Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Adam Wielomski: "Dlaczego zagłosuję na JKM?"

Może niektórzy Czytelnicy jeszcze się wahają na kogo oddać głos 20 czerwca w wyborach prezydenckich. Ja już decyzję podjąłem: zagłosuję na Janusza Korwin-Mikkego.
Ktoś pewnie się puknie w czoło i rzeknie: „Szkoda głosu!”; inny powie: „To głos stracony!”. Być może, że to głos „stracony”, ponieważ – nie udawajmy – szanse JKM na przejście do 2 tury są nikłe, a na wygraną tych wyborów oscylują wokół zera. Mimo to na JKM zagłosuję z prostego powodu: nie widzę nikogo lepszego i bardziej godnego, abym mógł na niego oddać swój głos. Jeśli ktoś wskaże mi kandydata bardziej prawicowego, to na pewno głosu nie poskąpię. Ale ja takiego nie widzę. Kto bowiem, poza JKM, jeszcze startuje w tych wyborach? I czy na tego kogoś można oddać głos?

Bronisław Komorowski? To prominentny polityk pijarowskiej i bezprogramowej PO, która doszła do władzy pod hasłami liberalnymi i wolnorynkowymi, następnie je zarzuciła i mozolnie buduje socjalizm. Komorowski pozuje na „konserwatystę”, acz trafniejsze jest określenie „czerwony hrabia”. Na czym polega jest konserwatyzm nie wie nikt, zapewne i on sam. Być może, że jest konserwatystą tak dobrze zakonspirowanym, że nawet sam nie jest tego faktu świadom. Jak sobie to uświadomi i da temu wyraz, to może zmienię zdanie. Na razie nie widzę dlaczego miałbym na niego dać głos. Poza tym Komorowski był w Unii Demokratycznej i w Unii Wolności. W moich oczach to go dyskwalifikuje po wsze czasy, to gorsze i bardziej kompromitujące, niż gdyby członkował w „nieboszczce” PZPR.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

13 ZASAD POJEDNANIA POLSKO - ROSYJSKIEGO
13 ПРИНЦИПОВ ПОЛЬCКО - РУССКОГО ПРИМИРЕНИЯ

[JL]

Polsko – rosyjskie pojednanie rozwija się i ulega przyśpieszeniu. Po 10 kwietnia 2010 roku, kiedy to premier Putin serdecznie uścisnął premiera Tuska w świetle jupiterów oświetlających zgliszcza rozbitego w Smoleńsku samolotu, stosunki polsko-rosyjskie uległy zasadniczej zmianie. Pojawiła się wzajemna empatia między Vladimirem Vladimirowiczem Putinem a Donaldem Tuskiem. Wszak wzajemna empatia pomiędzy premierami rządów dwu sąsiednich państw,  to w polityce wielka i nadzwyczaj ważna rzecz! Empatia między naszymi przywódcami rozwija się! I dokonują się nowe polityczne fakty! Niedawno pisałem o niewielkim, maleńkim kroku w kierunku naszego wzajemnego pojednania, zrealizowanym za pośrednictwem pewnego generała. Teraz otrzymałem jeszcze lepsze poufne informacje. I postanowiłem je ujawnić! Nasze pojednanie rozwija się jak błyskawica! Nastąpiło już między naszymi państwami i narodami ocieplenie oraz trwałe i szczere pojednanie, oparte na następujących zasadach:

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Ach, wydarzenia i przemiany nabierają tempa prawdziwie stachanowskiego!. Jeszcze nie spłynęły wody potopu, a już – wychodząc naprzeciw dochodzącym z głębokości wołaniom Stronnictwa Ruskiego, co to nie może doczekać się upragnionego pojednania, rosyjski prezydent Dymitr Miedwiediew zapowiedział udzielenie Polsce bratniej pomocy. Na początek bratnia pomoc ma dotyczyć wyłącznie usuwania skutków powodzi, ale jeśli jest dobra w jednej sprawie, to dlaczego powstrzymywać się przed skorzystaniem z niej również we wszystkich pozostałych sprawach? Sama logika podpowiada, żeby bratnia pomoc stała się trwałym elementem naszej rzeczywistości, dzięki czemu będziemy mogli raz na zawsze pozbyć się irytujących dysonansów poznawczych, jakie wiązały się w samodzielnością naszego tubylczego państwa. „A może klasztor? Może do partii”? I na co komu potrzebne takie rozterki? Dzięki bratniej pomocy, która – nie ulega wątpliwości – pojawi się również ze strony drugiego strategicznego partnera, zostaniemy uwolnieni od rozterek, bo o wszystkim zadecydują starsi i mądrzejsi. Dlatego prezydentem Polski w tych warunkach może zostać ktokolwiek – nawet pan marszałek Bronisław Komorowski, który w posłuszeństwie wobec starszych i mądrzejszych na pewno nie da się prześcignąć nikomu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Iwo Cyprian Pogonowski

Kongresman dr. Ron Paul krytykuje 25 maja, 2010 trwonienie pieniędzy przez kongres na kompleks wojskowo-zbrojeniowy w USA w sposób podobny jak czynią to ludzie, którzy zadłużają się na karty kredytowe, ponieważ wydają więcej pieniędzy niż mają dochodów. Jest to niestety nagminne zjawisko w USA. Tak zwane dodatkowe wydatki, nie uwzględniane w budżecie, są zatwierdzane przez Kongres w Waszyngtonie mimo sprzeciwu wyborców. Całe koszty najazdu na Irak i na Afganistan przez USA został pokrywane za pomocą zaciągania długów. Koszty te nie figurują w budżecie. Krytyka kongresmana Ron’a Paul’a jest słuszna. Niestety nie wspomina on roli lobby Izraela w wojnach na Bliskim Wschodzie. Amerykanie nie są takim tradycyjnym narodem jak narody europejskie i nie reagują podobnie do Europejczyków, których najgorszym przykładem byli Niemcy w republice Weimarskiej, kiedy reagowali z oburzeniem na ówczesną dominację Żydów. Niestety wówczas skorzystał z tego oburzenia Hitler, na którego, po śmierci marszałka Hindenburga, głosowało 88% Niemców. Nie mniej pasożytnictwo żydowskie i podjudzanie do wojny USA przeciwko całemu światu Islamu jest, co raz bardziej krytykowane przez Amerykanów.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Andrzej K. Brandt - Hipoteza uprzejma

Jak świetnie wiadomo bracia Kaczyńscy należeli swego czasu do obozu namawiającego do głosowania za przynależnością Polski do Unii Europejskiej. I to w czasach rządu Jarosława Kaczyńskiego Polska wzięła udział w negocjacjach nad Traktatem Lizbońskim, to Jarosław Kaczyński w imieniu Polski go podpisał i przekonywał, że jest to traktat korzystny dla Polski.

Co prawda potem PiS stroił polityczne fochy wokół ratyfikacji, ale oczywiście nie na tyle, by dopuścić do referendum (w którym traktat mógłby przepaść). Podobnie, ociągał się jak mógł prezydent Lech Kaczyński, ale w końcu – pomimo oporu pióra – ten likwidujący w istocie niepodległość Polski dokument podpisał.

Fakt ten spowodował, że wielu publicystów niepodległościowych uznało patriotyzm braci Kaczyńskich za fałszywy - po prostu zewnętrzny sztafaż, coś w rodzaju roli granej na – dosłownie rozumianej – scenie politycznej, którą w istocie kręcą zza kulis zupełnie inne siły. Sprawa ta powróciła nawet przy okazji pochówku Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, kiedy to do skrzykniętych SMS-ami „młodych” dołączyły także i głosy z prawicy przypominające ten właśnie podpis prezydenta.

Dlaczego przypominam te już w gruncie rzeczy historyczne wydarzenia? Ano dlatego, że ostatnio przeczytałem wywiad jakiego Lech Kaczyński udzielił miesięcznikowi Arcana na krótko przed tragiczną śmiercią. Jest tam bardzo ciekawy fragment, który pozwolę sobie przytoczyć w całości:

Omawiając, co uważa za sukcesy swojej polityki Lech Kaczyński, mówi tam: