Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
Pisać o współczesnej Polsce jest czynnością smutną albo tragikomiczną; tak marnie wyglądamy, ale nie tylko z własnej winy, co Polaków nieco tłumaczy, lecz opierając się na szkole ideologi narodowej, nie możemy wszystkiego zwalać na okoliczności i spiski. Sami również swoją bezczynnością, brakiem zainteresowania sprawami publicznymi, mentalnością "jakoś to będzie", pozwalamy nieprzyjaciołom Polski na uwiązywaniu jej na coraz cięższym łańcuchu globalizmu,atlantyzmu i syjonizmu.

Jesteśmy w Europie i na świecie strefą  niczyją, o której deliberują mocarstwa ponad naszymi głowami(albo,co gorsza - wcale nie widzą naszego istnienia). Dla USA Polska stanowi krainę,gdzie mieszkają antysemickie smoki, sojusznikiem na papierze, dworcem przejściowym IV klasy na Rosję i  Bliski Wschód. Obama pokazał swoją wypowiedzią o naszej historii, mówiąc o "polskich obozach śmierci", kim dla nich jesteśmy. Nie wierzę w takie przypadki. Tyle w Ameryce wiedzą o Polsce, dać im hamburgera i niech z powrotem siadają na kanapę przed telewizorem. Waszyngton jest wrogiem, a nie sojusznikiem.

Przy okazji, to "cynglem" Ameryki był ostatnio zmarły eks-szef GROM-u, oficer kontrwywiadu SB i członek establishmentu PRL, postkomunistyczny oligarcha generał brygady Sławomir Petelicki. Rusofobiczne tępaki natychmiast rozpoczęły jazgot, że zatłukli go "ruscy", którzy żadnego interesu w tym nie mieli. Mieli natomiast Jankesi, bo zostawiając Petelickiego na lodzie, zbankrutowanego finansowo i chorego (początki Alzheimera), zmusili i tak gadatliwego generała do snucia szerokich opowieści o różnych tajnych operacjach i rzeczach nie dla uszu maluczkich.Trzeba było zamknąć mu japę. Jeżeli koło Smoleńska, doszło faktycznie do zamachu, to nie rosyjskiego, lecz amerykańsko-izraelskiego i Petelicki coś o tym wiedział. Jankesom taniej wychodziło go zlikwidować, niż mu pomóc w coraz gorszej sytuacji życiowej. Snuję oczywiście hipotezy, wolno mi, ponieważ każdy je snuje, jeszcze bardziej zwariowane o ruskim UFO, brzozie zasadzonej przez Stalina, sztucznych dymach i tak dalej...Proszę także zwrócić uwagę, ile mówiono o śmierci Dariusza Ratajczaka i jej okolicznościach, a ile o zgonie generała Petelickiego? Bez komentarza....

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 Dzień katolicyzmu w islamie...

W Kościele w Polsce obchodzony jest XIII Dzień Islamu. Jego hasłem są słowa: „Wychowanie młodych chrześcijan i muzułmanów do sprawiedliwości i pokoju”. Centralne obchody odbywają się na warszawskiej Pradze. Tymczasem w krajach islamskich dzień chrześcijaństwa jest co dzień...

Dzień islamu w katolicyźmie

„W tym roku grupa z Katowic, zarówno chrześcijanie jak i muzułmanie, przedstawi reportaż, na tematy, które pojawiły się w temacie głównym. To jest coś nowego i cieszę się bardzo z tego, że coraz więcej młodych ludzi odpowiada na nasze zaproszenie i bierze czynny udział w spotkaniach” – powiedział bp Romuald Kamiński, przewodniczący Komitetu ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego Konferencji Episkopatu Polski.

Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce obchodzony jest od 2001 r.

R. Łączny, KAI

Dzień katolicyzmu w islamie

Obchodzony był pod hasłem: Wychowanie służb porządkowych do walki z niewiernymi spiskującymi celem świętowania Bożego Narodzenia. Jak informuje Der Standard, wieczorem w uroczystość św. Szczepana (26.12.2012) saudyjska policja religijna wdarła się do domu "dyplomaty z jednego krajów azjatyckich" w prowincji Al Jouf i aresztowała 43 osoby (41 chrześcijan i 2 muzułmanów). Wszystkie zostały oskarżone o "spiskowanie celem świętowania Bożego Narodzenia", raporty policji stwierdziły, że goście dyplomaty "byli pijani". Arabia Saudyjska uznaje jedynie islam i zabrania publicznego celebrowania świąt innych religii.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Minęła kolejna, 74 rocznica śmierci Romana Dmowskiego. W ramach przypominania artykułów z przeszłości, prezentujemy dzisiaj PT Czytelnikom ciekawy tekst, który ukazał się w związku ze zgonem Dmowskiego w miesięczniku "Morze i kolonie" (jest to nazwa, którą wówczas,w 1939 r. przybrał, w związku z nasileniem propagandy na rzecz zdobycia przez Polskę kolonii, popularny, wydawany od 1924 r., miesięcznik "Morze", znany również dobrze w okresie powojennym). Wspomnienie Romana Dmowskiego jest tekstem niepodpisanym, odredakcyjnym. Redaktorem pisma był wówczas Janusz Lewandowski, wydawcą Liga Morska i Kolonialna. Numer 2 z 1939 r. ukazał się w bardzo wysokim nakładzie 228 tysięcy egzemplarzy (cena egz. - 1,20 zł). Treść wspomnienia jest niemal w całości akceptowalna także z naszego - endeckiego - punktu widzenia. Dowodzi to ewolucji jaką przeszły niektóre media związane z rządzącym Polską obozem sanacyjnym, od bełkotu i bezmyślnych obelg rzucanych przez Stpiczyńskich, Rzymowskich, Pobogów i im podobnych, aż po wyważony i wysoce dyplomatyczny, i wręcz uczciwy język prezentowanego tekstu. Oczywiście, nie należy przy tym zapominać, że oficjalne władze sanacyjne przeszły obok tak doniosłego faktu jakim była śmierć i pogrzeb Romana Dmowskiego, głównego architekta, można rzec - architekta sine qua non - odrodzenia Polski po latach niewoli. Można mniemać, że autor (-rzy) tekstu wspomnienia należeli do krystalizującej się w tamtym czasie grupy narodowych piłsudczyków. Jakże słusznie napisał o nich Jędrzej Giertych (za Kurierem Bydgoskim nr 119 z 25 maja 1938 r.):

"Są to ludzie, którzy w sporze orientacyjnym, dotyczącym lat 1914 - 1918 opowiadają się przeciwko obozowi narodowemu (a najczęściej, istotnego stanowiska obozu narodowego w tym sporze nie znają i potępiają je mniej lub więcej na ślepo), - ale którzy w sprawach dzisiejszych (w poglądzie na sprawę żydowską, na zagadnienie masonerii, na sprawę "ukraińską" na Wołyniu, na sprawę litewską, na sprawy niemieckie i t. d.), solidaryzują się naogół z poglądami obozu narodowego.

Ocena użytkowników: 2 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
Adam Doboszyński: List do żyda

http://cierpisz.gazetawarszawska.com/2012/01/30/adam-doboszynskilist-otwarty/

 Adam Doboszyński

“….Wierzymy, że jest tylko jeden sposób na ulepszenie człowieka, a mianowicie powolne hartowanie go w ogniu wiary i moralności chrześcijańskiej. “

WYSTĄPIENIA  PUBLICZNE

(Adama Doboszyńskiego)

Z powodów, które dla uważnego czytelnika tej książki będą oczywiste, mam wielu wrogów, którzy starają się każde moje wystąpienie przedstawić w fałszywym -świetle. Przychodzi im to tym łatwiej,że w ciągu ostatnich siedmiu lat społeczeństwo polskie podzielone było na szereg odłamów (Kraj, W. Brytania, Bl. Wschód, II. Korpus,Szwajcaria, Francja itp.), odciętych od siebie niemal hermetycznie. Korzystam wiec ze sposobności, by przedrukować tu kilka dokumentów, na podstawie których czy­telnik będzie mógł wyrobie sobie samodzielny pogląd na racje mych wystąpień.

https://sites.google.com/site/krzysztofcierpisz/adam-doboszynski-list-otwarty

 

LIST OTWARTY

 do p. A. Słonimskiego*)

 Szanowny Panie                                                1.III.1941

Z »Wiadomości Polskich« z dn. 2. bm. dowiedzieliśmy się, jakiej Polski Pan nie chce. Naszkicował Pan również z grubsza, jaki układ stosunków odpowiadałby Panu po wojnie.Słowa Pańskie maja dla nas duża wagę, bo nie od dziś uważamy Pana za sztandarowy intelekt przeciwnego nam obozu. Pisze Pan »zwalczałem w Polsce wpływy komunistyczne«. A przecież nie kto inny niż Pan napisał »Czarna wiosnę«? Dziś mieni się Pan socjalista i demokrata. O tak drobna ewolucje nie będziemy się spierali, bo zawsze pozostał Pan w ramach tego samego sposobu myślenia, międzynarodowego, nieskala­nego żadnym nacjonalizmem, nawet żydowskim. Jest Pan niewątpliwie autorytetem swego obozu. Definicje Pana wyjaśniają autorytatywnie o co chodzi. Obowiązkiem naszym jest odpowiedzieć równie jasno, w granicach dyktowanych względami na naszych angielskich gospodarzy i na polskich denuncjatorów.

Wejdźmy od razu w sedno sprawy. Wierzy Pan, mam wrażenie że szczerze, w nadejście chwili, kiedy ludzie staną się od jednego zamachu znacznie lepsi niż są obecnie i dzięki temu świat ulegnie — od jednego zamachu — zasadniczemu  przeobrażeniu.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

 Pedagogiczne porwanie

W tradycyjnych społeczeństwach rodzice sami zajmowali się edukacją swoich dzieci. W Rzymie w pierwszym okresie życia (do 7 lat), wychowaniem synów i córek zajmowała się matka (nawet w arystokratycznych domach!); pieczę zaś nad starszymi synami sprawował ojciec. Nieco inaczej było w starożytnej Grecji, gdzie dziecko znajdowało się pod opieką tzw. paidagogosa (niewolnika-opiekuna). Moda ta z czasem zapanowała także wśród Rzymian. W starożytności narodziła się także tradycja nauczania dzieci w szkołach przez nauczycieli. Niestety, zarabiali oni niewiele (Rzym) i nie mieli najlepszej opinii w społeczeństwie.

Pedagogika jest trudną sztuką. Rozwój techniczny sprawił, że kontynuowanie tradycji przekazywania wiedzy, np. rolniczej czy rzemieślniczej z pokolenia na pokolenie, jest dziś praktycznie niemożliwe. Kształceniem musi zajmować się szkoła i osoby trzecie. I tu pojawia się pewne niebezpieczeństwo. Sposób nauczania oraz same przekazywane treści przez „pośredników” powinny być generalnie zgodne z poglądami rodziców. Niemniej w praktyce istnieje tu duża możliwość manipulacji, z której korzysta wielu ideologów, mających wpływ na funkcjonowanie systemów szkolnych. Można wręcz mówić o swoistym pedagogicznym porwaniu naszych dzieci dokonywanym często pod osłoną państwa.

Dziecięce koszary

W czasach tzw. rewolucji francuskiej Robespierre, przedstawił w Konwencie pewien projekt oświatowy. Pomysł polegał na skoszarowaniu wszystkich dzieci w specjalnych internatach, gdzie wychowywano by je na prawdziwych demokratów, w myśl hasła: wolność, równość, braterstwo. Zgodnie z projektem wychowankowie mieli być podobnie ubierani i tak samo odżywiani. Oprócz czytania, pisania i rachowania mieli uczyć się także „naturalnej moralności”, zgodnie z wytycznymi „praojca nowoczesnej pedagogiki” Roussea’u oraz przysposabiać się do przyszłych prac fizycznych. Nieważne jakie byłyby to prace. Mogło to być nawet zbieranie i rozsypywanie kamieni po drodze. Dzieciaki miały być zabierane rodzicom w piątym roku życia i indoktrynowane w internatach do 11 r.ż. (dziewczęta) i 12 r.ż. (chłopcy), oczywiście na koszt państwa.