Komentarz polityczny
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 4831
Zbigniew Herbert pisał przed laty, że jeżeli Polska odzyska utraconą niepodległość, to wybiegnie na ulice Paryża i będzie krzyczał w kierunku każdego napotkanego przechodnia Viva la Polonia. Jednak, naszemu wielkiemu wieszczowi nie przyszło do głowy wybiec na ulice Paryża w dniu 4 czerwca 1989 roku. Nie zrobił tego nigdy, aż do chwili swojej śmierci w 1998 roku.
Pomimo wielkiej fety, jaką zorganizowano w Polsce, w 20 rocznicę wyborów kontraktowych. Pomimo tego, że mediom często zdarza się nawet twierdzić, że jest to rocznica „pierwszych wolnych wyborów” w Europie Wschodniej, ba publicznie stwierdził to sam premier Donald Tusk. To jednak nie wszyscy Polacy ulegają podobnym nastrojom i nie podlegają zbiorowej amnezji świętowania. Na najbardziej popularnym serwisie społecznościowym nasza-klasa, samorzutnie ktoś wymyślił i stworzył plakat z hasłem: „4 czerwca 1989 upadła komuna na cztery łapy”. Błyskawicznie zdjęcie to do swoich profili zaczęli dołączać także inni użytkownicy. W każdym razie, wśród moich znajomych, jest już całkiem spora grupa tych - którzy tak właśnie zrobili...
Mówi ostatni więzień komunizmu
Przecież wybory z 4 czerwca 1989 były klasycznym przykładem wyborów niedemokratycznych, gdyż ich wynik z góry ukartowano w wyniku porozumień Okrągłego Stołu. Gwarantując w nich 65 proc. miejsc dla PZPR i jej satelickich organizacji partyjnych, a tylko 35 proc. dla tzw. strony społecznej. A jak się plan za pierwszym razem nie powiódł, bo wyborcy odrzucili tzw. listę krajową, to zrobiono tzw. dogrywkę z wyborów. Żartowano wtedy w szeregach tzw. opozycji „niekonstruktywnej”, że Wałęsa z Jaruzelskim i Kiszczakiem zafundowali nam 35 proc. demokrację, a wiadomo, tak jak nie ma 35 proc. dziewictwa, tak i niemożliwa jest 35 proc. demokracja.
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 6488
Tym razem wyszperane są nieco inne. Poszczególne ich elementy łączy nie tyle czas co temat. Czas spełnia tu inną rolę. Wycinki ułożone są chronologicznie.
10 sierpnia 2013
Burmistrz Zdzieszowic (niem. Deschowitz) w województwie opolskim Dieter Josef Przewdzing ogłosił na łamach „Polski – Dziennika Zachodniego” wydawanego przez Polskapresse, że chce autonomii Śląska, a ponadto „Wielkopolska i Małopolska też myślą o autonomii i że coś z tego wyniknie”.
[ ... ]
W 1910 roku w Zdzieszowicach mieszkało 1567 mieszkańców z czego 1202 mówiło językiem polskim, 19 polskim i niemieckim, a 346 niemieckim. W wyborach komunalnych jakie odbyły się w listopadzie 1919 roku na ogólną liczbę 357 głosów oddano 276 na listę polską zdobywając 7 z 9 mandatów. To w tej miejscowości dochodziło do ostrych starć w czasie ostatniego powstania śląskiego. Historia nie interesuje herr Przewdzinga, który sprawuje swój urząd z pieniędzy polskich podatników.
http://wpolityce.pl/polityka/
12 sierpnia 2013
apel Zagozdy: "W związku z Pańskimi ostatnimi wypowiedziami mającymi charakter antypaństwowy i antypolski, zwracam się do Pana z żądaniem podania się do dymisji, zrzeczenia się polskiego obywatelstwa i wyjazdu z Polski. Cynicznie wykorzystuje Pan fakt nieudolności kolejnych polskich rządów i przekonuje, że to Warszawa jest winna śląskiej biedzie, Warszawa rozumiana jako synonim polskości. Mówiąc: „Warszawa decyduje i grabi” niedwuznacznie odbiera Pan Polsce prawo do całego Śląska, a jako przykład stawia – co nie zaskakuje – dobrodziejstwo rządów niemieckich. Przekonuje Pan, że „w Niemczech wszyscy żyją wspólnie i szczęśliwie”. Celowo zapomina Pan o tamtejszej, nieuznawanej i gnębionej przez Berlin, mniejszości polskiej. W przeciwieństwie do niej reprezentowana przez Pana mniejszość niemiecka opływa w Polsce w mleko i miód.
Czytaj więcej: Czy wszystkie te fakty układają się w jakąś całość?
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 9954
Kaczyński, który jest głównym promotorem walki z Rosją i popierania wszystkiego co Rosji szkodzi – moim zdaniem – po pierwsze nie reprezentował w tej sprawie polskich interesów, a po drugie wykazywał swoja niekompetencję i zaślepienie.
Ukraina na naszych oczach się rozpada jako jednolite państwo. Na wschodzie kraju rozpala się powstanie narodowe tamtejszej ludności, wśród której dominującą grupę stanowi ludność rosyjskojęzyczna.
Lokalne powstania objeły nie tylko miasta wschodniej Ukrainy, ale także Odessę, w której doszło do tragicznych wydarzeń w piątek 2 maja. Prokijowscy manifestanci otoczyli i podpalili budynek związków zawodowych, który był sztabem tzw. separatystów czyli antykijowskich powstańców. Budynek podpalono koktajlami Mołotowa, a wyskakujących ludzi bili bojówkarze – jak twierdzi rosyjska telewizja – z nacjonalistycznej organizacji „Prawy Sektor”, którzy po przewrocie utworzyli Gwardię Narodową i zostali przewiezieni na wschód, żeby tłumić prorosyjskie powstanie. Zginęło 46 osób, jest wielu rannych.
Trwają także walki między wojskiem ukraińskim, które dostało rozkaz z Kijowa odbicia zajętych przez „separatystów” miast – Kramatorska, Sławianska, Doniecka. Leje się krew, rozpala się domowa wojna, której nieuchronnym rezultatem musi być podział Ukrainy.
Obraz jednostronny - obraz nieprawdziwy
w schemacie czarno-białymW relacjach polskich mediów (o których jeszcze będziemy pisać) wydarzenia na Ukrainie od początku, tj. od ubiegłego roku są przedstawiane w schemacie czarno-białym. Buntownicy z Majdanu, którzy obalili legalny rząd – to byli „pokojowi demonstranci” walczący o prawa człowieka. To, ze zajmowali siłą rządowe budynki, że walili w policje butelkami z benzyną to było nic. To były „pokojowe koktajle Mołotowa”.
Wszelkie zło polscy dziennikarze przypisywali byłemu, ale ciągle legalnemu prezydentowi Janukowiczowi. Bez żadnych dowodów polskie media i politycy oskarżali Janukowicza o to, że jest stroną agresywną. Kiedy w Kijowie rozległy się strzały snajperów polscy dziennikarz i politycy orzekli, że to strzeli ludzie Janukowicza. Tymczasem w kilka dni potem minister spraw zagranicznych Estonii w rozmowie telefonicznej z Catherin Ashton stwierdził, że ma dowody na to że strzały padły z budynków zajętych przez demonstrantów. Przemawiały także za taką wersją inne fakty – ofiary z obu stron konfliktu, a także i to, ze Janukowicz nie miał żadnego interesu, żeby w ten sposób prowokować jeszcze gwałtowniejsze zamieszki.
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 9045
Niewiele o tym w polskich mediach, właściwie nigdzie nie znalazłem takiego materiału, warto jednak przypomnieć, że akcja, którą obecnie wykonuje Włodzimierz Putin wobec Ukrainy jest bardzo podobna do tzw. buntu Żeligowskiego.
O co chodziło w tym buncie?
Otóż Wilno i Wileńszczyzna przekazane zostały Litwie przez Armię Czerwona, mimo przewagi ludności etnicznie polskiej. W odpowiedzi na to Piłsudski po cichu nakazał jednemu ze swoich wiernych generałów Lucjanowi Żeligowskiemu, pochodzącemu z Litwy, bunt. Żeligowski stał na czele dywizji Litewsko - Białoruskiej uznawanej przez Polskę za oddziały nieregularne. Jego siły zostały wzmocnione ochotnikami licząc w sumie 14 tys. ludzi. Wojska Żeligowskiego zgodnie z rozkazem zbuntowały się i wyruszyły na Litwę, były tam drobne starcia z wojskami litewskimi, zwycięskie dla Polaków. Działania Żeligowskiego wsparła Polska partyzantka, ostatecznie militarnie wyprawa kończy się dużym sukcesem.
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 9380
Wg oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych z 2011 roku wygrała je, a następnie stała się większą partią koalicyjną, Platforma „Obywatelska”, która osiągnęła niemal 40% głosów. Mniejszy koalicjant – Polskie Stronnictwo „Ludowe” zdobył niespełna 8,5% głosów. Czyli że rząd w chwili wyboru miał poparcie 48,5% Polaków? Otóż nie! Albowiem do wyborów poszło zaledwie prawie 49% uprawnionych do głosowania. 51 procent dorosłych Polaków nie spełniło swojego obywatelskiego obowiązku – z różnych powodów, ale dla mnie każdy jest zbyt błachy, żeby uznać go za wystarczający.
Zostawię jednak teraz ten temat. Chciałbym sie bowiem w tym tekście skupić na rozważaniach o tym, czy rządzą nami ludzie wybrani przez demokratyczną większość, czy może reprezentujący mniejszość społeczeństwa. Nawet, gdyby pominąć fakt, że do wyborów nie poszła nawet połowa obywateli, trzeba byłoby uznać, że rząd w chwili wyboru cieszył się poparciem co najwyżej połowy Polaków. Jednak po przeliczeniu ilości głosów na procenty w odniesieniu do wszystkich wyborców, wychodzi jeszcze gorzej. Poparcie dla Platformy w 2011 roku wyniosło troszkę ponad 18%, natomiast dla PSL niemal 4%. Czy partie, które zostały wybrane przez zaledwie 22% społeczeństwa, mają prawo rządzić? Czy mają demokratyczny mandat do sprawowania władzy? Jak to jest demokracja to ja dziękuję za taką demokrację!
Czytaj więcej: W Polsce rządzi mniejszość na przekór większości
Strona 142 z 329
RadioMaryja.pl
25 listopad 2024
Katolicki Głos w Twoim domu- Dr K. Nawrocki: Paweł Szefernaker szefem mojego sztabu wyborczego
- Reżyserka filmu, który stał się elementem propagandowej kampanii wymierzonej w polskich żołnierzy i funkcjonariuszy nagrodzona na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej
- Polski Punkt Widzenia: prof. Andrzej Zybertowicz (25.11.2024)
- Obywatelski kandydat z poparciem PiS – dr K. Nawrocki – od wizyty we Włoszczowej rozpoczął objazd po Polsce
- Warszawa: sąd uniewinnił niemal wszystkich oskarżonych w procesie dot. reprywatyzacji
- Francja widzi w Polsce sojusznika w celu zablokowania umowy UE-Mercosur. Bruksela szuka jednak sposobów na obejście sprzeciwu
- Myśląc Ojczyzna – prof. Dorota Kornas-Biela
- P. Sałek: Dzisiaj część państw, które eksploatują węglowodory, będzie mogła korzystać z tzw. kredytów węglowych
- Informacje Dnia 25.11.2024 [20.00]
- Biały Dom: Poważnie podchodzimy do gróźb Rosji wobec bazy w Redzikowie
- Turcja: prezydent rozmawiał z szefem NATO o sposobach zakończenia wojny na Ukrainie
- J. Wojciechowski w TV Trwam: Dzisiaj wysokość dopłat bezpośrednich dla rolników w przeliczeniu na hektar w Polsce jest o 3 euro wyższa niż średnia unijna