego. Atak na Ludzkość prowadzony jest też przy pomocy innych środków „kryzysowych”, jak na przykład zaburzenia dostaw towarów, „problemy” ekologiczne, „niedostatki” energetyczne, itd.

Przy czym truizmem jest stwierdzenie, że wszystkie one są albo wytworami propagandowej fantazji, lub z premedytacją wdrożone w rzeczywistość przez globalistów.

Dla przykładu, rabunkowa globalna gospodarka, za którą odpowiada „elita finansowa”, polega ni mniej ni więcej tylko na przetwarzaniu zasobów Matki Ziemi na tandetne produkty rodem z Chin, czyli odpadki i zanieczyszczenia.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Gazety wyborcze głoszą: Polska się wyludnia. Aby nie zabrakło rąk do pracy, do 2060 r. musi się u nas osiedlić 5 milionów osób, tj. 100 tysięcy rocznie. Nic nie da polityka prorodzinna, a panaceum jest przygarnięcie „uchodźców” i budowanie „kolektywu otwartego na wielokulturowość”. Propozycja, by sprowadzić do kraju Polaków ze Wschodu jest w tym kontekście zawstydzająca i świadczy o rasizmie. Liczby są porażające. W ciągu 30 lat straciliśmy więcej ludności, niż podczas wojny. Pamiętajmy też o systemowej ekspatriacji Polaków w stanie wojennym, o wyrzuceniu z Polski przez „ludzi honoru” ponad miliona młodych, najbardziej prężnych i odważnych ludzi, z których bardzo niewielu wróciło, i o tym, że to była największa zbrodnia Jaruzelskiego i Kiszczaka. Skala obecnego wyludniania nie ma precedensu w historii Polski. Tylu Polaków nie ubyło nawet w czasie wojny. Towarzyszy temu osiedlanie w Polsce milionów obcych, w dodatku Polski nienawidzących. Nieprzerwany proces wyludniania nie spędza nikomu snu z powiek. Ostatnimi, którzy się tego obawiali, byli Gomułka i Gierek. Dziś demograficzny pogrom Polaków kojarzy się z innymi nazwiskami, tymi od planu ratowania „tego kraju” importem 5 milionów obcokrajowców.

Według spisu powszechnego z roku 1978, liczba mieszkańców Polski wynosiła 35,1 mln i stale rosła. Prognoza z roku 1980 przewidywała, że w roku 2000 liczba ta wyniesie 41,2 mln i nadal będzie rosnąć. Tymczasem wyniosła 38,3 mln, a prognoza GUS z roku 2014 przewidywała, że w roku 2030 ludność Polski zmniejszy się do 37,2 mln, a do roku 2050 spadnie poniżej 34,0 mln, czyli że Polaków będzie mniej o ponad 7 mln. Polska znalazła się na równi pochyłej. Jako naród jesteśmy na drodze do wymarcia. Gdyby nie Berman, Jaruzelski i Kiszczak, to Polaków byłoby 60 milionów. Skąd ta liczba? Mówił o niej prymas Stefan Wyszyński. Ś.P. abp Henryk Hoser wyliczył, że w Polsce w latach 1956-1993, tj. po wprowadzeniu ustawy aborcyjnej, dokonywano 800 tysięcy aborcji rocznie i można założyć, że eksterminowano 30 milionów Polaków. W tym kontekście przeraża obraz polskojęzycznych suk aborcyjnych wzywających do zabijania polskich dzieci i litujących się nad losem dzieci „uchodźców”. Tak, jak porażają potomkowie Bermana domagający się wpuszczenia „uchodźców” do Polski.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
11 marca 1990 r. Litwini ogłosili niepodległość, pomimo pewnych zawirowań z tym związanych, powstała samodzielna Lietuvos Respublika (LR). Populacja kraju osiągneła jak się okazało historyczne maksimum, przekraczając magiczne 3,7 mln. Wydawało się wówczas, że państwo to jest na prostej drodze do rozwoju. Związek Radziecki się rozpadł, świeżo zjednoczone Niemcy daleko a przyjaźnie nastawiona Polska nie zamierzała się nawet upominać o prawa swojej mniejszości. Przez nikogo nie niepokojona Litwa , zaczeła rządzić się sama. Kraj niewielki ale oparty o Bałtyk z dużym portem w Kłajpedzie mógł z powodzeniem się rozwijać. Zwłaszcza, że Litwini należą do ludzi pracowitych, praktycznych i rzeczowych. Wszystko potoczyło się jednak inaczej.

Zgodnie z założeniami rządzących w 2004 r. Litwa weszła w skład Unii Europejskiej (UE) i Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) a 1 stycznia 2015 r. do strefy euro. Okazuje się, że właśnie w 2015 r. Litwa już notowała najszybszy ubytek ludności ze wszystkich krajów UE (11,3% na 1000 mieszkańców). Dziś po ponad 30-tu latach widzimy, że liczba ludności spadła o niemal milion obywateli. Według danych za 2020 r. było to 2,794 mln obywateli i niestety liczba ta będzie nadal się zmniejszać. Warto zauważyć, że rok 2020 r. był rokiem pandemicznym, stad możliwości podróżowania zostały bardzo mocno ograniczone. Tak więc według prognoz Eurostatu w 2030 r. będzie to 2,4 miliona a w 2040 już tylko 2 miliony.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Czwarta fala epidemii zbrodniczego koronawirusa wzbiera, niczym kształtna pierś Wielce Czcigodnej posłanki Klaudii Jachiry, co to pojawiła się na polsko-białoruskiej granicy za potrzebą.

Wszystko rozwija się zgodnie z planem nakreślonym jeszcze latem przez rząd, również w tym zakresie, że zbrodniczy koronawirus szczególnie uwziął się na województwa, w których najmniej obywateli się “wyszczepiło”.

Tym razem padło na województwo lubelskie, co niezmiernie zasmuca pana ministra Niedzielskiego, chociaż powinno go raczej radować, bo jakże tu się nie cieszyć, kiedy przynajmniej w kwestii zakażeń i zgonów rządowi “dobrej zmiany” wszystko się udaje? Owszem, cieszyć się można, ale na osobności, a przynajmniej w gronie osób zaufanych, chociaż tutaj wskazana jest daleko posunięta ostrożność. Skoro nawet ministerialne żony, spragnione celebryckiej sławy, puszczają farbę na temat swego życia intymnego z ministrem, to jakiemu właściwie gronu można jeszcze zaufać?