Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

 Również wielu europejskich przedstawicieli Trzeciej Drogi, zobaczywszy portrety Hitlera i Szuchewycza, krzyże celtyckie i swastyki, zapomniało zupełnie o Niekischu, Imperium, Schmittcie, Guénonie i Evoli i stali się takimi samymi kanaliami.

Wywiad z profesorem Aleksandrem Duginem, przeprowadzony przez Ronalda Laseckiego.

- - Ronald Lasecki: Panie Profesorze, jesteśmy dziś świadkami masakr popełnianych na ludności rosyjskojęzycznej na Ukrainie wobec których władze Rosji pozostają zadziwiająco bierne. Czy Pańskim zdaniem prezydent Putin zawiódł jako przywódca narodu, czy też w najbliższym czasie możemy się spodziewać aktywizacji polityki rosyjskiej?

Aleksander Gielewicz Dugin: Należy spodziewać się aktywizacji. To wszystko nie skończy się tak łatwo.

- - RL: Dotychczasowa rosyjska polityka na Ukrainie poniosła klęskę, równocześnie zaś ostatnie wydarzenia zarysowały kierunek możliwego jej uzdrowienia moralnego, które konsekwentnie wdrożone, zapewne zwiększyło by też jej skuteczność. Mam na myśli długoletnie związanie nadziei Rosji z osobą prezydenta Wiktora Janukowycza, który w dniach kryzysu okazał się być człowiekiem słabym i tchórzliwym, w okresie poprzedzającym kryzys zaś dał się poznać jako chciwy i skorumpowany.

Rosyjska Wiosna we wschodniej i południowej Ukrainie wyłoniła jednak wielu energicznych i uczciwych przywódców ludowych, którzy cieszą się autentycznym poparciem mieszkańców. Dlaczego zatem Rosja wiązała dotychczas swoje interesy na Ukrainie ze złodziejskim oligarchą, zamiast zbudować szeroki ruch ludowy z mocnymi, moralnie nieskompromitowanymi przywódcami? Czy dostrzega Pan w Rosji tendencje (i celowość) do przedefiniowania tej polityki w kierunku przeze mnie wskazanym?

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Iwo Cyprian Pogonowski

W książce „Kryzys Syjonizmu” żydowski autor Peter Beinart analizuje zagrożenie państwa Izrael od wewnątrz w formie izraelskiego apartheidu oraz traktowaniu Palestyńczyków podobnie jak Niemcy traktowali Żydów w gettach. Autor wymienia rozmaite grupy Żydów odpowiedzialnych za istniejący fatalny stan rzeczy, w szczególności syjonistów-ekstremistów w partii Likud, którzy rządzą w Izraelu, żydowskie organizacje w USA oraz skrajnych ortodoksów żydowskich.

Liberalne założenia idealistów żydowskich stworzenia Izraela jako państwa demokratycznego są zagrożone całkowitym upadkiem. Najlepszym przykładem tego stanu rzeczy jest teren okupowany w 1964 roku na zachodnim brzegu rzeki Jordan, obecnie w fatalnym stanie z powodu braku wody. Panoszą się tam nielegalne osiedla żydowskie i zbrojni osadnicy, których sama obecność jest większym zagrożeniem demokratycznego Izraela niż armie arabskie. Im bardziej permanentna wydaje się być okupacja izraelska, tym na długą metę staje się bardziej groźna dla istnienia państwa izraelskiego.

Książka „Kryzys Syjonizmu” Petera Beinarta powstała z jego artykułów publikowanych w New Jork Review of Books i była sensacją, ponieważ autor jest znanym redaktorem czasopism żydowskich silnie pro-izraelskich, takich jak New Republic.

Traktowanie Palestyńczyków przez Żydów ubliża ich godności jako Arabom-Muzułmanom podległym Żydom. Natomiast ironia losu Palestyńczyków polega na tym, że żyją oni w upokorzeniu a jednocześnie znajdują się w warunkach życia bardziej nowoczesnych niż warunki życia wielu Arabów w państwach arabskich. Arabowie-obywatele Izraela głosują w wyborach, są członkami Knessetu, uczęszczają do szkół państwowych oraz mają własne sądy muzułmańskie – ale żyją w państwie oficjalnie żydowskim, w którym stanowią obywatelami drugiej czy trzeciej klasy i czują się tym upokorzeni.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Jeszcze nie ucichły echa chórów anielskich towarzyszących kanonizacji Jana Pawła II, a nawet zanim jeszcze te chóry zaśpiewały, bo niemal w przeddzień rzymskich uroczystości, dała głos pani Maureen Dowd. Pani Dowd, pochodzenia irlandzkiego, absolwentka katolickiego uniwersytetu w Waszyngtonie napisała w „New York Times” - żydowskiej gazecie dla Amerykanów, którzy chlipią z niej swoją intelektualna zupę, podobnie jak polscy półinteligenci chlipią z żydowskiej gazety dla Polaków pod redakcją pana redaktora Adama Michnika - , że Jan Paweł II, to był nawet klawy gość, ale jaki tam z niego święty! Najwyraźniej ścisły redakcyjny sanhedryn „New York Times’a” musiał uradzić, żeby całą tę kanonizację olać. Wprawdzie „NYT” został założony przez goja, ale w 1896 roku odkupił go żydowski wydawca Adolf Ochs i od tamtej pory pismo jest w szponach żydowskich. Prawnuk Adolfa, Artur Ochs Sulzberger Jr jest dyrektorem generalnym i zarazem wydawcą „NYT”, a przez New York Times Co kontroluje m.in. 33 innych gazet oraz siedem stacji radiowych i telewizyjnych.

Ponieważ jest rozkaz, żeby wszelkie spostrzeżenia o dominującej roli Żydów w mediach i finansach traktować jako zbrodniczy antysemitismus, ścisły redakcyjny sanhedryn stara się, oczywiście w miarę możności, unikać zbędnej ostentacji, toteż chętnie wysługuje się rozmaitymi szabesgojami, podobnie zresztą, jak to robią w żydowskiej gazecie dla tubylczych Polaków. Ci szabesgoje są niekiedy znacznie bardziej gorliwi od prawdziwych Żydów, którzy niczego nie muszą sobie udowadniać, podczas gdy nawet takie mechesy, jak rosyjski polityk narodowości prawniczej („matka Rosjanka, ojciec prawnik”) Włodzimierz Wolfowicz Żyrynowski, musi pić więcej wódki niż normalni Rosjanie, no i być bardziej od nich rosyjski.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 Zatrute źródło – masoneria (5)

 [ks. Tadeusz Kiersztyn gorący orędownik intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski zginął pod kolami TIR-a 22 sierpnia 2012 roku]

 Przypominam... Książeczkę można kupić http://www.intronizacja.pl ; TRZEBA, bo dobra i aktualna. md

 Praca zbiorowa pod redakcją ks. Tadeusza Kiersztyna

Kraków 2010 © ks. Tadeusz Kiersztyn, 2010
Wydanie drugie, poprawione. Non profit.

Wydawca: ks. T. Kiersztyn – udziela prawa do niekomercyjnego rozpowszechniania niniejszego opracowania.

 Poprzednie części:
http://marucha.wordpress.com/2012/05/19/zatrute-zrodlo-masoneria/
http://marucha.wordpress.com/2012/05/20/zatrute-zrodlo-masoneria-2
http://marucha.wordpress.com/2012/05/21/zatrute-zrodlo-masoneria-3
http://marucha.wordpress.com/2012/05/22/zatrute-zrodlo-masoneria-4

W OBLICZU BLISKIEGO ZWYCIĘSTWA

Żydomasoneria stara się opanować wszelkie sfery życia intelektualnego i społecznego. Jest to niezbędny czynnik do przejęcia władzy nad całym światem. Z perspektywy prawie trzystu minionych lat działania żydomasonerii, możemy prześledzić, w jakim stopniu udało się jej zrealizować przynajmniej główne cele.

1. Zniszczenie monarchii.

Osiągnięto ten cel na drodze wojen i krwawych przewrotów, w następstwie których zastępowano dotychczasowy ustrój monarchiczny ustrojem republikańskim, sprowadzającym się do konstytucyjnego nakazu przestrzegania laickości państwa. Oznaczało to całkowite usunięcie Boga ze sfery politycznej – Jego detronizację. Spośród 42 krajów europejskich obecnie ustrój 31 z nich to republika. 10 państw jest monarchią konstytucyjną, jednakże faktycznie rządy sprawuje parlament, a monarcha pełni rolę reprezentacyjną. Jedynie jeszcze jeden kraj zachował ustrój monarchii absolutnej, elekcyjnej. Jest to Watykan – stolica Kościoła katolickiego.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 FELIKS KONECZNY

 

 

I.

O METODACH 

           Rozważając zagadnienia państwa chrześcijańskiego, a zwłaszcza temat "Kościół jako polityczny wychowawca narodów", zastosujemy do tych problemów metodę indukcyjna, jedyną, która wiedzie do odkryć w naukach historycznych. Jest ona też dziełem historyka zawodowego. Historykiem bowiem był jej twórca, Bacon werulamski (1561-1626), który wychodząc od historii ogarnął najrozleglejsze rozłogi wiedzy, a którego wiedza miała w jego myśli służyć jednakowo naukom humanistycznym i przyrodniczym.

 Ale zjawiły się metody inne, a wśród nich medytacyjna. Nazywam ją tak od Condorceta, który w 1793 oświadczył, że w naukach humanistycznych "odkrycia stanowią nagrodę samej medytacji". Przypomnę też, jak zdaniem Wrońskiego (1778-1853), "wiedza, jak taka, jest z góry czysto kontemplacyjną lub spekulatywną", co wychodzi zupełnie na to samo, co tamta "medytacyjność".

Należy te sposoby rozumowania odróżnić od dedukcji naukowej, która musi mieć wpierw przed sobą jakieś założenie (już przedtem udowodnione), ażeby z niego snuć wnioski. Medytacyjna metoda nie wymaga w ogóle żadnych uprzednich studiów. Cała szkoła Condorceta poprzestawała na tym, że coś komuś wydało się jakimś, bo tak sobie "wyspekulował". Sądzono, że człowiek inteligentny (a zwłaszcza matematyk lub literat ) może samą siłą swej inteligencji rozwiązywać wszelkie zagadnienia humanistyczne, nie potrzebując wcale studiów specjalnych "fachowych". Metoda ta żyje dotychczas, a typowym jej piastunem jest znów matematyk, Bertrand Russel. Metodę tę trzeba śledzić i poznawać, żeby wiedzieć czego się wystrzegać, w jaki sposób nie należy i nie można rozumować o żadnej a żadnej sprawie z zakresu humanistyki. Rezultaty pewne otrzymuje się tylko indukcją.

Pierwszym warunkiem indukcji w tematach historycznych jest, żeby się zawsze liczyć z... chronologią.

Pozwolę sobie na mała dygresję, ażeby okazać na przykładzie, jak dana kwestia może przybrać zgoła inne oblicze, stosownie do tego, czy się będzie pedantem wobec chronologii, czy też potraktuje się ją bardziej liberalnie. Wybieram dla przykładu ciekawą sprawę o Macchiavella.

Wiadomo, jak obfitą jest tu literatura, ile studiów pochłonęło pytanie, czy krytyczny Florentczyk na serio urabiał swego "księcia"; jak to wytłumaczyć i usprawiedliwić (warto przypomnieć zdanie wielkiego Rankego, że Macchiavelli uważał Italię za dość silną, żeby jej w celach leczniczych móc zastrzyknąć truciznę). Ileż komentarzy do tego dzieła, ileż wyłoniło się argumentów, że w polityce nie sposób trzymać się moralności! Uznać trzeba, że piśmiennictwo naukowe, rozwinięte wokół "Księcia" obfituje w dzieła godne wszelkich pochwał dla wielu a wielu względów naukowych. Budzi atoli zdziwienie pewna okoliczność:

Jeżeli "Książe" miał służyć księciu na usprawiedliwienie (rządowi żołniersko-uzurpatorskiemu), jeśli miał tej państwowości dostarczyć duchowych fundamentów, czemuż książe nie łożył w wydanie "Księcia"? A gdyby przyłożyć do sprawy noniusz chronologii, sprawa będzie jeszcze ciekawsza: Dzieło było napisane w r. 1514, autor trzymał je w ukryciu i wyszło drukiem (w Rzymie) dopiero osiem lat po jego zgonie (1527-1535). Chronologia świadczyłaby tedy raczej, że Macchiavelli "sobie pisał, nie ludziom", bo drukować nie mógł dla łatwo zrozumiałych okoliczności; a w takim razie nie będzie żadnej sprzeczności pomiędzy życiem autora, a chowanym przez niego pod kluczem... aktem oskarżenia. Ale nastać miały takie czasy, że książkę jego potraktowano pozytywnie, zamiast negatywnie.