Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Muszę przyznać, że z nieukrywaną radością przyjąłem informacje dotyczące kłopotach finansowych dziennika „Polska” oraz „Tygodnika Powszechnego” będącego własnością koncernu ITI, a jeśli dodać do tego pogłębiające się problemy z finansami „imperium” Agory, wydawcy m.in. „Gazety Wyborczej” to radość moja jest niemal pełna. Oczywiście nie wypada cieszyć się z nieszczęścia innych, ale w tym wypadku zasada ta nie obowiązuje. Mam głęboką nadzieję, że już niebawem wyżej wymienione media, i jeszcze kilka innych, wylądują tam, gdzie ich miejsce, czyli na śmietniku historii. Na dzień dzisiejszy dziennik „Polska” – Passauer Neue Presse – będzie wydawany już tylko w dziewięciu, a nie jak dotychczas 19, lokalnych wydaniach.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-03-14  

Czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty – mawiali podobno zwolennicy wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera. Ale z mydłem jest jeszcze czyściejszy, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. A cóż dopiero, gdy mydło, podobnie jak inne produkty służące zdrowiu, higienie i pielęgnowaniu urody, wyprodukowane zostało z ludzkiego tłuszczu!
Czy jednak czystość powinna być przywilejem tylko typów nordyckich? Nie ma żadnego powodu by takie ograniczenia narzucać obywatelskiemu społeczeństwu otwartemu, jakie stręczy nam, sypiąc obficie srebrnikami, słynny „filantrop”. Dlatego też „Gazeta Wyborcza”, która w innym przypadku podniosłaby nieprawdopodobny klangor, projekt „instalacji”, jaką w gdańskim Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia”, zamierzała zainstalować Alina Żemojdzin, zrelacjonowała zupełnie spokojnie. Pani Żemojdzin w ramach pracy dyplomowej wyprodukowała „linię kosmetyków”, a więc m.in. różne „balsamy”, no i oczywiście mydło, używając ludzkiego tłuszczu, jako surowca.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Eksponowanie we wszystkich niemal mediach londyńskiego romansu byłego premiera Kazimierza „3 x yes” Marcinkiewicza było zabiegiem skutecznie odwracającym uwagę opinii publicznej od niepokojących i bulwersujących informacji na temat pracy byłego premiera w banku Goldman Sachs. Warto w tym miejscu podkreślić, że to właśnie ten bank jest odpowiedzialnym za spekulacyjne działania wymierzone w polską złotówkę. Taka informacja powinna spotkać się z natychmiastową reakcją odpowiednich organów, które powinny zająć się wyjaśnieniem wszelkich okoliczności pracy Kazimierza Marcinkiewicza dla tego banku. Przecież jako były premier posiada on dość sporą wiedzę, której wykorzystanie przez obcą instytucję finansową może bardzo zaszkodzić naszemu państwu.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich powiedział, że aby ratować zbrojeniówkę MON ograniczy zamówienia z zagranicy, a postara się zamawiać polski sprzęt wojskowy. Nawet wiem od czego Klich powinien zacząć: MON powinien porzucić lipny i obcy gazosygnalizator „Cherdes” na rzecz naszej, polskiej technologii „Tafios”. Byłoby to logiczne, albowiem po pierwsze: „Tafios” jest o niebo lepszy od „Cherdesa”, a po drugie zarobi na tym polski Skarb Państwa. To takie proste, a zarazem…jakże trudne do zrozumienia i wykonania dla ministra Klicha.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Grzegorz Wierzchołowski, "Gazeta Polska"

W wyniku handlu opcjami walutowymi i ataku na kurs złotówki, a także pokaźnym dywidendom wypłacanym przez banki, z Polski wypłynąć mogło w ciągu ostatniego roku nawet 20–30 mld zł. W procederze tym główną rolę odegrały spółki związane z Cezarym Stypułkowskim i Janem Krzysztofem Bieleckim

Recesja w krajach ościennych, rosnące bezrobocie, gwałtowne spowolnienie wzrostu gospodarczego, zatory płatnicze wywołane przez rząd – to nie jedyne kłopoty przedsiębiorców w Polsce. Gwoździem do trumny krajowej ekonomii mogą okazać się tzw. opcje walutowe, sprzedawane przez banki setkom firm od lipca do października 2008 r. Na podstawie tych kontraktów polskie spółki muszą dziś przekazywać większość lub całość swoich zysków za granicę.
Jak do tego doszło? Wszystko wskazuje na to, że polscy biznesmeni padli ofiarą nie tyle własnej lekkomyślności, ile brutalnej akcji międzynarodowych banków inwestycyjnych.