Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 Co takiego mogło zajść, że nas napuścili na siebie? Musimy zrozumieć, dlaczego tak się stało. Przecież jeśli zapytać dowolnego mieszkańca Ukrainy, nikt z nas nie chciał walczyć.


Osiem miesięcy po wydarzeniach na Majdanie miliony Ukraińców nadal czekają na owoce rewolucji – piszą sprawozdawcy agencji Reutera. W rozmowie z dziennikarzami niektórzy uczestnicy lutowych protestów wyrazili opinię, że jeśli Kijów nie wdroży gruntownych reform, na kraj czeka kolejny Majdan. Jeden z demonstrantów, uczestniczących w akcjach protestacyjnych na Majdanie, w rozmowie z agencją narzekał na rozkwit korupcji na Ukrainie. Według niego, zamach stanu „zmienił twarz władzy, lecz nie system”. W wywiadzie dla agencji Reutera mer Kijowa Witalij Kliczko przyznał, że liczne żądania Majdanu nie zostały wykonane.

W ciągu ostatnich 24 godzin w Donbasie w wyniku ostrzałów ukraińskich wojskowych co najmniej 3 osoby zginęły, 6 zostało rannych – poinformował sztab DRL. Bez względu na rozejm, siły zbrojne znów naruszają zawieszenie broni, kontynuują ostrzały dzielnic mieszkalnych i obiektów infrastruktury DRL i ŁRL. Według danych ONZ na 15 października, w konflikcie zginęło ponad 3,7 tys. cywilów, ponad 9 tys. zostało rannych.

21 października doszło do zaskakującej debaty-telemostu pomiędzy przedstawicielami ochotniczych formacji z obu stron ukraińskiej wojny domowej. Debata była transmitowana publicznie. „Konferencja została zorganizowana, żeby zrozumieć, na jakich warunkach można osiągnąć pokój na Ukrainie i czy można porozumieć się z bojownikami” – komentował ukraiński portal 112.ua.

Ze strony powstańców Donbasu w rozmowach wziął udział komendant brygady zmechanizowanej „Prizrak” kombryg Aleksiej Mozgowoj, zaś ze strony prokijowskiej przedstawiciele batalionu „Dniepr-1”: komendant 5. kompanii „Donieck” Władimir Sziłow oraz jego podkomendni – Kamil Walietow i Aleksiej Ciepko z 8. afgańskiej sotni.

W trakcie rozmów zarysował się jeden wspólny wątek związany z wrogością obu stron do obecnego kijowskiego rządu Arsenija Jaceniuka. „Ktoś z nas obowiązkowo Kijów weźmie. Szkoda byłoby, gdyby kogoś z nas w tym czasie już nie było” – stwierdził w pewnym momencie K. Walietow.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Przez ostatnie 200 lat, od momentu wybuchu Rewolucji Francuskiej, Rosja była albo Antychrystem, albo Katechonem. Najpierw była Katechonem, czyli opisanym w 2 Liście do Tessaloniczan "tym, który powstrzymuje". Chcę przez to powiedzieć, że stała na czele obozu konserwatywnego, powstrzymując rewolucjonistów własnych, jak i działając aktywnie w świecie w celu zwalczenia Rewolucji Francuskiej, personifikowanej przez Napoleona, a następnie przewodnicząc Świętemu Przymierzu w walce z rewolucjami w poszczególnych krajach.

Od 1917 roku rola Rosji zmieniła się diametralnie, gdyż z kontrrewolucyjnego Katechona przekształciła się w rewolucyjnego Antychrysta, rozsiewając na cały świat komunistyczne bakterie. Nowoczesna Rosja nigdy nie była więc politycznie "letnia" i bez wyrazu, przerzucając się między ekstremami bolszewizmu i reakcji.

Warto na ten fakt zwrócić uwagę w kontekście ostatniego konfliktu Rosji Władimira Putina ze światem zachodnim, a także z Polską stanowiącą konglomerat wpływów amerykańskich (w polityce zewnętrznej) i niemieckich (w polityce ekonomicznej). Czy dziś Rosja jest Antychrystem rewolucji czy Katechonem kontrrewolucji? Pytanie to można postawić jeszcze inaczej: czy Putinowska Rosja jest kontynuacją tradycji bolszewickiej, a Putin to kagiebista, czy też jest kontynuacją Rosji kontrrewolucyjnej, a Putin jest nowym carem?

W polskojęzycznych mediach przeważa obraz Putina - Antychrysta, kagiebisty, który odbudowuje postkomunistyczne imperium. W ocenie tej zgodne są wszystkie media obozu postsolidarnościowego, pomimo dzielących je różnic na tle personalnego sporu Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Obóz postsolidarnościowy, różniąc się drobnymi szczegółami pozwalającymi wydzielić zeń "prawdziwych patriotów" i "platformiarzy", jest zgodny, że reprezentuje nurt antykomunistyczny, który zwalcza Rosję jako kraj postkomunistyczny.

Sugeruje to, że Rosja jest krajem lewicowym, zwalczanym przez solidaruchów z pozycji prawicowych. Czyli Putin byłby Antychrystem, a drąca się w niebogłosy polska elita postsolidarnościowa miałaby być Katechonem. A może ściślej: byłaby tym, który przywołuje Katechona w postaci Stanów Zjednoczonych.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

"Ciekawy jestem, co ci ostatni teraz zrobią? Pobiegną z kwiatami i gratulacjami do ambasady Ukrainy? Czy też krzykną "Polacy, nic się nie stało!" i będą dalej wzywać do wspierania ukraińskich bojowników np. poprzez dostawy konserw mięsnych, hełmów i kuloodpornych kamizelek?"


Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w najnowszym swoim rozporządzeniu zadecydował, że 14 października co roku będzie obchodzone nowe święto państwowe - Dzień Obrońcy Ojczyzny. Skąd wzięła się taka data? Otóż 14 października 1942 r. na bazie banderowskiej frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów utworzona została Ukraińska Powstańcza Armia.

Formacja ta wbrew swojej nazwie nie była powstańcza, bo nie podjęła walki z ówczesnym okupantem, czyli z Niemcami. Co więcej, kolaborowała z nimi, a pod jej skrzydła przyjęła wielu hitlerowskich kolaborantów, w tym Ukraińców z policji pomocniczej i złowieszczej SS "Galizien". Trudno też powiedzieć, że była ona armią, bo przez pierwsze lata nie walczyła z innymi zbrojnymi oddziałami, ale zajmowała się wyłapywaniem ukrywających się kresowych Żydów oraz barbarzyńskim wyrzynaniem bezbronnych polskich wiosek, najpierw na Wołyniu, a później na Polesiu, w Małopolsce Wschodniej oraz na Lubelszczyźnie i obecnym Podkarpaciu. Oprawcy nazywali to "akcją antypolską", a w rzeczywistości było to klasyczne ludobójstwo.

  Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko (P) gratuluje nowemu ministrowi obrony Stepanowi Połtorakowi/SERGEY DOLZHEKO /PAP/EPA

Z rąk upowców zginęło ponad 150 tys. Polaków, głównie kobiet, dzieci i starców, a także niezliczona liczba Żydów, Ormian, Czechów oraz tych sprawiedliwych Ukraińców, którzy starali się ratować swoich polskich i żydowskich sąsiadów. UPA rzeczywiście później walczyła z Armią Czerwoną, ale już po dokonaniu ludobójstwa, czyli po zakończeniu II wojny światowej.

Czy prezydenta Poroszenko nie zna tych faktów historycznych? Oczywiście, że zna, ale tak jak w wypadku jednego z swych poprzedników, prezydenta Wiktora Juszczenki, świadomie podjął taką decyzja. Jest to decyzja cyniczna, która nie liczy się ani z odczuciami rodzin ofiar ludobójstwa, ani nawet z pomocy jaką Polska udziela państwu ukraińskiemu od chwili jego zaistnienia na mapie Europy, czyli od 1991 r. Jest to także, co trzeba wyraźnie podkreślić, policzek wymierzony całemu polskiemu narodowi. Prawdopodobnie Poroszenko, kalkuluje, że polski establishment polityczny, słaby i wewnętrznie skłócony, a przy tym bezkrytycznie wierzący w tzw. mit Jerzego Giedroycia, będzie i tak nadal go wspierać. Nawet wtedy, gdy zapłatą będą kolejne afronty i upokorzenia.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Doktor Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, ekspert prawa międzynarodowego przez rok prowadził śledztwo, którego wyniki niedawno opublikował na łamach tygodnika „wSieci”. Udowodnia on, że Polska nigdy skutecznie nie zrzekła się prawa do odszkodowań za II wojnę światową i może dzisiaj wystąpić do Niemiec o ich wypłatę. O jaką kwotę chodzi?

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Łączną wartość strat materialnych, które poniosła Polska z powodu polityki niemieckiej III Rzeszy, oszacowano na 258 mld zł z sierpnia 1939 r. – równowartość 49 mld ówczesnych dolarów amerykańskich. Według Zarządu Rezerw Federalnych USA kwota 49 mld dol. z sierpnia 1939 r. odpowiadała w sierpniu 2014 r. kwocie 845 mld dol. Takie nominalne zwielokrotnienie wynika tylko ze skumulowanej inflacji, bez oprocentowania za zwłokę.

Zwróćmy uwagę, że ta gigantyczna kwota nie uwzględnia strat ludzkich. Oto okazuje się, że polski rząd może dzisiaj zwrócić się do Berlina i na mocy prawa międzynarodowego domagać się wypłaty niemal 3 bilionów złotych odszkodowań co daje nam kwotę zbliżoną do dziesięcioletnich dochodów polskiego państwa.

I tu mamy ciekawą oraz zagadkową sytuację. Dlaczego przez dwadzieścia pięć lat takiego śledztwa oraz wyliczeń nie dokonał żaden mieniący się polskim rząd?
Skąd zmowa milczenia na ten temat w mediach począwszy od Gazety Wyborczej, TVN, TVN24 po Polsat i Telewizję Publiczną? Skoro potrafią owe media uzasadniać i usprawiedliwiać łupienie Polaków podatkami to skąd taka litość nad podatnikiem niemieckim? Dlaczego wyniki śledztwa dra Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa zostały totalnie przemilczane i zignorowane?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Rano wyszperałam, że w Odessie Prawy Sektor zabrał się za Żydów……

Zauważ, że macherzy od światowej polityki mają nierzadko to szczęście, iż nie do końca ich plany realizowane są zgodnie z założeniami, a czasem wręcz obracają się przeciw nim.
Tak było z uzbrojonymi po zęby i finansowanymi bandziorami którym na początku dość łatwo udało się zabałaganić na Bliskim Wschodzie.
Gdy jednak Baszszar al-Asad okazał się nie do obalenia, a przeciągające się w ruinach miast walki zaczęły być bezowocne, uzbrojone i zaprawione już w boju bandy zwrócili się w inne kierunki, gdzie zysk i zwycięstwo było łatwiejsze, bardziej spektakularne i dające widoki na utworzenie własnego kalifatu. Zatem nieograniczonej władzy i nieprzebranych bogactw w postaci petro i euro dolarów.
Dotychczasowi sponsorzy i chlebodawcy w tym momencie przestali być potrzebni. Macherzy światowej rozpierduchy po czasie pojęli, że Cerber zerwał im się z łańcucha i możne rzucić im się do gardła.