Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Jestem Żydówką Wielkiej Polski – tak siebie określiła 20 XI 2002 r., kilka miesięcy przed śmiercią, prof. Dora Kacnelson w czasie ostatniej swojej prelekcji w Klubie Inteligencji Katolickiej w Lublinie.

Wygłaszała odczyt „Księża polscy na syberyjskiej katordze”. Mówiła: „Urodziłam się w Wielkiej Polsce, wielkiej kultury, wielu religii, w niej pragnę zakończyć życie”.

Wyjaśniała, że terytorialnie Wielka Polska była przed rozbiorami. Pozostała nią duchowo i intelektualnie w czasie rozbiorów, wzbogacała cywilizacyjnie narody Rosji i podbite przez nią plemiona Azji, także przez swych zesłańców na syberyjskiej katordze. Zakończyła prelekcję słowami: „Przed Wielką Polską chylę czoło! Kocham ją, pozostanę jej wierną do końca życia, ja, polska Żydówka”.

W pewne zakłopotanie natomiast wprawiła słuchaczy lubelskiego KIK wcześniej, 4 IV 2002 r., w czasie odczytu „Kresy polskie współcześnie: Lwów, Krzemieniec, Wilno. Martyrologia narodu polskiego trwa”. Zwróciła się wówczas do obecnych księży z pytaniem: „Dlaczego ja, córka niedoszłego rabina, na polskich Kresach muszę ustawicznie domagać się od polskich duchownych, by w kościołach nie zamierały polskie modlitwy i śpiewy?”.

U Michnika

Dora Kacnelson zaskakiwała słuchaczy nie tylko w Lublinie. Z doniesień prasowych wiemy, że na początku lat 90., jak relacjonowała jej przyjaciółka, poszły obie na odczyt Adama Michnika. W dyskusji postulowała większą troskę o Polaków pozostałych po wojnie na obszarze polskim zagarniętym przez Związek Sowiecki. Po swej wypowiedzi usłyszała, że jest antysemitką. Oznajmiła wówczas: „Jestem Dora Kacnelson z Drohobycza. Mój ojciec był w Bundzie, a mój stryj był twórcą państwa Izrael. Co za idiota, nie widzi moich semickich rysów?”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
‘Al Kaida’ to żadna organizacja. Jest to propagandowe określenie przeznaczone dla zachodniej konsumpcji opinii publicznej. Choć NIE JEST naprawdę organizacją terrorystyczną, to Al Kaida ma swoją historię. 

Tak jak Lord Cromer (Evelyn Baring 1841-1917) w latach 1890 utworzył Muslim Brotherhood, tak CIA w latach 1980. utworzyła w Afganistanie Al Kaidę. Afganistan był Wietnamem Rosji, długą wyniszczającą wojną, która doprowadziła do upadku ZSRR.

Ludzie, którzy naprawdę rządzą USA, UK i Izraelem kreują fałszywych wrogów (jak Al Kaida), żeby wywołać wojnę przeciwko kontrolowanej opozycji. Jak można przegrać kiedy kontroluje się własnego wroga?

Były brytyjski minister spraw zagranicznych Robin Cook w 2004 powiedział w Izbie Gmin:

“Al Kaida” nie jest naprawdę grupą terrorystyczną, ale bazą danych o międzynarodowych mudżahedinach i przemytnikach broni, wykorzystywaną przez CIA i Saudyjczyków w transferach bojowników, broni i pieniędzy do okupowanego przez sowietów Afganistanu. Nigdy AL KAIDA nie była niczym więcej.

W felietonie dla Guardiana z 9 lipca 2005, cztery tygodnie przed śmiercią, Cook powiedział, że Al Kaida była narzędziem zachodniego wywiadu:

“Bin Laden był produktem ogromnego przeliczenia się zachodnich agencji bezpieczeństwa. W latach 1980. był zbrojony przez CIA i finansowany przez Saudyjczyków by wywołać dżihad przeciwko rosyjskiej okupacji Afganistanu. Al Kaida, dosłownie “baza danych”, oryginalnie była plikiem komputerowym o tysiącach mudżahedinów zwerbowanych i szkolonych z pomocą CIA w celu pokonania Rosjan”.

“Prawda jest taka, że nie ma żadnej islamskiej armii czy grupy terrorystycznej zwanej Al Kaida. Wie to każdy poinformowany oficer wywiadu. Ale prowadzi się kampanię propagandową po to, żeby opinia publiczna uwierzyła w istnienie zidentyfikowanego bytu przedstawiającego ‘zło’, jedynie dlatego, by telewidz zaakceptował zjednoczone przywództwo międzynarodowe do wojny z terroryzmem. . . Krajem stojącym za tą propagandą są Stany Zjednoczone. . .”

Paradygmat ‘wojny z terrorem’ eliminuje dobrze ustanowione protokoły wojny i pokoju: teraz mamy wroga bez wojska, złego nemesis bez twarzy. Robin Cook powiedział za dużo i za to zapłacił. 6 sierpnia 2005 roku zmarł na skutek “ataku serca” podczas wędrówki pieszej w towarzystwie żony.


Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Jacek Bartyzel

Pojęcie "racji stanu", odkąd pojawiło się wraz z nowożytnością, wycisnęło trwałe piętno na myśli i praktyce politycznej. Jego narodziny powszechnie wiązane są z Machiavellim - i słusznie, mimo iż wielki, choć kontrowersyjny, Florentczyk nigdzie wprost go nie użył, lecz bez wątpienia wyraził jego sens. O wadze tego pojęcia, wdzierającego się przecież w głąb samej meta-fizyki państwa - tego, co stanowi ratio jego istnienia, świadczy samo już słowotwórcze zindywidualizowanie, tak jakby każda nacja polityczna chciała wyrazić nim swoją własną rację istnienia: włoskie ragione di stato, francuskie raison d`état, angielskie reasons of State, niemieckie Staatsräson... A do tego oczywiście imponująca liczba i ranga jego teoretyków, jak Botero, Gracián, Fichte, Hegel, Ranke, Treitschke, Meinecke oraz praktyków, jak Richelieu, Ludwik XIV, Talleyrand, Metternich, Disraeli, Bismarck, de Gaulle - by nie wychodzić już poza największe sławy.

Stając wobec takich gigantów myśli i czynu nie będziemy, rzecz jasna, nawet próbować jakiegoś syntetycznego ujęcia problemu. Dla potrzeb tego, co jest naszym zamierzeniem, wystarczy podać, że pojęcie racji stanu rozumiemy tak, jak zdefiniował je jedyny polski publicysta, który zgłębiał je w sposób arcyświetny - Adolf Bocheński: "Celem polityki racji stanu jest (...) coraz to większa, coraz to bardziej wzrastająca potęga państwa i narodu, coraz to większa, coraz to bardziej wzrastająca możliwość narzucania swej woli innym państwom. Ostateczny cel tej Machtpolitik gubi się w mrokach i nie wydaje się możliwy do osiągnięcia. Możliwe jest natomiast zbliżanie się do niego, osiąganie coraz wyższych stanowisk w hierarchii politycznej świata"1.

Pozostawiając innym dociekanie "celu ostatecznego", chcemy tu jedynie rozproszyć kilka nagromadzonych wokół pojęcia racji stanu nieporozumień - albo wręcz mistyfikacji - wynikających z jego błędnego rozumienia (zawinionego tyleż przez namiętnych wrogów tej idei, co jej źle gorliwych wielbicieli), które w konsekwencji uczyniło z niego termin tak, i z wielu punktów widzenia, "problematyczny". Owe mistyfikacje to: 1o utożsamianie racji stanu z cyniczną niemoralnością; 2o oskarżanie jej o podporządkowywanie polityki ideologiom i ich sprzecznym z porządkiem naturalnym celom; 3o doszukiwanie się sprzeczności pomiędzy racją stanu a interesem narodowym.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

POLACY!!!  „GDYBYŚCIE ZBOJKOTOWALI TE WYBORY, MÓWIĄC, ŻE NIE MA KANDYDATÓW POLAKÓW I NIE POSZLI GŁOSOWAĆ NA ICH WYBÓR – TO BY *ŻYDZI* NIE ZOSTALI WYBRANI !!!


 

“Dekret cara Aleksandra II który Żydom i każdemu innemu nadawał taki majątek. Wie pani za co? Za zdradę Polski. Polski, która jako jedyne państwo na świecie przyjmowała Żydów ze wszystkich krajów, które Żydów wyrzucały. A wyrzucały liczne kraje Europy – dekretami królów, wyrzucały wielokrotnie na przestrzeni kilku wieków.”

[...] Będąc [w marcu] w sanatorium w Ciechocinku. trafiłem do “Związku Nauczycielstwa Polskiego”, czyli do dużego sanatorium, gdzie posiłki były podawane na dwie tury, po 500 osób każda.

Okazuje się, że jestem rozpoznawalny, mimo upływu lat. A poza tym w sanatorium nazwisko jest często na ogłoszeniach w sprawie zabiegów i badań. Tak że po każdym posiłku ludzie zaczęli dostawiać krzesła do stolika, przy którym siedziałem i zaczynały się pytania i rozmowy.

Później, za zgodą dyrekcji, na takie spotkania w gronie kuracjuszy udostępnili nam duży hol, gdzie mogło śmiało pomieścić się tu ponad sto osób. Na pierwsze takie spotkanie przyszło właśnie około setki osób, wszyscy prawie to emeryci, a zatem osoby, które okres PRL-u znają … i porównują go z obecną sytuacją w Polsce i na świecie.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Poniżej prezentujemy tłumaczenie opracowania, które ukazało się na najnowszym (styczeń 2014) numerze miesięcznika Culture Wars. Pismo to, prowadzone od początku przez dr. E. Michaela Jones’a, stanowi obecnie najbardziej konstruktywne konserwatywne pismo wydawane w świecie angielskojęzycznym. Porusza, najczęściej przemilczane przez inne wydawnictwa, kluczowe zagadnienia dotyczące wydarzeń w USA i na świecie. 

Liga Przeciwko Zniesławieniu (ADL) a żydowska kultura inwigilacji Ameryki

Wieczorem 30 kwietnia [2013 roku] wiceprezydent Joe Biden wygłosił ważne przemówienie na gali z okazji 100-lecia Ligii Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League – ADL) w Waszyngtonie, DC. Chociaż Biden miał inne plany na ten wieczór, zmienił je i pojawił się tutaj ponieważ (w jego własnych słowach):

“Już dawno dowiedziałem się, że nie ma możliwości odmówienia Abe (Foxmanowi). Wiem, że myślicie, iż żartuję. Nie, nie żartuję”. Później Biden kontynuował: “Będzie to zuchwałe z mojej strony kiedy to powiem, ale ja się tu czuję jak w rodzinie. Byłeś ze mną, ja byłem z tobą, od czasu kiedy jako 30-letni dzieciak zostałem zaprzysiężony w Senacie amerykańskim na początku 1973 roku. Tak więc wpadnięcie tu jest dla mnie zaszczytem”. [1]

W dalszej części przemówienia Biden nadal wyrażał głęboki respekt i podziw dla swoich słuchaczy. Zażartował:

“Wiem, iż ogromna większość Amerykanów myśli, że jestem Żydem, ale naprawdę jestem katolikiem. Jestem prawdziwym katolikiem”. Ale, przyznał Biden: “Wykształciła mnie ADL i wiele osób, które znajdują się na tej sali. Byliście ze mną, i uważam że słuszne jest by powiedzieć: byliście w każdej ważnej sprawie. I w każdej sprawie. Nawet nie pamiętam ani jednej sprawy, w której byśmy się nie zgadzali”. [2]