Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Przyszłe podręczniki historii, politologii i stosunków międzynarodowych będą zapewne podawać za wzór mistrzostwa w osiąganiu strategicznych celów politycznych sposób, w jaki przywódcy rosyjscy zdołali w tak krótkim czasie – kilku zaledwie tygodni od tragedii smoleńskiej – i tak minimalnymi nakładami, przekreślić poniesioną na przełomie 1989/90 roku stratę na rubieżach imperium w postaci utraty kontroli nad prowincją nadwiślańską.

Jakże mało, podkreślmy to raz jeszcze, trzeba było zainwestować, a jak ogromny i wręcz przechodzący zapewne oczekiwania zysk! Kilka pokazowych, duszoszczipatielnych gestów, tak lubianych przez wszystkie nacje słowiańskie, jak ten z podniesieniem zbolałego premiera Tuska przez zatroskanego Władimira Władimirowicza; „wielkoduszne” przyznanie się w końcu do mordu katyńskiego, która to sprawa tak naprawdę już od dawna była kulą u nogi Kremla, więc nadarzająca się okazja jej odrzucenia daje mu wizerunkową i polityczną korzyść nie do przecenienia; uznanie wkładu polskiego w pokonanie „germańskiego faszyzmu”, wyrażone „zaszczytem” defilowania polskich żołnierzy zaraz po rosyjskich bojcach – i proszę: w Polsce ze wszystkich stron, z lewicy i prawicy, młodych i starych, aktorów i profesorów, ateuszy i biskupów, płynie nieprzerwany potok wiernopoddańczych aktów strzelistych, prawdziwy orgasmus wdzięczności i dozgonnej już, polsko-rosyjskiej miłości. Sam Jego Ekscelencja TW „Filozof” pobłogosławił pastersko zainicjowaną przez szeroki front „autorytetów” od Gazety Wyborczej po prof. Adama Rotfelda i red. Adama Szostkiewicza, akcję zapalania zniczy na grobach radzieckich „wyzwolicieli”. Nawet pozujący na chłodnych analityków redaktorzy portalu konserwatyzm.pl „podniecili się zachowawczo” na wieść o zaszczycie drugiego miejsca dla Polaków w moskiewskiej paradzie. A przede wszystkim, z „niezależnych” i „pluralistycznych”, jak wiadomo, szczekaczek me(r)dialnych wydobywa się z hałasem i częstotliwością młota pneumatycznego jednobrzmiący ryk: „przełom, przełom, przełom!”, „ocieplenie, ocieplenie, ocieplenie!”.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Dzisiaj mija kolejna rocznica zakończenia II wojny światowej. To dobry czas na zatrzymanie się na chwilę w kieracie codziennego życia i spojrzenie wstecz. Podobało mi się wczorajsze przemówienie Grzegorza Napieralskiego, który podczas spotkania SLD we Wrocławiu mówił o tym, że nie można dzielić patriotyzmu na ten z AK i z GL. Że nie można dzielić patriotyzmu tych żołnierzy, którzy szli z gen. Andersem i z gen. Berlingiem. Pod tymi słowami lidera SLD mogę się podpisać, bo utożsamiam się z tymi tezami.

Napieralski w naprawdę dobrym przemówieniu przypomniał jak odbudowywano Polskę na Ziemiach Odzyskanych (wszak przemawiał we Wrocławiu). Mówił o bohaterstwie i patriotyzmie tych, którzy zdecydowali się przyjechać w 1945 r. na Ziemie Zachodnie i budować tam Polskę. Co więcej, mówił, że ludzie lewicy to patrioci. O ile wierzę, że przeciętni, zwykli zwolennicy i sympatycy lewicy są patriotami, to jeśli chodzi o „górę” SLD mam już duże wątpliwości i śmiem ich patriotyzm kwestionować chociażby w kontekście Ziem Zachodnich.

Wszak to m.in. SLD długie lata przekonywało nas, że Niemcy, to nasi „najlepsi adwokaci w UE”. To właśnie liderzy lewicy wmawiali nam to, gdy kanclerzem Niemiec był Gerhard Schroeder. W czasie, gdy politycy lewicy z uporem maniaka wmawiali nam, że Niemcy, to nasi „najlepsi adwokaci w UE” tenże Schroeder 3 września 2000 roku podczas wystąpienia na zjeździe wypędzonych ziomkostw z Polski i Czechosłowacji powiedział: „Zawierzcie mojej metodzie. Ja wam dostarczę wschodnie landy w taki sposób, że ich dzisiejsi administratorzy, Polacy, będą nam jeszcze wdzięczni za to, że zostali wreszcie Europejczykami”.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Propagandą godną Josepha Goebbelsa jest najnowszy przewodnik po Polsce, wydany po ukraińsku we Lwowie. A dzieje się to w chwili, gdy część polskich polityków biadoli nad losem przeganych Tymoszenko i Juszczenko. Przeczytajcie recezję tego przewodnika na portalu Kresy.pl i sami oceńcie, czy popieranie banderowców "pomarańczowych" pomyleńców jest polską racją stanu czy raczej nie?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Wydarzenia i słowa – tak Polaków, jak i Rosjan – z ostatnich dni sprawiają, że wszystko staje się coraz bardziej jasne. Jasne co do sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Polska. I nie ma co udawać, że obraz jaki wyłania się z uważnej obserwacji rzeczywistości jest szczególnie optymistyczny. Oddać go można przy pomocy kilku – ostrych i jednoznacznych, ale niestety adekwatnie oddających rzeczywistość – terminów: wasalizacja, mentalność kolonialna i wreszcie putinizacja polskiej polityki.

I

O niebezpieczeństwie wasalizacji polskiej polityki pisałem już jakiś czas temu. I niestety obserwacje z tamtego tekstu zaczynają się powoli potwierdzać. Polski rząd – w imię dobrych stosunków z Moskwą – nie zamierza angażować się w wyjaśnienie przyczyn smoleńskiej tragedii. Radosław Sikorski zapewnia, że powinniśmy zaufać Kremlowi, Donald Tusk wzywa do cierpliwości i minimum zaufania do władz, a Stefan Niesiołowski atakuje tych wszystkich, którzy podważają opinie przychodzące do nas z Moskwy. A wszystko to w sytuacji, gdy jest już całkowicie jasne, że Rosjanie robią wszystko, by zrzucić odpowiedzialność za tragedię na stronę polską.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Śmierć Lecha Kaczyńskiego w drodze do Katynia ma charakter symboliczny nie tylko dlatego, że miała miejsca tuż obok polskich grobów, ale także z punktu widzenia naszej polityki zagranicznej. Tragiczna śmierć Prezydenta jest zarazem symbolem porażki jego wschodniej polityki zagranicznej.

Przyznam, że choć nie podzielałem nigdy poglądów geopolitycznych Prawa i Sprawiedliwości, w tym także i Lecha Kaczyńskiego, to przyznaję, że była tu zawarta ciekawa myśl i spójna koncepcja. Wedle niej, Polska posiada dwóch wrogów: jednego wielkiego, zasadniczego i nieredukowalnego (Rosja) oraz drugiego mniejszego, którego przywołuje się czasem dla mobilizacji elektoratu (Niemcy). Zgodnie z tradycją romantyczno-pepeesowską wrogiem zasadniczym jest Rosja. Wiadomo dlaczego: powstania, kibitki, Konfederacja Barska, rok 1830, 1863, 1905. Do tego można było dopisać późniejszą martyrologię: 17 września, Katyń, PRL, 1956, 1968, 1970, 1981. Cała polityka zagraniczna Lecha Kaczyńskiego skierowana była przeciwko Rosji, przy jednoczesnej niechęci do Niemiec. Oparciem dla tejże polityki były Stany Zjednoczone rządzone przez neokonserwatystów.