Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

W proroczej książce Jerzego Orwella „Rok 1984” jedną z czołowych instytucji ówczesnego państwa, obok oczywiście Ministerstwa Miłości, oferującego najwymyślniejsze rodzaje tortur i udręczeń, jest też Ministerstwo Prawdy. Ministerstwo Prawdy zajmuje się korygowaniem historii wstecz, to znaczy – takim przedstawianiem minionych wydarzeń, jakie akurat z jakichś względów pasuje Wielkiemu Bratu. W tym celu Ministerstwo Prawdy sporządza nowe egzemplarze starych numerów gazet, retuszuje stare zdjęcia i filmy, usuwając z nich osoby niewygodne, a umieszczając te, co potrzeba – i tak dalej. Pracuje nad tym zespół pierwszorzędnych fachowców, oczywiście pod nadzorem jeszcze wybitniejszych fachowców z Ministerstwa Miłości, no i oczywiście – samego Wielkiego Brata. Orwell inspirował się poczynaniami sowieckich instytucji propagandowych, ale to były dopiero parva principia, czyli skromne początki. Mimo bowiem triumfalnego zadeklarowania upadku totalitaryzmu coraz więcej poszlak wskazuje na to, że panowanie Wielkiego Brata ze swoim Ministerstwem Miłości i Ministerstwem Prawdy jest dopiero przed nami. Nie musi w tym być zresztą nic demonicznego; w jednym z opowiadań Lema planetę terroryzuje drobny urzędniczyna w zarękawkach, tytułowany Kalkulatorem.

Pomijam już coraz bardziej oczywistą fasadowość demokracji politycznej, która jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku zwiędła w konfrontacji z lodowatym podmuchem globalnej strategii nuklearnej z jej nieubłaganymi konsekwencjami dla polityki wewnętrznej, przede wszystkim w postaci gwałtownego wzrostu politycznej roli tajnych służb. Przestały one być „służbami”, a stały się głównymi organizatorami życia państwowego, rodzajem kolektywnego „Wielkiego Brata”. Ale utrzymanie demokratycznej fasady podtrzymuje niewolników państwa w dobrym samopoczuciu, zwłaszcza co do tak zwanej „godności”, co ułatwia wymuszenie uległości bez uciekania się do terroru. W rezultacie do dzierżenia zewnętrznych znamion władzy, w charakterze Umiłowanych Przywódców wysuwani są tuzinkowi figuranci, a to wymaga otoczenia ich tak zwaną „legendą” Do tego właśnie służą dzisiaj Ministerstwa Prawdy, już bez żadnego skrępowania uprawiające „politykę historyczną”.

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Zastanawiające, jak bardzo rozpowszechniła się opinia, iż na światopogląd prawicowy składa się konserwatyzm w sferze moralności oraz liberalizm w sferze gospodarki. Zupełnie jakby te skrajności można było pogodzić. Spotkałam się nawet z absurdalnym stwierdzeniem, iż prawdziwy liberalizm to ten konserwatywny! A wszystko, co antyliberalne, otrzymuje zaraz etykietkę: “lewicowe”. Oczywiście, istniała i istnieje lewicowa krytyka liberalizmu, ale z początku musiała być ona z konieczności krytyką wewnętrzną. Liberalizm jest bowiem najstarszą formą socjalizmu. Nie to jednak będzie przedmiotem moich rozważań i dlatego wszystkich oburzonych liberałów odsyłam do tekstu na stronie http://www.cywilizacja.ien.pl/?id=21 . Tutaj skoncentruję się wyłącznie na liberalizmie gospodarczym.
Jak podaje Encyklopedia Białych Plam, “Leseferyzm, liberalizm gospodarczy (franc. laissez faire – pozwólcie działać) – model życia gosp., w którym decydujące znaczenie dla wzrostu ogólnego dobrobytu materialnego przypisuje się wyłącznie wolnej inicjatywie jednostek”(1). Przyjrzyjmy się zatem podstawowym tezom gospodarczego liberalizmu, sformułowanym przez Adama Smitha w książce “Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”(2).

1. Ograniczenie działalności państwa do wybranych dziedzin. To właściwie podstawa leseferyzmu. Smith zapomniał chyba jednak, czym jest państwo i czemu ma służyć. Otóż państwo to wspólnota powstała dla osiągnięcia wspólnego dobra. Rozbawionym w tym momencie liberałom wyjaśniam, iż wspólnota to nie to samo, co komuna, a wspólne dobro nie ma nic wspólnego z żadnym socjalizmem. Wspólne dobro to takie, które “jest rzeczywistym celem każdego człowieka i zarazem całej społeczności”. Nie będzie zatem celem ani ład społeczny, ani sprawnie działająca gospodarka – wszystko to ma jedynie służyć człowiekowi, jego rozwojowi osobowemu – intelektualnemu, moralnemu, twórczemu i religijnemu. “Kolektywizm – jak wyjaśnia Paweł Skrzydlewski w artykule “Rola filozofii w życiu społecznym” w swej istocie nie dostrzega realnego człowieka, nie ceni jego dobra, bo realny człowiek to tylko przejaw kolektywizmu albo jego wytwór, najczęściej nieudany.”(3). Prawo stanowione ma natomiast wspierać i chronić dobro wspólne (dobro osoby ludzkiej). Dlatego nie można ograniczać zadań państwa! Oczywiście nadmierny interwencjonizm wcale nie jest wskazany, ale o tym później.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Od razu wyjaśniam tytuł. Pochodzi on z wciąż nie zrealizowanej, drugiej części filmu Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka, „Towarzysz generał”.

Mają rację postkomuniści i wszelkiej maści krytycy, którzy psiocząc na „Towarzysza generała” mówią, że jest to dokument jednostronny, a nawet stronniczy. To prawda! Emitowany przez publiczną telewizję film nie pokazał, jak to się stało, że towarzysz Jaruzelski cieszy się nie tylko poważaniem kolejnych ekip politycznych rządzących Polską, ale też ich pełną ochroną. Film nie wspomina zdrady Okrągłego Stołu, istoty zawartych przy tym stole tajnych układów, ani słynnego upomnienia dziennikarzy, poczynionego przez Adama Michnika w obronie gen. Kiszczaka.
Pierwotnie rozpatrywałem tytuł „Pieski Jaruzelskiego”, wzorując się na kultowym włoskim dokumencie Paolo Cavara, Gualtiero Jacopetti i Franco Prosperi. Jednak zrezygnowałem, choć z niewielkim wysiłkiem dałoby się odnaleźć wiele wspólnego w diagnozie rzeczywistości obu dokumentów, warunkiem byłoby jednak powstanie, np. „Odp……cie się od generała”. Ale ten film nie powstał.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Gdy kończyłem pisać ten tekst 25.01.2010 r., spiker w radiu mówił, że mamy ostrą zimę i że tej doby zamarzło kolejnych „około” 20 Polaków.
Tytuł jest fragmentem rosyjskiego komentarza, jaki pojawił się w moskiewskiej prasie po ogłoszeniu przez UEFA decyzji o polsko-ukraińskiej organizacji Mistrzostw Europy w piłce nożnej – Euro 2012. Cały komentarz miał treść następującą: „Widmo Rzeczpospolitej (Obojga Narodów) gra w piłkę nożną.”
Komentarz jest niewątpliwie złośliwy, ale przyznajmy otwarcie, trudno o celniejszą ironię. I trudno też odmówić Rosjanom do niej prawa. Szkoda tylko, że my, Polacy jesteśmy jedynie biernymi odbiorcami podobnych złośliwości, tak, jak jesteśmy biernymi obserwatorami całej polityki realizowanej na nasz koszt i w imieniu Rzeczpospolitej przez wrogie i obce narodowo bandy rządzących zdrajców i przestępców.
Ten komentarz, choć złośliwy, zawiera w sobie pełnię dramatycznej, historycznej prawdy. Prawdy o tym, kim jesteśmy i czym jest dzisiaj – i mimo wszystko za naszym bezmyślnym, bezwiednym, więc karygodnym przyzwoleniem – nasza Ojczyzna.

Ten komentarz może śmieszyć i śmieszy, ale nie rozbawi polskiego nacjonalisty.

Widziałem nie raz radujące się polskie gęby, a to z tego, że Polska jest w UE, a że będzie u nas Euro 2012, że będziemy mieli w końcu eurowalutę, że zamiast polskimi, jeździć będą po Polsce niemieckimi kolejami itd., itp. Widziałem często wyprane z rozumienia konieczności posiadania narodowego państwa i rządu wykształcone polskie gęby, wyśmiewające przeciwników UE – przeciwników „nowoczesności”? – mój Boże -, jak i całej prozachodniej polityki. I rzecz znamienna, mimowolnie potwierdzona statystycznie przez socjologów na usługach liberalnych mediów (czytaj: żydomediów), że im, kto posiada wyższy stopień wykształcenia (głównie uniwersyteckiego, humanistycznego) i mieszka w dużym mieście (a więc jest poddany silnemu medialnemu marketingowi politycznemu, inaczej oszustwu), tym jest większym politycznym głupcem.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

W Londynie, w wielkiej loży, już postanowiono… Siedem pieczęci kładą masoni pod dekret. Nad skrwawionym Talmudem żółte świece płoną. W płachtę zwinęli szczątki i przysięgli sekret” – pisał bodaj jeszcze w latach 20-tych Julian Tuwim w wierszu „Anonimowe mocarstwo”, pomyślanym jako parodia publicystyki Adolfa Nowaczyńskiego. Ale, jak to często bywa, autor myśli jedno, a demon, czy jak kto woli – Duch, który „flat ubi vult”, czyli tchnie kędy chce – nadaje utworowi inny sens, na przykład – proroczy. Bo popatrzmy, jak się ten wiersz zaczyna: „Już w podziemiach synagog wszystko złoto leży. Amunicję przenoszą czarni przemytnicy. Naradzają się szeptem berlińscy bankierzy. Dzwoni tajny telefon w warszawskiej bóżnicy”. Mniejsza już o telefony w warszawskiej bóżnicy, bo prawdę mówiąc – nawet nie wiem, czy jest tam jakiś telefon, albo o berlińskich bankierów – czy naradzają się „szeptem”, czy głośno. Mniejsza nawet o czarnych przemytników przenoszących amunicję – dla kogo i przeciw komu ją przenoszą – ale przecież żaden normalny człowiek nie zaprzeczy, że złoto świata praktycznie w całości znalazło się w podziemiach – co prawda nie tyle synagog, co banków, ale to w końcu przecież na jedno wychodzi. W obiegu znajduje się już wyłącznie pieniądz „gorszy”, czyli papierowy Scheiss, którego i Rezerwa Federalna, i Europejski Bank Centralny we Frankfurcie nad Menem nikomu nie żałuje, bo przecież wartość tego Scheissu zależy od wiary w jego wartość i dlatego jej płomień w niewolnikach banków podtrzymują rządy całego cywilizowanego świata. Zresztą – całe ryzyko i tak spoczywa na nich, bo jeśli stracą tę wiarę, to jednocześnie – wszystkie lokowane w papierowym Scheissie oszczędności.