Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Nową sobie przypowieść Polak dziś kupił. Jeszcze bardziej jest po szkodzie, niż był przed szkodą głupi!

Niewiele o tym w polskich mediach, właściwie nigdzie nie znalazłem takiego materiału, warto jednak przypomnieć, że akcja, którą obecnie wykonuje Włodzimierz Putin wobec Ukrainy jest bardzo podobna do tzw. buntu Żeligowskiego.

O co chodziło w tym buncie?
Otóż  Wilno i Wileńszczyzna przekazane zostały Litwie przez Armię Czerwona, mimo  przewagi ludności etnicznie polskiej. W odpowiedzi na to Piłsudski po cichu nakazał jednemu ze swoich wiernych generałów Lucjanowi Żeligowskiemu, pochodzącemu z Litwy, bunt. Żeligowski stał na czele dywizji Litewsko - Białoruskiej uznawanej przez Polskę za oddziały nieregularne. Jego siły zostały wzmocnione ochotnikami licząc w sumie 14 tys. ludzi.  Wojska Żeligowskiego zgodnie z rozkazem zbuntowały się i wyruszyły na Litwę, były tam drobne starcia z wojskami litewskimi, zwycięskie dla Polaków. Działania Żeligowskiego wsparła Polska partyzantka, ostatecznie militarnie wyprawa kończy się dużym sukcesem.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

 Kaczyński, który jest głównym promotorem walki z Rosją i popierania wszystkiego co Rosji szkodzi – moim zdaniem – po pierwsze nie reprezentował w tej sprawie polskich interesów, a po drugie wykazywał swoja niekompetencję i zaślepienie.

Ukraina na naszych oczach się rozpada jako jednolite państwo. Na wschodzie kraju rozpala się powstanie narodowe tamtejszej ludności, wśród której dominującą grupę stanowi ludność rosyjskojęzyczna.

Lokalne powstania objeły nie tylko miasta wschodniej Ukrainy, ale także Odessę, w której doszło do tragicznych wydarzeń w piątek 2 maja. Prokijowscy manifestanci otoczyli i podpalili budynek związków zawodowych, który był sztabem tzw. separatystów czyli antykijowskich powstańców. Budynek podpalono koktajlami Mołotowa, a wyskakujących ludzi bili bojówkarze – jak twierdzi rosyjska telewizja – z nacjonalistycznej organizacji „Prawy Sektor”, którzy po przewrocie utworzyli Gwardię Narodową i zostali przewiezieni na wschód, żeby tłumić prorosyjskie powstanie. Zginęło 46 osób, jest wielu rannych.

Trwają także walki między wojskiem ukraińskim, które dostało rozkaz z Kijowa odbicia zajętych przez „separatystów” miast – Kramatorska, Sławianska, Doniecka. Leje się krew, rozpala się domowa wojna, której nieuchronnym rezultatem musi być podział Ukrainy.

Obraz jednostronny - obraz nieprawdziwy

w schemacie czarno-białymW relacjach polskich mediów (o których jeszcze będziemy pisać) wydarzenia na Ukrainie od początku, tj. od ubiegłego roku są przedstawiane w schemacie czarno-białym. Buntownicy z Majdanu, którzy obalili legalny rząd – to byli „pokojowi demonstranci” walczący o prawa człowieka. To, ze zajmowali siłą rządowe budynki, że walili w policje butelkami z benzyną to było nic. To były „pokojowe koktajle Mołotowa”.

Wszelkie zło polscy dziennikarze przypisywali byłemu, ale ciągle legalnemu prezydentowi Janukowiczowi. Bez żadnych dowodów polskie media i politycy oskarżali Janukowicza o to, że jest stroną agresywną. Kiedy w Kijowie rozległy się strzały snajperów polscy dziennikarz i politycy orzekli, że to strzeli ludzie Janukowicza. Tymczasem w kilka dni potem minister spraw zagranicznych Estonii w rozmowie telefonicznej z Catherin Ashton stwierdził, że ma dowody na to że strzały padły z budynków zajętych przez demonstrantów. Przemawiały także za taką wersją inne fakty – ofiary z obu stron konfliktu, a także i to, ze Janukowicz nie miał żadnego interesu, żeby w ten sposób prowokować jeszcze gwałtowniejsze zamieszki.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Gdyby na Ukrainie pojawił się szef rosyjskiego wywiadu, światowe media biłyby pianę do dziś. Ale o tym że w Kijowie pojawił się John Brennan z CIA mało kto wie. I zapewne nie była to wizyta w celu poznania nocnego życia w stolicy Ukrainy.

Tylko naiwniak, kretyn lub idiota może uwierzyć w to że "pierestrojka" na Ukrainie jest wyłącznie po to aby ulżyć niedoli Ukraińskiej biedoty. Wystarczy tylko przypomnieć sobie Sierpień 80 i losy jego bohaterów: Anny Walentynowicz, małżeństwa Gwiazdów czy Krzysztofa Wyszkowskiego aby pokazać tylko najbardziej znane postaci. W jakiej nędzy żyje reszta bezimiennych bohaterów? Ilu z nich już nie żyje?

Wizyta Dyrektora CIA to pod każdym względem, niezwykle interesujący fakt. Wizyta osoby, która niezwykle rzadko, jeśli w ogóle, pojawiła się na Ukrainie w momencie wielkiego napięcia. Media milczą jak zaklęte, ale jest to wymowne milczenie.

O czym jeszcze nie wiemy? Około trzy czwarte obecnych przedsięwzięć Rosji na Ukrainie jest kosztem tzw. "Zachodu". To co obie wysoce szacowne strony konfliktu robią jest niczym nowym. Podobnie przecież było nie tak dawno w dawnej Jugosławii.

Oderwało się Kosowo od Serbii. Oderwano Krym od Ukrainy. Potwierdziło się też, że demokracja  której przejawem jest referendum, jest tylko wówczas prawdziwa demokracja jeśli potwierdza to, co my chcieliśmy zrobić. Nie oni. Jak do tej pory nikt nie ma odwagi, aby skopiować sprawdzoną przez Unię Europejską praktykę ponownego referendum tam gdzie nie poszło ono po myśli EU. Nie tylko dlatego, że jedyne serwery liczące glosy (jak wielu twierdzi w Polsce) są w Moskwie.

Dopuszczono uzbrojony tłum w Kijowie, do obalenia prawowitej władzy. Zrobili dokładnie to samo w Doniecku.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Odkąd pamiętam, parlamentarzyści i media powtarzali, że teraz to mamy demokrację i trzeba uszanować wybór większości, że mamy demokratyczne rządy. Tylko czy tak jest na prawdę? To mamy tą demokrację, czy może raczej jest to oligarchia, albo jeszcze coś innego?
Słowo demokracja pochodzi od greckich słów δῆμος - demos – lud oraz κρατέω – krateo – rzadzę. Greckie słowo δημοκρατία – demokratia oznacza rzady ludu (w domyśle – całości, albo przynajmniej większości ludu, a nie tylko skromnego wycinka). Przeciwstawić tej formie rządów można oligarchię – greckie głowo  ὀλιγαρχία oznacza panowanie nielicznych  i pochodzi od wyrazów ὀλίγος oligos „nieliczny” oraz ἀρχή arche „władza”. Jak to się ma do sytuacji polskiej?

Wg oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych z 2011 roku wygrała je, a następnie stała się większą partią koalicyjną, Platforma „Obywatelska”, która osiągnęła niemal 40% głosów. Mniejszy koalicjant – Polskie Stronnictwo „Ludowe” zdobył niespełna 8,5% głosów. Czyli że rząd w chwili wyboru miał poparcie 48,5% Polaków? Otóż nie! Albowiem do wyborów poszło zaledwie prawie 49% uprawnionych do głosowania. 51 procent dorosłych Polaków nie spełniło swojego obywatelskiego obowiązku – z różnych powodów, ale dla mnie każdy jest zbyt błachy, żeby uznać go za wystarczający.

Zostawię jednak teraz ten temat. Chciałbym sie bowiem w tym tekście skupić na rozważaniach o tym, czy rządzą nami ludzie wybrani przez demokratyczną większość, czy może reprezentujący mniejszość społeczeństwa. Nawet, gdyby pominąć fakt, że do wyborów nie poszła nawet połowa obywateli, trzeba byłoby uznać, że rząd w chwili wyboru cieszył się poparciem co najwyżej połowy Polaków. Jednak po przeliczeniu ilości głosów na procenty w odniesieniu do wszystkich wyborców, wychodzi jeszcze gorzej. Poparcie dla Platformy w 2011 roku wyniosło troszkę ponad 18%, natomiast dla PSL niemal 4%. Czy partie, które zostały wybrane przez zaledwie 22% społeczeństwa, mają prawo rządzić? Czy mają demokratyczny mandat do sprawowania władzy? Jak to jest demokracja to ja dziękuję za taką demokrację!

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
Dali się Ukraińcy sprowokować przez USA i UE do wszczęcia puczu i usunięcia własnego rządu.
Fakt, był sam Janukowicz prezydentem, który dbał głównie o siebie i swoje prywatne sprawy.  Szybko się dorobił „na posadzie”.
Sęk w tym, że niczym go to nie odróżniało od poprzednich rządów.  Poprzednicy byli równie dobrzy (bądź równie źli).

Kijów jednak pozwolił się prowadzić cudzoziemcom i to oni zdecydowali, że czas na zmianę rządu.  W efekcie, powtórzyła się historia i dotychczasowych oszustów znowu zastąpiła mieszanka oszustów starych i nowych.
Dodatkowo, nasiliły się waśnie narodowościowe.  Ukraińcy nie mają ani odrobinę większego zaufania do nowego rządu powołanego wskutek zamachu stanu niż mieli do poprzedniego.
Duża część wschodniej Ukrainy nie czuje się związana ze swoim krajem.  Mówi na co dzień po rosyjsku, widzi, że wielu za granicą żyje się lepiej, emeryci zarabiają więcej a i pracy po drugiej stronie granicy zdaje się być więcej.

W dodatku Rosja jawi się jako kraj o stabilnej władzy i osiągający sukcesy polityczne i gospodarcze.
Wszechobecna ukraińska korupcja także nie pomaga przekonać do kraju i jego władz.  Dochodzi do tego nasilenie się rosyjskiej propagandy, która wykorzystuje okazję by upiec własną pieczeń.
Stąd też oddolne (i odgórne) starania by oderwać część obecnej wchodniej Ukrainy od reszty kraju.

Zachód wprowadził papierowe sankcje, ponieważ na nic więcej go nie stać. Firmy z UE i USA zainwestowały olbrzymie pieniądze w Rosji i domagały się takich właśnie nic nie znaczących sankcji od swoich rządów.
Pewne grupy w USA postulują sprzedaż broni Ukrainie, Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) obiecał już 17 mld dolarów w zamian za zaprowadzenie spokoju i uspokojenie separatystów.