"Ochrona ziemi rolnej w wydaniu nowej ustawy to pole do niezliczonych nadużyć i tyle."
Nikt nie może się czuć bezpiecznie. Każdy na każdym stanowisku musi się starać, każdy musi wiedzieć, że zostanie oceniony.
 To słowa samego Prezesa z wywiadu dla „W Sieci”, dlatego pozwolę sobie wziąć je do serca i napisać kilka uwag na temat nowej ustawy o zakazie sprzedaży ziemi z zasobów państwowych.Tu link do uchwalonego tekstu ustawy > http://orka.sejm.gov.pl/proc8.nsf/ustawy/293_u.htm
Zacznijmy od tytułu >
USTAWA
 z dnia 14 kwietnia 2016 r.
o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa
 oraz o zmianie niektórych ustaw
Brzmi dobrze, prawda? I tego właśnie dotyczy art.1 Ustawy, wstrzymuje się wszelką sprzedaż na pięć lat.
 W art.2, ust. 1 mamy podane wyjątki, dotyczą głownie terenów przeznaczonych pod zabudowę w planach zagospodarowania przestrzennego.  Co prawda zapis zrównuje prawo miejscowe z projektami studialnymi, co rodzi poważne wątpliwości, ale niech tam. Idziemy dalej  -  mamy ust. 2, cytuję:
 2. Minister właściwy do spraw rozwoju wsi, na wniosek Prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, może wyrazić zgodę na sprzedaż nieruchomości lub ich części innych niż wymienione w ust. 1, jeżeli jest to uzasadnione względami społeczno-gospodarczymi.
 ZONK!
 To nie jest ustawa o wstrzymaniu sprzedaży  z państwowego zasobu, tylko ustawa, która przekazuje prawo do sprzedaży tego zasobu w ręce ministra Jurgiela.
 Jak pan minister się zgodzi, to wszystko można sprzedać, a względy społeczno-gospodarcze to mniej więcej taki sam zapis jak był kiedyś w starej ustawie o aborcji, czyli luz i spokojna głowa, wszystko da się uzasadnić.
											
			


To, co wyprawiają siły Mordoru w związku z rocznicą chrztu Polski jest powtórką takiej samej kampanii, która masoneria we Francji prowadziła 20 lat temu, w 1500 rocznicę chrztu Chlodwiga. Chwyty erystyczne są w zasadzie te same: albo błahe, czepiające się niepewności daty samego wydarzenia (tak jakby nieścisłość w datowaniu przyjęcia chrztu przez jakiegoś księcia mogła mieć jakiekolwiek znaczenie wobec faktu, że sam Pan Nasz na pewno nie przyszedł na świat w swojej ludzkiej naturze w roku 0, tylko kilka lat wcześniej, też w przybliżeniu, i jakoś nam ta pomyłka w datacji Dionizego Małego wiary nie osłabia); albo zupełnie idiotyczne, bo "demaskujące" fakt oczywisty, iż faktyczna chrystianizacja ludu była i musiała być procesem rozciągniętym mocno w czasie. Właściwie brakuje tylko jednego elementu, czyli analogii do stawiającego kropkę nad i hasła masonów nadsekwańskich "Chlodwig to nie Francja", a co wynika z tego, że oni mogą wskazać wyraźną cezurę w historii Francji, jaką jest rewolucja, inaugurująca inną, a faktycznie 'anty-Francję", uznając zatem, że "Francja to Rewolucja i Prawa Człowieka" przeciwko Prawu Bożemu i Królom Francji, w Polsce natomiast takiej "Bastylii" dzielącej mieczem historię państwa na dwie nieprzystające do siebie połowy nigdy nie było. Skutek jest taki, że nie mogąc powiedzieć wprost "Mieszko I to nie Polska", bo przecież nawet mit założycielski Okrągłego Stołu nie może być poważną alternatywą, gdyż wiadomo, że w Magdalence obalano kolejne półlitrówki, a nie więzienia, to w takim razie chwytają się jak brzytwy najcudaczniejszych pomysłów, jak neobolszewicka "Krytyka Literacka", która wychodzi naprzeciw "rodzimowiercom" i etnonacjonalistom plemiennym, wyrażając żal, iż Mieszko otworzył kraj na wpływy "obcych kultur".



