Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Coraz częściej w ostatnich miesiącach słyszymy krytykę Soboru Watykańskiego II. Wielu autorów, nie tyko związanych ze środowiskiem Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, porusza w swoich tekstach kontrowersje związane z tym soborem. W niniejszym opracowaniu przedstawiam krótką charakterystykę głównych błędów tego soboru, jak również zwięzłe wyjaśnienie, dlaczego sprzeciwiają się one odwiecznemu nauczaniu Kościoła, wskazując równocześnie na ich dalekosiężne konsekwencje.

Teologia nie jest jedynie abstrakcją lub czymś w rodzaju obojętnej idei, której miej­sce jest jedynie na półce z książkami, ani czymś porastającym kurzem, jak starożyt­ne dekrety. Teologia jest przede wszystkim nauką o Bogu – który jest naszym Stwórcą i ostatecznym celem. Ponieważ wszystko, co czynimy jako istoty ludzkie, ukierunkowane jest na jakiś cel, nasze wyobrażenie o Bogu ma bardzo poważne i daleko idące skutki w każdym aspekcie naszego życia. Idee za­wsze mają konsekwencje i często osądzamy je wedle tego, co oznaczają one dla nas w prak­tyce. Nawet Zbawiciel powiedział, że drzewo należy sądzić po owocach. Po przeczytaniu tego opracowania przekonamy się, że kon­sekwencje idei promulgowanych na Soborze Watykańskim II są dla Kościoła zgubne. Nie na podobieństwo zaniedbania czy naduży­cia, ale przez fakt, że podkopują samą naturę i strukturę Kościoła.

Idee wywierają ogromny wpływ na każdą dziedzinę naszego życia, nie tylko życia du­chowego, czy tego co moglibyśmy nazwać ży­ciem wiary, ale również na to co nazywamy kulturą czy cywilizacją. Idee promulgowane przez Vaticanum II mają konsekwencje nie tylko dla Kościoła, ale również dla życia spo­łecznego i ludzkiej cywilizacji. Przekonamy się również, że gdybyśmy doprowadzili te idee do ich logicznych konsekwencji, byłyby one destrukcyjne dla wszystkiego, co nazy­wamy kulturą zachodniej cywilizacji, a na­wet dla cywilizacji w ogóle.

Człowiek stworzony dla samego siebie?

Z powodu ograniczeń formalnych, zwią­zanych z długością artykułu prasowego, zaprezentuję jedynie krótki zarys błędów Vaticanum II. W dokumentach promulgowa­nych przez sobór znajduje się wiele błędów, które są nie tylko sprzeczne z wiarą katolic­ką i Pismem świętym, ale nawet z tym, co moglibyśmy nazwać zdrowym rozsądkiem. Podam tu pewien charakterystyczny przy­kład. W paragrafie 24 dokumentu Gaudium et spes sobór stwierdza, że człowiek jest je­dynym stworzeniem na ziemi, którego “Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się [on] w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Wydaje się to oznaczać, że człowiek jest stworzony dla samego siebie, a nawet, że w jakiś sposób znajduje doskonałość w “odnajdywaniu się” jako dar z siebie samego.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Grzech pierworodny ma zasięg powszechny. Każda dziedzina życia ludzkiego ma swój grzech pierworodny; ma go również życie społeczno-gospodarcze. /…/

Powstała nowa religia – pieniądza i bogactwa. Jej dogmaty – to nieograniczona wolność gospodarcza, wolna konkurencja, rozdział kapitału i pracy, najemnictwo, prawo podaży i popytu, mechanizm cen. Jej moralność – to brak wszelkiej moralności, przewaga kapitału nad człowiekiem i pracą, dobro produkcji, zysk jako dobry uczynek. Jej ołtarze – to wielkie fabryki, maszyny, narzędzia, kartele, syndykaty, banki, gdzie za cenę chciwości ofiarowywano życie ludzkie.
Cel ostateczny – błogosławiony bogaty. Bogatymi bądźcie za wszelką cenę – kto może i jak tylko może!

Oto bóg świata – spoganiały kapitalizm. Wszystko, co odtąd świat spotyka, łączy się ściśle z tym systemem; bowiem „przepaść przepaści przyzywa” (Ps 41, 8).

Spoganiały kapitalizm jest rodzonym ojcem wszystkich kierunków rewolucyjno-społecznych: socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu – tych wszystkich dążeń, które działając na mocy prawa reakcji, stanęły w obronie pogwałconych praw człowieka.

Ale czyż złe drzewo może dobre owoce rodzić? Grzech rodzi grzech. Grzechowi kapitalizmu przeciwstawił się grzech socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu. Herezje marksistowskie dowodziły, że technika kapitalistyczna rodzi ustrój kolektywistyczny. „Bo korzeniem wszelkiego złego jest chciwość, której gdy się niektórzy oddali, zabłądzili w niewiarę i ściągnęli na siebie wiele cierpień” (I. Tym. 6, 10). Mówicie, że to wygląda radykalnie? Każdy grzech jest radykalny, czy to będzie indywidualistyczny grzech kapitalizmu, czy kolektywistyczny grzech bolszewizmu. Wszystkie grzechy należą do jednej rodziny, dlatego i złota, i czerwona międzynarodówka płyną z jednego źródła – z chciwości.
W rozważaniach naszych zajmiemy się przede wszystkim duchem kapitalistycznym, gdyż on właśnie jest najbardziej przeciwny duchowi chrześcijańskiemu; to on rodzi owoce, którymi zatruwa się całe życie gospodarcze, społeczne, polityczne, a swój wpływ rozkładowy przerzuca nawet na życie moralne i religijne całych państw, narodów i społeczeństw.
Czyż Kościół może pozostać obojętny wobec tego zatrutego źródła, którym upajają się tak często jego dzieci?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
System bankowy ("Polska potrzebuje poważnej naprawy" cz.3)

Począwszy od roku 1990 uwaga społeczna jest rozpraszana przez medialną soczewkę na możliwie jak największą ilość nieistotnych, celowo sztucznie preparowanych problemów. Od prasy poczynając przez TV, radio po Internet inżynierowie od społecznej manipulacji wciskają nam zastępcze tematy. Cały ten medialny śmietnik wspomagany systemem oświaty z celowo obniżanym jej poziomem na wszystkich szczeblach nauczania, ma nie tylko odwrócić naszą uwagę, ale również ograniczyć możliwość rozumienia i postrzegania ważnych problemów społeczno-politycznych kraju.

Jednym z takich podstawowych i kluczowych zagadnień, od których zależy prawidłowy rozwój kraju, planowanie tego rozwoju, czyli m.in. likwidacja bezrobocia i realizacja społecznego dobrobytu, jest system bankowy. Jednak zagadnienie to nie istnieje w mediach i nie pojawia się w „politycznych dysputach” tzw. polityków. System bankowy ma być niezależny od rządu i sejmu, co podstępnie zapisano w konstytucji RP w 1997 r. – reszta jest milczeniem.

Nie toleruję dogmatów tam, gdzie istnieje racjonalne wytłumaczenie problemu. Nigdy nie byłem komunistą, nie jestem też liberałem i dogmaty w polityce i ekonomii odrzucam. Dlatego uzasadnione jest pytanie, dlaczego system bankowy ma być niezależny od władz państwa? A w takim razie, od kogo i dlaczego jest zależny, bo od sił nadprzyrodzonych nie zależy na pewno?

Niniejszy tekst jest skromną próbą przybliżenia Czytelnikom istoty polityki pieniężnej kraju.

 

                                             System bankowy

 

    Jest sprawą dla gospodarki kraju najważniejszą i pierwszą w kolejności do rozwiązania. Porównując gospodarkę państwa do organizmu ludzkiego, można powiedzieć, że prawidłowo funkcjonujący i własny system bankowy jest dla tej gospodarki tym, czym układ krążenia krwi dla organizmu człowieka. I jeżeli nie będzie politycznej woli Sejmu i Rządu RP odbudowy polskiego państwowego systemu bankowego, to cała reszta, choćby najgenialniejszych pomysłów gospodarczych będzie tylko pustosłowiem.

Tak, więc odbudowa polskiego systemu bankowego - to niezbędny, podstawowy warunek funkcjonowania gospodarki polskiej i możliwość jej kontrolowania przez suwerenne władze przedstawicielskie Narodu Polskiego. NBP (Narodowy Bank Polski) musi być zależny od rządu i Sejmu RP. Nowe, państwowe instytucje bankowe powołuje Minister Finansów w porozumieniu z kierownictwem NBP na polecenie rządu i za zgodą Sejmu RP. Prywatyzacje banków polskich przeprowadzone z naruszeniem prawa i bez zgody Narodu należy uznać za nielegalne, a ich „sprywatyzowany” majątek – w tym zasoby finansowe - skonfiskować i przekazać nowo tworzonym bankom państwowym.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Są rocznice i rocznice. Jedne obchodzone z pompą, drugie jakby zapomniane. Są też i takie, o których z rożnych względów, mimo oczywistych faktów, pamiętać nie należy. Ale bywają również rocznice, otoczone murem sztucznej tajemniczości, najczęściej obwarowanej stemplami "ściśle tajne", poprzedzone serią rożnych, de facto bezwartościowych raportów, głownie dla zamydlenia oczu, uspokojeniu tłumów, kosztem całkowitego zignorowania ofiar. Przerwanie kręgu milczenia, dostanie się do sedna wydarzeń, wyciągniecie na światło dzienne oszustw i na siłę tuszowanych spraw, urasta do rzeczy niemożliwych. I jak to w historii bywa, im dłużej się ukrywa prawdę, tym potem łatwiej manipulować interpretacją wydarzeń. 

 

Biorąc do ręki dzisiejsze gazety, trudno nie znaleźć w nich fatum 11 września. Obojętnie pod jaką postacią. Czy to kolejna uroczystość, czy koncert, film, książka, albo i wywiad z kimś, kto widział, przeżył, stracił bliskiego. Zawsze też miedzy wierszami, znajduje się "nasze zdecydowane poparcie dla przetrwania państwa Izrael", tak jak gdyby ono było zagrożone śmiertelnym niebezpieczeństwem. Równocześnie, cokolwiek pojawi się krytycznego w temacie statusu nie quo Izrael Palestyna, tak długo jak dotyczy Arafata jest cacy. Bron Boże jednak, aby coś bąknąć źle o Sharonie, albo i IDF. Zaraz pojawia się anty-coś-tam, straszak nad straszaki i krotko po tym, przeprosiny sypią się jak z rękawa.

 

Zatem wydawać by się mogło, że między Izraelem a USA panuje niczym nie zmącona przyjaźń. Coś na wzór długoletniego małżeństwa, w którym żadna ze stron, nigdy, ale to nigdy drugiej połowy nie zawiodła.

 

Czasem zdarza się jednak inaczej.

 

Niepodważalne fakty.

 

8 czerwca 1967 roku, podczas Wojny Sześciodniowej, izraelskie siły zbrojne (Israeli Defence Force - IDF), zaatakowały na morzu w rejonie Gazy, amerykański okręt zwiadowczy USS Liberty. W wyniku niczym nie sprowokowanego ataku, zginęło 34 członków, zaś 171 zostało rannych. Do dnia dzisiejszego, grupa weteranów byłej załogi okrętu, domaga się od Kongresu pełnego, publicznego dochodzenia całego przebiegu wydarzeń. Jak na razie bez skutku. Według ich opinii, zeznań świadków, dokumentów, zdjęć, atak izraelskich samolotów, kutrów torpedowych i oddziału komandosów, wcale był zupełnie przypadkowym, a raczej dokonanym z premedytacją. Przemawia za tym także decyzja Lyndona Johnsona, wtedy prezydenta USA, który osobiście wydał rozkaz odwołujący amerykańskie myśliwce 6 Floty, lecące z pomocą. Izrael oficjalnie przeprosił za zajście, motywując "tragiczną pomyłką", zaakceptowane przez amerykańską administracje. Tel Aviv, w 1982 roku wypłacił 6-cio milionowe odszkodowanie ofiarom "pomyłki", de facto, z pieniędzy przyznanych przez Kongres.

 

Praktycznie, historię okrętu i tamtych wydarzeń można by uznać za zamkniętą, gdyby nie....zacieranie śladów przez kolejne administracje Białego Domu i rząd Izraela. Dlaczego? Skoro wszystko jest znane.

 

Trochę historii tamtych dni.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Przypadająca w tym roku 150 rocznica ukazania się dzieła "O pochodzeniu gatunków" oraz 200. rocznica urodzin Karola Darwina skłoniła wielu obrońców teorii ewolucji do organizowania na całym świecie imprez upamiętniających te wydarzenia. Czują oni jednak, że coraz trudniej jest bronić nienaruszalności dogmatu neodarwinowskiego, utrzymującego, że każda istota żywa, w tym również człowiek powstały w wyniku przypadkowych, nieplanowanych i bezrozumnych procesów biologicznych. Neodarwiniści jako zagorzali przeciwnicy Boga uważają, że tzw. prawo naturalne nie jest niezmiennym systemem wartości lecz wyrazem walki o byt. W zmieniającej się rzeczywistości może ono być modyfikowane w taki sposób, by odpowiadało najsilniejszym jednostkom.

Nie tak dawno temu na łamach "Dziennika" biolog, ateista i wielki obrońca  ewolucjonizmu Richard Dawkins ubolewał, że "dziedzictwo Darwina jest dziś bardziej kwestionowane niż kiedykolwiek." Skarżył się, że kreacjonizm zagraża szkołom publicznym. W USA nauczyciele chcąc mówić o teorii ewolucji spotykają się ze sprzeciwem, a nawet płaczem uczniów. Połowa Amerykanów bowiem nie uznaje prawdziwości teorii ewolucji.

Podobnie ma się rzecz w Wielkiej Brytanii, gdzie zdarza się, że studenci biologii propagują materiały utwierdzające w przekonaniu, że teoria ewolucji jest fałszywa.

Opublikowane w lutym tego roku sondaże opinii publicznej rzeczywiście wskazują na to, że tylko co czwarty Brytyjczyk uważa, iż t. ewolucji Darwina jest prawdziwa. Tyle samo mieszkańców Wysp uważa ewolucję za dość prawdopodobną. Aż 22 proc. tłumaczy powstanie świata i człowieka kreacjonizmem lub tzw. inteligentnym projektem (ID).

Pod koniec stycznia tego roku francuski lewicowy "Le Nouvel Observateur" pisał: "Któż mógł przewidzieć jeszcze dziesięć lat temu, że w 200 lat po narodzinach Darwina i w 150 lat po ukazaniu się jego dzieła "O powstawaniu gatunków", które zburzyło na zawsze dotychczasowe dogmaty o genezie życia i miejscu człowieka we Wszechświecie, wojna rozgorzeje nagle ze zdwojona siłą?"  I dalej: "Wielki paleontolog Stephen Jay Gould, który w 1999 roku w książeczce "I Bóg powiedział: niech nastanie Darwin!" szydził z raczkującego wówczas kreacjonizmu, przepowiadając niosącym te hasła na sztandarze religijno-politycznym ruchom sczeźnięcie na marginesie wszystkich oświeconych społeczeństw, przewracać się musi w grobie. Nie mógł podejrzewać jak szybko, za byle podmuchem lęku i demagogii, zgasnąć może świeca i jak żwawo, gdy gaśnie światło, rodzą się potwory."

Autor artykułu Stefen Rieger zauważył, że Gould, który zmarł w 2002 r. nie dostrzegł dynamiki ruchów neoprotestanckich, które poniosły w świat swe ewangeliczne przesłanie "proliferując niemalże skuteczniej od islamu". Nie mógł on nawet przypuszczać, że ta "amerykańska specyfika rozleje się niemal jak atrament po bibule po całym globie". Pisze on: "Nawet Francja, bastion świeckości, drży w posadach. Kiedy przed paroma laty znany paleontolog Pascal Picq wystąpił z serią wykładów na temat teorii ewolucji, w wielu liceach natrafił na opór, w szczególności ze strony okutych chustami panienek, odrzucających a priori ideę pochodzenia od małpy".